1. Pismo studentów Instytutu Edukacji Numer 2
Medialnej i Dziennikarstwa UKSW marzec 2004
Słów kilka o nie wyłożoną wiedzę na temat chrześcijań-
stwa i religiologii, a to wszystko są prze-
Apel do studentów
„kompleksie UW” cież podstawy naszej kultury. Kultury, IEMiD
w której każdy - nie tylko katolicki - dzien- ks. prof. Antoni Lewek
Rafał Dajbor nikarz ma czuć się jak ryba w wodzie! Skąd
więc uważanie naszego kierunku za przy-
W śród studentów IEMiDu często daje
się wyczuć coś, co można by nazwać
tulisko dla „odrzutów” z UW? Czego
mamy się wstydzić? Pamiętajmy, że dzien-
P ragnę zaapelować do sumień
i mądrości tych studentów IEMiD,
którzy mają postawę „społecznikowską”,
„kompleksem Uniwersytetu Warszawskie- nikarz „od wszystkiego” to tak naprawdę
go”. Chodzi tu o rozpowszechnione wśród są zdolni i ambitni, nie chcą być „bierni
dziennikarz do niczego. Człowiek wcho- i mierni”, lecz traktują studia w UKSW
studentów naszej uczelni przekonanie, dzący w ten zawód powinien mieć swoją
że po UKSW nie ma żadnych perspektyw jako solidne przygotowanie się do przy-
pasję, dziedzinę, w której czuje się specja- szłej pracy zawodowej, która będzie rów-
pracy w dziennikarstwie, że nasze studia listą. Wtedy będzie miał o czym pisać,
niczego pożytecznego nie uczą, że jedyną nież wymagała spontanicznej aktywno-
tworzyć programy i audycje. Wówczas ta- ści, społecznego zaangażowania, mą-
i to też wątpliwą perspektywą jest praca kie studia jak nasze, systematycznie uka-
w mediach katolickich, etc. Innym przeja- drych pomysłów i samodzielnych
zujące podstawy europejskiej i judeo- działań.
wem takiego myślenia jest uważanie na- chrześcijańskiej kultury oraz uczące pod-
szego uniwersytetu za ostatnią deskę ra- Ośmielę się postawić tezę: jaki
staw dziennikarskiego warsztatu, staną się student dziś, taki pracownik jutro! Bez
tunku dla tych, którzy nie dostali się istotną pomocą. Jeśli zaś owego „wkładu
na dziennikarstwo na UW. zaangażowania dziś - bez szans jutro!
własnego” brak, to i Sorbona nic nie da.
Już cztery lata jestem na teologiczno- Podobnie jest z perspektywami pracy. Sa- (cały apel na stronie 3)
dziennikarskich studiach i zupełnie się memu trzeba wydeptywać swoje ścieżki
z tym nie zgadzam. Przede wszystkim pa- wiodące na szczyt. Liczenie, że dyplom
miętać należy, że żadne studia nic nie po- rzekomo „lepszej” uczelni w czymkolwiek
Ponadto w numerze:
mogą w pracy dziennikarza, jeśli kandy- pomoże, może okazać się bardzo mylne.
dat do tego zawodu nie będzie miał odpo- Zieleń za kratami - czyli o miesz-
wiednich predyspozycji, potencjału twór-
kaniu na Jelonkach)
czego. Dziennikarstwo to zawód twórczy,
Strona 4
a tego nie nauczą żadne studia. Oczywi- Kroić chleb, czy
ście, na pewno na naszym kierunku braku-
je nieco zajęć praktycznych, ale nie moż- obciąć głowę? Wywiad z ks. prof. Antonim Lew-
na nie zauważyć, że z kolejnymi semestra- Jacek Rudziński kiem
mi wzrasta zarówno ich ilość jak i poziom Strona 6
ich prowadzenia. Poza tym banalne powie-
dzenie „dla chcącego nic trudnego” wcale
nie jest takie głupie: ten, komu na tym za-
leży, na pewno znajdzie możliwość prak-
P isanie moje nie ma być rodzajem re-
cenzji, mimo że książka, którą mam
przed oczyma, jest niewątpliwie tego war-
Wyższa Szkoła Życia
Strona 9
tyk dziennikarskich, czego dowodzą dzia- ta. Nie ma też stać się poradnikiem, mimo Mańkut w świecie
łania wielu studentów, także mych kole- że na to wygląda. Ma być przede wszyst- praworęcznych
gów z roku. Nie można zapominać, że - kim przemyśleniem. Zastanowieniem się Strona 11
jak powiedział niegdyś ks. Antoni Lewek nad tym, co jest dla nas teraz ważne. Dla
- dziennikarstwo to nie tylko „jak?” ale tak- nas - kandydatów na dziennikarzy.Jeszcze Zasada trzech „V”
że „co?” Oczywiście niektóre przedmioty rok temu wielu z nas chciało nimi zostać. Strona 4
wykładane na naszym kierunku nie są przy- Teraz jednak, po kilku latach studiów, za-
szłym dziennikarzom niezbędne, ale nie częliśmy się zastanawiać, czy to jest moż- Mrugnięcie oka
wyobrażam sobie studiów dziennikarskich liwe. Czy będziemy w stanie sprostać wy- Strona 12
polegających na wbijaniu do głów słucha- maganiom medialnego rynku, który nasta-
czy tylko i wyłącznie prawideł techniki. wiony jest na posiadanie umiejętności?
Kończący nasze studia ma za sobą kurs fi- Ogłoszenia i informacje
lozoficzny, biblijny, a także systematycz- (ciag dalszy na stronie 5) Strona 2
1
2. Numer 2 (luty 2004)
żenia zapominamy znaczenia słów solidar-
Sekcja kajakowa
W założeniu recenzja ność czy lojalność? Nie ma tu na mysli
„Powrotu Króla” sytuacji ekstremalnych jak wojna, ale zwy-
kłych trudności z jakimi borykamy się na
2 6 II w czwartek o godz. 16 odbędzie
się spotkanie Sekcji Kajakowej AZS
UKSW. Zbiórka interesantów przed budyn-
Maciej Jan Broniarz
codzień. Czyż nie często widzimy jak pod-
czas sesji egzaminacyjnej nic nie ma zna-
kiem Samorządu Studentów UKSW przy
ul. Dewajtis 5. Spotkanie będzie dotyczyć:
O statnia część ekranizacji tolkienow-
skiej trylogii była bez wątpienia naj-
bardziej oczekiwanym filmem minionego
czenia poza upragnionym zdaniem egza-
minu. To smutne ale nader często przyjaźń
1. Majowego spływu kajakowego rzeką roku. Gigantyczny budżet, wartka akcja, czy szczerość jest usuwana na dalszy plan
Rawką- survival na kajakach, 3 dni, profe- doskonałe kreacje aktorskie i reżyserski byle tylko zdobyć tą 5 z egzaminu, byle
sjonalny sprzęt, dzika rzeka, dużo prze- kunszt Petera Jacksona, których świadka- tylko odnieść partykularną korzyść bez
szkód, pełne wyżywienie, cena 85 pln. mi byliśmy w dwóch poprzednich czę- względu na wszystko.
