5. warzyszenie przekształciło się w Stowarzyszenie na Rzecz Spółdzielni Socjal‐
nych, a część zaangażowanych członków podjęła decyzję o zawiązaniu spół‐
dzielni socjalnej. W czerwcu 2005 roku złożono wniosek do Krajowego Reje‐
stru Sądowego przy Sądzie Rejonowym w Poznaniu, decyzję o rejestracji
otrzymano pod koniec września tego roku i spółdzielnia rozpoczęła działal‐
ność 1 października 2005 roku. Spółdzielcy nie zdecydowali się na pozyskanie
wsparcia finansowego z Funduszu Pracy Powiatowego Urzędu Pracy w Pozna‐
niu – decyzja ta podyktowana była głównie niemożnością sprostania warun‐
kom poręczenia dotacji. Skorzystano jednak z grantu udzielonego przez RFES
– kwota w wysokości 15.000 zł. Spółdzielnia wystartowała też w Konkursie
Grantowym ogłoszonym przez Centrum Ekonomii Społecznej w grudniu 2006
roku i za uzyskaną dotację (pierwsza transza w maju 2007 roku) kupiono dwa
samochody typu Lublin III z plandeką oraz jeden pojazd osobowo‐ciężarowy
Lublin II, a także komputery do obsługi administracyjno‐biurowej. Obecnie
spółdzielnia liczy 6 członków.
Spółdzielnia Socjalna „MaxStyl” zajmuje się zbiórką używanych mebli, odzieży,
sprzętów AGD/RTV. Swoje towary pozyskuje dzięki telefonicznym
i e‐mailowym zgłoszeniom o chęci oddania rzeczy przez mieszkańców Pozna‐
nia i okolic oraz poprzez ogłaszanie zbiórek (ulotki) – spółdzielcy odbierają
sprzęty i, w razie potrzeby, renowują, by następnie sprzedać je w dwóch
punktach stacjonarnych (w Poznaniu przy ul. Borówki 4/6 oraz przy Al. Jana
Pawła II 6) oraz na dwóch targowiskach (w Poznaniu na Rynku Wielkopolskim
oraz na Rynku Jagiellońskim). Prócz tego spółdzielnia wykonuje prace snycer‐
skie i przyjmuje zlecenia na renowację mebli stylowych oraz zlecenia na sprzą‐
tanie biur, klatek schodowych i innych tego typu przestrzeni.
5
7. problemy finansowe, problemy z lokalami (duża cena za metr, długie terminy
załatwiania, małe zrozumienie organów zarządzających nieruchomościami dla
rynku spółdzielni socjalnych itp., nasza mała siła przebicia się.
Beata Kołaczyk (wcześniej Komisarek)
Do ”Barki” trafiłam po odejściu od pierwszego męża ze względu na jego alko‐
holizm i związane z tym problemy (agresja, znęcanie się nad rodziną). Przy‐
szłam tu z córką, załamana i bez żadnych perspektyw. W czasie pobytu w Ho‐
stelu poznałam swojego przyszłego męża i za jego namową wstąpiłam
do Spółdzielni. W zasadzie jestem w Spółdzielni od samego początku na sta‐
nowisku sprzedawcy w punkcie na Rynku Wielkopolskim. Na samym początku
byłam ostrożna i nie mogłam się przyzwyczaić do tego typu pracy. Poprzez
nasze spotkania, w których sobie wiele wyjaśnialiśmy, zaczęłam się przeko‐
nywać, że warto podjąć to ryzyko.
Z wykształcenia jestem tokarzem. Byłam osobą długotrwale bezrobotną, a tu
stworzyła się nowa szansa na przyszłość. Pracując w Spółdzielni tak naprawdę
odżyłam. Pracuję na rynku i w sklepie, dzięki temu razem z mężem mogliśmy
się starać o mieszkanie socjalne, które uzyskaliśmy w 2006 roku (na osiedlu
socjalnym Darzybór).
Mam pracę, którą polubiłam, a to jest bardzo ważne. Nie wierzyłam, że wła‐
sne moje zaangażowanie może dać mi tyle satysfakcji. Zauważyłam też,
że grupie jest mi raźniej. Nie czuję się osamotniona, Jestem bardziej bezpiecz‐
na, a to dla mnie jest bardzo ważne. Wszystko rozwiązujemy wspólnie, a to
właśnie jest wspaniałe że poprzez wspólną pracę można mieć drugą rodzinę.
7
8. Jerzy Kaczmarowski
Jestem ostatnim z członków‐założycieli tej Spółdzielni – wszyscy inni odeszli,
skład uległ wymianie. Mam średnie wykształcenie ogólne. Od 2001 roku sta‐
łem się osobą bezdomną i bezrobotną. Dzisiaj mam już 63 lata. I praktycznie
w tym wieku jest trudno znaleźć pracę. Byłem uczestnikiem CIS‐u i tam się
dowiedziałem o możliwości założenia spółdzielni socjalnej. Na moją sytuacje
wpłynął brak pracy, przez co straciłem mieszkanie. Tak trafiłem do „Barki”.
W 2005 roku stałem się jednym z założycieli spółdzielni socjalnej „Maxstyl”.
Dzisiaj pracuję w sklepie z meblami oraz zajmuję się zbiórkami odzieży używa‐
nej.
Na początku miałem różnego rodzaju obawy, czy dam radę i czy w ogóle war‐
to. Miałem trudności ze zmianą podejścia do tego trybu pracy, faktu że jestem
współwłaścicielem, a nie tylko pracownikiem. Pomogły mi w tym nasze
wspólne rozmowy, a spotykamy się razem często. Właśnie dzięki nim nie czuję
się samotny i bezradny. Mówiąc krótko ‐ jestem zadowolony z pracy w tej
grupie, bo mogę na nich zawsze liczyć i z tego, że nie jestem tak naprawdę
sam. Czuję się tak, jak w rodzinie, a to dla mnie jest bardzo ważne ze względu
na to, iż mam już swoje lata. Jestem najstarszym członkiem naszej Spółdzielni.
Jestem realistą i swoją postawą staram się nie zawieść załogi wkładając
w pracę masę serca. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie nasta‐
wiony. Mam pracę. Mieszkam na terenie Spółdzielni. Mimo różnych trudności
jestem zadowolony z tego, iż jestem w tej grupie ludzi.
Lech Wojciechowski
Do „Barki” trafiłem w 2003 roku w wyniku rozwodu z żoną ‐ odszedłem. Po‐
siadam wykształcenie średnie techniczne,
8
9. Chciałem zacząć wszystko od nowa. Stałem się osobą bezdomną i bezrobotną,
a ciężko jest znaleźć pracę tuż przed 50‐ką. Do Spółdzielni trafiłem pod koniec
2006 roku. Zaproponowano mi stanowisko kierowcy. I tak jest do dzisiaj. Jako
kierowca mechanik zajmuję się naprawą drobnych awarii naszego samocho‐
du, a jako kierowca odbieraniem odzież, sprzęt użytku domowego, meble
i inne rzeczy od osób, które chcą nam je przekazać.
Z perspektywy 2 lat widzę ile trzeba zaangażowania ‐ tak naprawdę inaczej się
pracuje u kogoś, a inaczej tu. Im więcej każdy z nas się zaangażuje, tym więcej
nam ta Spółdzielnia daje. Jest to praca zespołowa i każdy jest potrzebny. Jest
to nasza druga rodzina.
Marian Borowski
Mam 58lat, z wykształcenia jestem mechanikiem samochodowym i mieszkam
wraz z rodziną na oś. Armii Krajowej.
Po ukończeniu 55 lat stałem się osobą bezrobotną. O spółdzielniach socjal‐
nych dowiedziałem się w dość ciekawych okolicznościach. Byłem w sklepie
Spółdzielni MaxStyl na ul. Jana Pawła i tam po krótkiej rozmowie otrzymałem
propozycje wejścia do Spółdzielni. A ponieważ długo szukałem pracy, skorzy‐
stałem z tej propozycji. Od 01.10.2006 pracuję na stanowisku kierowcy i jako
pracownik fizyczny.
Po 2 latach pracy jestem coraz bardziej zadowolony z pracy w „Maxstyl”. Sta‐
łem się znowu potrzebny, a dla mnie to jest bardzo ważne. Dosłownie traktuję
spółdzielnię jak mój drugi dom, a spółdzielców jak rodzinę.
9
10. Magdalena Szajek
Do ”Barki” trafiłam w 2002 roku uciekając od męża alkoholika, który się znę‐
cał nad rodziną. Posiadam 3 dzieci i mieszkam w hostelu Pogotowia Społecz‐
nego na osiedlu Darzybór w Poznaniu.
Od stycznia 2008 do kwietnia pracowałam jako wolontariusz w Spółdzielni,
a od maja jestem zatrudniona jako praktykant korzystając z pomocy programu
Kapitał Ludzki poprzez Powiatowy Urząd Pracy. Posiadam zawodowe wy‐
kształcenie, a praca w spółdzielni socjalnej to moje nowe wyzwanie.
Ze Spółdzielnią Socjalną MAXSTYL jestem związana od pewnego czasu. Znam
dość dobrze osoby, które w niej pracują. Pracuje tu również Krzysztof, mój
przyjaciel, który wraz z kolegą jeździ w transporcie. Od jakiegoś czasu ja też
byłam w tej Spółdzielni jako wolontariusz. Teraz zajmuję się odbieraniem tele‐
fonów od osób, które chcą przekazać nam odzież, sprzęty użytku domowego,
meble i inne rzeczy. Są to bardzo różne telefony, bywają osoby które mają coś
do oddania, ale chcą, żeby było to natychmiast odebrane ‐ takim osobom
trudno jest wytłumaczyć, że nie działamy w taki sposób, tylko ustalamy ter‐
min i godzinę kiedy odbierzemy te rzeczy. Są osoby, które godzą się z tym,
inne ‐ nie. Dzwonią też osoby, które dużo mówią o sobie zanim dojdą do sed‐
na sprawy. Odbierając te telefony trzeba być przygotowanym na wszystko ‐
serdeczność, ale także na złość i pretensje ze strony rozmówcy ‐ że nie może‐
my w tej chwili przyjechać i nie zawsze potrzebujemy tego, co chcieliby nam
oddać.
A jak trafiłam do Spółdzielni? No cóż, tak potoczyły się losy moje i dzieci, że po
opuszczeniu mieszkania readaptacyjnego, w którym mieszkaliśmy, znaleźliśmy
miejsce w hostelu Pogotowia Społecznego, które mieści się na tym samym
terenie co Spółdzielnia. Dzięki temu, że pracuje tu Krzysztof dość szybko za‐
10
11. częłam razem z dziećmi angażować się w życie i prace tej Spółdzielni, w jej
problemy i radości.
