SlideShare a Scribd company logo
1 of 25
Download to read offline
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .
Christine Angot                  Helen Oyeyemi
Kazirodztwo                      Mała Ikar
Majgull Axelsson                 ZZ Packer
Dom Augusty                      Pijąc kawę gdzie indziej
Maryse Condé                     Halina Pawlowská
Ja, Tituba, czarownica z Salem
                                 Zdesperowane kobiety
Petra Hůlová                     postępują desperacko
Czas Czerwonych Gór
                                 Grażyna Plebanek
Grażyna Jagielska                Dziewczyny z Portofino
Fastryga                         Przystupa
Alona Kimchi                     Pudełko ze szpilkami
Płacząca Zuzanna
                                 Ena Lucía Portela
Melania Mazzucco                 Sto butelek na ścianie
Tak ukochana
Marsha Mehran                    Sonia Raduńska
Zupa z granatów                  Białe zeszyty
Mian Mian                        Ahdaf Soueif
Cukiereczki                      Mapa miłości
Jaclyn Moriarty                  Oksana Zabużko
Mam łóżko z racuchów             Siostro, siostro
sonia raduńska

        kartki
     z białego
       zeszytu
Copyright © by Wydawnictwo W.A.B., 2008
Wydanie I
Warszawa 2008
rok 2000




      luty
       Od kilku lat w górnej szufladzie mojego biurka leży
biały zeszyt. Często wyjmuję go stamtąd i coś zapisuję.
Co kilka miesięcy zapisany zeszyt odkładam na półkę, a do
szuflady wkładam nowy. Z kilkunastu zeszytów powstała
książka. Nadal piszę.

       Mieszkam teraz sama ze zwierzętami i z dźwię-
kami domu. Zegar tyka – to dusza. Bez niego cisza
staje się martwa, sieroca. Szumi czajnik, krople desz-
czu stukają o parapet.
       Mały kotek wszedł na biurko, zaczepia łapką
długopis. Rudy, rozczulający, stuknięty, o tempera-
mencie szalonej małpki na przyspieszonym filmie.
Z poziomu podłogi patrzy mi w oczy, gdy stoję.
Przytula się, kiedy chce pospać. Głośno mruczy pod
głaszczącą ręką, a za chwilę gryzie i drapie wszystko
co na drodze, krwiożerczo, z dzikim wzrokiem.
       Pies wygląda jak ojciec kotka, mają sierść ta-
kiego samego koloru. Pies jest stary. Brzydko mu

                                                 5
pachnie z pyska, mądre oczy mętnieją, ale wciąż ra-
dośnie ożywia się, gdy razem wychodzimy z domu.
Kotek przepełniony jest energią. Kocica-olbrzymka,
jego adopcyjna matka, a może bardziej ciotka, stacza
z nim walki, myje mu grzbiet i pozwala przy sobie
sypiać.

      Teraz zwinięta w kłębek patrzy na mnie wni-
kliwie swoimi przezroczystymi ślepiami w kolorze
winogron.
      W książce Wolność na wygnaniu Dalajlama pi-
sze: „Zauważyłem, że mnóstwo osób, mieszkających
bardzo wygodnie w wielkich miastach Zachodu, żyje
w całkowitej izolacji od innych ludzi. Uważam, że to
bardzo dziwne, iż przy takim materialnym dobroby-
cie, mając za sąsiadów tysiące braci i sióstr, tak wiele
osób zdaje się móc okazywać prawdziwe uczucia tyl-
ko swoim kotom i psom...”
      Ja uważam, że bliska obecność zwierząt jest
dobra, jeśli nie zamyka ludzkich oczu i serca na isto-
tę życia.

       Kupiłam przytulny koc do jogi. I płytę Toma
Waitsa. Lubię Waitsa, jego głębokie pomruki nad
flaszką albo nad kołyską wnuczki. On czasem śpiewa
jak Mój On. Kontrabasista Charlie Haden też. Albo
Stachura. Specjalny sposób śpiewania osoby, która
nie jest śpiewakiem.
       Rudy kotek w gąszczu roślin na parapecie. Trą-
ca długopis – krzywe litery. Herbata mango – prezent
od córki – zaparzona w bambusowym koszyczku,

      6
pyszna. Na moim niebie za oknem chmurny pejzaż.
Deszcz.
       Mój dawny, nieżyjący już mistrz Carl Rogers,
w wieku siedemdziesięciu pięciu lat, napisał: „Mam
świadomość, że jestem stary. Wewnętrznie jednak
nadal jestem tą samą osobą, ani starą ani młodą. (...)
Wewnętrznie nadal jestem nieśmiałym chłopcem,
który pisał listy miłosne o wiele sprawniej, niż wy-
znawał miłość. Pisanie jest moim sposobem porozu-
miewania się ze światem. To jakby przesłanie, które
wkładam do butelki i rzucam w morze. Ku mojemu
zdumieniu na licznych plażach psychologicznych
ludzie znajdują te butelki i odkrywają te przesłania
dla siebie”.
       Pisanie jest potrzebne również po to, żeby
utrzymać mózg w stanie zdolności do koncentracji
i myślenia. Mózg, od którego się nie wymaga, które-
mu się pobłaża, rozleniwia się i sennie zamyka. Chęt-
nie godzi się z brakiem wymagań i zanurza w bez-
piecznych wodach płodowych senności, półśmierci.
Moja Nauczycielka powiedziała kiedyś: „Jeśli usły-
szysz gdzieś łagodne dźwięki kołysanki i poczujesz
się w pełni bezpiecznie – uciekaj z tego miejsca co sił
w nogach!” A tak łatwo właśnie temu zaufać, zwinąć
się w kłębek i trwać. Zasnąć. Nie żyć. Uwaga!

       I znów mały kot. Jego żywość, ciekawość,
wszędobylskość. Przerwa w pisaniu, bo siadło mu
się akurat na tej stronie zeszytu. Chwilę wcześniej
było się na desce ze szczypiorkiem, a potem stoczy-
ło się rundę walki z kocicą. Wydaje się, że nigdy nie
nastąpi opamiętanie, ale gdy zaczynam medytować,

                                               7
zwierzątko układa się na podłodze pomiędzy moi-
mi kolanami i zasypia. Kiedy wstaję z poduszki, Ono
jest już wypoczęte i gotowe do kolejnego szaleństwa.
Do żywego życia.


      marzec
       Tańczyłam, wirowałam w kolorowej sukience,
w czapeczce z karbowanej bibułki i wielkich żółtych
koralach. Tańczyłam z cudzymi mężczyznami. Zbie-
rałam komplementy. Kręciłam się jak piórko na wo-
dzie. Przyjemnie bolą mnie nogi. Ukryłam mój smu-
tek pod wirującą sukienką.
       Tęsknota za tańcem jest we mnie stale żywa.
Tęsknota za zupełnym puszczeniem siebie. Za rados-
nym zestrojeniem. Harmonijny taniec z mężczyzną
jest jak gorący romans. I jak podniebny lot ptaka. Dla
mnie bardziej nawet erotyczny niż sam seks. (Męż-
czyzna do Kobiety podczas tańca: – Chciałbym ko-
chać się z tobą... Kobieta do Mężczyzny: – Ja właśnie
teraz się z tobą kocham...). W takim tańcu nie mam
głowy ani granic ciała, ani myślenia, ani odrębnych
zmysłów. Tancerz, muzyka i ja jesteśmy jednym.
       Kiedy myślę o tańcu, kiedy taniec po mnie
sięga – czuję szybsze bicie serca. Przypomina mi się
tango Niewidomego, którego grał Al Pacino, jego ta-
niec z młodą kobietą na pustym parkiecie, w filmie
Zapach kobiety. Jest to we mnie na zawsze.

       Szczególnym tańcem jest flamenco. Paco de Lu-
cia – znawca tematu – powiedział: „Flamenco to nie
tylko dźwięki, to jest pewna filozofia życia, kultura,

      8
sposób myślenia, inna skala wartości, więc jeśli nie
masz w sobie tych wszystkich elementów, nie mo-
żesz naprawdę rozumieć flamenco”. Ja nie rozumiem
flamenco w ogóle. Nic z tego nie pojmuję. Nic mi się
w nim właściwie nie podoba w sensie „moje ja to wy-
biera”. Ani melodia, ani wygląd tancerzy, ani ten głos
i rodzaj śpiewu, ani uroda i mimika artystów.
       Flamenco jest dla mnie nieprzewidywalne. Nie
wiem, dlaczego każdy tam klaszcze po swojemu,
a tworzy się z tego harmonia. Kiedy spodziewam się
jakiegoś ruchu w tańcu, następuje zatrzymanie, i od-
wrotnie. Grymasy twarzy wydają się nie pasować do
gestów i rytmu. Czuję się zupełnie zakręcona, zdez-
orientowana. I wtedy logiczna głowa odpada, a do
flamenco wchodzi moje ciało: mięśnie, brzuch, serce,
oczy, usta. Pełne podłączenie. Przeżycie flamenco.
Bycie flamenco. To, co mnie zachwyca w tańcu anda-
luzyjskim, to ten minimalny, ale naładowany najwyż-
szą wibracją kontakt tancerzy ze sobą.
       Oni się dotykają rytmem, oczami i wyzwala-
nym przez ruch zapachem ciał, potu. W obrocie męż-
czyzna dotyka pleców kobiety opuszką środkowego
palca lewej dłoni. To wszystko. To więcej niż bogata
w szczegóły scena erotyczna w filmie.
       Flamenco jest wtedy, kiedy patrzymy na siebie
nawzajem najgłębszym spojrzeniem, w którym wi-
dać duszę – tylko patrzymy. Albo myślimy o sobie
jednocześnie. Albo jedno z nas telefonuje, kiedy dru-
gie na to czeka. Sytuacja „o krok od”, „a przecież tak
niewiele brakowało”. Sytuacja dochodzenia do gra-
nicy, ale nieprzekraczanie jej. Flamenco.