(program w załączniku). ściach sprawiły, że od „Powrotu Króla” Takie żałosne połączenie chciwości i stra-
2. Zapisy i informacja o zajęciach na ba- oczekiwano bycia filmem doskonałym. chu przed byciem gorszym pozbawia czło-
senie. Doświadczenie uczy, że takie oczekiwania wieka tego co w nim najcenniejsze i ni-
3. Informacja o lipcowym spływie rzeka- rzadko zostają spełnione. Tym razem było czym Pierścień Władzy zamienia w Gol-
mi na Litwie. inaczej. Film jest niesamowitym, monu- luma. Tak jak w prawdziwym świecie, tak
4. Kurs kajakarstwa górskiego i nizinne- mentalnym wręcz dziełem. To nie jest zwy- i u Tolkiena wielkim problemem jest po-
go. kła, banalna opowieść o walce dobra ze rozumienie między ludźmi i odsunięcie
5. O 18:00 slajdowisko z wypraw górskich złem ani bajka o krasnoludkach, wzboga- sporów w imię wspólnego dobra. Obser-
i pokaz kajakowych filmów extremalnych. cona o nowoczesne efekty specjalne. „Po- wując dzieje Legolasa i Gimliego - którzy
wrót Króla” nie jest „komputerową z wrogów stają sie najlepszymi przyjaciół-
Dni otwarte młócką” pokroju „Matrix Revolutions”. mi, zdolnymi oddać życie za drugiego, nie
Film Jacksona, jak i książka będąca jego sposób oprzeć sie wrażeniu ze „porozumie-
pierwowzorem ukazuje barwny i złożony nie ponad podziałami” nie jest utopią. Wy-
2 0 marca 2004 odbędą się na UKSW dni
otwarte dla kandydatów na stu-
dia.Wszystkich chętnych, którzy chcieli-
świat, ogarnięty wojną pomiędzy Wolny-
mi Ludami a pragnącym władzy Sauronem
starczy tylko skoncentrować się na tym co
nas łączy, zamiast bez końca analizować
i jego armią. Sceny batalistyczne realizo- rożnice. W zaskakujący i kontrastowy spo-
by pomóc w przygotowaniu prezentacji sób wkomponowano w fabułę dzieje Aru-
IEMiDu prosimy o kontakt z Maciejem wane z wielkim rozmachem pomimo mno-
gości efektów specjalnych nie wygladają eny i Aragorna. Ich miłośc wystawiona jest
Broniarzem z III roku. (ew. e-mail na ad- na ciężką próbę, nie tylko przez wojnę,lecz
res gausus@fiokware.com). sztucznie i zachowują swój epicki charak-
ter znany z dzieł Waltera Scotta czy Hen- także przez fakt ze Aruena decydując sie
ryka Sienkiewicza. Bitwa na polach Pelen- na pozostanie ze swym ukochanym wyrze-
Numer przygotował zespół noru stoczona z udzialem wielu tysięcy żół- ka się swej nieśmiertelności. Można po-
w składzie nierzy na długo zapada w pamięć. Samo- wiedzieć, że to kolejny romantyczny banał
bójczy na pozór szturm na Czarna Bramę i - być może - ale czy na pewno? Czy każdy
Łukasz Kuligowski bohaterska walka z wielokrotnie liczniejszą z nas umie wybrać miłośc, a nie pienią-
redaktor naczelny armią Saurona przywodzi na myśl wiele dze, wygody, luksusy. Czy każdy umie
podobnych wydarzeń z naszej historii, poświęcić swoje szczeście dla tych, któ-
Aleksandra Krawiec gdzie stawaliśmy do boju z potężniejszym rych kocha? Jeżeli tak, to skąd tyle rozwo-
Katarzyna Kucewicz
przeciwnikiem, a mimo to odnosiliśmy dów, tyle porzuconych dzieci? Dlaczego
Michał Markowicz tak mało cenimy rodzinę, dzieci? Często
Jacek Rudziński
zwycięstwo. Tak właśnie dotarliśmy do
drugiego dna, tak charakterystycznego dla slyszę rozmowy młodych ludzi na temat
Maciej Jan Broniarz przyszłości i coraz cześciej posiadanie
Tolkiena. Wykreowani bohaterowie pre-
zentuja jakże powszechne archetypy ludz- dziecka jest z góry odrzucane. Dlaczego -
Następujące osoby przyczyniły kie, tak często spotykane nawet w codzien- bo trzeba wstawac w nocy, pieluchy zmie-
się do powstania tego numeru: nym życiu. Umieszczenie zwykłych na niać etc. Fakt, straszne poświecenie - cie-
pozór hobbitów czy „włóczęgi” Aragorna kawe co na to nasi rodzice ? Też tak to
ks. prof. Antonii Lewek na tle największego konfliktu tamtego traktowali ? A gdzie ta romantyczna mi-
ks. dr Tomasz Stępień świata wyostrza tylko rys ich charakteru. lośc w którą każdy wierzy? Czyżby jej
ks. Andrzej Adamski Hobbici, rozmiłowani w wygodach i przy- początek i koniec miał miejsce 14 lutego ?
Piotr Bolek jemnościach, unikający za wszelką ryzy- Sam Aragorn jest wyjatkową postacią - cią-
Krzysztof Leszczyński ka są nagle rzuceni w oblicze śmiertelne- ży na nim odpowiedzialność za życie wie-
Kacper Mikke go zagrożenia. Co zaskakujace nie ulegają lu ludzi, lecz on sam nie jest pewien czy
oraz zespoł #x-avalon strachowi i panice. W chwili próby uka- podoła i czy nie zawiedzie tych, którzy na
zują ukryte cechy swojego charakteru, a niego liczą. Jak wielu z nas w takiej sytu-
Wszystkim z nich serdecznie dziekujemy ponad wszystko nic nie jest w stanie roze- acji woli nic nie robić, byle tylko nie prze-
za okazaną pomoc, wsparcie, motywacje ,
rwać łączących ich więzów przyjaźni. Czy grać.
oraz za odpowadanie na moje pytania o 3
każdego z nas stać by było na taką odwa-
nad ranem :) (dokończenie na stronie 12)
gę. Czy nie jest tak, że w chwilach zagro-
(mjb)
2
3. Numer 2 (luty 2004)
szerszej twórczości studentów cje:
Apel do studentów (np.gazetka, strona internetowa),
5) pomoc w organizowaniu dostępu do li-
- dziennikarską (prasowa, radiowa, tele-
wizyjna)
IEMiD teratury przedmiotowej i w zdobywaniu - reklamową (biuro informacji, promocja
doświadczenia zawodowego, IEMiD, gablota)
ks. prof. Antoni Lewek
6) organizowanie oficjalnych spotkań, kon- - internetową (redakcja stron interneto-
ferencji, sympozjów z udziałem specjali- wych)
N a początku roku akademickiego 2002/
2003, czyli w 10. rocznicę istnienia
Sekcji Teologii Środków Społecznego
stów w dziedzinie edukacji medialnej
i dziennikarstwa.
- fotograficzną (wystawy, obsługa imprez)
- medialno-edukacyjną (problemy praktyk
W lutym 2003 r. na walnym zgroma- w szkole)
Przekazu w UKSW, przekształconej
dzeniu został wybrany Zarząd Koła: pre- - edytorską (redagowanie „Obserwatora”)
w maju 2002 r. w Instytut Edukacji Me-
zes - Maciej Broniarz (rok III), wicepre- 3) ustanowić Radę Koła składającą się z 5
dialnej i Dziennikarstwa, zaczęliśmy two-
zes - Katarzyna Szubińska (rok IV), sekre- starostów roku i 6 kierowników Sekcji;
rzyć Koło Naukowe Studentów IEMiD.
tarz - Anna Ślusarek (rok III), skarbnik - Zarząd i Rada Koła stanowiliby
W ciągu kilku tygodni grupa zało-
Anna Maciejewska (rok II). Powstała też 16-osobowy Komitet, który by podczas co-
życielska Koła przygotowała - prowadząc
redakcja pisma studenckiego pt. „Obser- miesięcznych zebrań omawiał, inspiro-
dyskusje i spory, uwzględniając pomysły
wator”. W maju 2003 ukazał się jego wał, organizował i koordynował działal-
i propozycje - podstawowy dokument: Sta-
pierwszy numer w nakładzie 600 egzem- ność Koła ad intra i ad extra.
tut Koła Naukowego Studentów Instytu-
plarzy. 4) zharmonizować działalność ww. sekcji
tu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa,
Obecnie trwa już drugi rok działal- i sześciu specjalizacji na roku III i IV, co
zatwierdzony następnie przez władze
UKSW. W Statucie określone zostały w praktyce oznaczałoby współdziałanie
wzniosłe i ważne cele Koła, które powin- kierownika sekcji Koła, wykładowcy i „sta-
ny zainspirować zdolnych i ambitnych stu- rosty” grupy studentów danej specjaliza-
dentów do podjęcia i realizacji tych celów cji (wspólne organizowanie warsztatów i
- dla wspólnego dobra Instytutu i także ich spotkań ze specjalistami danej dziedziny
osobistego pożytku. dziennikarstwa czy reklamy; publikowanie
Oto odnośne fragmenty Statutu: na łamach „Obserwatora” najlepszych tek-
§ 6. Celami działalności Koła Nauko- stów dziennikarskich powstałych w ramach
wego są: ćwiczeń na specjalizacjach dydaktycz-
1) promocja i integracja najaktywniejszych nych);
studentów IEMiD, 5) utworzyć w „Obserwatorze” odpowia-
2) dążenie do stworzenia wyróżniającym dające sześciu sekcjom działy, w których
się studentom Instytutu optymalnych wa- będpublikowane teksty dotyczące proble-
ności Koła Naukowego Studentów IEMiD. matyki i działalności danej sekcji Koła;
runków rozwijania zainteresowań, zdoby-
Niestety, jest to - co ze smutkiem konsta- 6) prowadzić w „Obserwatorze” stały
wania wyższych kwalifikacji i doświad-
tuję jako dyrektor Instytutu - działalność dział Studenci pytają - dyrektor IEMiD
czenia zawodowego,
wciąż jeszcze w stadium początkowym, odpowiada. Byłoby to forum twórczej dys-
3) promocja IEMiD w środowiskach me-
wymagająca nowego impulsu i dynamicz- kusji, konstruktywnej(samo)krytyki i po-
dialnych Warszawy i całej Polski,
nego rozwoju. Chodzi głównie o większe lemiki, nowych pomysłów i propozycji stu-
4) współpraca z jednostkami organizacyj-
zaangażowanie studentów - nie tylko kil- denckich -dla dobra Instytutu i studentów;
nymi UKSW w sprawach ważnych dla In-
ku czy kilkunastu, ale przynajmniej kilku- 7) współdziałać w organizacji Dnia Otwar-
stytutu,
dziesięciu spośród 500 (!) aktualnie studiu- tego dla kandydatów na studia - 20 marca
5) pogłębianie i doskonalenie formacji
jących w IEMiD. 2004 r. (spotkania, informacje, zwiedza-
członków Koła w duchu chrześcijańskim.
W celu zdynamizowania i uspraw- nie pracowni IEMiD, materiały reklamo-
nienia działalności Koła, które przecież we itp.).