Dzięki pomocy Janka Kołaczyka moja czteroletnia córka mogła znowu pójść do
przedszkola. Jest to na pewno lepsze dla niej, ponieważ mieszkamy z dziećmi
w hostelu i oprócz nich nie ma tam więcej dzieci. Starsza córka uczy się
w szkole na Jeżycach. Najwięcej trudności i kłopotów sprawia mi najstarszy
syn. Ale myślę, że z czasem poradzimy sobie ze wszystkimi problemami ‐ mo‐
że nie sami, ale z pomocą życzliwych nam osób, które spotkaliśmy na swojej
drodze.
Co do osób pracujących w Spółdzielni, to mimo, że nie zawsze wszystko jest tu
proste i łatwe, są to osoby miłe, życzliwe i uśmiechnięte. Być może kiedyś i ja
będę członkiem tej Spółdzielni – zobaczymy, czas pokaże.
Wywiad z Barbarą Sadowską, Wiceprzewodniczącą Zarządu
Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka”
Spółdzielnia Socjalna „MaxStyl” jest najstarszą spółdzielnią socjalną
w Wielkopolsce i jedną z najstarszych w Polsce. Jakie są koleje wspólnych lo‐
sów Fundacji i Spółdzielni?
Od samego początku kładliśmy nacisk na konieczność włączenia ludzi
w rynek pracy. Chodzi zawsze o to, że ludzie, którym chce się pomóc, muszą
pomóc przede wszystkim sami sobie – muszą chcieć pracować
i należy stworzyć im takie warunki, by zawsze mieli możliwość wejścia na ry‐
nek pracy. Spółdzielnia „MaxStyl” jest kontynuacją działań, jakie podejmowa‐
liśmy przez całe lata w ramach ekonomii społecznej. Nie było jeszcze praw‐
nych ram dla działań tego typu, a wiedza na ten temat była znikoma. Funda‐
cja Barka rozpoczęła działania w ramach quasi‐spółdzielni socjalnej – prowa‐
dziliśmy sklepy z używaną odzieżą, meblami i sprzętem AGD/RTV. Z czasem
11
13. kę ceny dzierżawy ponad sześciokrotnie. Obecnie Spółdzielnia utrzymuje tą
cenę.
Jak Fundacji udawało się płacić tak wysoki czynsz przez kilka lat?
Otóż nie udawało się w pełni. Narosło zadłużenie. Uzyskaliśmy zgodę zarząd‐
ców na odpracowanie tego długu. Trzeba przyznać, że członkowie Spółdzielni
stanęli na wysokości zadania i aktywnie włączyli się w pracę. Odpracowanie
polegało na zadbaniu o część poznańskiej Cytadeli oraz pilnowaniu ekspono‐
wanych tam rzeźb Agnieszki Abakanowicz. Zadłużenie spłaciliśmy dopiero
w listopadzie 2007 roku.
Czy widzi Pani jakieś istotne zagrożenia dla istnienia Spółdzielni?
Zagrożenia zawsze istnieją. W tym przypadku największe z nich to dyktatorski
model zarządzania, praktykowany przez Prezesa Spółdzielni. Z tego wypływa
jeden wniosek – spółdzielcom nadal brakuje edukacji. Oni muszą domagać się
informacji o sytuacji swojej własnej firmy, muszą chcieć mieć na nią wpływ,
a w tej chwili wydaje się mi, że po prostu jest im wygodnie powierzyć całą od‐
powiedzialność jednostce i założyć, że wszystko się uda. Jest to niezgodne
z etosem spółdzielczym i naraża trwałość Spółdzielni na ryzyko.
Dziękuję za rozmowę.
Podsumowanie
Spółdzielnia Socjalna „MaxStyl” liczy już kilka lat, ma 6 członków, wszyscy są
zatrudnieni na etat. Dzięki wykorzystaniu grantu z Centrum Ekonomii Spo‐
łecznej była w stanie wymienić tabor transportowy. Niemniej, Spółdzielnia
boryka się z problemami.
13
14. Wśród nich można wspomnieć o braku doświadczenia w pracy z klientami,
który niekiedy owocuje nieporozumieniami i zastrzeżeniami wobec rzetelno‐
ści obsługi osób zainteresowanych usługami spółdzielni.
Z drugiej jednak strony, Spółdzielnia Socjalna „Maxstyl” zdołała wygenerować
miejsca pracy dla swoich członków, którzy w większości pracują na pełen etat.
Również charakter przedsięwzięcia rokuje szanse powodzenia – wobec nara‐
stającego modelu konsumpcyjnego przedmioty rotują i łatwo pozyskać
względnie nieuszkodzone sprzęty, które następnie można sprzedać na zasa‐
dzie sklepów „z drugiej ręki”. Ta działalność budzi jednak obawy, że klienci nie
zechcą kupować sprzętów używanych, skoro powszechnie dostępne są po‐
dobne sprzęty nowe. Niemniej, przy zmianie niekorzystnych nawyków, przede
wszystkim niewłaściwego stosunku do klienta, istnieje duża możliwość na wy‐
pracowanie marki Spółdzielni.
Korzystna jest też tendencja do zdywersyfikowania działań przedsiębiorstwa.
Przede wszystkim chodzi tu o usługi umożliwiające pracę każdemu spółdziel‐
cy, na przykład sprzątanie biur. W planach jest rozwój usług snycerskich i re‐
nowacji mebli stylowych, które to działalności mogą okazać się dochodowe
pod warunkiem wypracowania sobie marki i miejsca na rynku. Członkowie
Spółdzielni myślą ponadto o rozwoju usług z zakresu mechaniki pojazdowej
i blacharstwa – ten typ działalności może być dochodowy pod warunkiem po‐
siadania odpowiednich umiejętności i kompetencji.
14
15. PARTNERSTWO LOKALNE
W DREZDENKU
SPÓŁDZIELNIA SOCJALNA „DRZEŃ”
I
Spółdzielnia socjalna w Drezdenku powstała w wyniku działań związanych
z realizacją projektu IW EQUAL „Ekonomia Społeczna w Praktyce”. Korzystając
z doświadczeń Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka i pozostałych partnerów
w projekcie, przygotowano i przeszkolono grupę kilkunastu osób, która osta‐
tecznie powołała Wielobranżową Spółdzielnię Socjalną „Drzeń”. Została ona
zarejestrowana w KRS w Zielonej Górze 31 lipca 2007 r. i prowadzi działalność
poligraficzną. Dzięki posiadanym środkom finansowym w projekcie spółdziel‐
nia otrzymała wsparcie szkoleniowo – doradcze, a także grant na zakup sprzę‐
tu i maszyn poligraficznych w wysokości 140 000 zł. W jej skład wchodzi
5 członków założycieli i aktualnie zatrudnia na umowę o prace 4 swoje człon‐
kinie. Dzięki swojemu zaangażowaniu i współpracy w ramach partnerstwa
15
16. wypracowano już pierwsze zyski i jest duża nadzieja na dalszy samodzielny
rozwój spółdzielni.
II
W tej części publikacji zostanie przedstawiona droga poszczególnych człon‐
ków do powołania spółdzielni socjalnej oraz ich opinie na temat korzyści,
trudności i perspektyw dalszego rozwoju.
Anna Przytulska ‐ prezes spółdzielni
Mam 24 lata. Po skończeniu szkoły średniej rozpoczęłam studia zaoczne i ak‐
tywnie poszukiwałam zatrudnienia, jednak miasto Drezdenko, w którym
mieszkam, z bardzo dużym bezrobociem nie dawało szansy na znalezienie
dobrej pracy. Przez rok pracowałam w drezdeneckiej piekarni, która niestety
została zlikwidowana. W roku 2006 wyjechałam za granicę aby zarobić trochę
pieniędzy i podszkolić znajomość języka angielskiego. Po powrocie na kanale
informacyjnym lokalnej telewizji znalazłam ogłoszenie Centrum Ekonomii
Społecznej dotyczące działań wspierających osoby bezrobotne w powrocie
na rynek pracy i możliwości założenia spółdzielni socjalnej. W marcu 2007
roku, podczas spotkania w Centrum Ekonomii Społecznej w Drezdenku, po‐
znałam Justynę Wilczyńską. Obie zaciekawione inicjatywą ekonomii społecz‐
nej postanowiłyśmy pogłębić swoją wiedzę uczestnicząc w szkoleniach organi‐
zowanych przez CES takich jak ;
• kurs komputerowy,
• kurs z przedsiębiorczości,
• kurs nowoczesnych metody sprzedaży.
16
17. Oprócz tego skorzystałyśmy ze szkoleń prowadzonych w CES przez regionalny
ośrodek EFS dotyczących możliwości pozyskiwania środków finansowych
z Europejskiego Funduszu Społecznego
• projekt szyty na miarę;
• zarządzanie projektem.
a także uczestniczyłyśmy w spotkaniach Partnerstwa Lokalnego.
W efekcie zdecydowałyśmy się założyć spółdzielnię socjalną wraz z 3 pozosta‐
łymi chętnymi.
Bliskość tej idei spowodowała moje zaangażowanie i podjęcie współpracy
z Centrum Ekonomii Społecznej w charakterze wolontariusza. Dzięki temu
bliżej poznałam tematykę ekonomii społecznej, która zaowocowała zmianą
tematu pisanej przeze mnie pracy magisterskiej. W maju 2008 r. obroniłam
pracę magisterską na wydziale Ekonomii i Zarządzania Politechniki Koszaliń‐
skiej pt. „Wielobranżowa Spółdzielnia Socjalna „Drzeń” w Drezdenku jako
przejaw aktywizacji osób długotrwale bezrobotnych po 2006 roku”.