                                              9
Czasem potrzebuję zatańczyć, ale nie mam
z kim. A wszystko we mnie już bardzo tańca chce.
Wtedy obnażam stopy, żeby były bose, nastawiam
muzykę i poddaję się. Pozwalam muzyce poruszać
moim ciałem. Nie wtrącam się w to. Czuję, jak po-
woli z tego dreptania, kołysania, obracania wokół
własnej osi, rodzi się taniec. Ciało rozluźnia się,
otwiera, nabiera swobody i zwinności, wpuszcza
w siebie Boga i pozwala Mu tańczyć mną Jego taniec.
Choć widzę w cieniu na ścianie, jakie to harmonijne
i ładne, to chyba nie odważyłabym się tak zatańczyć
przed innymi; czułabym się naga. Może przed kimś,
kto kocha...
      Tańczę z wszechświatem obejmującym mnie ra-
mionami dobrego mężczyzny, który się nie popisuje,
nie depcze po palcach, mocno i wrażliwie prowadzi,
nie cuchnąc przy tym wódką ani papierosami. Tań-
czę z potrzeby tańca i dla własnej radości tańczenia.
      Chcę nie żałować na to czasu.


      kwiecień
      Jestem. Siedzę i mięknę. Odpoczywam po dłu-
gim dniu przy okrągłym stole w kuchni. W kącie
leży pies, unosi raz prawą, raz lewą brew, spogląda
na mnie. Kotek-hydraulik siedzi w zlewozmywa-
ku i trzyma wartę przy rozmrażającym się indyku.
W niedzielę przyjdzie na obiad Jacek, dam mu do
domu kawałek pieczonego mięsa. Tyka zegar. Parzy
się herbata. Cicho, dobrze.



      10
O.N.A. śpiewa: „Ja nie czuję, że nie żyję”. Sły-
szę to wyraźnie i zauważam różnicę: Ja czuję, że ob-
umarłam. I z tego „czuję” czerpię jakąś otuchę, bo
skoro TO czuję, to znaczy, że nie tylko obumarłam,
ale i żyję. Dwie tendencje we mnie.
       Jedna, której napęd czy ster umieszczony jest
chyba bardziej na zewnątrz: trzymać się, próbować
wspiąć się jak po gładkim słupie, chociaż centymetr,
nie obsunąć się, nie poddać. Nie pozwolić sobie na
starzenie czy choćby przejściowy okres starości.
Trzeba być damą dobrze utrzymaną, świetnie funk-
cjonującą osobą, której się zawsze chce. Brać hormo-
ny, miesiączkować, walczyć z psychicznymi dołkami.
Podobać się. Wzbudzać zainteresowanie mężczyzn,
umawiać się na randki. Nosić kobiece pantofle i de-
kolt, podkreślać talię. Farbować włosy. Wychodzić
w karnawale i świetnie się bawić.
       Tendencja druga, której jakoś chyba bardziej
ufam: puścić ten słup! Zwolnić napięte mięśnie
i opaść miękko. Przyjąć klimakterium. Zgodzić się na
to, że sił ubywa, i pozwolić sobie czegoś nie musieć.
Pozwolić ciału regulować poziom hormonów. Do-
świadczać bolesnej studni w okolicy serca i depresji,
która dopada zwłaszcza w soboty i niedziele. Ubrać
się czasem w miękki, bury sweter z golfem, który tak
dobrze osłania przed światem, choć tak bardzo mi
w nim nie do twarzy. Zostawić skórę bez makijażu.
Gapić się w okna dobrego Boga, śledząc lot ptaka.
Poddać się sile ciążenia, obsunąć się, zwiędnąć i opaść
łagodnie w dół jak wypuszczony z dłoni sznurek.




                                              11
Dostałam dziś wyciąg z banku za ostatni mie-
siąc. Okazało się, że Paweł oddał cały dług, co do
grosza. Wielka ulga. Jak dobrze, że to już poza nami.
Poza mną. Poza nim. Jakby otworzyły się bramy wię-
zienia. Mogę znów, już bez przeszkód, pożywiać się
tym, co było dobre między nim i mną, uśmiechać
się do wspomnień, a nawet spotkać go na ulicy.
      Dziękuję Ci, Boże i – Ty wiesz – nie jest to tyl-
ko podziękowanie za pieniądze, chociaż bardzo mi
się one przydadzą. Trzeba opłacić szkołę Noemi,
Jackowi kupić kurtkę. Sobie sprawię coś jasnego do
ubrania. I pojadę latem na wyspy greckie, jak sobie
wymarzyłam.

       Trudno mi się zgodzić na bycie drzewem wiecz-
nie zielonym, na udawanie, że wciąż umiem być cool.
Chociaż, cholera, nadal we mnie siedzi kawał pry-
muski, która mnie prawdziwą zamyka w ciemnym
pokoju i nie pozwala się ludziom na oczy pokazać.
       Nie jest łatwo, ale jest prawdopodobne, że po
obumarciu nastąpi naturalne obudzenie, i wtedy,
w rzeczywistej zgodzie ze sobą, będę się mogła wy-
prostować, wyprężyć i bez wewnętrznego konfliktu
iść w górę i do przodu. I uśmiechać się całą sobą,
i poruszać z nieudawaną gracją, i wyglądać ślicznie
nawet w burym swetrze z golfem.


      maj
      Umarł Dziadek Antoni. Następny bliski grób
na naszym cmentarzu. Tatuś jest już tam od ponad
sześciu lat. Krzysztof od siedmiu, Mama prawie od

      12
dziewięciu. Ale każde z nich jakoś żyje. Ostatnio do-
wiedziałam się, że czarne zamszowe szpilki mojej
Mamy tańczą każdego sylwestra na nogach Agaty.

       Wanda jest przerażona. Niewinny dotąd anio-
łek przeistoczył się w oczach matki w zalążek potwo-
ra, bo jej niespełna sześcioletnia córeczka zamęczyła
trzy rybki, wyjmując je z akwarium, oglądając pod
lampą, wałkując w rączkach, nakrywając szklanką.
I co będzie dalej?! Wanda traci grunt pod nogami.
       Zabrania małej zbliżać się do akwarium. Boi
się, że nie będzie umiała w pełni, absolutnie, tak jak
sobie wymarzyła, ufać swojej córce, że nie będzie
umiała jej kochać takiej nieidealnej. Siedzi nas wokół
Wandy dwanaście. Pytam: „Czy ktoś tu ma do siebie
absolutne zaufanie?” Podnoszą się dwie ręce. Reszta
albo nie wie, albo już wie, że to niemożliwe, bo zda-
rza się, że życie nas zaskoczy, a potem my zaskaku-
jemy siebie same.

     Mąż Karoliny mówi o naszej babskiej grupie:
„kółko” („idź na swoje kółko, to ci dobrze zrobi”).
Mnie się ona kojarzy z wiejskim darciem pierza
i amerykańskim zwyczajem szycia weselnej kołdry
z kawałków szmatek przez kobiety bliskie pannie
młodej.

      Opowiadałyśmy sobie o naszych grzechach
dzieciństwa. Niektóre wcześnie (w głębokiej pod-
stawówce) popalały i piły alkohol. Kradłyśmy owo-
ce z drzew sąsiadów. Kłamałyśmy, wagarowałyśmy,
randkowałyśmy dużo wcześniej, niż rodzice przy-

                                             13
puszczali. Jedna zabrała pieniądze z ręki żebraka!
Ja, w pierwszej klasie, ukradłam liczydło Rysiowi
M. On strasznie ryczał, pani zrobiła rewizję, kazała
dzieciom wstać, a liczydło było pod moją pupą. Pani
nie zrobiła afery, tylko coś mi powiedziała krótko na
stronie i szybko wróciła do prowadzenia lekcji. Ja
potem nosiłam jej każdą znalezioną w kącie zapy-
ziałą gumkę myszkę, a ona głośno chwaliła mnie za
uczciwość. Teraz zastanawiam się czasem, czy krad-
nę, kiedy zrywam kwiaty – zawsze po zewnętrznej
stronie płotu – spacerując latem z psem po ogrodach
działkowych.

      Wczoraj joga po miesięcznej przerwie. Wszyst-
ko boli. Siedząc rano na łóżku, wkładam rajstopy.
Patrzę na niebo za oknem. Czuję każdy mięsień
w nogach. Jednym uchem słucham porannej audycji
w Trójce i raptem słyszę wyraźnie, jak kobieta śpie-
wa: „Nauczyłam się szanować swoją samotność”.

      Jestem umówiona na tańczoną randkę z męż-
czyzną, którego jeszcze nigdy nie widziałam. Trochę
się wstydzę. Trochę obawiam. Ale cieszę się też.


      czerwiec
      Zapisałam się do biura matrymonialnego,
chcę przerwać swoją samotność. Biuro oddalone jest
o czterysta kilometrów od miejsca, w którym miesz-
kam; czy to nie ciekawy wybór? W moim mieście

      14
takich biur jest kilka. I gazetowe, dyskretne, łatwo
dostępne Anonse. Wybrałam inaczej.
       Już dwukrotnie otrzymałam biuletyn z ofer-
tami panów w odpowiednim wieku. Do kilku napi-
sałam liściki. Odebrałam telefony od dwóch miłych
mężczyzn. Jeden z nich miał tuzin rzeczywistych za-
let. Powiedział w dodatku, że w naszych ankietach
on i ja wypadliśmy niemal jak bliźnięta jednojajowe
– tak podobnych wyborów dokonujemy.
       Miły pan był gotów przyjechać na kilka dni,
żebyśmy się mogli poznać. Wzięłam od niego nu-
mer telefonu i – nic. Przez cały miesiąc nie potrafi-
łam znaleźć odpowiedniego momentu na spotkanie
ani gotowości do oddzwonienia do niego, ot tak, dla
podtrzymania kontaktu...
       Drugi pan, deklarujący, że pasjonuje się tańcem,
zadzwonił krótko przed sylwestrem, a ja – wzdycha-
jąca z tęsknoty za tańczeniem – zaproponowałam
mu, żeby zadzwonił w styczniu.
       Co jest grane? Co ja robię?
       Mogę to skwitować powiedzeniem: „chciała-
bym, a boję się”, ale to niewiele tłumaczy. Mogę drą-
żyć dalej: czego ja chcę?
       Czasem chcę niewiele: móc zadzwonić do nie-
go przed snem i usłyszeć coś przyjemnego i czułego.
Pójść z nim na długi spacer brzegiem morza, ramię
przy ramieniu. Rozmawiać. Ugotować coś wspólnie.
Cieszyć się, że on jest i cieszy się z tego, że ja jestem.
Czasem jednak bardzo tęsknię za bliską obecnością
mężczyzny. Za kimś, kto byłby mój, mój bez wątpie-
nia. Za kimś, z kim dzieliłabym łóżko i stół, smu-
tek i radość. Za krzątaniem się razem po domu i za