§ 7. Koło Naukowe realizuje swoje cele
ma tak korzystne dla studentów cele i za- W końcu pragnę zaapelować do su-
przez:
dania, wyrażone ogólnie w Statucie, pro- mień i mądrości tych studentów IEMiD,
1) współdziałanie z innymi organizacjami
ponuję konkretnie: którzy mają postawę „społecznikowską”,
studenckimi UKSW,szczególnie z Samo-
1) przygotować na marzec lub kwiecień są zdolni i ambitni, nie chcą być „bierni i
rządem Studenckim, z kołami naukowymi
doroczne - zgodnie ze Statutem - walne mierni”, lecz traktują studia w UKSW jako
UKSW i innych szkół wyższych,
zgromadzenie, podczas którego zostanie solidne przygotowanie się do przyszłej pra-
2) organizowanie przedsięwzięć nauko-
wybrany Zarząd Koła (prezes, wiceprezes, cy zawodowej, która będzie również wy-
wych, umożliwiających studentom zdo-
sekretarz, skarbnik), a także omówiona magała spontanicznej aktywności, społecz-
bywanie dodatkowej wiedzy i umiejętno-
zostanie dotychczasowa działalność i per- nego zaangażowania, mądrych pomysłów
ści zawodowych,
spektywy dalszego rozwoju Koła; starosto- i samodzielnych działań.
3) podejmowanie działań na rzecz rozwo-
wie roku winni zorganizować odpowied- Ośmielę się postawić tezę: jaki stu-
ju kultury studenckiej oraz aktywności stu-
nią kampanię wyborczą, która by wyłoni- dent dziś, taki pracownik jutro! Bez zaan-
dentów, w tym organizowanie imprez
ła z danego roku kandydatów na człon- gażowania dziś - bez szans jutro! A więc -
i warsztatów dziennikarskich czy medial-
ków Zarządu; do dzieła już dziś w Kole Naukowym Stu-
no-edukacyjnych,
2) zorganizować w Kole następujące sek- dentów IEMiD! Szczęść Boże!
4) tworzenie przestrzeni medialnej dla
3
4. Numer 2 (luty 2004)
Zieleń za kratami brakuje ducha studenckiego. Do miejsco-
wych rozrywek zaliczyć można salę tele- Zasada trzech „V”
(czyli o mieszkaniu na Jelonkach) Piotr Nisztor
wizyjną, obleganą przez damskie towarzy-
Anna Florkiewicz
stwo w czasie emisji porywających serca
S pośród wszystkich warszawskich dziel
nic rownież na Jelonkach, na Osiedlu
dramatów, czy innych wyciskaczy łez. A
męskie towarzystwo zbiera się tam w cza- K ażdy z nas zna chyba „Julka” Juliu
sza Cezara. Jest to postać niemal le-
gendarna, w końcu to od jego nazwiska im-
sie ważnych wydarzeń sportowych. Istnie-
„Przyjaźń”, w atmosferze optymistycznej peratorów zaczęto nazywać cesarzami, a
je także tzw. mini-siłownia, z dosyć ubo-
zieleni rozwija się przyszła inteligencja. wielkie państwa cesarstwami.Jednym Bo-
gim wyposażeniem, i stół do ping-ponga,
Wszystko to ma na celu polepszenie ogól- ski Juliusz kojarzy się z wielkim zalotni-
jako świetna sprawa w ramach relaksu mię-
nego statusu społecznego. Takim światłem, kiem, w którego sidła wpadła m.in. słyną-
dzy nauką. Inne rozrywki leżą w indywi-
niosącym nadzieję na lepsze jutro „wybrań- ca z nietuzinkowej urody królowa Egiptu,
dualnych inwencjach mieszkańców i jest
com losu” od dawien dawna był żak, adept, Kleopatra. Innym, z ofiarą spisku sześć-
ich niestety niewiele! A jeśli już są i cho-
terminator albo po prostu student. Dzisiaj dziesięciu senatorów, którzy w dzień Id
ciaż zabawa jest niewiarygodnie zajmują-
bycie studentem to niewątpliwie awans Marcowych (15 marca 44 r. przed Chry-
ca i porywająca, może toczyć się w obrę-
społeczno-intelektualny. Dla niektórych to stusem) wykonali wyrok na dyktatorze.
bie ścian akademika jedynie do godziny
bardzo ważny środek do osiągnięcia pie- Mnie jednak utkwiła w pamięci relacja
23. Od tej pory panuje oficjalna „cisza noc-
niędzy, sukcesów, przyjaźni czy równowagi Cezara dla senatu z walk w Egipcie -
na”, której nieoficjalna strona trwa do wy-
wewnętrznej. Stan taki to także tak po- „Veni, vidi, vici” (przybyłem, zobaczyłem,
czerpania sił z ostatniego „nocnego mar-
wszechnie rozumiana i upragniona... wol- zwyciężyłem). Tę zasadę trzech „V” moż-
ka”.
ność! Ale można pojmować ją jako wol- na dziś uznać za uniwersalną, użyteczną
ność: słowa, czynu, myśli, stylu, poglą- niemal w każdej sytuacji, którą można
Podział na oficjalne i nieoficjalne wyda-
dową, ale też brak większych zobowiązań. przenieść także na grunt studencki.
rzenia ma swoje odwieczne zastosowanie.
A jeśli połączyć to z mieszkaniem w aka-
Na przykład oficjalne wyrzucenie śmieci
demiku - żyć nie umierać! Zdawałoby się, Wchodząc na sesje możemy podobnie jak
łączy się z nieoficjalnym „zacieraniem”
że wolność to drugie imię, o ile w ramach Juliusz Cezar powiedzieć „veni”. Kiedy już
śladów (w różnej postaci) po mniej lub
zajęć nadobowiązkowych student nie za- spokojnie się rozsiądziemy i otrzymamy
bardziej burzliwym wieczorze naukowym
pomni o pierwszym, swoim własnym. Ist- kartkę z zagadnieniami lub zostaniemy
dla jednych, czy okazjonalnym dla drugich.
ne życie pełną piersią, całkowita swobo- wzięci w ogień pytań, znowu wzorem Jul-
A że o 1 okazję nie trudno, niejednokrot-
da. Tym bardziej, że prawdziwe życie stu- ka bardzo dumnie powiemy „vidi”. Teraz
nie ilość śmieci przeliczyć można na po-
denckie zaczyna się w nocy, ale niekiedy jednak nie będzie już tak łatwo, ponieważ
nadmanualne siły indywidualnych człon-
wtedy właśnie brutalnie zamiera. I zada- nie mamy tak druzgocącej przewagi nad
ków danego segmentu. Mieszkanie w aka-
my sobie takie pytanie, czy istnieją w ogóle profesorem, jaką posiadał Cezar w Egip-
demiku przydaje się również w momen-
takie miejsca? Niestety tak. Jednym z nich cie. Co więc począć? - pomyślą niektórzy
tach kryzysowych poszczególnych osób.
są akademiki na warszawskich „Nowych studenci. Jeżeli otrzymane zagadnienia
Codzienne usługi koleżeńskie (w postaci
Jelonkach”. „przypadły” nam do gustu, to nie ma żad-
„szczypty soli” czy „garści mąki”, poza
Widok oszałamiający: nowy, trzypiętrowy nego problemu, jesteśmy zwycięzcami (!)
oczywiście wszelkiego rodzaju notatkami)
przeradzają się nierzadko w długotrwałe i czując się jak Boski Juliusz zaraz po zwy-
związki przyjaźni. cięstwie nad Pompejuszem wypowiadamy
Mieszkańców tego właśnie akade- ostatni wyraz tej magicznej formułki -
mika, poza „zabawą z kluczami”, obowią- „vici”. Co jednak zrobić, gdy wykładow-
zuje wymiana pościeli, dbanie o ład i po- ca stara się nas najpierw „otoczyć”, a do-
rządek we własnym aneksie oraz brak noc- piero później przejść do „zmasowanego
nych wizyt osób „z zewnątrz”. Można ataku”? Wyjść z tak ciężkiego „ostrzału”
oczywiście przy odrobinie szczęścia „prze- nie jest wcale łatwo! Nie jesteśmy jednak
mycić” kogoś na jedną lub dwie noce, lecz bez szans. Możemy skorzystać z myśli wo-
nie udaje się to zbyt często. Pozostają inne jennej starożytnych Greków, stosując fa-
wyjścia lub raczej wejścia - przez balko- langę. Ten wybieg taktyczny jest tyle skom-
budynek w scenerii wiosennej zieloności. plikowany, co skuteczny (niestety działa
ny. Ale, jak na razie, ten sposób integracji
W środku recepcja, cztery miłe panie pra- tylko na egzaminie ustnym! Na kolokwium
ze światem zewnętrznym nie został wyko-
cujące na zmianę. Witają codziennie każ- należy się raczej nauczyć!).
rzystany (jak z resztą wiele innych sposo-
dego przy wchodzeniu i wychodzeniu z
bów na życie w akademiku). Dlaczego?
akademika. Obowiązuje bowiem regular- Należy pamiętać, że wykładowcy zawsze
Może z obawy przed brakiem „oficjalne-
ne oddawanie i pobieranie kluczy do po- przeprowadzają „ataki” frontalne, czyli ni
go” wytłumaczenia i z powodu krat w
kojów. Następnie witają przybywających stąd ni zowąd pytają o coś, czego często
oknach na pierwszym piętrze? Tak czy ina-
długie, sterylne, zielone wręcz szpitalne niestety biedny student nie potrafi sobie
czej życie studenckie pomimo trudności i
korytarze. W segmentach dwu lub trzy po- przypomnieć. Co wtedy zrobić? Trzeba
przeciwności losu musi się rozwijać zgod-
kojowych, nie powiem - warunki świetne. pomyśleć o swoim najmocniejszym punk-
nie z prawami natury. Tylko czy nastąpi to
Prysznic, łazienka, lodówka, kuchnia, na- cie, czyli o tym, co umiemy. Kiedy nasza
kiedyś w pełni na warszawskich „Nowych
wet balkon. Wszystko piękne, ale jakoś analiza „rozumowa” dobiegnie końca i zo-
Jelonkach”?
rientujemy się, że nasz mocny punkt nie
4
5. Numer 2 (luty 2004)
ma nic wspólnego z tematem, o którego skonałego przygotowania etycznego”. że dziennikarz może pisać o wszystkim,
wyjaśnienie prosił nas profesor, to odpo- Dziennikarz z zapleczem etycznym wie, może podjąć każdy temat”. Nie jest to
wiedź „na falangę” zakończy się klęską. że jego profesja nie jest drogą do kariery prawdą. Dziennikarz musi być doskonale
Dlatego powinniśmy jak najszybciej zmie- samej dla siebie. Jest ona jedynie pomocą zorientowany w sprawach naszego świata,
nić taktykę. Dość skutecznym wyjściem w lansowaniu wartości. Ma on upowszech- ale powinien przedstawiać ten aspekt rze-
jest zastosowanie strategii „termopilskiej”. niać te wartości, idee i myśli, które staną czywistości, w którym jest specjalistą.