Przystąpienie do spółdzielni socjalnej wiązało się z poczuciem, że można zro‐
bić coś nie tylko dla siebie, ale również dla innych. Pracownicy Fundacji Dom
Wspólnoty Barka zaszczepili we mnie bakcyla, który rozwija się z każdym ko‐
lejnym dniem ‐ dali iskierkę nadziei na zmianę , która wiąże się z zaprzesta‐
niem wpatrywania się we własny czubek nosa. Dla osoby młodej jest to
ogromne doświadczenie i z całą odpowiedzialnością na dzień dzisiejszy mogę
powiedzieć, że w żadnym zakładzie pracy nie dostałabym takiej szkoły życia,
jak tu. Codzienność obcowania z ludźmi, którzy często są w trudnych sytu‐
acjach życiowych oraz możliwość niesienia im pomocy jest dla mnie dodatko‐
wą mobilizacją. Spółdzielnia, w której pracuję, stała się nie tylko dla mnie wła‐
sną kuźnią życia, o którą musimy dbać każdego dnia. Przyswoiłyśmy profesjo‐
nalne programy graficzne, obsługę maszyn, obcowania z klientami, wyrozu‐
17
18. miałość… Od zbadania rynku poprzez opracowanie biznes planu, montaż fi‐
nansowy do zebrania założycielskiego i w pełni uruchomienia spółdzielni so‐
cjalnej… Moim zdaniem polskie spółdzielnie socjalne nie są złotym środkiem
na wszystko i na pewno nie dla wszystkich. Aby spółdzielnia mogła w pełni
funkcjonować, tj. stać się partnerem na rynku lokalnym, musi nauczyć się być
konkurencyjna oraz w pełni profesjonalna, ale też musi posiadać, jako pod‐
miot ekonomii społecznej, wsparcie w lokalnym środowisku. Koniecznością
jest więc tworzenie lokalnych porozumień (spotkania takie odbywały się w
każdą środę w CES‐ie). Dają one szansę nie tylko sięgania po większe fundusze
unijne, lecz również szansę wypracowania trwałego kapitału społecznego
w celu wspólnego rozwiązywania problemów społecznych. Wiedza na temat
ekonomii społecznej partnerów lokalnych spowodowała, że to właśnie do nas
partnerzy tacy jak: Muzeum Puszczy Drawskiej i Noteckiej, Powiatowy Urząd
Pracy, Parafia Przemienienia Pańskiego w Drezdenku, Przedszkole oraz Szkoły
przychodzą realizować zamówienia. Mimo, że często usługi jakie wykonujemy
nie są najtańsze. Swoje zamówienia zlecają nam też partnerzy w projekcie
IW EQUAL. Działalność w spółdzielni nie zamyka się tylko na świadczeniu
usług. Daje szansę uczestniczenia w spotkaniach, konferencjach, możliwość
dzielenia się wiedzą i doświadczeniami, tym ważniejszymi, że jest to temat
nowy, nie do końca rozeznany. Temat na tyle okazał się tematem nowator‐
skim, że bardzo często jesteśmy w kręgu zainteresowania mediów, tj. radia,
prasy i telewizji. Chcemy inicjować powstawanie w środowisku lokalnym
podmiotów ekonomii społecznej, a więc kolejnych spółdzielni socjalnych,
stowarzyszeń, fundacji…
Spółdzielnia socjalna szansą na przyszłość? Jako przedsiębiorstwo działające
od 7 miesięcy jesteśmy na etapie ciągłego dokapitalizowywania firmy, tj. za‐
kupu sprzętu, który pozwoli nam się stać bardziej konkurencyjnymi. Pieniądze
18
19. zarówno z grantów, jak i wypracowane przez nas same, nie idą na „przejedze‐
nie”. Inwestujemy, ponieważ każda z nas zdaje sobie sprawę z tego, że aby
zacząć skutecznie działać należy dokładać. Spółdzielnia socjalna nie jest pod‐
miotem gospodarczym zwolnionym ze wszystkich niedogodności ani nie jest
postawiona od samego początku na najwyższym stopniu podium. Klienci to
nasze dochody, a więc w naszym interesie leży, aby ich zdobywać. Ulotki, fol‐
dery, ogłoszenia w prasie i mediach nalezą do codziennej rzeczywistości spół‐
dzielców. Staramy się o przechwytywanie dużych zamówień, zapewniamy
komfort osobom z jedną kartką do ksero.
Nasze plany? Zakup maszyn offsetowych, które zapewnią nam wyjście na ry‐
nek i pozwolą stać się drukarnią konkurencyjną.
Moje marzenie? Za niedługi czas pisać projekty o dofinansowanie na spół‐
dzielnie… na dzieci i młodzież… na promocję ekonomii społecznej… A jak już
będzie duża wprawa, napisać spory projekt na nasze miasteczko i udowodnić
wszystkim niedowiarkom (zwłaszcza ludziom z Urzędu), że dziewczyny
ze spółdzielni naprawdę dużo wiedzą i nie myślą tylko o sobie.
Justyna Wilczyńska ‐ vice prezes
Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego podjęłam pracę w fabryce Mebli
Tapicerowanych w Łowyniu, gdzie pracowałam 7 lat na stanowisku szwaczki.
Jako dwuletnia mężatka zdecydowałam się na dzieci, co uniemożliwiło mi dal‐
szą współpracę z firmą. W międzyczasie pracowałam w Mini Bar Kebab w Go‐
rzowie Wlkp. Jako bezrobotna otrzymałam z Urzędu Pracy skierowanie na
spotkanie odbywające się w Centrum Ekonomii Społecznej w Drezdenku, któ‐
rego inicjatywą było aktywizowanie bezrobotnych poprzez powoływanie
spółdzielni socjalnych. Zainteresowana tematyką postanowiłam zostać,
aby dowiedzieć się czegoś więcej. Wtedy tez poznałam Annę Przytulską, z któ‐
19
20. rą zdecydowałyśmy się podjąć wyzwanie założenia spółdzielni. Zgodnie
z Ustawą o spółdzielniach socjalnych aby przedsiębiorstwo mogło zaistnieć
musiał być spełniony wymóg co do liczby założycieli, tj. minimum 5 osób.
Do współpracy zaprosiłam swoją szwagierkę (też bezrobotną) Agnieszkę Szy‐
mańską. W tym samym czasie Ania zaproponowała uczestnictwo koleżance
ze szkolnych lat Annie Narolskiej. Brakowało nam piątego członka.
Uczestnicząc w różnych szkoleniach (np. z przedsiębiorczości, SLES, SAS) orga‐
nizowanych przez CES pogłębiłyśmy wiedzę na temat założenia oraz prowa‐
dzenia spółdzielni socjalnej. Pierwsze próby pisania biznes planu opierały się
na powstaniu zakładu tapicerskiego (7 lat praktyki). W międzyczasie dowie‐
działyśmy się, że pierwsza grupa inicjatywna zakładająca spółdzielnie socjalną
zrezygnowała przed złożeniem wniosku do Krajowego Rejestru Sądowego
pomimo, iż grant z EQUAL w wysokości 140 tys. zł został im przyznany. Posta‐
nowiłyśmy przejąć rozpoczętą procedurę powołania Wielobranżowej Spół‐
dzielni Socjalnej „Drzeń” o kierunku poligraficznym. Nie mając odpowiedniej
wiedzy na temat poligrafii postanowiłyśmy znaleźć piątego członka, który po‐
siadałby doświadczenie w danej dziedzinie. Pracownik CES podsunął nam po‐
mysł, aby piątym członkiem został pan Leszek Budkowski, członek Fundacji
Dom Wspólnoty Barka w Drezdenku. Posiadał on 17‐ letnie doświadczenie
z zakresu usług poligraficznych. I tak powstała drukarnia „Drzeń”.
Początki, jak wiadomo, są trudne. Jednak nikt z nas nie przypuszczał, że po
kilkumiesięcznym funkcjonowaniu firmy sytuacja finansowa nadal może być
trudna. Dzięki większym zleceniom udaje się regulować bieżące opłaty. Nie‐
stety, wysoki koszt wydruku z urządzeń cyfrowych zniechęca potencjalnego
klienta do korzystania z naszych usług. Postanowiłyśmy więc podjąć współ‐
pracę z drukarnią offsetową, która w stosunku do nas ponosi kilkakrotnie
mniejszy koszt wydruku. Poza tym, aby być atrakcyjnym na rynku rozszerzyły‐
20
21. śmy ofertę o dodatkowe usługi, takie jak oprawa prac magisterskich i przede
wszystkim prace introligatorskie, których nikt w okolicy Drezdenka nie wyko‐
nuje. Ciągle poszerzamy wiedzę na temat programów i ich możliwości, np.
obróbki graficznej Corel. Szkolenia, które miałyśmy w tym zakresie, w pełni
zostały sfinansowane przez Centrum Ekonomii Społecznej w Drezdenku. Praca
w spółdzielni wymaga ciągłego pozyskiwania nowych klientów. Wiąże się to
z koniecznością założenia strony internetowej, umieszczania informacji w pra‐
sie i przedstawianie oferty różnym instytucjom. To wymaga czasu, umiejętno‐
ści i środków. Aby je pozyskać musimy obniżyć koszty usług i w tym celu pla‐
nujemy zakup maszyn offsetowych. To wszystko daje lepsze perspektywy na
przyszłość. Czasami to, co wydaje się proste, wcale nie musi takim być. Praca
w spółdzielni dużo mnie nauczyła pozwalając dostrzec rzeczy, których jako
zwykły pracownik nie widziałam, tzn. nie traktuję siebie jako tylko pracowni‐
ka, ale myślę o spółdzielni jako własnej firmie. Redukujemy wynagrodzenia
aby zakupić nowe maszyny myśląc o przyszłości nas wszystkich, a nie tylko
zabezpieczeniu bieżących potrzeb. Mam nadzieję, że za jakiś czas nastąpi sta‐
bilizacja finansowa, która pozwoli włączyć kolejnych bezrobotnych potrzebu‐
jących pracy i wsparcia.
Agnieszka Szymańska – vice prezes
Nazywam się Agnieszka Szymańska i mieszkam w Lubiewie niedaleko Drez‐
denka. Mam 35 lat i od 1993 roku byłam bezrobotną, zarejestrowaną w Po‐
wiatowym Urzędzie Pracy.
Było ciężko, 15 lat bez pracy, dwójka dzieci, problemy z mężem i jego chorobą
alkoholową. Dorywczo zajmowałam się pracami pielęgnacyjnymi terenów
zieleni na działkach wczasowiczów. Moja przygoda z ekonomią społeczną za‐
częła się w marcu 2007 r. Wtedy właśnie moja bratowa Justyna Wilczyńska
21
22. zaproponowała mi przystąpienie do spółdzielni socjalnej. Uczestniczyłam
w szkoleniach i kursach przygotowujących do powołania spółdzielni, a także
kursie z przedsiębiorczości i komputerowym. Po odbyciu szkoleń weszłyśmy
w etap przygotowawczy, który zaowocował powołaniem WSS „Drzeń”.
Jak zaczęłyśmy funkcjonować to było bardzo ciężko. Musiałam dużo się na‐
uczyć, ale jestem szczęśliwa, że zdecydowałam się podjąć pracę w spółdzielni,
ponieważ czuję się w niej potrzebna i doceniona. W końcu stałam się osobą
niezależną. Chociaż jest ciężko z wypłatami, to i tak chętnie przychodzę do
pracy, bo mam kontakt z innymi ludźmi. Pracując w spółdzielni „Drzeń” czuję
się zrealizowana zwłaszcza, że nasza praca jest doceniana przez naszych klien‐
tów stałych i nowych. Doceniają naszą solidność, estetykę i przede wszystkim
podobają im się nasze projekty i pomysły. Mam nadzieje, ze nasza spółdzielnia
zacznie się tak rozwijać jak inne spółdzielnie w większych miastach i wreszcie
będziemy mogły zatrudnić inne osoby bezrobotne.