                                                 15
jedzeniem we dwoje. Za wspieraniem się nawzajem.
Za tym, żeby ktoś mój znów przyjechał po mnie, gdy
kończę pracę późno wieczorem, żeby zawiózł mnie,
jak dziecko, do domu, zrobił herbaty, pościelił łóżko,
nakrył kołdrą, potrzymał za rękę i pocałował na do-
branoc. Za prawdziwym tańcem i seksem z mężczy-
zną, którego pragnę i który pragnie mnie. Za łagod-
nym współbyciem i żeby było do kogo wracać...
      Czego się boję? Że spotkam jakiegoś oszusta,
psychopatę, złego człowieka. Albo że będzie chciał
ode mnie czegoś, czego nie chcę mu dać, a ja nie zdo-
łam tego ochronić. Że będzie kolejnym mężczyzną,
przy którym zdradzę siebie; przestanę siebie słyszeć
i czuć. Że nie będę umiała być przy nim swobodna.
Że nie będę mogła pracować, pisać, czytać. Że będę
zmuszona być żoną w tradycyjny sposób. Że ktoś bę-
dzie wymagał, żebym zawsze „wyglądała” i zdobiła
go oraz żebym gotowała. Ja nie chcę.

      Podeszłam do półki z płytami i wybrałam jed-
ną, dotykając ją palcem, z zamkniętymi oczami. To
była Muzyka fruwającej ryby grupy Osjan. Nie sposób
przy tym ustać w miejscu, więc pląsałam wśród przy-
glądających się temu kotów, obok psa, który – czując
zabawę – na przemian szczekał i radośnie tarzał się
na grzbiecie z łapami w górze.




      16
lipiec
      Uwielbiam to: niespieszny poranek, sama
w domu. Po medytacji i śniadaniu wchodzę do moje-
go pokoju pachnącego kadzidłem, siadam przy biur-
ku, wyjmuję zeszyt i mam perspektywę bycia w tym
przez dwie godziny.

        Byłam na randce z mężczyzną, wcześniej zna-
nym tylko z rozmów telefonicznych. Błażej spóźnił
się i już prawie odchodziłam. Nie mógł trafić na umó-
wione miejsce. Dlaczego nie wyjechał wcześniej? Miał
puste ręce. Był w płaszczu. Ma długie włosy w brą-
zowym kolorze, co sugeruje farbowanie, a przecież
siwe włosy mężczyzny budzą tkliwość. Nie rozglą-
dał się po wyjściu z samochodu, tylko zmierzał pro-
sto do mnie, chociaż stałam daleko. Powiedział zwy-
czajnie: – Witaj, witaj, Soniu. – Jakby mówił to setny
raz, jakby wczoraj i przedwczoraj było tak samo, a ja
pomyślałam sobie: „Ojej, jaki on stary”, a przecież
ma raptem kilka lat więcej niż ja, i przypomniało mi
się, jak Mirabelle w Spóźnionych kochankach odzyskała
wzrok po kilkudziesięciu latach ślepoty i zobaczy-
ła swojego, dużo od siebie młodszego, ukochanego,
i zareagowała podobnie: „Mon Dieu, jakiś ty stary!
Starszy od mojego ojca!”
        Oglądamy razem World Press Photo i rysunki
Mrożka, potem jemy pyszne kluchy we włoskiej restau-
racji. Podczas jazdy samochodem on wysiada czasem
na krótko, żeby załatwić jakąś swoją sprawę. Przepra-
sza mnie za to i za brudny samochód; to nie kokieteria,
rzeczywiście podłoga jest usłana śmieciami...

                                              17
Bezceremonialnie łapie mnie za nogę, a ja nie
umiem mu tego zabronić; nie lubię tego. Ale też mięk-
ko podaje mi ramię i lekko dotyka moich palców, a to
jest przyjemne. Gdy przez chwilę zostaję sama w sa-
mochodzie, uświadamiam sobie swój wewnętrzny
stan niebycia, typowy, gdy jestem przy jakimś męż-
czyźnie. I tylko wtedy. Nie ma mnie. Nie myślę, nie
odczuwam potrzeb, nie mam zdania. Kryształki mo-
jego ja rozpuszczają się jak cukier w gorącej herbacie
i jest już wyłącznie herbata.
        Błażej łączy w sobie bezceremonialność i jakąś
delikatność. Wczoraj proponował pół żartem, żeby-
śmy pojechali do niego się kochać, a równocześnie
martwił się, że na sobotę umówiłam się z nieznajo-
mym (!) na – aż! – tańce, zamiast tylko na kawę.
        Z jednej strony miałabym ochotę na seks bez
ceregieli, a z drugiej tak bardzo bym się chciała naj-
pierw zakochać, a z trzeciej – to się samo ułoży...
        Prześwitują przez Błażeja różni mężczyźni,
a nawet chłopcy, których spotkałam w swoim życiu.
I nie wiadomo skąd przypływa zdanie: „Przez całe
życie kocha się jednego mężczyznę”.

      Kot pożera liście prymulki. Sałaty nie chce.

       Tęsknię. Nie wiem, za czym dokładnie. Rozpo-
znaję w sobie tęsknotę, po prostu.
       Adresuję tę tęsknotę do P. Wstydzę się, że tęsk-
nię. Próbuję zaakceptować tę tęsknotę i ten wstyd.

     Dlaczego mężczyźni prawie nigdy nie przyno-
szą mi kwiatów?

      18
Dlaczego pozwalają sobie spóźniać się na spot-
kanie ze mną?
       Dlaczego podczas randki załatwiają jakieś
swoje sprawy?
       Jak ja to robię, że jestem kobietą, którą można
tak traktować?
       Czy kiedyś stanę się kryształkiem nierozpusz-
czalnym?

      ***
       „Kobiety są tchórzami, ponieważ zbyt długo
były niewolnicami. Nadal niewiele jest kobiet, któ-
re gotowe są bronić tego, co naprawdę czują, myślą
i doznają, kochając mężczyznę” – napisała Erica Jong
w Strachu przed pięćdziesiątką.


      sierpień
      W ostatnim czasie kilka niezbyt udanych ran-
dek. Rozczarowanie, które pozwalam sobie przeżyć.
Można by się załamać i pogrążyć w rozpaczy, a ja
mam się dobrze – mocno i pogodnie.

       Siadam rano, żeby pomedytować, a po głowie
wędrują myśli o mężczyźnie, którego wciąż nie ma
w moim życiu.
       Medytuję w swoim zwykłym miejscu, ze słoń-
cem na twarzy i na mostku. Jakby tam leżała dłoń
Boga, ogrzewała serce i pokazywała: tylko To – cie-
płe, miękkie serce – ma znaczenie.
       Kończąc, biorę do ręki książkę de Mello: Sadha-
na. Ścieżka do Pana Boga.

                                             19
Pozwalam jej się otworzyć. Pozwalam oczom
popatrzeć tam, gdzie spojrzą. Czytam: „Najwyższy
Pan objawia się tylko tym, którzy Mu ufają”.
       Przymykam oczy. Pytam:
       – Co mam robić?
       Odpowiedź już tam jest, w tym rozgrzanym
miejscu we mnie.
       – Zwyczajnie żyj. Wysyłaj swoją ofertę do rub-
ryki „Poznajmy się”. Niech ją czytają ci, którzy szu-
kają. Patrz dookoła i bądź spokojna. Twój Mężczyzna
przyjdzie, jeśli właśnie tego naprawdę potrzebujesz.
Morze lśni w słońcu.

       Szukam mężczyzny o szerokich horyzontach
i niepospolitym wnętrzu, który nie przesypia ży-
cia, ani nie topi go w nałogach, który chce je dzielić
i mnożyć z niebanalną kobietą, dojrzałą jak wrześ-
niowe jabłko. Chcę spotkać tego, który wypatruje za
mną oczy i nasłuchuje, czy w ciemności nie zabrzmią
moje kroki. Będącego w drodze, afirmującego życie,
przy którym nie trzeba udawać mniejszej i głupszej,
żeby go nie urazić.

      Wczoraj usłyszałam Czesława Niemena, który
– nawiązując do piosenki Dziwny jest ten świat – po-
wiedział, że teraz świat jest dla niego przede wszyst-
kim Zachwycający.
      Niemen ma sześćdziesiąt jeden lat. Widać i sły-
chać, że jest mężczyzną w najlepszych latach, w har-
monii ze sobą i ze wszystkim, co istnieje.
      Do pana, znacznie młodszego, z którym byłam
wczoraj na tańcach, mógłby mówić: „panie starszy”
albo „dziadku”.