Polega ona na tym, że naszą skromną się pomocne jego czytelnikom i słucha- Trzeba więc takich pracowników mediów,
wiedzą staramy się wywalczyć jak najwię- czom - jego odbiorcom. „To jest wielka którzy będą ekspertami w poszczególnych
cej się da. Podobnie jak król Leonidas, sta- wartość [kariery], że sprzyja temu, by moż- dziedzinach: w ekonomii, polityce, kultu-
ramy się znaleźć odpowiednie „miejsce” na było podzielić się pewnymi wartościa- rze, sporcie, ale także w etyce, moralności
do stawienia czoła wykładowcy. Przy za- mi ze światem”. i teologii.
łożeniu, że jesteśmy obdarzeni zdolnościa- Potęga mediów doprowadziła do
mi erudycyjnymi i wiemy co nieco o tym, Współczesna edukacja dziennikarska nie tego, że przestały one, co było w ich za-
o co jesteśmy pytani, jest duża szansa, że skupia się na treści przekazu - jego sensie mierzeniach, zajmować się tylko infor-
z opresji wyjdziemy obronną ręką. Tym sa- i wartości, ale jedynie na środkach. Dzien- macją. Coraz częściej mówimy, że media
mym nie tylko okażemy się zwycięzcami nikarstwa nie da się nauczyć. Można kreują rzeczywistość. Tworzą ją więc tak-
(i z wielką dumą będziemy mogli wzorem wprawdzie studiować nowinki techniczne, że, a może przede wszystkim, dziennika-
Julisza Cezara powiedzieć „veni, vidi, ogólne zasady zachowywania się przed ka- rze. Nie powinno więc nam, chrześcija-
vici”), ale także udowodnimy, że jesteśmy merą czy składania tekstów, ale to nie nom, być obojętne, jaką rzeczywistością
lepszymi wojownikami niż Spartanie, któ- wszystko. Dziennikarską werwę i zapał będziemy żyć i w jakiej będziemy się roz-
rzy w przesmyku termopilskim ponieśli trzeba zdobywać indywidualnie. Tutaj nie- wijać. My ją będziemy tworzyć. My od-
klęskę. zbędną pomocą są praktyki. Dlatego po- powiadać będziemy nie tylko za to, co lu-
winniśmy chwytać się każdej okazji, kie- dzie usłyszą, zobaczą czy przeczytają, ale
Jednak te wszystkie zabiegi, prowadzące dy możemy przypatrywać się dziennikar- za to, o czym będą mówić. Co lub kto bę-
do pełnego zrealizowania przez studenta skiej pracy. I nie jest to tylko bierna obser- dzie na ich ustach i językach.
zasady trzech „V”, są bardzo skompliko- wacja: to pierwszy etap zaznajamiania się Dzisiejszy świat nakłada na dzien-
wane i ryzykowne. Mimo to, gdy już po- z ludźmi ekranowego świata, z osobami z nikarzy szczególną odpowiedzialność. Me-
zytywnie przebrniemy przez egzaminy pierwszych stron gazet. Jest to także do- dia stały się koleją władzą - mniejsza o to
(czytaj: pola bitwy), poczujemy swego ro- skonała forma opanowywania tremy oraz czy czwartą, czy pierwszą. Mogą kogoś
dzaju mistyczne uniesienie. Zrobiliśmy coś zdobywania nowych kontaktów, które w tej wywyższyć i mogą go zniszczyć, bez
z niczego! Oby tylko któraś z sesji nie była pracy są na wagę złota. względu na to, jakie człowiek wyznaje war-
dla nas tym, czym dla Juliusza Cezara był Inną sprawą jest specjalizacja. tości. Dziennikarz musi wiedzieć, że pisa-
dzień Id Marcowych! Dziennikarz musi być omnibusem, „ale - nie to ryzyko. Że każde jego słowo może
jak mówi Kapuściński - żyjemy w świecie być pociskiem wystrzelonym w drugiego
Kroić chleb, czy obciąć wysokiej specjalizacji”. W tym miejscu człowieka. Musi liczyć się z konsekwen-
pojawia się nasza teologia. Często dziwi- cjami swoich słów. Dlatego też niezbędne
głowę? my się dlaczego tak jesteśmy nią torturo- mu są zasady, podstawy etyczne, które nie
(dokończenie ze strony 1)
wani. Przede wszystkim: sami ją wybrali- pozwolą nikogo zdeptać, a jedynie dążyć
Dziennikarstwo, które było dotąd dość eks- śmy! I bardzo dobrze, ponieważ musimy do dobra. Dziennikarstwo bowiem jest jak
kluzywną profesją, stało się masowym za- znać się na wszystkim, ale przede wszyst- nóż…
jęciem. Często „biorą” się za nie ci, któ- kim na czymś jednostkowym, szczegóło-
rzy brać się za nie nie powinni. „Źli ludzie wym.
nie mogą być dobrymi dziennikarzami. Je- Z tym wiąże się pojęcie pokory.
dynie dobry człowiek usiłuje zrozumieć Mimo że będziemy specjalistami w dzie-
innych, ich intencje, ich wiarę, ich zainte- dzinie teologii (czy aby na pewno każdy z
resowania, ich trudności, ich tragedie. I na- nas do tego dąży?), musimy zdawać sobie
tychmiast, od pierwszej chwili, stać się sprawę z tego, że mamy własne ogranicze-
częścią ich losu”. nia. Świetne przygotowanie podczas stu-
Ryszard Kapuściński ubolewa nad diów nie wystarcza. Niezbędne jest ciągłe
tym, że tysiące ludzi, którzy wchłonięci zo- wzbogacanie swojej wiedzy - przede
stali przez media, nie posiadają żadnego wszystkim na własną rękę. Bowiem czy
profesjonalnego przygotowania etycznego. dadzą ją nam same wykłady? Dlaczego tak
Jest ono jednak niezbędne w świecie szyb- rzadko widać nas w uczelnianej bibliote-
kich mediów, które osaczają nie tylko od- ce? Czy rzeczywiście w Internecie jest
biorców, ale także kreatorów rzeczywisto- wszystko, co nam potrzebne, skoro obser-
ści. Redaktor „musi dokonywać wyborów wujemy tak wielkie kolejki do kompute-
moralnych często momentalnie, w sekun- rów?
dzie, na przykład kiedy przeprowadza wy- Dziennikarz musi pisać o tym, na
wiad lub nadaje transmisję na żywo. Wy- czym się zna. „Istnieje bowiem przeświad-
maga to błyskawicznej reakcji, a więc i do- czenie - przypomina Kapuściński -
5
6. Numer 2 (luty 2004)
Wywiad z ks. prof. Antonim Lewkiem, dyrektorem IEMiD kazu. Odpowiem tylko ogólnie, że opubli-
kowałem - jako autor i redaktor - kilkana-
ście książek oraz ponad 250 artykułów
naukowych i publicystycznych.
K.S.:Ale najnowsza książka Księdza
Profesora nie jest już z dziedziny homile-
tyki, lecz nosi tytuł „Podstawy Edukacji
Medialnej i Dziennikarskiej”. Czyli zmie-
nił Ksiądz Profesor kierunek swoich badań
i przedmiot prac naukowych. Dlaczego i
jak to się stało?
Ks.Prof.:Dziękuję za to pytanie. Bo
rzeczywiście nastąpiła u mnie poważna
zmiana kierunku zainteresowań i twórczo-
ści naukowej. Raczej rzadko się to zdarza
- na ogół wszyscy pozostają wierni swojej
dyscyplinie naukowej - od doktoratu... W
moim przypadku stało się to głównie z
dwóch powodów.