Anna Narolska ‐ członek zarządu spółdzielni
Praca jest to słowo, które powszechnie używamy i towarzyszy nam w życiu
codziennym. Nasz standard życia jest wielokrotnie uzależniony od naszej pra‐
cy.
W roku 2004 ukończyłam szkołę średnią, tj. Liceum Handlowe w Krzyżu Wlkp.,
gdzie poszerzyłam swoją wiedzę z dziedziny handlu i współzależności rynku
rodzinnego. W tym czasie przyszedł na świat mój syn. Ciężko pogodzić pracę
z wychowywaniem małego dziecka, postanowiłam więc aktywnie uczestniczyć
w jego rozwoju. Po 2 latach (wciąż zarejestrowana w PUP w Drezdenku) do‐
stałam skierowanie na szkolenie do Centrum Ekonomii Społecznej. Był to kurs
komputerowy, który miał na celu podniesienie moich kwalifikacji i znalezienie
pracy. Kolejnym kursem, który ukończyłam, były nowoczesne metody sprze‐
22
23. daży i obsługi kasy fiskalnej. Brałam także udział w szkoleniach dotyczących
możliwości finansowania projektów z środków EFS w latach 2007‐2013
oraz zarządzania projektem. W trakcie szkoleń otrzymałam propozycję przy‐
stąpienia do spółdzielni socjalnej. Zainteresowana, postanowiłam skorzystać
z danej mi szansy. Poznawałam zasady funkcjonowania przedsiębiorstwa, za‐
sady rynku itp. Dzięki wsparciu osób pracujących w Centrum Ekonomii Spo‐
łecznej udało nam się stworzyć zgrany zespół. Jak wiadomo, na początku zaw‐
sze jest pod górkę. Wiele spraw takich, jak przygotowanie biznes planu, sta‐
tutu, dokumentacji rejestracyjnej, robiłyśmy przy wsparciu CES. Wspólnymi
siłami załatwiałyśmy wszystkie niezbędne formalności: NIP, REGON, biuro
rachunkowe. Same remontowałyśmy lokal na działalność użyczony przez Fun‐
dację Dom Wspólnoty Barka i z otrzymanych środków stopniowo go wyposa‐
żyłyśmy.
Utrzymujemy się dzięki partnerom lokalnym oraz w dużej mierze współpracy
z Fundacją Wzajemnej Pomocy „Barka” w Poznaniu. Odbiorcą naszych usług
jest również Fundacja Dom Wspólnoty Barka w Drezdenku oraz zawiązane
przy niej Stowarzyszenie Samopomocowe „Rodzina” i Przedsiębiorstwo Spo‐
łeczne. Przez osiem miesięcy naszej działalności zawiązała się nić porozumie‐
nia. Członkowie Stowarzyszenia w przypadku jakichkolwiek niejasności odno‐
śnie spraw urzędowych zasięgają u nas porady. My natomiast jesteśmy zapra‐
szane przez nich na różne imprezy okolicznościowe takie jak: konferencje,
szkolenia, spotkania integracyjne.
Obecnie posiadamy duże zaplecze maszynowe. Kilka miesięcy termu zakupiły‐
śmy sprzęt do oprawiania prac dyplomowych. Dzięki temu, że prace nie są
klejone i obróbka trwa zaledwie kilka minut, pozyskałyśmy grono nowych
klientów. Jak się z czasem okazało, był to strzał w dziesiątkę. W maju tego
roku zdecydowałyśmy się na zakup maszyn offsetowych. Aby pozyskać sprzęt
23
24. na okres dwóch miesięcy zrezygnowałyśmy z wypłat, co chociaż w małym
stopniu pomogło zrealizować zamierzony cel. Reszta środków pochodziła
z wypracowanych zysków firmy. Mamy nadzieję, że dzięki temu poszerzymy
nasz wachlarz usług. Od 1 października jesteśmy prężnie działającą drukarnią
cyfrową. Realizujemy zlecenia różnych osób i firm, uczymy się obsługiwać ko‐
lejne urządzenia i staramy dzielić się własnymi odczuciami i doświadczeniami.
III
W części trzeciej publikacji zostaną zaprezentowane krótkie wywiady z part‐
nerami i osobami z otoczenia spółdzielni na temat nowych podmiotów eko‐
nomii społecznej.
Wywiad z vice prezesem Stowarzyszenia Samopomocowego „Rodzina” pro‐
wadzącego działalność gospodarczą w ramach przedsiębiorstwa społecznego
w Drezdenku ‐ Janem Kuchcikiem.
Jak uważasz, mając już własne doświadczenie, czy założenie przedsiębiorstwa
społecznego, między innymi spółdzielni socjalnej, jest procesem trudnym?
Jeżeli założyciele mają pomoc z instytucji wspierających to nie. Ale ryzykowne
jest każde wejście na rynek, z drugiej strony bez ryzyka się nie da działać.
Trzeba ryzykować, żeby móc cos osiągnąć. Najtrudniejszy moment to ludzie,
bo się w wyniku trudności łatwo zniechęcają. Potrzeba zgranej grupy i przy‐
wódcy, który potrafi wszystko utrzymać w garści. Aby wejść do spółdzielni
trzeba mieć wiedzę na temat spółdzielni i praw spółdzielców, bo często poja‐
wiają się ludzie, którzy nie pomagają tylko przeszkadzają. Konieczny jest do‐
stęp do środków pozwalających działać.
24
25. Na czym polega współpraca waszego przedsiębiorstwa społecznego ze Spół‐
dzielnią „Drzeń”?
Dziewczyny nas wspierają, podpowiadają w rozwiązywaniu problemów,
np; wypełnianie dokumentów, formularzy itp. Pomagają w robieniu wizytó‐
wek, reklamówek. I nas promują.
Jak w przyszłości widzicie możliwość dalszej współpracy i na czym ona ma po‐
legać?
Chcielibyśmy wymieniać się doświadczeniami rynkowymi, liczyć na pomoc czy‐
sto koleżeńską. One też kierują do nas ludzi potrzebujących pomocy.
My chcemy liczyć na to by nadal pomagały nam w załatwianiu trudnych dla
nas spraw. Mogą liczyć na każdą pomoc z naszej strony i my też mamy takie
odczucie, że nam pomogą. Chcemy zapraszać je na nasze spotkania, uroczy‐
stości, chcemy się wspierać i wzajemnie dbać o siebie. Wyjeżdżając wspólnie
z nimi na spotkania i konferencje pewniej się z nimi czujemy. Nawzajem mu‐
simy się wspierać w obszarze wykonywanych przez nas prac. Mówić sobie o
potrzebach i problemach. My możemy im wbić gwoździe, pomóc coś napra‐
wić, posprzątać otoczenie, a one mogą zrobić zaproszenia czy zdjęcia z jakiejś
imprezy.
Jak jest postrzegana przez was ta spółdzielnia?
Lubimy się i pomagamy sobie wzajemnie. Też wysyłamy do spółdzielni klien‐
tów. W miejscu naszych prac informujemy i rozlepiamy ofertę spółdzielni. Py‐
tają nas, co to za spółdzielnia, co one robią, jak powstały. Zachęcamy i opo‐
wiadamy o tej inicjatywie.
25
26. Czy uważasz, że działania w obszarze ES są skutecznym sposobem walki z wy‐
kluczeniem społecznym i bezrobociem?
Tak! Przedsiębiorstwa społeczne są dla ludzi, nie dla zysku, tylko pomocy dru‐
giemu człowiekowi. Walczymy o tworzenie nowych miejsc pracy. Długotrwale
bezrobotni mogą liczyć na pomoc. My w pierwszej kolejności zatrudniamy lu‐
dzi z „Barki” ale w dalszej perspektywie chcemy współpracować i pomagać
osobom z zewnątrz.
Wywiad z dyrektorem Muzeum Puszczy Drawskiej i Noteckiej im. F.Grasia‐
Ewą Kułakowską
Jak Muzeum znalazło się w partnerstwie lokalnym?
Za pośrednictwem Centrum Ekonomii Społecznej. Uczestnicząc w spotkaniach
SLES i Partnerstwa zastanawialiśmy się, jak ożywić lokalną społeczność, jak
zaktywizować osoby bezrobotne, jak działać na rzecz wspólnego rozwoju re‐
gionu.
Na czym polega współpraca Muzeum ze Spółdzielnią Socjalną „Drzeń”
Muzeum zleca spółdzielni wykonywanie kserokopii różnych dokumentów, za‐
proszeń na wystawy, reprodukcji, plakatów itp. Cenimy sobie dostęp do szyb‐
ko świadczonych usług i ich dobrą jakość. Korzyści są obopólne. Muzeum
współorganizuje różne przedsięwzięcia, ostatnio konferencję na temat eko‐
nomii społecznej i budowania partnerstwa lokalnego, co jednocześnie popula‐
ryzuje działania Muzeum i jego propozycje wystawiennicze. Muzeum także
stara się o pozyskiwanie funduszy na rozwój i zwiększenie atrakcyjności swo‐
ich działań i szuka wsparcia w pisaniu projektów, chętnie korzystając z do‐
świadczeń partnerów.
26
27. Jak postrzega Pani działalność podmiotów ekonomii społecznej w lokalnym
środowisku?
Bardzo pozytywnie, ze względu na aktywizację osób długotrwale bezrobot‐
nych i pośredni udział Muzeum w tego typu działaniach. Przewidywane prace
remontowe zostaną częściowo zlecone przedsiębiorstwu społecznemu „Rodzi‐
na”
Co według Pani należałoby robić, aby wspierać działalność tego typu podmio‐
tów?
Promować, informować, zlecać usługi. Współorganizować różne przedsięwzię‐
cia. Podpowiadać o nowych możliwościach działań i ciągle zwiększać asorty‐
ment usług.
Wywiad z kierownikiem filii Powiatowego Urzędu Pracy w Drezdenku – Arletą
Polską
Czy tworzenie spółdzielni socjalnych jest skutecznym działaniem w powrocie
na rynek pracy osób długotrwale bezrobotnych?
Oczywiście, że tak! Spółdzielnie socjalne są dodatkowa formą aktywizacji za‐
wodowej osób znajdujących się w szczególnej sytuacji na rynku pracy. Jest to
forma wspólnej pracy, która pozwala osobom (m.in. długotrwale bezrobot‐
nym) na organizowanie miejsc pracy we własnym zakresie, a także realizowa‐
nie ważnych celów społecznych tj. tworzenie więzi międzyludzkich.