      20
Cieszę się, że go kochałam i uczyłam się od
niego.

      Dzwonię do Danusi, która leczy rany po roz-
staniu z ukochanym. To już dwa miesiące. Tyle róż-
nych trudnych uczuć i pragnień. Dziś – pogodny spo-
kój. Danusia mówi, że zaczyna czerpać przyjemność
z bycia z samą sobą. Już nie czuje obezwładniającej
potrzeby zatelefonowania do niego. Oprócz żalu,
tęsknoty, krzywdy i buntu zaczyna czuć dobrą złość,
pozwalającą jej pomyśleć: dupek!
      Opowiadam jej, jak kiedyś, w czasie gdy nasze
drogi już się rozchodziły, podszedł do mnie w klubie
jazzowym Paweł i spytał:
      – Z kim jesteś ?
      – Z nikim – odpowiedziałam. A po chwili:
– Nie! Jestem ZE SOBĄ.
      Te słowa wyrwały się z głębi moich trzewi
i rozpoczęły nowy rozdział w moim życiu.


      wrzesień
       Lato wyzwala ze skorupy szczelnie zamknięte-
go mieszkania. Otwierając szeroko drzwi balkonowe,
wpuszczam odgłosy świata, łagodne wieczorem. Sły-
szę to samo, co inni ludzie przez swoje otwarte okna:
ptaki, dalekiego psa i szum portu. Wrażenie bycia ze
światem bliżej, pełniej.

       Lato wielkich, słodkich czereśni i bursztynów,
które dostałam w prezencie od moich bliskich. „Sto
lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!” Przyjmując życze-

                                             21
nia i upominki, jedząc i pijąc pyszności, śpiewając
przy ogniu i zaśmiewając się do łez wśród leśnych
sosen, świętowałam swoje połowinki.
      Danusia podarowała mi błękitną sukieneczkę
w motylki, bardzo mini. Trzeba kochać swoją pół-
wieczną przyjaciółkę i widzieć ją bezkrytycznymi
oczami serca, żeby zrobić taki prezent.
      Dobrze się czuję w swojej skórze: radosna,
miękka i napełniona wszelkim dobrem jak miodna
pszczoła.

       We wtorki lub środy wpadam do empiku albo
do innego kiosku, w którym można przeglądać pra-
sę. Biorę do ręki „Przekrój” i czytam – przeważnie
w oczarowaniu – Listy między Niebem a Ziemią Jana
Nowickiego. Niedawno był list o Małgosi sprzed
pięćdziesięciu lat, której dziewczęcy – niezmieniony
– ślad w powietrzu mijanej miejscowości spotkał pan
Jan w swej tegorocznej podróży.
       Ślady osób, które przeszły przez moje życie.
       Materialne ślady Pawła pochowałam, ale kil-
ka dni temu zachciało mi się zajrzeć do szklanego
pudełka z ususzonym grudniowym białym bzem,
na którym leży drewniany pierścionek od niego.
Mam też kasetę, na której on czyta tekst medytacji
z bólem, z książki Stephena Levine’a Kto umiera. Nie
słucham tego. Posłucham, jeśli kiedyś będzie mocno
bolało.
       Nie zabiegam o tworzenie i pozostawianie mo-
ich śladów, ale to się dzieje. Modlę się o to, żeby moje
ślady, skoro są, były dobre dla świata.

      22
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .

More Related Content

What's hot

Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebookŚmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebooke-booksweb.pl
 
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebookProszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebooke-booksweb.pl
 
Kino venus - Marcin Wroński - ebook
Kino venus - Marcin Wroński - ebookKino venus - Marcin Wroński - ebook
Kino venus - Marcin Wroński - ebooke-booksweb.pl
 
21.37 - Mariusz Czubaj - ebook
21.37 - Mariusz Czubaj - ebook21.37 - Mariusz Czubaj - ebook
21.37 - Mariusz Czubaj - ebooke-booksweb.pl
 
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebookW świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebooke-booksweb.pl
 
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
Kisuny -  Artur Baniewicz - ebookKisuny -  Artur Baniewicz - ebook
Kisuny - Artur Baniewicz - ebooke-booksweb.pl
 
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...e-booksweb.pl
 
Wykład I o czym rozmawiać z kobietami
Wykład I  o czym rozmawiać z kobietamiWykład I  o czym rozmawiać z kobietami
Wykład I o czym rozmawiać z kobietamijakzagadac
 
Mojry - Marek Soból - ebook
Mojry - Marek Soból - ebookMojry - Marek Soból - ebook
Mojry - Marek Soból - ebooke-booksweb.pl
 
My book of poetry - Taming the world / Tomik poezji - Oswajając świat - Magda...
My book of poetry - Taming the world / Tomik poezji - Oswajając świat - Magda...My book of poetry - Taming the world / Tomik poezji - Oswajając świat - Magda...
My book of poetry - Taming the world / Tomik poezji - Oswajając świat - Magda...Magdalena Górska
 
Historja
HistorjaHistorja
HistorjaGorset
 
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebookDżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebooke-booksweb.pl
 
Harvard lampoon zmrok (pastisz zmierzchu s. meyer)
Harvard lampoon   zmrok  (pastisz zmierzchu s. meyer)Harvard lampoon   zmrok  (pastisz zmierzchu s. meyer)
Harvard lampoon zmrok (pastisz zmierzchu s. meyer)Mirzam86
 
Andrzej.sapkowski. .miecz.przeznaczenia.
Andrzej.sapkowski. .miecz.przeznaczenia.Andrzej.sapkowski. .miecz.przeznaczenia.
Andrzej.sapkowski. .miecz.przeznaczenia.esiaschdeprap
 
Gaius valerius catullus
Gaius valerius catullusGaius valerius catullus
Gaius valerius catullusKasia Brzyska
 
Gra na cudzym boisku Aleksandra Marinina ebook
Gra na cudzym boisku   Aleksandra Marinina ebookGra na cudzym boisku   Aleksandra Marinina ebook
Gra na cudzym boisku Aleksandra Marinina ebooke-booksweb.pl
 

What's hot (20)

Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebookŚmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
 
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebookProszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
 
Kino venus - Marcin Wroński - ebook
Kino venus - Marcin Wroński - ebookKino venus - Marcin Wroński - ebook
Kino venus - Marcin Wroński - ebook
 
21.37 - Mariusz Czubaj - ebook
21.37 - Mariusz Czubaj - ebook21.37 - Mariusz Czubaj - ebook
21.37 - Mariusz Czubaj - ebook
 
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebookW świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
 
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
Kisuny -  Artur Baniewicz - ebookKisuny -  Artur Baniewicz - ebook
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
 
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
 
Wykład I o czym rozmawiać z kobietami
Wykład I  o czym rozmawiać z kobietamiWykład I  o czym rozmawiać z kobietami
Wykład I o czym rozmawiać z kobietami
 
Polish pickup
Polish pickupPolish pickup
Polish pickup
 
Mojry - Marek Soból - ebook
Mojry - Marek Soból - ebookMojry - Marek Soból - ebook
Mojry - Marek Soból - ebook
 
My book of poetry - Taming the world / Tomik poezji - Oswajając świat - Magda...
My book of poetry - Taming the world / Tomik poezji - Oswajając świat - Magda...My book of poetry - Taming the world / Tomik poezji - Oswajając świat - Magda...
My book of poetry - Taming the world / Tomik poezji - Oswajając świat - Magda...
 
Historja
HistorjaHistorja
Historja
 
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebookDżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
 
O centaurach
O centaurachO centaurach
O centaurach
 
Harvard lampoon zmrok (pastisz zmierzchu s. meyer)
Harvard lampoon   zmrok  (pastisz zmierzchu s. meyer)Harvard lampoon   zmrok  (pastisz zmierzchu s. meyer)
Harvard lampoon zmrok (pastisz zmierzchu s. meyer)
 
Andrzej.sapkowski. .miecz.przeznaczenia.
Andrzej.sapkowski. .miecz.przeznaczenia.Andrzej.sapkowski. .miecz.przeznaczenia.
Andrzej.sapkowski. .miecz.przeznaczenia.
 
Gaius valerius catullus
Gaius valerius catullusGaius valerius catullus
Gaius valerius catullus
 
Urodziny Kłapouchego
Urodziny KłapouchegoUrodziny Kłapouchego
Urodziny Kłapouchego
 
Gra na cudzym boisku Aleksandra Marinina ebook
Gra na cudzym boisku   Aleksandra Marinina ebookGra na cudzym boisku   Aleksandra Marinina ebook
Gra na cudzym boisku Aleksandra Marinina ebook
 
Sens życia
Sens życiaSens życia
Sens życia
 

Viewers also liked

Email marketing fajnym narzędziem dla małych i dużych firm - Paweł Sala - Ebi...
Email marketing fajnym narzędziem dla małych i dużych firm - Paweł Sala - Ebi...Email marketing fajnym narzędziem dla małych i dużych firm - Paweł Sala - Ebi...
Email marketing fajnym narzędziem dla małych i dużych firm - Paweł Sala - Ebi...Pawel Sala
 
The ground Drawing of Toride
The ground Drawing of TorideThe ground Drawing of Toride
The ground Drawing of Toride七彩
 
Rzemiosło 2.0. W 80 minut o projektantach-celebrytach
Rzemiosło 2.0. W 80 minut o projektantach-celebrytachRzemiosło 2.0. W 80 minut o projektantach-celebrytach
Rzemiosło 2.0. W 80 minut o projektantach-celebrytachAleksandra Kazmierczak
 
IN 7 STAPPEN NAAR EEN PRODUCT DAT GEKOCHT WORDT?
IN 7 STAPPEN NAAR EEN PRODUCT DAT GEKOCHT WORDT?IN 7 STAPPEN NAAR EEN PRODUCT DAT GEKOCHT WORDT?
IN 7 STAPPEN NAAR EEN PRODUCT DAT GEKOCHT WORDT?Misha de Sterke
 
Examen Nerea García
Examen Nerea GarcíaExamen Nerea García
Examen Nerea GarcíaNerechere
 
Go言語のご紹介(20150810)
Go言語のご紹介(20150810)Go言語のご紹介(20150810)
Go言語のご紹介(20150810)Ryuji Iwata
 
Water Marker
Water MarkerWater Marker
Water Marker七彩
 
Co zrobić, aby klient przyszedł sam? Czyli Inbound Marketing w 8 krokach
Co zrobić, aby klient przyszedł sam? Czyli Inbound Marketing w 8 krokachCo zrobić, aby klient przyszedł sam? Czyli Inbound Marketing w 8 krokach
Co zrobić, aby klient przyszedł sam? Czyli Inbound Marketing w 8 krokachSEOwind
 