Obserwując od lat ogromne trudności na-
szych absolwentów w znalezieniu pracy w
zawodzie teologa oraz uświadamiając so-
bie pilną potrzebę kształcenia w duchu
chrześcijańskim dziennikarzy i ludzi me-
diów, wystąpiłem do władz naszej uczelni
z propozycją zorganizowania studiów teo-
Katarzyna Szubińska: Rok 2003 i Monachium (1971-1973). Z pobytu w logiczno-medialno-dziennikarskich. Poja-
był podwójnie jubileuszowym dla Księdza Monachium zapamiętałem szczególnie let- wiły się jednak ogromne trudności i opory
Profesora. Przypadło w nim 40-lecie świę- nią olimpiadę sportową. Polscy sportowcy ze strony wielu profesorów naszego Wy-
ceń kapłańskich i 30-lecie pracy akademic- zdobyli wtedy m.in. kilka złotych medali. działu, którzy nie dostrzegali tych potrzeb.
kiej. Z tej okazji warto spojrzeć wstecz i K.S.: A kiedy uzyskał Ksiądz Pro- Po wielomiesięcznych staraniach udało się
przypomnieć najważniejsze fakty z życio- fesor doktorat i habilitację? w końcu doprowadzić do stworzenia w
rysu naukowego Szanownego Jubilata. Pro- Ks. Prof.: Właśnie w czasie poby- 1992 roku Sekcji Teologii Środków Spo-
szę zatem opowiedzieć o charakterystycz- tu w Niemczech finalizowałem też swój łecznego Przekazu. Ponieważ jednak o
nych momentach swego życia - jako księ- doktorat, który obroniłem w maju 1973 r. początkowych trudnościach i późniejszym
dza i naukowca. w Warszawie - w ATK. I od 1 października dynamicznym rozwoju tych studiów teo-
Ks. prof. Antoni Lewek: Upływa tego roku rozpocząłem pracę naukowo-dy- logiczno-medialno-dziennikarskich mia-
szybko życie... - cisną się na usta słowa daktyczną w tutejszej uczelni - najpierw łem okazję mówić już dość szczegółowo
znanej piosenki. Aż wierzyć się nie chce, jako asystent, potem adiunkt, a po habili- w naszej rozmowie zamieszczonej w po-
że to już 40 lat kapłaństwa minęło. Mia- tacji w 1982 r.. - jako kierownik katedry przednim numerze „Obserwatora”, dlate-
łem 23 lata, gdy w poznańskiej katedrze homiletyki. W latach 1983-98 byłem przez go nie będę już tego powtarzał.
przyjąłem święcenia kapłańskie. Jako wi- 3 kadencje przewodniczącym Sekcji Ho- K.S.:Wiadomo jednak powszechnie,
kariusz w miasteczku Buk k. Poznania miletów Polskich, działającej przy Komi- że Ksiądz Profesor był inicjatorem, orga-
usłyszałem kiedyś o sobie takie westchnie- sji Episkopatu ds. Nauki Katolickiej i zrze- nizatorem i wieloletnim kierownikiem Sek-
nie starszej parafianki: Mój Boże, jaki szającej wykładowców homiletyki we cji Teologii Środków Społecznego Przeka-
młodziutki ksiądz do nas przybył... Rze- wszystkich uczelniach katolickich w Pol- zu, a dziś jest dyrektorem Instytutu Eduka-
czywiście, byłem młodziutki, bo wyświę- sce. Dopowiem, że w 1995 odebrałem z cji Medialnej i Dziennikarstwa. Jest to więc
cony za dyspensą jako nie mający jeszcze rąk prezydenta RP Lecha Wałęsy tytuł na- - ośmielę się powiedzieć - ukochane dzie-
24 lat, wymaganych przez prawo kanonicz- ukowy profesora, a w 1997 otrzymałem sta- ło Księdza Profesora, z którego może się
ne. Tak się bowiem złożyło, że szkołę pod- nowisko profesora zwyczajnego, co już jest cieszyć i być dumny.
stawową ukończyłem w 13. roku życia, a ostatnim awansem nauczyciela akademic- Ks.Prof.:Widzę, Kasiu, że jako stu-
maturę złożyłem w 17. roku - po czym 6 kiego. dentka i starościna IV roku jesteś już do-
lat studiów filozofii i teologii w Arcybi- K.S.:Wróćmy jeszcze do osiągnięć brze zorientowana w realiach i personaliach
skupim Seminarium Duchownym w Pozna- naukowych Księdza Profesora -Jubilata. naszego Instytutu. Mogę tylko potwierdzić,
niu. Po 4 latach wikariatu w parafiach Buk Które z nich są najważniejsze? że faktycznie uważam za swoje poważne
i Leszno Wlkp., zostałem skierowany przez Ks.Prof.:Nie chciałbym przedsta- osiągnięcie - powstanie Instytutu Eduka-
arcybiskupa poznańskiego na dalsze stu- wiać tu całokształtu dorobku naukowego cji Medialnej i Dziennikarstwa. Na jednej
dia specjalistyczne z zakresu homiletyki w w jego wymiarze merytorycznym - czyli z sesji Rady Wydziału Teologicznego ks.
Akademii Teologii Katolickiej w Warsza- w dziedzinie homiletyki, teologii ewange- prof. Chrostowski, b. prorektor naszej
wie. Pogłębiałem je następnie w Wiedniu lizacji i teologii środków społecznego prze- uczelni, powiedział mimochodem dość
6
7. Numer 2 (luty 2004)
znamienne słowa do 40 profesorów, człon- śmie studentów IEMiD-u, pokażą sobie poczekać mroźne 15 minut, a może nawet
ków Rady: Ks. prof. Lewek wymógł na samym oraz innym, że nie są tutaj przy- pół godziny, aż opóźniony i przepełniony
nas powołanie tego Instytutu... Więc Bogu padkowymi, apatycznymi, niezdolnymi, pociąg łaskawie przyjedzie. Przyczyny
dzięki, że powstał IEMiD i na miarę na- leniwymi i beznadziejnymi kandydatami spóźnienia mogę się tylko domyślać: ze-
szych możliwości funkcjonuje, kształcąc do trudnej, ale jakże potrzebnej działalno- rwana linia, zamarznięte szyny kolejowe i
obecnie ok. 600 studentów. ści dziennikarskiej i medialno-edukacyjnej tego typu inne zdarzenia losowe. Ale czy
K.S.:Słowa „na miarę naszych moż- w Polsce i Kościele. Powiem krótko: kto ktoś będzie słuchać moich tłumaczeń, gdy
liwości” zdają się wyrażać pewien niedo- nie wykazuje należytej aktywności i twór- spóźnię się na egzamin?
syt lub ograniczone możliwości działania czych zdolności w czasie studiów, również W końcu widzę światełko „nadziei”
IEMiD. Jakie braki czy słabości w działal- w Kole i na łamach „Obserwatora”, ten w ciemności. Moja radość jest wielka. Jed-
ności naszego Instytutu pragnąłby Ksiądz będzie takim również po studiach - bez nak to zadowolenie szybko mija, kiedy
przezwyciężyć, co owego wprowadzić, by większych szans i powodzenia na niwie okazuje się, że to światła pociągu pośpiesz-
zapewnić należyty poziom edukacji medial- dziennikarskiej czy nauczycielsko-medial- nego, który wcale nie zatrzymuje się na
nej w Instytucie? nej. Sapientibus sat! mojej stacji.
Ks.Prof.:Poziom edukacji teolo- K.S.:..czyli: mądrym dość! Czy Jestem już, delikatnie mówiąc, zde-
giczno-medialno-dziennikarskiej w IEMiD mogę powiedzieć coś w obronie tych, któ- nerwowana, przemarznięta i niewyspana.
zależy od trzech elementów: programu, rych Ksiądz Profesor określił generalnie Czekam cierpliwie, aż zjawi się mój po-
kadry i sprzętu. Program nasz jest orygi- jako zbyt biernych czy leniwych? Otóż wie- ciąg „wybawca”. W końcu jest! Staje na
nalny i optymalny: łączy studium przed- lu studentów jest tak obciążonych studia- stacji, wchodzę do zupełnie ciemnego i za-
miotów filozoficzno-teologicznych z me- mi i dorywczą pracą zarobkową, by prze- tłoczonego wagonu. Uderza nieprzyjemny
dialno-dziennikarskimi, co pozwala kształ- żyć, że brak im czasu i sił na zaangażowa- zapach ciasnego, szczelnie zamkniętego
cić ludzi mediów (dziennikarzy) w duchu nie w naszym Kole i czasopiśmie. przedziału. Wiadomo: zima! Wszyscy
etyki i światopoglądu chrześcijańskiego, Ks.Prof.:Staram się to rozumieć. duszą się, ale nikt nie uchyli okna, bo zim-
przygotowując do dziennikarstwa o profi- Ale mimo to apeluję: niech każdy w su- no.
lu teologiczno-ewangelizacyjnym, a także mieniu rozważy, z jakiego powodu nie an- Miejsc siedzących brak, więc stoję
do prowadzenia „edukacji medialnej” oraz gażuje się w działalność Koła Naukowego pokornie jak baranek. W przedziale upał!
„religii” w szkołach. Co do kadry profe- z jego różnymi kręgami czy grupami za- Nie mogę uchylić okna, bo spotka mnie
sorskiej - jest wystarczająca liczba etato- interesowań i aktywności. Życzę sukce- szereg „ciepłych słów” ze strony tzw. życz-
wych wykładowców filozofii i teologii. sów teraz i w przyszłości. Szczęść Boże! liwych współpasażerów. Nie powinnam też
Natomiast wykłady i ćwiczenia z przed- za dużo rozmawiać, bo niechcący obudzę
miotów medialno-dziennikarstwich pro- śpiących podróżujących. Ich reakcja cza-
wadzą tylko 4 etatowi pracownicy i ponad Co za jazda! sem przypomina niedźwiedzia przebudzo-
30 specjalistów „na zajęciach zleconych”, Anna Rosłoniec nego ze snu w środku zimy. Lepiej więc
którzy dość często się zmieniają, z różnych nie ryzykować.Mogę też zapomnieć o czy-
powodów rezygnują i tym samym nie sta-
nowią zintegrowanej kadry. Również
warsztaty i sprzęt medialno-dziennikarsko-
C odziennie mam przyjemność podró
żowania do szkoły pociągiem. „Pod-
różowanie” to chyba źle powiedziane, bo
taniu książki czy gazety. Wszystkie świe-
tlówki w przedziale są wykręcone. Nawet,
jeśli udałoby mi się jedną z nich wkręcić
dydaktyczny jest niestety bardzo ubogi, jazda podmiejskim pociągiem do Warsza- (uwaga: ludzie o niskim wzroście nie mają
zarówno z braku lokali jak i funduszy. Ale wy, np. o 5.35, nie ma nic wspólnego z szans), to obudzę pół przedziału, który rzu-
są już pewne perspektywy poprawy sytu- wycieczką. Po pierwsze jest to stresujące, ci się, aby ją wyłączyć. Przy okazji zosta-
acji kadrowej, lokalowej i materiałowo- a po drugie męczące. Warto by też wspo- nę uznana za dziwaka i gbura.
warsztatowej. mnieć o kulturze osobistej pasażerów. Ale Nie pozostaje więc nic innego, jak
K.S.:A czy poziom edukacji i reno- wszystko po kolei.Najgorzej chyba jest tylko cierpliwie czekać, aż zwolni się miej-
ma naszego Instytutu nie zależy również od zimą. Kiedy przebrnę już przez metrowe sce. Jeśli decydujesz się na podróż pocią-
studentów? Jacy oni są - a raczej, jacy my zaspy, aby dostać się do stacji, to już poło- giem, to uzbrój się w mocne nogi i mocne
jesteśmy według Księdza Profesora? wa sukcesu. Nie należy to do zajęć łatwych nerwy. Powodzenia i miłej podróży!
Ks.Prof.:Właśnie o tym często i przyjemnych, czasem przypomina film
myślę i mam sporo dezyderatów pod Wa- grozy: ciemno, zimno i daleko do domu,
szym adresem. By się zbytnio nie rozwo- no i do przystanku.Gdy zdyszana docie-
dzić i nie „prawić kazania”, powiem tu - ram do celu, okazuje się, że lampy na sta-
na łamach „Obserwatora” - tylko o jednym cji wysiadły. No cóż, nastały ciężkie cza-
swoim życzeniu: by Koło Naukowe Stu- sy i każda złotówka liczy się na miarę zło-
dentów IEMiD oraz Wasze czasopismo stu- ta. Jednak brak oświetlenia na moim przy-
denckie „Obserwator” nie uwiędły, nie stanku zdarza się nagminnie. Nie wiem,
spały, nie podupadały, lecz prężnie dzia- czy to nowa taktyka PKP, by zaoszczędzić
łały, znajdowały wśród 500 studentów jak pieniądze? Trudno, pozostaje tylko wypo-
najwięcej aktywnych, zdolnych, twór- sażyć się w dobrą latarkę i się nie bać.
czych, utalentowanych i energicznych Powróćmy do oczekiwania na pociąg.
osób, które poprzez swoje pełne zaanga- Wstałam rano, by nie spóźnić się na egza- Fot.: A. Bożek
żowanie, zarówno w Kole jak i w czasopi- min. No i co z tego, skoro będę musiała
7
8. Numer 2 (luty 2004)
FF - czyli Felieton miłości, tym, że jest ciężko i w ogóle, ni- Miasto moje, a w nim....
gdy nie uczyła się żadnej filozofii i o ja-
Filozoficzny kimś tam Heraklicie nie ma pojęcia. Zgo-
Kasia Kownacka
„Wszystko już było” da. Poza tym, jak się dobrze zastanowić i
ks. dr Tomasz Stępień poszukać, to wszystko ktoś już kiedyś na-
pisał czy powiedział. Zdaje się Gombro-
M ieszkam tu całe życie, to moje mia
sto, ukochane, czasami zadziwiają-
ce. Cudowne, choć czasami przerażające
Z aczęło się na wykładzie z Historii Fi
lozofii. Od dawna prześladowały mnie
filozoficzne wątki współczesnej kultury,
wicz pisał kiedyś o spotkaniu z człowie-
kiem, który był kopalnią cytatów. Rozmo-
wa z nim była bardzo ciekawa, ale dener-
w swoich absurdach i prozaiczności. To po
prostu cała Warszawa...
ale ostatnio szczególnie prześladują mnie Niektórych to dziwi. Pytają zdumieni, jak
wująca, bo co Gombrowicz coś powiedział,
nawiązania do jońskiej filozofii przyrody można kochać takie miasto: tu wszędzie
to tamten mu od razu, kto powiedział to
w pieśniach masowych typu pop, rock, itd. jest dla nich brudno, drogo i daleko. Cóż,
zdanie wcześniej. Nie pamiętam jak skoń-
Wykład, o którym wspomniałem, był wła- z miłością tak już jest... kocha się wady i
czyło się owo spotkanie, ale przykład ten
śnie o pierwszych filozofach. Na początku zalety. Pałac Kultury nocą, tak zupełnie
pokazuje, że powracanie na siłę do tego,
Tales z Miletu, którego ciągle wspomina inny niż za dnia, spacery w Ogrodzie Sa-
kto pierwszy coś powiedział, jest ślepą
się w najróżniejszych piosenkach z udzia- skim, tramwaje (tak, może to się niektó-
uliczką, która prowadzić może co najwy-
łem wody. Choćby o tym, żeby woda w rym wyda dziwne, ale uwielbiam tramwa-
żej do frustracji. Mnie jednak nie o to cho-
końcu polała się z nieba (came on let it je!), w końcu wiosna w Moim Mieście jest
dzi. Wydaje mi się bowiem, że po prostu
rain). Anaksymander z Miletu, jakby się chyba najwspanialsza, kiedy rodzi się ra-
człowieka ciągle nurtują jakieś tematy, nie-
mogło wydawać, nie znajdzie żadnego ma- zem ze mną.
zależnie od tego gdzie się urodził i w ja-
sowego przełożenia, bo jest nieco bardziej Nie da się ukryć, że tu żyje się szyb-
kiej epoce. Jak siądzie i zacznie myśleć,
abstrakcyjny w swojej nauce o przyczynie, ciej, intensywniej, wszyscy wszędzie się
to przychodzą mu na myśl te same porów-
a tu proszę, nawet tak wyprany z wszel- śpieszą, biegną i nie zauważają tego, co
nania, te same problemy, które zawsze
kich treści zespół, którego nazwy nie wy- najpiękniejsze. Ale można przecież przy-
jakoś wypływają z tej samej ludzkiej na-
mienię, bo wstyd mi, że się taki kojarzy, stanąć, popatrzeć na niebo, na wieżowce,
tury. Może jest to jakiś inny wyraz tego,
śpiewa: „żadnych granic”. I jak tu nie po- na warszawskie drzewa i ulice, zamyślić
że filozofia nie tylko tkwi głęboko w kul-
łączyć tego z zasadą, która jest bez-gra- się w tramwaju, zakochać się w Warsza-
turze i jakieś jej elementy to wypływają
niczna. Dalej - dynamiczny i porywający wie.
na wierzch, to pozostają w jej głęboko
utwór pewnej pani, która uznała za stosow- A jak tu przeżyć? Nie jest to trud-
ukrytym nurcie (znowu rzeka, czyli Hera-
ne stwierdzić, że jest kobietą. I to chyba ne, to tylko kwestia przyzwyczajenia. Nie-
klit…), ale tkwi w samym człowieku. Za-
bardzo dobrze, bo przecież w dobie walki którym na początku może być jednak cięż-
tem może człowiek to zwierzę nie tylko
o równe prawa i o wolność w byciu kim ko. Wszystko nowe, inne, dziwne, strasz-
rozumne, ale i „zwierzę filozoficzne”? Je-
się chce, tak do końca nie wiadomo, czy ne, no a do domu daleko. Gdzie tanio zjeść?
dyne, co człowiekowi potrzeba, to chwila
ktoś, kto wydaje się być kobietą na pierw- Gdzie wyjść wieczorem? Jak się ustrzec
wolnego czasu, a wyrazi swoje przemyśle-
szy rzut oka, jest nią w rzeczywistości. przed kieszonkowcami? Żeby cało i zdro-
nia przy pomocy znaków, jakie przynosi
Kobiecość została potwierdzona na sposób wo przeżyć kolejny dzień, wystarczy mieć
współczesna mu kultura. Można jedynie
Heraklitejski, bo słyszymy też w tej pie- oczy szeroko otwarte i być najzwyczajniej
uważać za bardziej eleganckie pisanie po-
śni, że podmiot liryczny jest „wolny jak w świecie rozważnym. Uroki Pragi lepiej
ematu „O naturze” od rockowego kawał-
rzeka.” Może jak już Heraklit, to raczej odkrywać w ciągu dnia, obiadu w restau-
ka.
trzeba by: „zmienna jak rzeka,” bo prze- racji na Starówce raczej nie sfinansujemy
Założę się jednak, że to, co powy-
cież panta rei i nic nie jest tym samym, ze studenckiego stypendium.
żej napisałem, też już ktoś kiedyś powie-
czym było. Wtedy zgadzałoby się to z pra- Szybko można się przekonać, że
dział. Może nawet powinno mi być wstyd,
dawnym utworem, który był popularny za gdy Warszawie da się szansę, stanie się dla
że nie pamiętam, kto to był i że podaję w
czasów naszych prababć, czy może pra, nas przyjazna. Są liczne miejsca przyja-
nieświadomości cudze przemyślenia jako
pra, prababć, zawierającym słynną senten- zne, ciepłe. Każdy warszawiak ma takie
swoje własne. Dochodząc do tak niebez-
cję „donna e mobile.” swoje zakątki, enklawy ciszy, spokoju,
piecznych i kompromitujących wniosków
Można by jeszcze długo wymieniać miejsca, do których chętnie chodzi, w któ-
mam dziwne przeczucie, że Achilles i tak
pieśni bojowe o ogniu (także Heraklit), któ- rych chętnie przebywa - ulubiony park, ka-
nigdy nie dogoni żółwia, bo wszystko to
ry trawi wnętrza śpiewaków (chodzi chy- wiarnię, kino, ulubiony plac zabaw pamię-
tylko jeden byt, a wszelki czas i różnorod-
ba o jakieś namiętne uczucia), czy nie koń- tany z dzieciństwa. Warszawa to nie tylko
ność ludzkich przemyśleń to jedynie złu-
czące się pieśni o ziemi, która jest matką Marszałkowska, spaliny i nieuprzejmi, ze-
dzenia. Kończę więc szybko i udaję się na
nas wszystkich (Ksenofanes), ale nie stresowani ludzie. To także wiele pięknych
wykład o szkole z Elei.
chciałbym poprzestać na przypominaniu miejsc, trzeba tylko chcieć je odkryć.
wszystkich prześladujących mnie skoja- Jednak nawet ci, którzy darzą War-
rzeń. Przecież nie muszą one wcale prze- szawę sentymentem, dostrzegają jej man-
śladować także Ciebie, drogi Czytelniku. kamenty. Aneta, mieszkająca w stolicy od
Poza tym można samemu nieźle się poba- urodzenia, twierdzi, że brakuje jej przede
wić w ich odkrywanie. Jednak można tak- wszystkim zieleni, tras rowerowych, me-
że powiedzieć, że przecież jakaś rockowa tra. Nie da się ukryć - jest tu jeszcze wiele
kapela, pisząc późną nocą tekst o życiu, pracy.
8
9. Numer 2 (luty 2004)
Moja kuzynka, od niespełna roku naleniu umiejętności kulinarnych. Przyzna- święta i do wojska”. Robiłem wszystko,
mieszkająca w stolicy, mówi tak: „ Czasa- je, że studia zarówno ułatwiają zdobywa- aby te słowa nie sprawdziły się w moim
mi Warszawa wydaje się być miastem nie- nie wiedzy, jak również uczą odpowiedzial- przypadku. Sesja była bardzo ciężka -
samowitym, potrafi zaskoczyć, czasami ności oraz dojrzałości. Za każde decyzje mimo wysiłku, zarwanych nocy i pomocy
wydaje się strasznie obca i nie można się odpowiada się osobiście, nie ma na kogo starszych kolegów, byłem zmuszony
w niej połapać, czasami też mam wraże- zrzucić winy. To prosta zasada: nie uczysz uczestniczyć w sesji poprawkowej. To było
nie, że właśnie tu się wychowałam i potra- się to zawalasz egzaminy. Tracisz szybko następstwem mojego zachowania - opowia-
fię nawet przewidzieć dziwaczne sytuacje pieniądze - to ich po prostu nie masz - da z powagą Marcin. - Wszystkie moje pro-
w których można się znaleźć. Niesamo- mówi Krzysztof. Jednocześnie przyznaje, blemy, nie tylko z nauką, związane były
wite, prawda?!”. Studencka kieszeń szyb- że zna ludzi, którzy kombinują na różne bezpośrednio lub pośrednio z tym, że zna-
ko też przyzwyczaja się do tego, że stolica sposoby, ale wielu z nich już dawno wypa- lazłem się na studiach bez jasno określo-
jest jednak droższa niż inne miasta, trzeba dło z gry a reszta każdego dnia balansuje nych celów i zasad. To przypominało życie
więc jadać skromniej, jakaś drożdżówka na „krawędzi obiegówki”. - Studia uczą chwilą - z dnia na dzień, byle do rana. Ale
lub ewentualnie bar mleczny muszą wy- mnie kreatywności. Dzięki nim potrafię z dnia na dzień było gorzej... Teraz parzę
starczyć. Ola dodaje jednak: „Mimo ocenić co jest istotne, godne uwagi i cza- na to z perspektywy dwóch lat i wiem, ja-
wszystko, Warszawa jest całkiem sympa- su, a co banalne i zbędne. To przychodzi z kie popełniłem błędy. Wiem również, że
tycznym miastem.”. czasem i procentuje w życiu prywatnym. spotkałem dobrych ludzi i miałem dużo
A nie mówiłam? Warszawa da się lubić... Umiejętność podejmowania trafnych decy- szczęścia. Przychodząc na studia powinie-
zji nabyłem właśnie na studiach-dlatego neś wiedzieć czego chcesz i jakie masz
mogę sobie pozwolić na pracę i spokojne cele, ale przede wszystkim musisz mieć
Wyższa Szkoła Życia zdobywanie wiedzy - dodaje z powagą. zasady, według których żyjesz. Inaczej zgi-
Robert Sadownik Nie wszyscy od samego początku niesz.
potrafią właściwie dysponować swoją stu- Edyta, studentka Akademii Me-
dencką wolnością. Dla wielu to ciężka, dycznej w Poznaniu, dzięki studiom reali-
L udzie zdobywają wiedzę i umiejętno
ści w różnorodny sposób. Odkrywają
ukryte talenty nawet po wielu latach. Czło-
mozolna nauka, która obfituje w zaskaku-
jące doświadczenia...
zuje swoje życiowe plany, choć na począt-
ku nie wszystko układało się po jej myśli.
wiek uczy się przez całe życie - głosi zna- - Studiowanie to dla mnie całkiem nowa Zaraz po maturze nie dostała się na wy-
ne powiedzenie. Znamy różne szkoły i naj- rzeczywistość. Czuję się jakbym się zna- marzoną stomatologię. Nie załamała się
różniejsze metody nauczania. Wiele insty- lazł na innej planecie. Nawet woda ma inny jednak: studiowała chemię na UMK w To-
tucji przygotowuje do egzaminów, poma- smak… - dodaje z uśmiechem Marcin, stu- runiu: - To był dla mnie trudny, choć cen-
ga w koncentracji, uczy szybkiego czyta- dent trzeciego roku mechaniki. ny czas. Nauczyłam się planować swoje
nia i rozwija pamięć a przede wszystkim Do Olsztyna, Marcin przyjechał z zajęcia tak, aby skorzystać jak najwięcej.
znakomicie współpracuje z naszym kon- Wieńca, małej miejscowości leżącej w cen- Każdy dzień stawiał przede mną nowe
tem bankowym. Jednak dla wielu wyższa trum Polski. Jak przystało na studenta, za- wyzwania.
uczelnia, odwiedzana najczęściej przez mieszkał w dwuosobowym pokoju w aka- Młoda studentka musiała się dodat-
pięć lat, może okazać się doskonałą i w demiku. Wspomina, że pierwsza noc przy- kowo mobilizować do nauki, gdyż chemia
miarę tanią szkołą życia… witała go imprezą - studenci świętowali nie była jej pasją, a szkoda jej było zmar-
Te ciepłe i serdeczne słowa na te- przy pomocy różnych „wzmacniaczy” roz- nować rok. - Prawie każdego dnia podej-
mat studiowania nie biorą się znikąd. Sam poczęcie nowego roku akademickiego. mowałam walkę z niechęcią do nudnych
jestem studentem i doświadczam na wła- Następne dni nie były gorsze. Jedynie stan wykładów. Starałam się odkryć coś pozy-
snej skórze plusów i minusów posiadania studentów pozostawiał wiele do życzenia. tywnego, nawet w najtrudniejszych chwi-
indeksu. Z długich, niekoniecznie nocnych Marcin w krótkim czasie dowiedział się, lach - wspomina Edyta. Zdeterminowanie
rozmów, można wywnioskować, że studia na czym polega studiowanie i czemu słu- zaowocowało tym, że od października po-
są znakomitym przygotowaniem i wprowa- ży. Puby i dyskoteki były częściej odwie- siada indeks Wyższej Szkoły Medycznej
dzeniem w dojrzałe, odpowiedzialne życie. dzane niż sale wykładowe. Rachunki stały w Poznaniu i jest bogatsza o wiele cen-
Krzysztof Kalinowski, student byd- się jedynymi notatkami z nowego, atrak- nych doświadczeń. Edyta podobnie jak
goskiego ATR-u, przyznaje, że studia zmie- cyjnego kierunku „ imprezologii”. Jednak Krzysztof przyznaje, że studia to Wyższa
niły jego dawny tryb życia. Mimo finan- pod koniec grudnia sielanka przybrała inny Szkoła Życia.
sowej pomocy ze strony rodziców i stosun- wymiar. Wielkimi krokami zbliżały się Młodzi ludzie łatwo nawiązują kon-
kowo niewielkiej odległości od domu, wraz egzaminy, trzeba było przygotować i od- takty, są ciekawi świata i otwarci na zmia-
z rozpoczęciem roku akademickiego od- dać prace semestralne, wykładowcy pod- ny, a życiowe wyzwania pomagają im w
krył nową studencką rzeczywistość. Dom liczali obecności na ćwiczeniach. Jedni odkrywaniu talentów. Studia to odpowied-
studencki odgrywa znaczącą rolę. Akade- uspokajali a drudzy wprowadzali nerwową nie miejsce na realizowanie swoich życio-
mik to według niego doskonałe miejsce na atmosferę. To dzięki ostrym i stanowczym wych planów i na zdobycie wykształcenia.
zawieranie nowych znajomości. Niebywałe słowom koleżanki z drugiego roku, Mar- Potrzebne są do tego jednak jasno okre-
zróżnicowanie osobowości pozwala na od- cin przypomniał sobie, że jest na studiach, ślone cele i metody postępowania, a także
nalezienie bratniej duszy. Krzysiek twier- a nie na przedłużonych wakacjach fundo- niezrażanie się trudnościami, gdyż to, co
dzi, że taka studencka wspólnota daje sze- wanych przez zatroskanych rodziców. piękne rodzi się w bólu…
rokie możliwości nie tylko w kwestii inte- - Zapamiętałem bardzo dobrze słowa Kasi:
lektualnej, ale pomaga również w dosko- „święta, święta i po studiach” lub „święta,
9
10. Numer 2 (luty 2004)
przez nas muzykę, lecz także w znacząco zmierzyć z legendą. Oczywiście nikomu
Słów kilka o Liście wpływa na naszą wrażliwość i sposób wi- nie udało się jej dorównać. Ciężko zna-
Przebojów Programu dzenia świata. W każdym programie jest leźć wady audycji - może poza tym, że trwa
Trzeciego chwila na połączenie z korespondentami z tylko 3 godziny i jest tylko raz w tygodniu.
USA czy Wielkiej Brytanii, którzy poza no- Niektórzy zarzucali Niedźwieckiemu ar-
Maciej Jan Broniarz
towaniami tamtejszych list przebojów prze- chaiczne podejście do tematu (ale jakoś nie
kazują informacje o życiu i kulturze tam- podoba mi się wizja Pana Marka ufarbo-
L ista Przebojów wystartowała 24 kwiet
nia 1982 roku. Pierwotnie była adre-
sowana do młodzieży licealnej i studen-
tych krajów. Gwoździem programu jest
natomiast połączenie z Holandią,w którym
wanego na blond i mówiącego, że coś było
„cool”). Pozbawione sensu są również za-
to Alina Dragan w dowcipny i mądry spo- rzuty o braku zaangażowania w życie po-
tów.W chwili jej powstania prowadzący
sób dzieli się ze słuchaczami refleksjami z lityczne kraju - Lista Przebojów to nie Wia-
audycję - Marek Niedźwiecki był świeżo
pobytu w tymże kraju. Również ten walor domości (choć pewnie wielu polityków
upieczonym absolwentem Wydziału Archi-
dydaktyczny składa się na sukces Listy. chciałoby mieć taką ilość słuchaczy). Poza
tektury na Politechnice Łódzkiej. Lista do-
Obecnie widać dwie wyraźne tendencje tym audycja muzyczna nie powinna zaj-
rastała wraz z jej słuchaczami i, co cieka-
prowadzenia tego typu audycji - albo per- mować się podatkami, walką ugrupowań
we stale przyciągała i przyciąga nowych
fekcyjny, dopracowany i sterylny styl ro- czy biopaliwami. Warto natomiast przywo-
miłośników muzyki. Obecnie jest audycją
dem z TVP1, gdzie prezenter z uderzającą łać pewne wydarzenie z czasów Stanu Wo-
słuchaną przez całe rodziny - zarówno
obojętnością w głosie tak samo zapowiada jennego. Kiedy Maanam dostał wilczy bi-
czterdziestoparoletnich rodziców, jak i na-
każdy utwór - bez wzgledu na to czy jest let za odmowę występu przed kierownic-
stolatki. Przyczyną takiego stanu rzeczy
to dyskotekowy hit czy poezja śpiewana. twem PZPR, rozgłośnie radiowe otrzyma-
jest wyjatkowy sposób w jaki tworzona jest
Z drugiej zaś strony mamy chaotyczne i ły zakaz grania utworów zespołu. Nie-
Lista. Marek Niedźwiecki z pozornie wy-
kiczowate audycje Polsatu czy VIVY gdzie dźwiecki, który sam montuje prowadzoną
eksploatowanego tematu uczynił coś, co
każdy, nawet najgorszy utwór nazywa sie na żywo audycję zaryzykował karkołom-
jest stale aktualne i stale sie podoba. Za-
kultowym, a totalny brak talentu określa ny zabieg - zamiast całej piosenki przez
skakujący, biorąc pod uwagę obecną kon-
sie mianem świeżego ujęcia tematu. Za- minutę nadawał werble, które doskonale
dycję mediów, jest fakt, że nie ma w Li-
równo jednym jak i drugim daleko do ma- oddawały posępną atmosferę tamtych dni.
śćie nic z pogoni za modą, czy wymusza-
estrii Pana Marka (tak określanego przez Władze nie miały pukntu zaczepnienia i
nia nadążania za komercją. Można tam
słuchaczy). Potrafi on zainteresować i ba- audycji nie zdjęto z anteny. Natomiast echo
usłyszeć utwory, których próżno szukać w
wić słuchaczy, ale bez uciekania się do tego wydarzenia było bardzo duże. Jestem
innych rozgłośniach - Queen, Led Zeppe-
prostackiego dowcipu vide program „Idol”. pełen podziwu dla Niedźwia (kolejny pseu-
lin czy Marek Grechuta z powodzeniem
Czasami czyni to poprzez zabawne prze- donim autora), tym bardziej, że za drob-
konkurują z głosem młodego pokolenia -
języczenia czy gry językowe - jak wysyła- niejsze wykroczenia można było ściągnąc
Linkin Park czy Evanescence. Nie poja-
nie e-maili, czy słynne już „za osiem mi- na siebie karzące ramię Partii.
wiają się natomiast utwory charaktery-
lionów 20”. Używając przy tym nienagan- Widać więc wyraźnie, że pośród
styczne dla komercyjnych rozgłośni, utwo-
nej, literackiej polszczyzny Niedźwiecki komercji i tandety można stworzyć pro-
ry prymitywne (czy to od strony muzyki
stanowi klasę sam dla siebie. Sama audy- gram, który od 21 lat jest popularny i ce-
czy przekazywanego tekstu) czy zwyczaj-
cja obfituje w wiele zabawnych sytuacji, niony. Niedźwiecki stworzył mądrą i war-
nie głupie i stworzone tylko z myślą o za-
które na pierwszy rzut oka (ucha?) nie pa- tościową audycję o niezaprzeczalnych wa-
robku. Próżno tu szukać techno czy dance
sują do profesjonalnej stacji radiowej - je- lorach zarówno rozrywkowych jak i peda-
znanego z dyskotek, HIP-HOPu - będące-
dzenie sezamków czy makowca (obojęt- gogicznych. Połączył to w coś na pozór
go rzekomo głosem wszystkich młodych
nych dla zębów), zbieranie przepisów na niewykonalnego. Wystarczyła pasja i wier-
Polaków. Jest to dosyć zabawne - jako mło-
sernik, czy rozwiązywanie zadań z fizyki ność swoim zasadom - najlepszą ilustracją
dy Polak nie identyfikuję się z łysymi pa-
- to wszystko sprawia ze Lista staje nam jest postawa autora, który odmówił przej-
nami z opuszczonymi spodniami, moje dy-
się bliższa i w jakiś sposób nasza. Równie ścia do RadiaZet (pomimo o wiele więk-
lematy i problemy nie koncentrują się do-
niespotykanym zjawiskiem jest interaktyw- szej pensji) - stwierdzająca tylko, że są rze-
koła imprez, podrywania „lasek” czy „ja-
ność w jak najlepszym tego słowa znacze- czy, których kupić sie nie da i nic tego nie
rania zioła”, nie widzę też nic heroiczne-
niu. W studiu pojawiają się czasami wy- zmieni.
go w zwykłych bijatykach - zwanych tu
cieczki z różnych stron kraju. Słuchacze
walkami o „swoja parafię”. Osobom o po-
dzwonią, żeby podzielić się różnymi infor-
dobnych upodobaniach Lista oferuje 3 go-
macjami: wspaniałym przepisem na keks,
dziny wspaniałej rozrywki, ale nie tylko.
informacją o korkach koło Łodzi czy wagą
Komentarze autora pomiędzy utworami
swego nowonarodzonego potomka.
skłaniają często do refleksji.Niedźwiecki
Jak już wspomniałem mamy do czy-
na bieżąco komentuje wydarzenia ze świa-
nienia z unikalną audycją i unikalnym
ta. Do tej pory pamiętam audycję, podczas
dziennikarzem. Ciepły, matowy głos Mar-
której drżącym głosem informował o
ka Niedźwieckiego wielu z nas kojarzy się
śmierci Kurta Cobain’a. Tak samo było
z najszczęsliwszymi chwilami naszego
podczas pożegnalnego połączenia z za-
życia. Jak ważna jest osoba autora najwy-
mkniętą już polską redakcją Głosu Ame-
raźniej widać gdy go nie ma. Każdy, kto
ryki.Lista nie tylko prezentuje lubianą
go zastępował podczas urlopu, musiał się
10