Jak według Pani można wspierać i promować rozwój spółdzielni socjalnych?
Moim zdaniem takim kluczowym wsparciem rozwoju spółdzielni socjalnych
może być partnerstwo lokalne – utworzone przez władze samorządowe i or‐
ganizacje pozarządowe. To samorządy są potencjalnie najbardziej zaintere‐
27
28. sowane przeciwdziałaniem negatywnym zjawiskom społecznym, wsparciem
lokalnej przedsiębiorczości i przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu.
Obecnie rozpoczął się nowy okres programowania, a tym samym możliwość
uruchomienia środków EFS, które mogą służyć rozwojowi podmiotów ekono‐
mii społecznej.
Jaką rolę w tym procesie pełni PUP?
PUP wspiera osoby zainteresowane założeniem spółdzielni socjalnej poprzez
udzielanie bezzwrotnej dotacji w wysokości 3 ‐krotnego przeciętnego wyna‐
grodzenia obowiązującego w kraju. Dla osób chcących przystąpić do już istnie‐
jącej spółdzielni taka dotacja wynosi 2 ‐krotne przeciętne wynagrodzenie. Do‐
datkowo PUP rekrutuje osoby długotrwale bezrobotne do zajęć aktywizacyj‐
nych w CIS, refundując tym osobom świadczenie integracyjne w wysokości
100% zasiłku dla bezrobotnych. PUP współpracuje także z Fundacja Dom
Wspólnoty Barka kierując bezrobotnych na spotkania i szkolenia do Centrum
Ekonomii Społecznej, zajmującego się reintegracją społeczno ‐ zawodową
osób wykluczonych i przygotowującego zainteresowanych do założenia spół‐
dzielni socjalnej.
Jakie trudności i zagrożenia dostrzega Pani w procesie tworzenia spółdzielni
socjalnych?
Osoby, które decydują się na utworzenie spółdzielni socjalnej są osobami
znajdującymi się w szczególnie trudnej sytuacji na rynku pracy. Są to osoby,
które potrzebują bezpośredniego wsparcia przy tworzeniu nowego przedsię‐
wzięcia. Musi być instytucja, która wspomoże osoby pod względem meryto‐
rycznym i funkcjonalnym. Przykładem są Centra Ekonomii Społecznej, których
28
30. wów z podatków. Najważniejsze jest jednak odbudowywanie w ludziach zasad
sprawiedliwości społecznej, uczciwości, ekonomicznego uczestnictwa i spo‐
łecznej zaradności opartej na wzajemnej pomocy.
Wspieranie rozwoju spółdzielni to nie tylko sposób na walkę z bezrobociem,
ale także z wieloma problemami społecznymi. To wspólne działanie na rzecz
poprawy jakości życia społecznego poprzez rozwój przedsiębiorczości lokalnej,
społecznej odpowiedzialności, propagowanie idei samopomocy i solidarności
społecznej.
Spółdzielnia się rozwija i szuka sposobów na wzrost konkurencyjności i zy‐
sków, co w dalszej perspektywie pozwoli zwiększyć poziom zatrudnienia,
wspierać najbardziej potrzebujących, integrować środowisko, promować eko‐
nomię społeczną i popularyzować zasady spółdzielczości.
30
32. nictwa w Centrum Integracji Społecznej nastąpi powrót do punktu wyjścia,
czyli pozostawanie bez stałego zajęcia.
Spółdzielnia socjalna oparta na wartościach solidarności, partycypacji i samo‐
rządności wydawała się być ofertą skierowaną właśnie do nich.
Kwilecka Spółdzielnia Socjalna została założona w czerwcu 2007 r. Praktycznie po
trzech tygodniach od zebrania założycielskiego Spółdzielnia była już zarejestro‐
wana. Grupę inicjatywną tworzyły osoby uczestniczące w Centrum Integracji
Społecznej: Danuta Baczyńska, Anna Mamet, Krzysztof Eljasiński, Ewa Dorsz,
Halina Walkowiak.
Członkowie Kwileckiej Spółdzielni Socjalnej:
Danuta Baczyńska
Jestem członkiem Kwileckiej Spółdzielni Socjalnej. Całe moje życie związane jest
z Kwilczem, tu się urodziłam w 1958 r., tu uczęszczałam do szkoły podstawowej.
Po szkole podstawowej kontynuowałam naukę w Technikum Ekonomicznym
w Międzychodzie. Po ukończeniu technikum wyszłam za mąż, urodziłam syna,
po siedmiu latach córkę. Pracę zawodową rozpoczęłam w Państwowym Gospo‐
darstwie Rolnym w Kwilczu. Na początku pracowałam jako księgowa, później 11
lat jako księgowa – kasjer. W sumie w Kombinacie Rolnym Kwilcz łącznie prze‐
pracowałam 17 lat.
Kiedy rozpoczęły się przemiany ustrojowe w Polsce, Kombinat w Kwilczu dotknę‐
ły problemy związane z funkcjonowaniem na wolnym rynku. Kombinat powoli
kończył swoją działalność. Musiałam, tak jak wiele innych osób z tego środowi‐
ska, szukać innych zajęć. Przez jakiś czas byłam sprzątaczką w Szkole Podstawo‐
wej. Potem zaproponowano mi stanowisko intendentki, czyli zajmowałam się
układaniem jadłospisów i zaopatrzeniem stołówki. Przez jakiś czas byłam też
32
33. zatrudniona w księgowości. Wszystkie te przejściowe prace skończyły się w roku
2000, od kiedy to pozostawałam osobą bezrobotną.
We wrześniu 2006 roku rozpoczęłam udział w zajęciach Centrum Integracji Spo‐
łecznej. Byłam uczestniczką warsztatu gastronomii i gospodarstwa domowego.
Ukończyłam szkolenie gastronomiczne z zakresu wiedzy o kosztach prowadzenia
zakładu gastronomicznego i procesach zachodzących w przerobie próbnym po‐
traw z domowej kuchni polskiej wraz z praktycznym wykonaniem wydajności
surowców oraz kalkulacji i kosztorysu przygotowywanych dań oraz dodatków;
szkolenie kulinarne w zakresie organizacji i serwowania potraw cateringowych
oraz kurs plecionkarsko‐wikliniarski. Byłam na stażu w Stowarzyszeniu, prowa‐
dząc przez jakiś czas zajęcia w warsztacie gastronomicznym.
Opinia nauczycieli CIS: Pani Danka jest osobą kontaktową, nigdy nie odmawia
pomocy. Pozytywnie nastawiona do innych. Jest wdową, mieszka z córką. Chęt‐
nie angażuje się w różnego rodzaju przedsięwzięcia. Wykazuje dużo inicjatywy,
wytrwałości i sumienności w wykonywaniu powierzonych zadań. Ma jednak
skłonność do zamykania się w sobie i koncentracji na emocjach. Otwarta na no‐
we doświadczenia, a jednocześnie wrażliwa. Wykazuje potrzebę aktywności.
To wokół niej skupiła się grupa inicjatywna spółdzielni socjalnej.
Ewa Dorsz
Urodziłam się w grudniu 1958 r. w Poznaniu. Mieszkałam w Dębinie, od 1981
roku w Kwilczu. Szkołę Podstawową ukończyłam w Pniewach. Urodziłam pię‐
cioro dzieci. Przez wiele lat zajmowałam się ich wychowaniem. Pierwsze do‐
świadczenia zawodowe to staż w restauracji Boratynek w latach od 1987
do 1989 jako pomoc kuchenna. Przez kilka miesięcy w 1992 roku zajmowałam
33
34. się handlem artykułami pochodzenia krajowego i zagranicznego. W latach
1997 do 2003 pracowałam w hurtowni Piotrex w Pniewach.
Zarejestrowałam się w Powiatowym Urzędzie Pracy jako osoba bezrobotna,
ale nie miałam propozycji pracy. Nie kończyłam też kursów i szkoleń, które
mogłyby ułatwić poszukiwanie pracy. Od września 2006 r. byłam uczestniczką
Centrum Integracji Społecznej w Kwilczu. Brałam udział w zajęciach warsztatu
gastronomicznego. Ukończyłam kurs kalkulacji gastronomicznej, kurs obsługi
kas fiskalnych i dobrej praktyki higienicznej (HACAP), a także kurs opieki nad
osobami starszymi.
Lubię gotować, a szczególnie piec ciasta. W wolnych chwilach chętnie szydeł‐
kuję i haftuję. Chętnie też rozwiązuję krzyżówki. I zajmuję się wnukami.
Opinia nauczycieli CIS: zawsze uśmiechnięta, z łatwością nawiązująca kontakt,
mająca w zanadrzu dobre słowo. Jest otwarta na poszukiwanie nowych do‐
świadczeń. O takich osobach, jak pani Ewa mówi się dusza – człowiek. Pani
Ewa piecze świetne ciasta.
Anna Mamet
Jestem najmłodszą członkinią Kwileckiej Spółdzielni Socjalnej. Mam 27 lat.
Mieszkam w Kwilczu. Z wykształcenia jestem technologiem żywienia. Nigdy
nie pracowałam zawodowo. Po ukończeniu szkoły zajęłam się domem i wy‐
chowaniem dzieci. Mam dwie córki. Od 1999 r. byłam przez siedem lat zareje‐
strowana w Powiatowym Urzędzie Pracy jako osoba bezrobotna.
Od września 2006 r. uczestniczyłam w zajęciach Centrum Integracji Społecznej
w Kwilczu. Brałam udział w zajęciach w warsztacie agroturystyki i terenów
zielonych. Ukończyłam kurs obsługi kas fiskalnych oraz dobrej praktyki higie‐
nicznej, a także szkolenie kulinarne w zakresie organizacji i serwowania potraw
34
35. cateringowych. Uczestniczyłam także w kursie plecionkarsko‐wikliniarskim oraz
opiekuna osób niepełnosprawnych. Mam prawo jazdy.
Opinia nauczycieli CIS: Ania to kobieta skromna, mocno wyciszona, zamknięta
w sobie. Pani Ania jest sumienna i dobrze zorganizowana. Lubi czytać książki.
Halina Walkowiak
Urodziłam się w 1966 r. w Sierakowie. Uczęszczałam do Szkoły Podstawowej
w Kwilczu. Następnie uczyłam się w Technikum Rolniczym, które ukończyłam
z tytułem technik rolnik. Po zakończeniu nauki w Technikum przez dwa lata
pracowałam w Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Kwilczu na sta‐
nowisku referent administracyjny. Późnej zostałam zatrudniona w Jednostce
Wojskowej Poznań na placówce w Mechnaczu jako referent administracyjny.