Choroby i higiena układu nerwowego
Choroby i higiena układu nerwowegoChoroby i higiena układu nerwowego
Choroby i higiena układu nerwowegokaleksander
 
5 błędów we wdrożeniach Google Analytics (i jak ich unikać)
5 błędów we wdrożeniach Google Analytics (i jak ich unikać)5 błędów we wdrożeniach Google Analytics (i jak ich unikać)
5 błędów we wdrożeniach Google Analytics (i jak ich unikać)Conversion
 
Make Your Own Website
Make Your Own WebsiteMake Your Own Website
Make Your Own Websitewerockyourweb
 
Lech Lost&Found - service design idea for Lech Premium
Lech Lost&Found - service design idea for Lech PremiumLech Lost&Found - service design idea for Lech Premium
Lech Lost&Found - service design idea for Lech PremiumZofia Smełkówna
 
SUMA Architektów - office presentation 2015
SUMA Architektów - office presentation 2015SUMA Architektów - office presentation 2015
SUMA Architektów - office presentation 2015Jakub Jan Surówka
 
4.google reklama w_google
4.google reklama w_google4.google reklama w_google
4.google reklama w_googlednirewolucji
 

Viewers also liked (20)

Cl56302 b x 46
Cl56302 b x 46Cl56302 b x 46
Cl56302 b x 46
 
Email marketing fajnym narzędziem dla małych i dużych firm - Paweł Sala - Ebi...
Email marketing fajnym narzędziem dla małych i dużych firm - Paweł Sala - Ebi...Email marketing fajnym narzędziem dla małych i dużych firm - Paweł Sala - Ebi...
Email marketing fajnym narzędziem dla małych i dużych firm - Paweł Sala - Ebi...
 
The ground Drawing of Toride
The ground Drawing of TorideThe ground Drawing of Toride
The ground Drawing of Toride
 
Rzemiosło 2.0. W 80 minut o projektantach-celebrytach
Rzemiosło 2.0. W 80 minut o projektantach-celebrytachRzemiosło 2.0. W 80 minut o projektantach-celebrytach
Rzemiosło 2.0. W 80 minut o projektantach-celebrytach
 
IN 7 STAPPEN NAAR EEN PRODUCT DAT GEKOCHT WORDT?
IN 7 STAPPEN NAAR EEN PRODUCT DAT GEKOCHT WORDT?IN 7 STAPPEN NAAR EEN PRODUCT DAT GEKOCHT WORDT?
IN 7 STAPPEN NAAR EEN PRODUCT DAT GEKOCHT WORDT?
 
Examen Nerea García
Examen Nerea GarcíaExamen Nerea García
Examen Nerea García
 
Kto się boi rynkologii
Kto się boi rynkologii Kto się boi rynkologii
Kto się boi rynkologii
 
Cl56237 x 49
Cl56237 x 49Cl56237 x 49
Cl56237 x 49
 
Question 7
Question 7Question 7
Question 7
 
Go言語のご紹介(20150810)
Go言語のご紹介(20150810)Go言語のご紹介(20150810)
Go言語のご紹介(20150810)
 
Water Marker
Water MarkerWater Marker
Water Marker
 
Co zrobić, aby klient przyszedł sam? Czyli Inbound Marketing w 8 krokach
Co zrobić, aby klient przyszedł sam? Czyli Inbound Marketing w 8 krokachCo zrobić, aby klient przyszedł sam? Czyli Inbound Marketing w 8 krokach
Co zrobić, aby klient przyszedł sam? Czyli Inbound Marketing w 8 krokach
 
Choroby i higiena układu nerwowego
Choroby i higiena układu nerwowegoChoroby i higiena układu nerwowego
Choroby i higiena układu nerwowego
 
5 błędów we wdrożeniach Google Analytics (i jak ich unikać)
5 błędów we wdrożeniach Google Analytics (i jak ich unikać)5 błędów we wdrożeniach Google Analytics (i jak ich unikać)
5 błędów we wdrożeniach Google Analytics (i jak ich unikać)
 
Make Your Own Website
Make Your Own WebsiteMake Your Own Website
Make Your Own Website
 
Lech Lost&Found - service design idea for Lech Premium
Lech Lost&Found - service design idea for Lech PremiumLech Lost&Found - service design idea for Lech Premium
Lech Lost&Found - service design idea for Lech Premium
 
Wpływ User-Centered Design na rzeczywistość
Wpływ User-Centered Design na rzeczywistośćWpływ User-Centered Design na rzeczywistość
Wpływ User-Centered Design na rzeczywistość
 
SUMA Architektów - office presentation 2015
SUMA Architektów - office presentation 2015SUMA Architektów - office presentation 2015
SUMA Architektów - office presentation 2015
 
4.google reklama w_google
4.google reklama w_google4.google reklama w_google
4.google reklama w_google
 
Branding - marka wnetrz
Branding - marka wnetrzBranding - marka wnetrz
Branding - marka wnetrz
 

Similar to Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebook

Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020LGDPRYM11
 
Olubeckawiersze1
Olubeckawiersze1Olubeckawiersze1
Olubeckawiersze1olalubecka
 
Bielewicz wiersze
Bielewicz wierszeBielewicz wiersze
Bielewicz wierszeaenorian
 
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebookTango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebooke-booksweb.pl
 
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebookStrasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebooke-booksweb.pl
 
Publikacja wierszy uczniów
Publikacja wierszy uczniówPublikacja wierszy uczniów
Publikacja wierszy uczniówGim1
 
Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1wabaginska
 
Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1wabaginska
 
Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1wabaginska
 
Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1wabaginska
 
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebookGdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebooke-booksweb.pl
 
Soniagoralwiersze
SoniagoralwierszeSoniagoralwiersze
Soniagoralwierszegoralsonia
 
Puma1313wiersze1
Puma1313wiersze1Puma1313wiersze1
Puma1313wiersze1zkulisze
 
Hanialewiersze
HanialewierszeHanialewiersze
Hanialewierszehaniale
 
Erotyczny uścisk metafizycznego chaosu, czyli jak diabły stają się aniołami.
Erotyczny uścisk metafizycznego chaosu, czyli jak diabły stają się aniołami.Erotyczny uścisk metafizycznego chaosu, czyli jak diabły stają się aniołami.
Erotyczny uścisk metafizycznego chaosu, czyli jak diabły stają się aniołami.Xarinu Ibn Apokalipsota
 
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebookPulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebooke-booksweb.pl
 

Similar to Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebook (20)

Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
 
Klonek99wiersze1
Klonek99wiersze1Klonek99wiersze1
Klonek99wiersze1
 
Klonek99wiersze1
Klonek99wiersze1Klonek99wiersze1
Klonek99wiersze1
 
Klonek99wiersze1
Klonek99wiersze1Klonek99wiersze1
Klonek99wiersze1
 
Olubeckawiersze1
Olubeckawiersze1Olubeckawiersze1
Olubeckawiersze1
 
Asia99wiersze
Asia99wierszeAsia99wiersze
Asia99wiersze
 
Bielewicz wiersze
Bielewicz wierszeBielewicz wiersze
Bielewicz wiersze
 
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebookTango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
 
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebookStrasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
 
Publikacja wierszy uczniów
Publikacja wierszy uczniówPublikacja wierszy uczniów
Publikacja wierszy uczniów
 
Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1
 
Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1
 
Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1
 
Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1Fifcia99wiersze1
Fifcia99wiersze1
 
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebookGdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
 
Soniagoralwiersze
SoniagoralwierszeSoniagoralwiersze
Soniagoralwiersze
 
Puma1313wiersze1
Puma1313wiersze1Puma1313wiersze1
Puma1313wiersze1
 
Hanialewiersze
HanialewierszeHanialewiersze
Hanialewiersze
 
Erotyczny uścisk metafizycznego chaosu, czyli jak diabły stają się aniołami.
Erotyczny uścisk metafizycznego chaosu, czyli jak diabły stają się aniołami.Erotyczny uścisk metafizycznego chaosu, czyli jak diabły stają się aniołami.
Erotyczny uścisk metafizycznego chaosu, czyli jak diabły stają się aniołami.
 
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebookPulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
 

More from e-booksweb.pl

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebooke-booksweb.pl
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebooke-booksweb.pl
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebooke-booksweb.pl
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebooke-booksweb.pl
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebooke-booksweb.pl
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebooke-booksweb.pl
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebooke-booksweb.pl
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebooke-booksweb.pl
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebooke-booksweb.pl
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebooke-booksweb.pl
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebooke-booksweb.pl
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebooke-booksweb.pl
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebooke-booksweb.pl
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebooke-booksweb.pl
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebooke-booksweb.pl
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...e-booksweb.pl
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebooke-booksweb.pl
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebooke-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...e-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebooke-booksweb.pl
 

More from e-booksweb.pl (20)

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebook
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
 

Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebook

  • 1.
  • 2. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .
  • 3.
  • 4. Christine Angot Helen Oyeyemi Kazirodztwo Mała Ikar Majgull Axelsson ZZ Packer Dom Augusty Pijąc kawę gdzie indziej Maryse Condé Halina Pawlowská Ja, Tituba, czarownica z Salem Zdesperowane kobiety Petra Hůlová postępują desperacko Czas Czerwonych Gór Grażyna Plebanek Grażyna Jagielska Dziewczyny z Portofino Fastryga Przystupa Alona Kimchi Pudełko ze szpilkami Płacząca Zuzanna Ena Lucía Portela Melania Mazzucco Sto butelek na ścianie Tak ukochana Marsha Mehran Sonia Raduńska Zupa z granatów Białe zeszyty Mian Mian Ahdaf Soueif Cukiereczki Mapa miłości Jaclyn Moriarty Oksana Zabużko Mam łóżko z racuchów Siostro, siostro
  • 5. sonia raduńska kartki z białego zeszytu
  • 6. Copyright © by Wydawnictwo W.A.B., 2008 Wydanie I Warszawa 2008
  • 7. rok 2000 luty Od kilku lat w górnej szufladzie mojego biurka leży biały zeszyt. Często wyjmuję go stamtąd i coś zapisuję. Co kilka miesięcy zapisany zeszyt odkładam na półkę, a do szuflady wkładam nowy. Z kilkunastu zeszytów powstała książka. Nadal piszę. Mieszkam teraz sama ze zwierzętami i z dźwię- kami domu. Zegar tyka – to dusza. Bez niego cisza staje się martwa, sieroca. Szumi czajnik, krople desz- czu stukają o parapet. Mały kotek wszedł na biurko, zaczepia łapką długopis. Rudy, rozczulający, stuknięty, o tempera- mencie szalonej małpki na przyspieszonym filmie. Z poziomu podłogi patrzy mi w oczy, gdy stoję. Przytula się, kiedy chce pospać. Głośno mruczy pod głaszczącą ręką, a za chwilę gryzie i drapie wszystko co na drodze, krwiożerczo, z dzikim wzrokiem. Pies wygląda jak ojciec kotka, mają sierść ta- kiego samego koloru. Pies jest stary. Brzydko mu 5
  • 8. pachnie z pyska, mądre oczy mętnieją, ale wciąż ra- dośnie ożywia się, gdy razem wychodzimy z domu. Kotek przepełniony jest energią. Kocica-olbrzymka, jego adopcyjna matka, a może bardziej ciotka, stacza z nim walki, myje mu grzbiet i pozwala przy sobie sypiać. Teraz zwinięta w kłębek patrzy na mnie wni- kliwie swoimi przezroczystymi ślepiami w kolorze winogron. W książce Wolność na wygnaniu Dalajlama pi- sze: „Zauważyłem, że mnóstwo osób, mieszkających bardzo wygodnie w wielkich miastach Zachodu, żyje w całkowitej izolacji od innych ludzi. Uważam, że to bardzo dziwne, iż przy takim materialnym dobroby- cie, mając za sąsiadów tysiące braci i sióstr, tak wiele osób zdaje się móc okazywać prawdziwe uczucia tyl- ko swoim kotom i psom...” Ja uważam, że bliska obecność zwierząt jest dobra, jeśli nie zamyka ludzkich oczu i serca na isto- tę życia. Kupiłam przytulny koc do jogi. I płytę Toma Waitsa. Lubię Waitsa, jego głębokie pomruki nad flaszką albo nad kołyską wnuczki. On czasem śpiewa jak Mój On. Kontrabasista Charlie Haden też. Albo Stachura. Specjalny sposób śpiewania osoby, która nie jest śpiewakiem. Rudy kotek w gąszczu roślin na parapecie. Trą- ca długopis – krzywe litery. Herbata mango – prezent od córki – zaparzona w bambusowym koszyczku, 6
  • 9. pyszna. Na moim niebie za oknem chmurny pejzaż. Deszcz. Mój dawny, nieżyjący już mistrz Carl Rogers, w wieku siedemdziesięciu pięciu lat, napisał: „Mam świadomość, że jestem stary. Wewnętrznie jednak nadal jestem tą samą osobą, ani starą ani młodą. (...) Wewnętrznie nadal jestem nieśmiałym chłopcem, który pisał listy miłosne o wiele sprawniej, niż wy- znawał miłość. Pisanie jest moim sposobem porozu- miewania się ze światem. To jakby przesłanie, które wkładam do butelki i rzucam w morze. Ku mojemu zdumieniu na licznych plażach psychologicznych ludzie znajdują te butelki i odkrywają te przesłania dla siebie”. Pisanie jest potrzebne również po to, żeby utrzymać mózg w stanie zdolności do koncentracji i myślenia. Mózg, od którego się nie wymaga, które- mu się pobłaża, rozleniwia się i sennie zamyka. Chęt- nie godzi się z brakiem wymagań i zanurza w bez- piecznych wodach płodowych senności, półśmierci. Moja Nauczycielka powiedziała kiedyś: „Jeśli usły- szysz gdzieś łagodne dźwięki kołysanki i poczujesz się w pełni bezpiecznie – uciekaj z tego miejsca co sił w nogach!” A tak łatwo właśnie temu zaufać, zwinąć się w kłębek i trwać. Zasnąć. Nie żyć. Uwaga! I znów mały kot. Jego żywość, ciekawość, wszędobylskość. Przerwa w pisaniu, bo siadło mu się akurat na tej stronie zeszytu. Chwilę wcześniej było się na desce ze szczypiorkiem, a potem stoczy- ło się rundę walki z kocicą. Wydaje się, że nigdy nie nastąpi opamiętanie, ale gdy zaczynam medytować, 7
  • 10. zwierzątko układa się na podłodze pomiędzy moi- mi kolanami i zasypia. Kiedy wstaję z poduszki, Ono jest już wypoczęte i gotowe do kolejnego szaleństwa. Do żywego życia. marzec Tańczyłam, wirowałam w kolorowej sukience, w czapeczce z karbowanej bibułki i wielkich żółtych koralach. Tańczyłam z cudzymi mężczyznami. Zbie- rałam komplementy. Kręciłam się jak piórko na wo- dzie. Przyjemnie bolą mnie nogi. Ukryłam mój smu- tek pod wirującą sukienką. Tęsknota za tańcem jest we mnie stale żywa. Tęsknota za zupełnym puszczeniem siebie. Za rados- nym zestrojeniem. Harmonijny taniec z mężczyzną jest jak gorący romans. I jak podniebny lot ptaka. Dla mnie bardziej nawet erotyczny niż sam seks. (Męż- czyzna do Kobiety podczas tańca: – Chciałbym ko- chać się z tobą... Kobieta do Mężczyzny: – Ja właśnie teraz się z tobą kocham...). W takim tańcu nie mam głowy ani granic ciała, ani myślenia, ani odrębnych zmysłów. Tancerz, muzyka i ja jesteśmy jednym. Kiedy myślę o tańcu, kiedy taniec po mnie sięga – czuję szybsze bicie serca. Przypomina mi się tango Niewidomego, którego grał Al Pacino, jego ta- niec z młodą kobietą na pustym parkiecie, w filmie Zapach kobiety. Jest to we mnie na zawsze. Szczególnym tańcem jest flamenco. Paco de Lu- cia – znawca tematu – powiedział: „Flamenco to nie tylko dźwięki, to jest pewna filozofia życia, kultura, 8
  • 11. sposób myślenia, inna skala wartości, więc jeśli nie masz w sobie tych wszystkich elementów, nie mo- żesz naprawdę rozumieć flamenco”. Ja nie rozumiem flamenco w ogóle. Nic z tego nie pojmuję. Nic mi się w nim właściwie nie podoba w sensie „moje ja to wy- biera”. Ani melodia, ani wygląd tancerzy, ani ten głos i rodzaj śpiewu, ani uroda i mimika artystów. Flamenco jest dla mnie nieprzewidywalne. Nie wiem, dlaczego każdy tam klaszcze po swojemu, a tworzy się z tego harmonia. Kiedy spodziewam się jakiegoś ruchu w tańcu, następuje zatrzymanie, i od- wrotnie. Grymasy twarzy wydają się nie pasować do gestów i rytmu. Czuję się zupełnie zakręcona, zdez- orientowana. I wtedy logiczna głowa odpada, a do flamenco wchodzi moje ciało: mięśnie, brzuch, serce, oczy, usta. Pełne podłączenie. Przeżycie flamenco. Bycie flamenco. To, co mnie zachwyca w tańcu anda- luzyjskim, to ten minimalny, ale naładowany najwyż- szą wibracją kontakt tancerzy ze sobą. Oni się dotykają rytmem, oczami i wyzwala- nym przez ruch zapachem ciał, potu. W obrocie męż- czyzna dotyka pleców kobiety opuszką środkowego palca lewej dłoni. To wszystko. To więcej niż bogata w szczegóły scena erotyczna w filmie. Flamenco jest wtedy, kiedy patrzymy na siebie nawzajem najgłębszym spojrzeniem, w którym wi- dać duszę – tylko patrzymy. Albo myślimy o sobie jednocześnie. Albo jedno z nas telefonuje, kiedy dru- gie na to czeka. Sytuacja „o krok od”, „a przecież tak niewiele brakowało”. Sytuacja dochodzenia do gra- nicy, ale nieprzekraczanie jej. Flamenco. 9
  • 12. Czasem potrzebuję zatańczyć, ale nie mam z kim. A wszystko we mnie już bardzo tańca chce. Wtedy obnażam stopy, żeby były bose, nastawiam muzykę i poddaję się. Pozwalam muzyce poruszać moim ciałem. Nie wtrącam się w to. Czuję, jak po- woli z tego dreptania, kołysania, obracania wokół własnej osi, rodzi się taniec. Ciało rozluźnia się, otwiera, nabiera swobody i zwinności, wpuszcza w siebie Boga i pozwala Mu tańczyć mną Jego taniec. Choć widzę w cieniu na ścianie, jakie to harmonijne i ładne, to chyba nie odważyłabym się tak zatańczyć przed innymi; czułabym się naga. Może przed kimś, kto kocha... Tańczę z wszechświatem obejmującym mnie ra- mionami dobrego mężczyzny, który się nie popisuje, nie depcze po palcach, mocno i wrażliwie prowadzi, nie cuchnąc przy tym wódką ani papierosami. Tań- czę z potrzeby tańca i dla własnej radości tańczenia. Chcę nie żałować na to czasu. kwiecień Jestem. Siedzę i mięknę. Odpoczywam po dłu- gim dniu przy okrągłym stole w kuchni. W kącie leży pies, unosi raz prawą, raz lewą brew, spogląda na mnie. Kotek-hydraulik siedzi w zlewozmywa- ku i trzyma wartę przy rozmrażającym się indyku. W niedzielę przyjdzie na obiad Jacek, dam mu do domu kawałek pieczonego mięsa. Tyka zegar. Parzy się herbata. Cicho, dobrze. 10