Na tym stanowisku przepracowałam 10 lat. Potem przez 7 lat byłam osobą
bezrobotną. Mam męża i dwóch synów w wieku 13 i 16 lat.
Do Centrum Integracji Społecznej weszłam w 2006 r. Byłam uczestniczką
warsztatu gastronomicznego. Ukończyłam też szkolenie gastronomiczne z za‐
kresu wiedzy o kosztach prowadzenia zakładu gastronomicznego i procesach
zachodzących w przerobie próbnym potraw z domowej kuchni polskiej
wraz z praktycznym wykonaniem wydajności surowców oraz kalkulacji i koszto‐
rysu przygotowywanych dań oraz dodatków; szkolenie kulinarne w zakresie or‐
ganizacji i serwowania potraw cateringowych, kurs plecionkarsko‐wikliniarski.
Uczestniczyłam w szkoleniu z obsługi kas fiskalnych.
Opinia nauczycieli CIS: Jest to osoba ciekawa poznawczo, otwarta na doświad‐
czenia innych. Lubi układanie kwiatów i stroików. Szybko adaptuje się do grupy,
łatwo też podejmuje rolę lidera grupy.
35
36. Krzysztof Eljasiński
Pochodzę z Częstochowy, gdzie urodziłem się w 1952 roku i gdzie przez wiele
lat mieszkałem. Mam dwóch dorosłych synów. Z wykształceniem zasadniczym
zawodowym pracowałem jako konserwator instalacji. Problemy rodzinne,
także związane z uzależnieniami, spowodowały utratę pracy, a w konsekwen‐
cji doprowadziły do tego, że znalazłem się w Chudobczycach. Tu odnalazłem
swoje miejsce.
Kiedy wszedłem do Centrum Integracji Społecznej, zamieszkałem w Kwilczu.
Byłem uczestnikiem warsztatu budowlanego, brałem udział w zajęciach z psy‐
chologiem, terapeutą. W Kwileckiej Spółdzielni Socjalnej, która ma profil ga‐
stronomiczny, pełnić będę funkcje związane z utrzymaniem i konserwacją lo‐
kalu i urządzeń w nim się znajdujących.
DZIAŁALNOŚĆ KWILECKIEJ SPÓŁDZIELNI SOCJALNEJ
W statucie Kwileckiej Spółdzielni Socjalnej wpisano następujący zakres działa‐
nia:
Produkcja, przetwórstwo i konserwowanie mięsa i produktów mię‐
snych,
Przetwórstwo owoców i warzyw,
Produkcja chleba; produkcja świeżych wyrobów piekarniczych, ciast
i ciasteczek,
Produkcja odżywek oraz żywności dietetycznej,
Sprzedaż detaliczna chleba, ciast, wyrobów piekarniczych i cukierni‐
czych,
Restauracje i inne placówki gastronomiczne,
36
37. Przygotowanie i dostarczanie żywności dla odbiorców zewnętrznych
(catering),
Pozostała działalność usługowa, gdzie indziej nie sklasyfikowana,
Pozostała działalność rekreacyjna, gdzie indziej nie sklasyfikowana.
Tak szeroki zakres działania to przyszłość. Dzisiaj Spółdzielnia koncentruje się
na uruchomieniu jadłodajni, która będzie funkcjonować we współdziałaniu z
Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej oraz Centrum Integracji Społecznej.
Dla prowadzenia swojej działalności Spółdzielnia wydzierżawiła lokal od Gmin‐
nej Spółdzielni Samopomoc Chłopska. Świetnie położony budynek w centrum
Kwilcza, przy skrzyżowaniu dróg, gdzie przed laty był bar, potem sklep typu „my‐
dło i powidło”, wydawał się idealnym miejscem na tego typu przedsięwzięcie.
A do tego jeszcze pobieżny ogląd budynku wskazywał, że dość szybko uda się go
przystosować do planowanej działalności. Spółdzielnia podpisała umowę
z Gminną Spółdzielnią i od października weszła do lokalu. Kwilecka Spółdzielnia
Socjalna otrzymała wsparcie w ramach konkursu grantowego w projekcie „Eko‐
nomia Społeczna w Praktyce”. Środki unijne z EQUAL gwarantowały, że rozpo‐
częcie działalności będzie nieskomplikowanym procesem. Nastał czas remontu.
Przygotowano projekty adaptacji lokalu. Jako że działalność spółdzielni obejmuje
usługi gastronomiczne, konieczne było uzgodnienie planów z Sanepidem. Wy‐
obraźni czasami nie starcza, aby oddać to, co działo się później. Każdy krok po‐
ciągał za sobą następny, zupełnie nieprzewidziany. Od listopada pracuje tam
grupa budowlana ze Spółdzielni Kram oraz uczestnicy CIS. Apogeum nastąpiło
wówczas, gdy niemal na głowę remontującym spadł sufit. Przy czym należy do‐
dać, iż na piętrze tego budynku są lokatorzy. Stary budynek ukrywał w sobie
mnóstwo usterek, przeróbek tak nieoczekiwanych, iż czasami opadały ręce.
37
38. Po przygotowaniu projektu adaptacji lokalu kolejno wchodzili różni fachowcy.
Założono instalację elektryczną, wodno‐kanalizacyjną, wymieniono instalację
centralnego ogrzewania. Prace budowlano‐adaptacyjne wykonywała Spółdziel‐
nia Socjalna Kram. Niezwykle ogromną determinacją wykazał się Mirosław
Gleszczyński ze Spółdzielni Socjalnej Kram, de facto prowadzący remont.
Przez całe miesiące prac remontowych doglądał także Włodek Sieroń ze Spół‐
dzielni Socjalnej Kram.
Spółdzielnia Socjalna wraz z uczestnikami Centrum Integracji Społecznej wyko‐
nała następujące prace: rozbiórka boazerii i instalacji elektrycznej, rozbiórka
ścian, stemplowanie krokwi sufitu, wykuwanie otworów drzwi i okna, tynkowa‐
nie ubytków ścian, prace porządkowe, murowanie ścian, betonowanie posadzki,
położenie profili i regipsów na sufity i ściany, osadzanie drzwi i położenie 122
metrów kw. płytek na posadzkę oraz 56 metrów kw. płytek na ściany. Do tego
jeszcze szpachlowanie i malowanie. Łączny koszt wykonanych prac to ponad 30
tys. zł. Kwilecka Spółdzielnia Socjalna otrzymała taki wkład ze strony innych
podmiotów ekonomii społecznej w Kwilczu. Koniec remontów wydaje się być już
bliski. Przy sprzyjających okolicznościach w czerwcu powinien być zakończony.
Ze względu na przedłużający się remont utrudniona jest działalność Spółdziel‐
ni. Członkinie Spółdzielni wykonują drobny catering. Przygotowują spotkania
w ramach projektu „Ekonomia Społeczna w Praktyce”. Miały też możność
sprawdzić się w trakcie konferencji kończącej 3 Działanie projektu „ESP”, kie‐
dy to Gmina Kwilcz organizowała konferencję podsumowującą projekt. Panie
z Kwileckiej Spółdzielni Socjalnej miały okazję zabłysnąć. Otrzymały bowiem
zamówienie na przygotowanie cateringu dla 150 osób. Na stołach pojawiły się
wykwintne potrawy, sałatki, ryby, przekąski, ciasta przygotowane przez Kwi‐
lecką Spółdzielnię Socjalną
38
39. Z usług Kwileckiej Spółdzielni Socjalnej korzysta też Centrum Integracji Spo‐
łecznej w Kwilczu. Kiedy w Centrum pojawiają się goście, członkinie Spółdziel‐
ni pomagają przygotowywać spotkania.
Na otwarcie lokalu Spółdzielni czekają z niecierpliwością mieszkańcy Kwilcza,
dla których planowane jest przygotowywanie posiłków na wynos.
Spółdzielnia będzie oferować posiłki z ewentualną dostawą do domu. Będą to
przede wszystkim obiady przygotowywane na indywidualne zamówienia. Ry‐
nek jest w tym zakresie stosunkowo chłonny. Częściowo takie usługi świadczą
szkoły, ale jest to raczej działanie niesystematyczne (przerwy wakacyjne, ferie,
inne okoliczności).
Na pełne uruchomienie lokalu czeka też Gmina Kwilcz. Gminny Ośrodek Po‐
mocy Społecznej zamierza zlecać Spółdzielni usługi w zakresie prowadzenia
małej jadłodajni. Taki charakter będzie mieć uruchamiany właśnie lokal Kwi‐
leckiej Spółdzielni Socjalnej. Ma być to miejsce, w którym pomoc żywnościo‐
wą otrzymają mieszkańcy Gminy Kwilcz najbardziej takiego wsparcia potrze‐
bujący. Jest szereg osób czy to chorych, czy niepełnosprawnych, którym trud‐
no jest samodzielnie przygotowywać posiłki. Poprzez Kwilecką Spółdzielnię
Socjalną ta grupa osób zyska realny instrument wsparcia.
Kwilecka Spółdzielnia Socjalna nastawiona jest na klienta indywidualnego, to
znaczy oferuje usługi w zakresie obsługi imprez okolicznościowych, rodzin‐
nych dla indywidualnych osób. Liderki Spółdzielni mają duże w tym zakresie
doświadczenie.
Kolejnym segmentem do zagospodarowania w perspektywie dwóch – trzech
lat jest stworzenie oferty dla turystów. Ponieważ obszar Gminy Kwilcz charak‐
teryzuje się bogatymi zasobami przyrody, które w doskonały sposób sprzyjają
funkcjonowaniu ruchu turystycznego, pojawia się tu coraz więcej turystów.
Turystyka w ostatnich latach stała się bardzo dochodową dziedziną działalno‐
39
40. ści w Polsce. Systematycznie wzrastają dochody instytucji i osób zajmujących
się świadczeniem usług turystycznych. Szacuje się, że ta gałąź, obok branży
komputerowej, w najbliższych latach będzie rozwijać się bardzo prężnie.
Stwarza się więc szansa wykorzystania tego trendu oraz naturalnego poten‐
cjału turystycznego. Rozwój ekoturystyki, planowana budowa ścieżek rowe‐
rowych w gminie, szlaków turystycznych to obszar, który Spółdzielnia musi
docelowo uwzględnić w swej ofercie.
Usługi Kwileckiej Spółdzielni Socjalnej oparte są na indywidualnych kontak‐
tach. Z drugiej strony pośrednikami w promowaniu Spółdzielni są tu lokalne
instytucje i organizacje pozarządowe.
Kwilecką Spółdzielnię Socjalną tworzy pięć osób. Każda z nich wnosi poprzez
swoją osobowość wkład w rozwój Spółdzielni. Dziś trudno wyrokować jak poto‐
czą się losy tej Spółdzielni, kiedy w pełni będzie ona funkcjonować. Członków
Spółdzielni czeka jeszcze wiele pracy nad uświadomieniem sobie, czym tak na‐
prawdę jest spółdzielnia socjalna. Co to znaczy współodpowiedzialność za ze‐
spół, ład współpracy i wspomagania, pracy dla dobra ogółu. Albowiem osoby
tworzące to przedsięwzięcie muszą mieć pełną świadomość, że spółdzielnia so‐
cjalna to nie jest indywidualny prywatny interes. Że spółdzielnia może istnieć
tylko w kooperacji. Taką kooperację wymusza nie tylko lokalny rynek. Wymusza‐
ją także wzięte środki unijne, bez których nie byłoby możliwości realizacji tego
projektu.
Przedmiotem działalności spółdzielni jest prowadzenie wspólnego przedsię‐
biorstwa w oparciu o osobistą pracę członków. Ale spółdzielnia realizuje pro‐
gram społecznej i zawodowej reintegracji jej członków. Działając w środowi‐
sku lokalnym podejmuje też inicjatywy na rzecz swoich członków i środowiska
lokalnego. Tylko takie rozumienie istoty spółdzielni przez jej członków daje
szansę rozwoju i trwałego wejścia na lokalny rynek.
40
41. PARTNERSTWO LOKALNE
W LWÓWKU
WIELOBRANŻOWA SPÓŁDZIELNIA SOCJALNA
„EKO-FARMA”
Gdy pod koniec roku 2005 wiadomo było, że Fundacja Pomocy Wzajemnej
„BARKA” jako administrator oraz szerokie grono partnerów będą realizować
projekt „Ekonomia Społeczna w Praktyce” EQUAL, nikt jeszcze nie przypusz‐
czał jak wielkie znaczenie dla rozwoju ekonomii społecznej będzie miał ten
projekt.
Mieszkańcy Domu Wspólnoty „BARKA” we Władysławowie oraz mieszkańcy
wioski z niedowierzaniem wysłuchiwali informacji, że w trakcie realizacji pro‐
jektu powstaną Spółdzielnie Socjalne, których właścicielami będą ich człon‐
kowie.
41
42. Niemniej jednak w spotkaniach Klubu Integracyjnego i na zajęciach Grup Sa‐
mokształceniowych udział był coraz liczniejszy, a i chętnych do założenia
Spółdzielni Socjalnej przybywało.
W tym momencie należy zaznaczyć, że do założenia Spółdzielni Socjalnej
przygotowywało się kilkanaście osób długotrwale bezrobotnych, wobec któ‐
rych należało podjąć szereg działań, które z osób biernych, niezaradnych ży‐
ciowo i roszczeniowych uczynią osoby aktywne gotowe podjąć ryzyko działal‐
ności gospodarczej i stać się współwłaścicielami firmy jaką jest Spółdzielnia
Socjalna.
Były to:
1. Anna Polańska
2. Barbara Bednarska
3. Agnieszka Ćwikałowska
4. Magdalena Myrcha
5. Dorota Górka‐Woźniak
6. Maria Haładuda – ze wsi Władysławowo
7. Małgorzata Matoszka – ze wsi Lipka Wielka
8. Edyta Horochowska
9. Bożena Wawrzyniak – ze wsi Lipka Wielka
10. Kamila Chwalisz – ze wsi Lipka wielka
11. Bożena Jaworska – ze wsi Chmielinko
Niekwestionowanym liderem i inspiratorem powołującym grupę inicjatywną
okazała się Anna Polańska, która podstawy wiedzy na temat ekonomii spo‐
łecznej zdobyła w Centrum Integracji Społecznej w Kwilczu.
Od tego momentu rozpoczęły się prace zmierzające do ustalenia profilu dzia‐
łania, aby grupa inicjatywna mogła przejść szkolenia branżowe, które były
przygotowywane przez Centrum Ekonomii Społecznej Kwilcz.
42
43. Szukając niszy na rynku postanowiono postawić na propagowanie upraw wa‐
rzyw, owoców i ziół ekologicznych, a ponadto przygotować grupę przyszłych
spółdzielców do świadczenia usług opiekuńczych, porządkowych oraz kon‐
serwacji terenów zielonych.
Uczestniczki ukończyły następujące szkolenia:
1. Jak założyć Spółdzielnię Socjalna – dało to podstawy wiedzy z zakresu
ekonomii społecznej oraz poszerzyło wiedzę na temat samej spółdzielni so‐
cjalnej: jak powstaje, jak działa, jak się nią zarządza;
2. Uprawa warzyw i owoców pod osłona i w polu – podniosło umiejętności
z zakresu ekologicznej uprawy owoców i warzyw tak w tunelach foliowych jak
i w polu;
3. Uprawa i wykorzystywanie ziół – ciekawe szkolenie pozwalające uwie‐
rzyć, że przyprawy są nie tylko w torebkach w sklepie ale, że można je upra‐
wiać, suszyć i wykorzystywać tak w kuchni jak i w domowej apteczce;
4. Przetwórstwo warzyw i owoców z elementami HACAP – podniosło wie‐
dzę na temat przetwórstwa z zachowaniem przepisów sanitarnych, metod
pasteryzacji i konserwacji bez użycia chemii;
5. Podstawowy kurs obsługi komputera – pozwolił przełamać obawy i strach
przed nowymi urządzeniami, które opanowują życie codzienne;
6. Obsługa kas fiskalnych – niezbędna wiedza na temat jej obsługi w prowa‐
dzonej działalności handlowej;
7. Kurs opieki nad osobami starszymi i chorymi – ściśle ukierunkowany pod
potrzeby lokalnego rynku usług.
Mając tak przygotowaną koncepcję spółdzielni socjalnej wybrano nazwę „Eko‐
Farma”, a następnie podjęto prace nad dokumentami niezbędnymi do zareje‐
strowania spółdzielni w sądzie.
43
44. Kolejny raz okazało się, że można liczyć na pomoc pracowników CES Kwilcz.
Pomagali również w przygotowywaniu dokumentów do Konkursu Grantowe‐
go ogłoszonego w ramach projektu „Ekonomia Społeczna w Praktyce” EQUAL.
W ramach Konkursu Grantowego Wielobranżowa Spółdzielnia Socjalna „Eko‐
Farma” uzyskała grant w wysokości 82.000 zł, za który kupiła samochód van,
komputer, meble biurowe, sprzęt do prac porządkowych, kosiarki, piły spali‐
nowe oraz mogła sfinansować wynagrodzenie wraz z pochodnymi dla 5 człon‐
ków spółdzielni na ½ etatu przez okres 6 m‐cy.
Kolejny grant jaki udało się pozyskać to kwota 19.000 zł z OWSS ‐ Zamość,
za który kupiono system nawadniania kropelkowego do tuneli foliowych,
opryskiwacz spalinowy oraz szereg narzędzi niezbędnych do upraw ogrodni‐
czych.
Tak wyposażona i z przeszkolonymi członkami spółdzielnia zaczęła się zmagać
z prawami wolnego rynku, tak w zakresie produkcji, jak i usług. Spółdzielnia
przystąpiła do konkursu ogłoszonego przez Gminę Lwówek na świadczenie
usług opiekuńczych, który wygrała zapewniając sobie zlecenie warte 200.000
zł na okres dwóch lat. Podpisała także porozumienie z firmą „HENKE SASS
WOLF” na wykonywanie prac konfekcyjnych wartości około 7.000 zł/mc,
a obecnie we współpracy z Miejsko Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej
w Lwówku i Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Kuślinie realizuje program sys‐
temowy świadcząc usługi transportowe i przygotowuje posiłki dla uczestni‐
ków programu, co daje wartość 6.900 zł/mc.
W chwili obecnej Wielobranżowa Spółdzielnia Socjalna „Eko‐Farma” zatrudnia
na umowę o pracę 9 osób oraz dodatkowo kolejne 5 osób na umowę zlecenie
w trakcie wykonywania dodatkowych prac. Są to osoby zamieszkałe w Domu
Wspólnoty „BARKA” we Władysławowie oraz mieszkańcy okolicznych wiosek
i Lwówka.
44
45. We współpracy ze Stowarzyszeniem Mieszkańców Grońska i Stowarzyszeniem
Pomocy i Integracji Bezrobotnych „Lepsza Przyszłość” z Władysławowa złożyła
wniosek na realizacje projektu szkoleniowego o wartości 50.000 zł.
Spoglądając na to, co udało się zrealizować w przeciągu roku istnienia Spół‐
dzielni, można z dużą dozą optymizmu przypuszczać, że będzie się rozwijała
i da sobie radę na rynku pracy.
Wypowiedź jednej z założycielek Wielobranżowej Spółdzielni Socjalnej „Eko‐
Farma” Marii Haładudy, mieszkanki wioski Władysławowo:
Jestem matką jedenaściorga dzieci, i choć część z nich opuściła już dom ro‐
dzinny, to jednak nadal muszę dbać o trójkę najmłodszych. Z domem Wspól‐
noty „Barka” jestem związana już od dłuższego czasu, ale ostatnio ta więź po‐
głębiła się, bo moje dzieci chodziły tam, kiedy miały problemy z lekcjami, mo‐
gły skorzystać z Internetu, a w końcu bawić się z rówieśnikami. Nigdy u nas
w domu się nie przelewało, a że ojciec dzieci nie dbał o nie, cały ciężar utrzy‐
mania domu spoczywał na mnie. Praca dorywcza, jaką można było znaleźć na
wsi, wprawdzie pozwalała przeżyć, ale nie dawała mi żadnych uprawnień,
a lata uciekały. Dlatego też kiedy usłyszałam o programie „EQUAL” chętnie
skorzystałam z możliwości uczestnictwa w kursach podnoszących moje kwali‐
fikacje i bez wahania zdecydowałam się przystąpić do grupy tworzącej Spół‐
dzielnię Socjalną. Oj, przewinęło się kandydatek, które były zainteresowane
jedynie płacą nie dając od siebie nic, nie martwiących się o jutro. Gdy Spół‐
dzielnia już została zarejestrowana przyszły rozmyślania czy damy radę, czy
jak skończy się finansowanie, nadal będzie na wypłaty i inne płatności. Dziś
śmieję się z tego, bo chociaż praca jest ciężka, a zarobki niezbyt wygórowane,
to jednak są pewne, a i na emeryturę lata wyrabiam. Nie martwię się po no‐
45
46. cach co dam dzieciom na śniadanie i czy mi wystarczy na płatności, nauczyłam
się współpracować z innymi i inaczej gospodarować swoimi środkami.
Kolejna wypowiedź tym razem Prezes Spółdzielni Anny Polańskiej:
Jestem kobietą w kwiecie wieku, nieco po pięćdziesiątce, więc nikomu
nie muszę tłumaczyć jak „łatwo” jest znaleźć pracę. Do Władysławowa trafi‐
łam z Centrum Integracji Społecznej w Kwilczu na praktykę i pozostałam
do dziś. Podstawy wiedzy na temat Ekonomii Społecznej zdobyłam, ale dopie‐
ro udział w programie „Ekonomia Społeczna w Praktyce” była prawdziwą
praktyką i sprawdzeniem umiejętności.
Znalezienie pięciu osób, które chciałyby założyć Spółdzielnię Socjalną i trak‐
tować ją jako własną firmę tylko z pozoru wydaje się proste. Należało przeła‐
mać wiele barier i dokonać zmian w sposobie myślenia osób, które tak na‐
prawdę niczego nigdy w życiu nie miały, nie mówiąc o firmie jaką jest spół‐
dzielnia socjalna, które boją się podjąć ryzyko pójścia do przodu. Sam proces
wyłaniania się grupy inicjatywnej trwał blisko pół roku, ale udało się i teraz,
gdy mamy praktycznie pełen portfel zleceń i rysują się perspektywy na dalszy
rozwój, jestem spokojniejsza, chociaż czasem myślę, że obowiązków nabrałam
na siebie zbyt wiele i chętnie się nimi podzielę. Warto, myślę, podkreślić rolę
Centrum Ekonomii Społecznej w tworzeniu naszej Spółdzielni Socjalnej, po‐
moc w tworzeniu wniosku do Komisji Grantowej i organizacji szkoleń.
Pomimo to, że wygrałyśmy Konkurs na Usługi Opiekuńcze na terenie gminy
Lwówek, to jednak nie pozbawiłyśmy pracy osób dotychczas je wykonujących
i zatrudniliśmy je w naszej Spółdzielni.
Cały czas staramy się poszerzać naszą ofertę i pozyskiwać kolejne zlecenia,
bo tylko wtedy jest szansa na rozwój. Ściśle współpracujemy z Miejsko Gmin‐
46
47. nym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Lwówku oraz z firmą HENKE SASS
WOLF ‐ POLSKA oddział w Nowym Tomyślu.
Na zakończenie pragnę pozdrowić i życzyć sukcesów wszystkim borykającym
się z trudnościami zakładania, a później pracy w Spółdzielniach Socjalnych.
47
48. SPÓŁDZIELNIA SOCJALNA MARSZEWO
- ODDZIAŁ POSADÓWEK
Gmina Lwówek jest typową dla Wielkopolski gminą miejsko‐wiejską, występu‐
ją w niej również typowe dla regionu problemy: wysoki stopień bezrobocia,
słabo rozwinięty lokalny rynek pracy, niedostateczna infrastruktura, brak do‐
stępu na terenie gminy do szkolnictwa ponadgimnazjalnego.
Na terenie gminy funkcjonują trzy Domy Wspólnoty „BARKA”: w Marszewie,
Posadówku i we Władysławowie, gdzie zamieszkują osoby bezdomne, bezro‐
botne, starsze, chore, niepełnosprawne. Dzięki prowadzonym od lat progra‐
mom edukacyjnym przez Fundację Pomocy Wzajemnej „BARKA” mieszkańcy
tych domów mają możliwość podnoszenie swojej wiedzy oraz nabywania no‐
wych umiejętności.
Wejście w życie Ustaw: o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie
z dnia 24 kwietnia 2003r, o zatrudnieniu socjalnym z dnia 13 czerwca 2003r,
o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy z dnia 20 kwietnia 2004r
oraz o spółdzielniach socjalnych z dnia 27 kwietnia 2006r. stworzyło nowe
możliwości i pozwoliło na rozwój podmiotów ekonomii społecznej.
Realizacja projektu „Ekonomia Społeczna w Praktyce” umożliwiła pokazanie
nowej jakości oraz wypracowanie modelowego procesu reintegracji społecz‐
nej i zawodowej osób wykluczonych i zagrożonych wykluczeniem społecznym
i zawodowym.
Posadówek
Nie było to jednak łatwe, co może ukazać proces kształtowania się i powsta‐
wania Oddziału Spółdzielni Socjalnej Marszewo w Posadówku. Mieszkańcy
Domu Wspólnoty w Posadówku i członkowie Stowarzyszenia Integracji Spo‐
48
49. łeczności Lokalnych „WIELKOPOMOC” z siedzibą w Posadówku czynnie wzięli
udział w tym procesie.
Naturalnymi kandydatami do stworzenia spółdzielni socjalnej byli bezrobotni
mieszkańcy Domu Wspólnoty, którzy spełniali wymogi formalne zapisane
w ustawie. Na wstępie należało potencjalnych kandydatów przekonać do
udziału w projekcie, ukazać im korzyści jakie z tego płyną, co mogą zyskać,
a przeprowadzone badania ankietowe miały pomóc w zdiagnozowaniu po‐
trzeb, oczekiwań i możliwości.
W tym momencie okazało się jak daleka droga do powstania grupy, która go‐
towa by była podjąć wyzwanie jakim jest spółdzielnia socjalna.
Nikła wiedza na temat istoty spółdzielni socjalnych, długotrwałe bezrobocie
doprowadziło do zaniku posiadanych umiejętności zawodowych, niskie kwali‐
fikacje, niska samoocena, brak umiejętności w podejmowaniu decyzji i brania
za nie odpowiedzialności, brak przedsiębiorczości, pasywna postawa, a nawet
wyuczona bezradność co w powiązaniu z dużą rotacją mieszkańców wydawało
się przeszkodą nie do pokonania.
Gdy więc rozpoczęły się spotkania w Klubie Integracyjnym (KI) oraz Grup Sa‐
mokształceniowych (SAS), szczególny nacisk kładziono na pobudzenie aktyw‐
ności, samodzielnego myślenia, umiejętności swobodnego wypowiadania się.
Proces ten trwał blisko pół roku, a uzupełniony wiedzą na temat spółdzielni
socjalnych stał się podstawą do dalszej edukacji bardziej specjalistycznej ukie‐
runkowanej na zdobywanie nowych umiejętności zawodowych niezbędnych
w pracy.
Regularne spotkania w KI i SAS wyrabiały również nawyk systematyczności
i obowiązkowości niezbędny do podjęcia jakiejkolwiek pracy zawodowej czy
to na pierwotnym rynku pracy, czy też w spółdzielni socjalnej.
49
50. Centrum Ekonomii Społecznej (CES) pomagało w prowadzeniu zajęć SAS oraz
w przygotowaniu niezbędnych dokumentów do rejestracji spółdzielni,
a przede wszystkim w dopracowaniu pomysłów przyszłych spółdzielców na
ich działalność gospodarczą, znalezienie niszy na rynku usług i produkcji,
aby pod tym kontem móc prowadzić szkolenia branżowe.
Profil działalności ustalony przez przyszłych spółdzielców, tj. pozyskiwanie
drewna opałowego i kominkowego oraz sprzedaż z drugiej ręki odzieży, mebli
i artykułów AGD, stał się wskazówką dla CES w przygotowaniu kursów zawo‐
dowych, i tak kandydaci na członków spółdzielni socjalnej przeszli następujące
szkolenia:
1. Podstawowy kurs obsługi komputera, który pozwolił przełamać lęk
przed nieznanym dotychczas urządzeniem, a jednocześnie miał pokazać ile
daje możliwości korzystanie z zasobów Internetu i jak znakomitym środkiem
w przekazywaniu informacji i komunikowaniu się jest komputer,
2. Kurs obsługi kasy fiskalnej, który z kolei jest niezbędny w przypadku
prowadzenia działalności handlowej,
3. Kurs pilarzy, jako niezbędny element pracy przy pozyskiwaniu drew‐
na opałowego i kominkowego,
4. Jeden z kandydatów na spółdzielcę przeszedł szkolenie pozwalające
na prowadzenie ciągnika, które było niezbędne przy transporcie pozyskanego
drewna i przy dowozie drewna do klienta,
5. Kurs prawa jazdy kategorii „B” oraz podniesienie kwalifikacji na kate‐
gorię „C”, które zwiększa mobilność i niezależność spółdzielni socjalnej,
6. Wszyscy uczestnicy projektu przeszli również szkolenie „Zakładamy
spółdzielnię socjalną”, które miało na celu uzmysłowienie przyszłym spółdziel‐
com faktu, iż staną się właścicielami podmiotu gospodarczego, za który
wspólnie odpowiadają.
50
51. Utworzony Oddział Spółdzielni Socjalnej MARSZEWO w Posadówku składał się
w początkowej fazie z sześciu członków:
• Magdalena Wiater
• Andrzej Wiater
• Henryk Mielke
• Stanisław Molinski
• Dariusz Brzóska
• Eryk Kieczka
Pozyskany grant w ramach programu „Ekonomia Społeczna w Praktyce” EQU‐
AL pozwolił na zakup niezbędnego sprzętu i urządzeń oraz na przeprowadze‐
nie prac adaptacyjnych pomieszczeń przeznaczonych na „Sklep z drugiej ręki”.
W ramach rozwoju i ekspansji na rynek miasta Lwówek otwarto kolejny punkt
sprzedaży. Niestety, zbyt wysokie koszty utrzymania sklepu spowodowały, że
po około pół roku działania został on zamknięty, a jedyny punkt sprzedaży
pozostaje w Posadówku.
Zmienił się również skład osobowy spółdzielców, odeszli: Eryk Kieczka i Da‐
riusz Brzóska, w ich miejsce przyszli wolontariusze odbywający w Spółdzielni
staże zawodowe: Dominik Klemczak przez okres trzech miesięcy i Damian Pro‐
śniak, a pod koniec roku 2007 kolejni: Wiesława Hadyniak i Jolanta Czapik. Co
ciekawe, stażystami są najczęściej mieszkańcy okolicznych wiosek ‐ Posadowa
i Pakosławia.
W chwili obecnej Oddział Spółdzielni Socjalnej MARSZEWO w Posadówku za‐
trudnia na etacie dwie osoby i korzysta ze wsparcia trzech wolontariuszy. Za‐
trudnieni to Magdalena Wiater, Andrzej Wiater, a wolontariusze to: Henryk
Mielke, Wiesława Hadyniak, Jolanta Czapik.
Spółdzielnia nie ogranicza się tylko do działalności gospodarczej, ale również
udziela się w życiu społeczności lokalnej, w ramach tych działań odbyły się
51