  • 13. O.N.A. śpiewa: „Ja nie czuję, że nie żyję”. Sły- szę to wyraźnie i zauważam różnicę: Ja czuję, że ob- umarłam. I z tego „czuję” czerpię jakąś otuchę, bo skoro TO czuję, to znaczy, że nie tylko obumarłam, ale i żyję. Dwie tendencje we mnie. Jedna, której napęd czy ster umieszczony jest chyba bardziej na zewnątrz: trzymać się, próbować wspiąć się jak po gładkim słupie, chociaż centymetr, nie obsunąć się, nie poddać. Nie pozwolić sobie na starzenie czy choćby przejściowy okres starości. Trzeba być damą dobrze utrzymaną, świetnie funk- cjonującą osobą, której się zawsze chce. Brać hormo- ny, miesiączkować, walczyć z psychicznymi dołkami. Podobać się. Wzbudzać zainteresowanie mężczyzn, umawiać się na randki. Nosić kobiece pantofle i de- kolt, podkreślać talię. Farbować włosy. Wychodzić w karnawale i świetnie się bawić. Tendencja druga, której jakoś chyba bardziej ufam: puścić ten słup! Zwolnić napięte mięśnie i opaść miękko. Przyjąć klimakterium. Zgodzić się na to, że sił ubywa, i pozwolić sobie czegoś nie musieć. Pozwolić ciału regulować poziom hormonów. Do- świadczać bolesnej studni w okolicy serca i depresji, która dopada zwłaszcza w soboty i niedziele. Ubrać się czasem w miękki, bury sweter z golfem, który tak dobrze osłania przed światem, choć tak bardzo mi w nim nie do twarzy. Zostawić skórę bez makijażu. Gapić się w okna dobrego Boga, śledząc lot ptaka. Poddać się sile ciążenia, obsunąć się, zwiędnąć i opaść łagodnie w dół jak wypuszczony z dłoni sznurek. 11
  • 14. Dostałam dziś wyciąg z banku za ostatni mie- siąc. Okazało się, że Paweł oddał cały dług, co do grosza. Wielka ulga. Jak dobrze, że to już poza nami. Poza mną. Poza nim. Jakby otworzyły się bramy wię- zienia. Mogę znów, już bez przeszkód, pożywiać się tym, co było dobre między nim i mną, uśmiechać się do wspomnień, a nawet spotkać go na ulicy. Dziękuję Ci, Boże i – Ty wiesz – nie jest to tyl- ko podziękowanie za pieniądze, chociaż bardzo mi się one przydadzą. Trzeba opłacić szkołę Noemi, Jackowi kupić kurtkę. Sobie sprawię coś jasnego do ubrania. I pojadę latem na wyspy greckie, jak sobie wymarzyłam. Trudno mi się zgodzić na bycie drzewem wiecz- nie zielonym, na udawanie, że wciąż umiem być cool. Chociaż, cholera, nadal we mnie siedzi kawał pry- muski, która mnie prawdziwą zamyka w ciemnym pokoju i nie pozwala się ludziom na oczy pokazać. Nie jest łatwo, ale jest prawdopodobne, że po obumarciu nastąpi naturalne obudzenie, i wtedy, w rzeczywistej zgodzie ze sobą, będę się mogła wy- prostować, wyprężyć i bez wewnętrznego konfliktu iść w górę i do przodu. I uśmiechać się całą sobą, i poruszać z nieudawaną gracją, i wyglądać ślicznie nawet w burym swetrze z golfem. maj Umarł Dziadek Antoni. Następny bliski grób na naszym cmentarzu. Tatuś jest już tam od ponad sześciu lat. Krzysztof od siedmiu, Mama prawie od 12
  • 15. dziewięciu. Ale każde z nich jakoś żyje. Ostatnio do- wiedziałam się, że czarne zamszowe szpilki mojej Mamy tańczą każdego sylwestra na nogach Agaty. Wanda jest przerażona. Niewinny dotąd anio- łek przeistoczył się w oczach matki w zalążek potwo- ra, bo jej niespełna sześcioletnia córeczka zamęczyła trzy rybki, wyjmując je z akwarium, oglądając pod lampą, wałkując w rączkach, nakrywając szklanką. I co będzie dalej?! Wanda traci grunt pod nogami. Zabrania małej zbliżać się do akwarium. Boi się, że nie będzie umiała w pełni, absolutnie, tak jak sobie wymarzyła, ufać swojej córce, że nie będzie umiała jej kochać takiej nieidealnej. Siedzi nas wokół Wandy dwanaście. Pytam: „Czy ktoś tu ma do siebie absolutne zaufanie?” Podnoszą się dwie ręce. Reszta albo nie wie, albo już wie, że to niemożliwe, bo zda- rza się, że życie nas zaskoczy, a potem my zaskaku- jemy siebie same. Mąż Karoliny mówi o naszej babskiej grupie: „kółko” („idź na swoje kółko, to ci dobrze zrobi”). Mnie się ona kojarzy z wiejskim darciem pierza i amerykańskim zwyczajem szycia weselnej kołdry z kawałków szmatek przez kobiety bliskie pannie młodej. Opowiadałyśmy sobie o naszych grzechach dzieciństwa. Niektóre wcześnie (w głębokiej pod- stawówce) popalały i piły alkohol. Kradłyśmy owo- ce z drzew sąsiadów. Kłamałyśmy, wagarowałyśmy, randkowałyśmy dużo wcześniej, niż rodzice przy- 13
  • 16. puszczali. Jedna zabrała pieniądze z ręki żebraka! Ja, w pierwszej klasie, ukradłam liczydło Rysiowi M. On strasznie ryczał, pani zrobiła rewizję, kazała dzieciom wstać, a liczydło było pod moją pupą. Pani nie zrobiła afery, tylko coś mi powiedziała krótko na stronie i szybko wróciła do prowadzenia lekcji. Ja potem nosiłam jej każdą znalezioną w kącie zapy- ziałą gumkę myszkę, a ona głośno chwaliła mnie za uczciwość. Teraz zastanawiam się czasem, czy krad- nę, kiedy zrywam kwiaty – zawsze po zewnętrznej stronie płotu – spacerując latem z psem po ogrodach działkowych. Wczoraj joga po miesięcznej przerwie. Wszyst- ko boli. Siedząc rano na łóżku, wkładam rajstopy. Patrzę na niebo za oknem. Czuję każdy mięsień w nogach. Jednym uchem słucham porannej audycji w Trójce i raptem słyszę wyraźnie, jak kobieta śpie- wa: „Nauczyłam się szanować swoją samotność”. Jestem umówiona na tańczoną randkę z męż- czyzną, którego jeszcze nigdy nie widziałam. Trochę się wstydzę. Trochę obawiam. Ale cieszę się też. czerwiec Zapisałam się do biura matrymonialnego, chcę przerwać swoją samotność. Biuro oddalone jest o czterysta kilometrów od miejsca, w którym miesz- kam; czy to nie ciekawy wybór? W moim mieście 14
  • 17. takich biur jest kilka. I gazetowe, dyskretne, łatwo dostępne Anonse. Wybrałam inaczej. Już dwukrotnie otrzymałam biuletyn z ofer- tami panów w odpowiednim wieku. Do kilku napi- sałam liściki. Odebrałam telefony od dwóch miłych mężczyzn. Jeden z nich miał tuzin rzeczywistych za- let. Powiedział w dodatku, że w naszych ankietach on i ja wypadliśmy niemal jak bliźnięta jednojajowe – tak podobnych wyborów dokonujemy. Miły pan był gotów przyjechać na kilka dni, żebyśmy się mogli poznać. Wzięłam od niego nu- mer telefonu i – nic. Przez cały miesiąc nie potrafi- łam znaleźć odpowiedniego momentu na spotkanie ani gotowości do oddzwonienia do niego, ot tak, dla podtrzymania kontaktu... Drugi pan, deklarujący, że pasjonuje się tańcem, zadzwonił krótko przed sylwestrem, a ja – wzdycha- jąca z tęsknoty za tańczeniem – zaproponowałam mu, żeby zadzwonił w styczniu. Co jest grane? Co ja robię? Mogę to skwitować powiedzeniem: „chciała- bym, a boję się”, ale to niewiele tłumaczy. Mogę drą- żyć dalej: czego ja chcę? Czasem chcę niewiele: móc zadzwonić do nie- go przed snem i usłyszeć coś przyjemnego i czułego. Pójść z nim na długi spacer brzegiem morza, ramię przy ramieniu. Rozmawiać. Ugotować coś wspólnie. Cieszyć się, że on jest i cieszy się z tego, że ja jestem. Czasem jednak bardzo tęsknię za bliską obecnością mężczyzny. Za kimś, kto byłby mój, mój bez wątpie- nia. Za kimś, z kim dzieliłabym łóżko i stół, smu- tek i radość. Za krzątaniem się razem po domu i za 15
  • 18. jedzeniem we dwoje. Za wspieraniem się nawzajem. Za tym, żeby ktoś mój znów przyjechał po mnie, gdy kończę pracę późno wieczorem, żeby zawiózł mnie, jak dziecko, do domu, zrobił herbaty, pościelił łóżko, nakrył kołdrą, potrzymał za rękę i pocałował na do- branoc. Za prawdziwym tańcem i seksem z mężczy- zną, którego pragnę i który pragnie mnie. Za łagod- nym współbyciem i żeby było do kogo wracać... Czego się boję? Że spotkam jakiegoś oszusta, psychopatę, złego człowieka. Albo że będzie chciał ode mnie czegoś, czego nie chcę mu dać, a ja nie zdo- łam tego ochronić. Że będzie kolejnym mężczyzną, przy którym zdradzę siebie; przestanę siebie słyszeć i czuć. Że nie będę umiała być przy nim swobodna. Że nie będę mogła pracować, pisać, czytać. Że będę zmuszona być żoną w tradycyjny sposób. Że ktoś bę- dzie wymagał, żebym zawsze „wyglądała” i zdobiła go oraz żebym gotowała. Ja nie chcę. Podeszłam do półki z płytami i wybrałam jed- ną, dotykając ją palcem, z zamkniętymi oczami. To była Muzyka fruwającej ryby grupy Osjan. Nie sposób przy tym ustać w miejscu, więc pląsałam wśród przy- glądających się temu kotów, obok psa, który – czując zabawę – na przemian szczekał i radośnie tarzał się na grzbiecie z łapami w górze. 16
  • 19. lipiec Uwielbiam to: niespieszny poranek, sama w domu. Po medytacji i śniadaniu wchodzę do moje- go pokoju pachnącego kadzidłem, siadam przy biur- ku, wyjmuję zeszyt i mam perspektywę bycia w tym przez dwie godziny. Byłam na randce z mężczyzną, wcześniej zna- nym tylko z rozmów telefonicznych. Błażej spóźnił się i już prawie odchodziłam. Nie mógł trafić na umó- wione miejsce. Dlaczego nie wyjechał wcześniej? Miał puste ręce. Był w płaszczu. Ma długie włosy w brą- zowym kolorze, co sugeruje farbowanie, a przecież siwe włosy mężczyzny budzą tkliwość. Nie rozglą- dał się po wyjściu z samochodu, tylko zmierzał pro- sto do mnie, chociaż stałam daleko. Powiedział zwy- czajnie: – Witaj, witaj, Soniu. – Jakby mówił to setny raz, jakby wczoraj i przedwczoraj było tak samo, a ja pomyślałam sobie: „Ojej, jaki on stary”, a przecież ma raptem kilka lat więcej niż ja, i przypomniało mi się, jak Mirabelle w Spóźnionych kochankach odzyskała wzrok po kilkudziesięciu latach ślepoty i zobaczy- ła swojego, dużo od siebie młodszego, ukochanego, i zareagowała podobnie: „Mon Dieu, jakiś ty stary! Starszy od mojego ojca!” Oglądamy razem World Press Photo i rysunki Mrożka, potem jemy pyszne kluchy we włoskiej restau- racji. Podczas jazdy samochodem on wysiada czasem na krótko, żeby załatwić jakąś swoją sprawę. Przepra- sza mnie za to i za brudny samochód; to nie kokieteria, rzeczywiście podłoga jest usłana śmieciami... 17
  • 20. Bezceremonialnie łapie mnie za nogę, a ja nie umiem mu tego zabronić; nie lubię tego. Ale też mięk- ko podaje mi ramię i lekko dotyka moich palców, a to jest przyjemne. Gdy przez chwilę zostaję sama w sa- mochodzie, uświadamiam sobie swój wewnętrzny stan niebycia, typowy, gdy jestem przy jakimś męż- czyźnie. I tylko wtedy. Nie ma mnie. Nie myślę, nie odczuwam potrzeb, nie mam zdania. Kryształki mo- jego ja rozpuszczają się jak cukier w gorącej herbacie i jest już wyłącznie herbata. Błażej łączy w sobie bezceremonialność i jakąś delikatność. Wczoraj proponował pół żartem, żeby- śmy pojechali do niego się kochać, a równocześnie martwił się, że na sobotę umówiłam się z nieznajo- mym (!) na – aż! – tańce, zamiast tylko na kawę. Z jednej strony miałabym ochotę na seks bez ceregieli, a z drugiej tak bardzo bym się chciała naj- pierw zakochać, a z trzeciej – to się samo ułoży... Prześwitują przez Błażeja różni mężczyźni, a nawet chłopcy, których spotkałam w swoim życiu. I nie wiadomo skąd przypływa zdanie: „Przez całe życie kocha się jednego mężczyznę”. Kot pożera liście prymulki. Sałaty nie chce. Tęsknię. Nie wiem, za czym dokładnie. Rozpo- znaję w sobie tęsknotę, po prostu. Adresuję tę tęsknotę do P. Wstydzę się, że tęsk- nię. Próbuję zaakceptować tę tęsknotę i ten wstyd. Dlaczego mężczyźni prawie nigdy nie przyno- szą mi kwiatów? 18
  • 21. Dlaczego pozwalają sobie spóźniać się na spot- kanie ze mną? Dlaczego podczas randki załatwiają jakieś swoje sprawy? Jak ja to robię, że jestem kobietą, którą można tak traktować? Czy kiedyś stanę się kryształkiem nierozpusz- czalnym? *** „Kobiety są tchórzami, ponieważ zbyt długo były niewolnicami. Nadal niewiele jest kobiet, któ- re gotowe są bronić tego, co naprawdę czują, myślą i doznają, kochając mężczyznę” – napisała Erica Jong w Strachu przed pięćdziesiątką. sierpień W ostatnim czasie kilka niezbyt udanych ran- dek. Rozczarowanie, które pozwalam sobie przeżyć. Można by się załamać i pogrążyć w rozpaczy, a ja mam się dobrze – mocno i pogodnie. Siadam rano, żeby pomedytować, a po głowie wędrują myśli o mężczyźnie, którego wciąż nie ma w moim życiu. Medytuję w swoim zwykłym miejscu, ze słoń- cem na twarzy i na mostku. Jakby tam leżała dłoń Boga, ogrzewała serce i pokazywała: tylko To – cie- płe, miękkie serce – ma znaczenie. Kończąc, biorę do ręki książkę de Mello: Sadha- na. Ścieżka do Pana Boga. 19
  • 22. Pozwalam jej się otworzyć. Pozwalam oczom popatrzeć tam, gdzie spojrzą. Czytam: „Najwyższy Pan objawia się tylko tym, którzy Mu ufają”. Przymykam oczy. Pytam: – Co mam robić? Odpowiedź już tam jest, w tym rozgrzanym miejscu we mnie. – Zwyczajnie żyj. Wysyłaj swoją ofertę do rub- ryki „Poznajmy się”. Niech ją czytają ci, którzy szu- kają. Patrz dookoła i bądź spokojna. Twój Mężczyzna przyjdzie, jeśli właśnie tego naprawdę potrzebujesz. Morze lśni w słońcu. Szukam mężczyzny o szerokich horyzontach i niepospolitym wnętrzu, który nie przesypia ży- cia, ani nie topi go w nałogach, który chce je dzielić i mnożyć z niebanalną kobietą, dojrzałą jak wrześ- niowe jabłko. Chcę spotkać tego, który wypatruje za mną oczy i nasłuchuje, czy w ciemności nie zabrzmią moje kroki. Będącego w drodze, afirmującego życie, przy którym nie trzeba udawać mniejszej i głupszej, żeby go nie urazić. Wczoraj usłyszałam Czesława Niemena, który – nawiązując do piosenki Dziwny jest ten świat – po- wiedział, że teraz świat jest dla niego przede wszyst- kim Zachwycający. Niemen ma sześćdziesiąt jeden lat. Widać i sły- chać, że jest mężczyzną w najlepszych latach, w har- monii ze sobą i ze wszystkim, co istnieje. Do pana, znacznie młodszego, z którym byłam wczoraj na tańcach, mógłby mówić: „panie starszy” albo „dziadku”. 20
  • 23. Cieszę się, że go kochałam i uczyłam się od niego. Dzwonię do Danusi, która leczy rany po roz- staniu z ukochanym. To już dwa miesiące. Tyle róż- nych trudnych uczuć i pragnień. Dziś – pogodny spo- kój. Danusia mówi, że zaczyna czerpać przyjemność z bycia z samą sobą. Już nie czuje obezwładniającej potrzeby zatelefonowania do niego. Oprócz żalu, tęsknoty, krzywdy i buntu zaczyna czuć dobrą złość, pozwalającą jej pomyśleć: dupek! Opowiadam jej, jak kiedyś, w czasie gdy nasze drogi już się rozchodziły, podszedł do mnie w klubie jazzowym Paweł i spytał: – Z kim jesteś ? – Z nikim – odpowiedziałam. A po chwili: – Nie! Jestem ZE SOBĄ. Te słowa wyrwały się z głębi moich trzewi i rozpoczęły nowy rozdział w moim życiu. wrzesień Lato wyzwala ze skorupy szczelnie zamknięte- go mieszkania. Otwierając szeroko drzwi balkonowe, wpuszczam odgłosy świata, łagodne wieczorem. Sły- szę to samo, co inni ludzie przez swoje otwarte okna: ptaki, dalekiego psa i szum portu. Wrażenie bycia ze światem bliżej, pełniej. Lato wielkich, słodkich czereśni i bursztynów, które dostałam w prezencie od moich bliskich. „Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!” Przyjmując życze- 21
  • 24. nia i upominki, jedząc i pijąc pyszności, śpiewając przy ogniu i zaśmiewając się do łez wśród leśnych sosen, świętowałam swoje połowinki. Danusia podarowała mi błękitną sukieneczkę w motylki, bardzo mini. Trzeba kochać swoją pół- wieczną przyjaciółkę i widzieć ją bezkrytycznymi oczami serca, żeby zrobić taki prezent. Dobrze się czuję w swojej skórze: radosna, miękka i napełniona wszelkim dobrem jak miodna pszczoła. We wtorki lub środy wpadam do empiku albo do innego kiosku, w którym można przeglądać pra- sę. Biorę do ręki „Przekrój” i czytam – przeważnie w oczarowaniu – Listy między Niebem a Ziemią Jana Nowickiego. Niedawno był list o Małgosi sprzed pięćdziesięciu lat, której dziewczęcy – niezmieniony – ślad w powietrzu mijanej miejscowości spotkał pan Jan w swej tegorocznej podróży. Ślady osób, które przeszły przez moje życie. Materialne ślady Pawła pochowałam, ale kil- ka dni temu zachciało mi się zajrzeć do szklanego pudełka z ususzonym grudniowym białym bzem, na którym leży drewniany pierścionek od niego. Mam też kasetę, na której on czyta tekst medytacji z bólem, z książki Stephena Levine’a Kto umiera. Nie słucham tego. Posłucham, jeśli kiedyś będzie mocno bolało. Nie zabiegam o tworzenie i pozostawianie mo- ich śladów, ale to się dzieje. Modlę się o to, żeby moje ślady, skoro są, były dobre dla świata. 22
  • 25. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .