Emiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotem
1. Emiliano Ranocchi
Ilustracje: Anna Zabdyrska
Od maszyny dO człOwieka
i z pOwrOtem
N
iewątpliwie jeśli dopuszczamy Do ogólników historycznoliterackich chów poprzedników – futuryzmu włoskiego
transformistyczną hipotezę Lamar- o polskim futuryzmie należy podkreślenie i rosyjskiego – właśnie w sprawie maszyny,
cka, należy uznać, że my dążymy do ambiwalentnej relacji polskich twórców ze która jako pars pro toto staje się synekdochą
stworzenia nowego typu nieludz- współczesną cywilizacją. Wielokrotnie już problematyki człowieka nowoczesnego.
kiego, w którym będą likwidowane cierpienie przytaczano niepokojące oksymorony Tytusa Między fetyszyzacją maszyny włoskich futu-
moralne, dobroć, przywiązanie i miłość, jedyne Czyżewskiego, te elektryczne wizje, elektryczne rystów a stosunkiem czysto ekonomicznym,
korodujące trucizny niewyczerpanej energii maszyny, mechaniczny instynkt, mechanikę cudu, który charakteryzował według Jasieńskiego
ludzkiej, jedyne wyłączniki naszej przemożnej mechaniczny ogród, elektryczne płuca, Dynamo-dzie- pozycję maszyny w futuryzmie rosyjskim
elektryczności fizjologicznej. ci, Dynamo-serce, magnetyczną przeponę brzuszną (przynajmniej, jeśli kierować się wypowie-
My wierzymy w możliwość niezliczonych prze- (lista mogłaby by być dłuższa). Słusznie dziami Majakowskiego), szczególne przesła-
mian ludzkich i twierdzimy bez ironii, że w ciele zauważano paradoksalny, wielopoziomowy nie polskiego futuryzmu miało polegać na
człowieka drzemią skrzydła. charakter tych metafor, potrafiących wyra- tym, by przeznaczyć maszynie rolę nowego
W dniu, kiedy człowiek będzie w stanie uze- zić w prostym, zaskakującym zestawieniu organu człowieka, przedłużenia jego woli na
wnętrzniać swoją wolę tak, by ona przedłużyła dwóch dotąd nigdy nie łączonych z sobą zewnątrz niego:
się na jego zewnątrz jak olbrzymia niewidzial- desygnatów zarazem zachwyt i ironiczny
na ręka, Marzenie i Pragnienie, które dziś są dystans, niepokój, wewnętrzne rozdarcie Maszyna nie jest produktem czło-
zaledwie czczymi słowami, będą panowały nad wiekowo najbardziej dojrzałego polskiego w i e k a – j e s t j e g o n a d b u d o w ą, j e g o
Przestrzenią i czasem poskromionymi. futurysty wobec wyzwań, uroków i zagrożeń n o w y m o r g a n e m, n i e z b ę d n y m m u n a
Typ nieludzki i mechaniczny, zbudowany dla nowoczesności. o b e c n y m s z c z e b l u r o z w o j u. S t o s u n e k
wszechobecnej prędkości, będzie z natury okrut- człowieka do maszyny jest stosun-
ny, wszechwiedny i bojowy1. Przywódca ruchu, Bruno Jasieński, w tekście kiem organizmu do swego nowego
podsumowującym i zarazem zamykającym o r g a n u. Jest ona niewolnikiem człowieka
1
F. T. Marinetti, L’uomo moltiplicato e il regno della macchina parabolę ruchu (Futuryzm polski, 1923) odczuwa o tyle tylko, o ile niewolnikiem jego jest jego
[w:] tegoż, Teoria e invenzionefuturysta, a cura di L. De
potrzebę ustosunkowania się do dwóch ru- własna ręka, podlegająca rozkazom jednej i tej
Maria, Mediolan 2005, s. 299 [tłum. – E. R.].
autoportret 2 [34] 2011 | 76
2. samej centrali mózgowej. Pozbawienie zarówno Bardziej nośne są implikacje etyczne takiego
jednej, jak i drugiej przyprawiłoby człowieka przeciwstawienia. Człowiek zwielokrotniony
współczesnego o kalectwo2. Marinettiego bowiem, choć przeciwstawiany
przez niego Nietzscheańskiemu nadczłowie-
Innymi słowy, wielką zasługą polskiego futu- kowi, wykazywał jednak nadal liczne ślady
ryzmu byłoby według Jasieńskiego zrozumie- pokrewieństwa ze swoim poprzednikiem,
nie, że przyszłością człowieka jest cyborg3. chociażby w rozumieniu tego, czym powinna
Nie do końca wiemy, do jakiego stopnia była się kierować etyka nowego człowieka.
Jasieński zdawał sobie sprawę z tego, że idea Cyborg Jasieńskiego miał być natomiast od-
człowieka zwielokrotnionego, jak go nazywał trutką na bakcyl nowoczesności:
Marinetti, już się była pojawiła u jego wło-
skiego poprzednika, od którego wszystkimi Gigantyczny i szybki rozrost form techniki
siłami próbował się odżegnywać. U Marinet- i industrii jest niewątpliwie najbardziej istotną
tiego mechanizacja życia jednostki i idea cy- podstawą i kręgosłupem momentu współczesnego.
borga były odrębnymi, nie sprzecznymi z sobą Wytworzył on nową etykę, nową estetykę i nową
aspektami tej samej wizji. Dla Jasieńskiego realność. Wprowadzenie maszyny w życie człowie-
zaś są to dwie przeciwstawne propozycje wizji ka jako elementu n i e o d z o w n e g o , dopełniają-
nowoczesności. Właściwie estetyzacja form cego, musiało pociągnąć za sobą przebudowanie
przedmiotowych cywilizacji współczesnej (jak gruntowne jego psychiki, wytworzenie własnych
je Jasieński bardzo fachowo nazywa) wbrew równoważników, podobnie jak wprowadzenie
temu, co mu się wydawało, jeszcze nie stano- do organizmu żywego – obcego ciała zmusza
wi do końca o specyfice futuryzmu polskiego: organizm do wydzielania specjalnych przeciwciał,
które zmieniają dopiero antygeny w ciała zdolne
Futuryzm polski nauczył człowieka do przyswajania lub możliwe do wydalenia.
współczesnego widzieć w przedmio- Jeżeli organizm ludzki czy społeczny energii tej
towych formach cywilizacji piękno w dostatecznej ilości nie wytworzy, następuje
s w e g o w ł a s n e g o w z b o g a c o n e g o c i a ł a. intoksykacja5.
U l e c z y ł g o z f e t y s z y z m u, j a k i m o p a -
nowana jest cała futuryzująca myśl Podsumowując: idea cyborga miała być
w s p ó ł c z e s n a. polskim przepisem na zrównoważony rozwój
Na tym polega jego nieprzemijające znaczenie4. cywilizacji współczesnej (zresztą w chwili,
gdy to pisał, przepis ten Jasieński uważał
2
B. Jasieński, Futuryzm polski (bilans), [w:] Antologia polskie- już za nieaktualny), w równej odległości od
go futuryzmu i Nowej Sztuki, red. Z. Jarosiński, H. Jawor-
ska, Wrocław 1978, s. 60.
włoskiej fetyszyzacji maszyny i rosyjskiego
3
Dla celów niniejszych wywodów jest całkowicie utylitaryzmu. To przeciwko mechanicznemu,
drugorzędne, że samo słowo „cyborg” pojawiło się dużo
później.
4
Tamże, s. 61, podkr. za oryginałem − E. R. 5
Tamże, s. 50–51.
autoportret 2 [34] 2011 | 77
3. pozbawionemu uczuć, okrutnemu i nadczło- miejscu z przywódcą polskich futurystów, przechodzi wręcz w stan grozy. To się dzieje
wieczemu cyborgowi Marinettiego wymyślił gdyż chcemy tu przywołać trzeci głos, który zwłaszcza wówczas, gdy akcja przenosi się
Jasieński swojego cyborga humanistycznego, w tych samych latach niezwykle intensywnie z teraźniejszości w przyszłość. Zajmiemy się
mającego być dalszym etapem wychowa- skonfrontował się literacko z problematyką tu dla przykładu obszernym epizodem, jakim
nia estetycznego człowieka po renesansie. nowoczesności. Mowa o młodszym bracie jest długi dystopijny sen głównego bohatera,
Potrzeba ustosunkowania się, znalezienia generała Kazimierza Sosnkowskiego, Jerzym. zajmujący cały rozdział VIII powieści Auto, Ty
właściwej pozycji dla futuryzmu polskiego i Ja (Miłość maszyn). W tej niezwykłej powieści
względem poprzedników wiąże się z jego am- Dziś już zupełnie i niesłusznie zapomniany, drogi i o dojrzewaniu, której tłem jest cała
biwalentnym stosunkiem do afirmatywnej Jerzy Sosnkowski był postacią nietuzinkową: Polska, choć kraj nie jest wymieniany, Pol,
wizji nowoczesności, jaka charakteryzowała architekt, dekorator wnętrz, scenograf, sce- główny bohater, młody inżynier, podróżuje
przede wszystkim futuryzm włoski. Zna- narzysta filmowy, ilustrator, wreszcie pisarz. własnym samochodem z aktorką Izą, którą
mienne, iż zaraz na wstępie swojego bilansu Pomiędzy rokiem 1917 i 1927 wyszło spod jego zaprosił na wspólną podróż dla czystej
osiągnięć futuryzmu polskiego Jasieński pióra kilka zbiorów nowel i jedna powieść przyjemności towarzystwa. Samochód staje
twierdzi, że: „właściwie historia futuryzmu Auto, Ty i Ja (Miłość maszyn). Nie zawsze jest to się więc okazją i pretekstem dla zawarcia
została już przeze mnie napisana. Publicz- twórczość najwyższych lotów, szczególnie na znajomości, jest równocześnie także ikoną,
ność i krytyka przeoczyły ją, ponieważ nosi tle tego, co polska proza miała wydać w dzie- najsłynniejszą ikoną nowoczesności, a więc
na sobie etykietkę «powieść» i niesamowity sięcioleciu następnym, jednak nie brak otwartym nawiązaniem do owego swoistego
tytuł Nogi Izoldy Morgan6”. w dorobku literackim Sosnkowskiego dzieł aktu założycielskiego futurystycznej mitolo-
udanych i prekursorskich (do nich należy gii, jakim był manifest Marinettiego. Para,
Jeśli opowiadanie Jasieńskiego ma zostać bez wątpienia ta powieść). Przede wszyst- która dopiero pod koniec powieści połączy
odczytane jako właściwa historia polskiego kim uderzająca i odosobniona w polskiej się węzłem miłosnym, dociera podczas podró-
futuryzmu, to uderzający staje się właśnie panoramie literackiej tamtych lat jest duża ży do pewnego kurortu nad morzem. Tu Pol
brak zawartej w nim jakiejkolwiek utopijnej koncentracja motywów związanych z pro- postanawia pewnego dnia udać się z Izą do
wizji przyszłości, zaś zamiast tego pojawia blematyką cywilizacji nowoczesnej. Bardziej miejscowości, w której znajdują się urządze-
się bardzo ponura i obsesyjna wizja dysto- niż sami twórcy polskiego futuryzmu, Jerzy nia i instalacje elektryfikacyjne i w której
pii świata opanowywanego przez wrogie Sosnkowski jest zafascynowany osiągnięcia- będzie ich przyjmował naczelny inżynier.
maszyny, ziejące nienawiścią do człowieka, mi techniki i postępem technologii. W jego Koniec programu stanowi zwiedzanie starej,
chyba że robotnik się za nie weźmie (co opowiadaniach roi się od samochodów, nieczynnej już elektrowni na urwistym
zresztą główny bohater Berg i czyni, młot- samolotów, okrętów, telefonów, gramofonów, brzegu, pełnej wycofanych już z obiegu
kiem, w pełnej napięcia scenie). Nogi Izoldy odbiorników radiowych, neonów. maszyn. Pol wychodzi na zniszczony balkon,
Morgan oznaczają zatem również zdecydowa- który pod nim runie, i w wyniku upadku
ny zwrot w kierunku ideologii politycznej, Można by się zatem spodziewać, że Sosnkow- traci przytomność. Towarzyszący im inżynier
która zaprowadzi ostatecznie Jasieńskiego do ski będzie się odnosił do cywilizacji nowo- prosi tamtejszych rybaków o pomoc w wy-
Związku Radzieckiego. Tam się jednak z nim czesnej jednoznacznie afirmatywnie. Otóż niesieniu Pola na górę. Kładą go na pledzie
nie udamy, pożegnamy się bowiem w tym nie jest tak do końca. Przy całym zachwycie w sali, w której stoi groźna, antropomorficz-
techniką pisarz zachowuje do niej stosunek na dynamo-maszyna. W następnym rozdzia-
6
Tamże, s. 49.
pełen rezerwy i niepokoju, który miejscami le Pol otwiera oczy. Jest przy nim Lebelt,
autoportret 2 [34] 2011 | 78
4. poznany w piątym rozdziale w pensjonacie wie, a artyści ducha. Aż wreszcie, pan to rozumie, otoczony galaretowatą substancją. Pol usiłuje
w Tatrach – postać negatywna (Niemiec albo panie Polu? Włożyli! Oddali, tchnęli rozum, wolę, usiąść za kierownicą, ale lepka masa sprawia, że
Żyd) a zarazem kluczowa, typ Mefistofelesa, duszę w zimne maszyny. Na odwrót, sami upodob- zostaje zawieszony nad siedzeniem. Okazuje się
kusiciela, uosabiający jedną z dwóch dusz nili się do nich! Zaszła, że się tak wyrażę, zmiana mimo to, że autem da się kierować:
Pola, duszę cyniczną, zgorzkniałą i wyra- miejsc. I oto maszyny ożyły! Maszyny poczęły
chowaną, jak na to wskazuje podobieństwo mieć wolę, poczęły rządzić się pewnego pięknego Ku zdziwieniu Pola auto jednak doskonale wyczu-
ich okularów (okulary są jakby symbolem dnia same. Stały się organizmami, obdarzonemi wało jego intencje, rozumiało go po prostu. Pol
precyzji spojrzenia nowoczesnych ideologów, temi samemi właściwościami, co ludzie. Tylko miał wrażenie, że jakiś nadprzyrodzony rozum,
a zarazem ich oddalenia od rzeczywistości kości ich dotąd są z żelaza i stali, a ich krew – to kierujący machiną, nawiązywał tajemniczy kon-
– precyzja okazuje się ostatecznie formą woda, oliwa, benzyna. Nie widzieliśmy w gorączce takt z jego myślami, odczytywał, zanim człowiek
zniekształcenia obrazu). To on informuje tworzenia, że maszyny przez nas robione upodab- zdążył sprecyzować je w ruchach wykonawczych,
Pola o tym, co się dzieje: niają się do zwierząt. Proszę sobie przypomnieć i spełniał prędzej i sprawniej, niż gdyby rzeczy
wygląd ostatnich machin. Czy nie były podobne szły zwykłym trybem9.
No cóż. Zawsze twierdziłem, że tak będzie. Oto, do do ogromnych robaków, czy nie przypominały
czego doprowadzili futuryści z ich sztuką, oto jak szkieletów jakichś zmarłych potworów? Czy Relacja Pola z jego autem pozostaje więc
mści się nasze zmechanizowanie. Przecywilizowa- aeroplan to nie był ptak, czy łódź podwodna nie przyjazna i stanowi jakby światłą stronę dys-
liśmy i cywilizacja wali się teraz na nas rozpęta- była rybą, czy okręt kołowy nie był wielką kaczką? topii – marzenie o inteligentnej maszynie,
na, niebacznie przez nas rozpętana, wraża, pełna A pociąg był podobny do legendarnego smoka, która odczytuje myśli ludzkie i je realizuje,
nienawiści dla swych twórców, ślepa, brutalna, stacja radio do potwornego żuka, sieci telegraficz- zanim jeszcze one zdążyły zostać wcielone
niepohamowana, jak każda siła7. ne do sieci pająka i tak dalej. Tak, maszyny ożyły, w komendy, fantazyjne wprawdzie wyobra-
Odpowiadając na gorączkowe pytania Pola, i wypowiedziały nam walkę, walkę, której przyjąć żenie cyborga, którego funkcjonowanie
Lebelt przedstawia cykliczną historiozofię opartą nie możemy, bo nie sposób walczyć z niemi gołemi jednak właściwie nie odbiega od systemów
na teorii równowagi sprzecznych sił, w tym i duszy, rękami. Liczyć na ich litość – utopia – przecież wypracowywanych dziś przez Kevina War-
i intelektu. Przerost intelektu nad duszą spowo- one nie mają uczucia! One uczucia nie znają. Są to wicka. Wręcz fenomenalnie udany, pomimo
dował utratę równowagi i przyspieszył koniec „mechaniczne zwierzęta” inteligentne i sprytne8. swej naiwności, jest obraz złożony z dwóch
cywilizacji: płaszczyzn: płaszczyzny teraźniejszości,
Po prostu rozum swój wkładaliśmy w maszyny. Następnie Lebelt odprowadza Pola do okna, reprezentowanej przez mechaniczne tryby
Maszyna, maszyna! Oto, co było hasłem i wiarą skąd widać dynamo-maszynę otoczoną prze- maszyny, i płaszczyzny przyszłości, obłej,
wszystkich! I ci nawet, co jeszcze ducha podświa- zroczystym ciałem, przypominającym swoim przezroczystej i organicznej jak najśmielsze
domie w sobie utrzymali – artyści – i ci zostali kształtem plezjozaura, i spożywającą trawę. wizje dzisiejszych designerów.
zahypnotyzowani przez maszynę! Och, Marinetti, Okazuje się, że maszyna codziennie wychodzi
Picasso, Matisse – przyczynili się oni niemało do na podwórze, czasami gdzieś dalej, by paść się Lebelt i Pol wyruszają wreszcie na miasto
naszego nieszczęścia. Tworzyliśmy więc maszyny, na trawie, po czym wieczorem wraca na stare w poszukiwaniu pożywienia. Kiedy po
kładliśmy w nie rozum, my, uczeni i inżyniero- miejsce. Następnie czytelnik dowiaduje się o jej drodze trafiają na magistralę, zaskakuje ich
zainteresowaniu Izą. Samochód Pola też ożył, niesamowity widok:
7
J. Sosnkowski, Auto, Ty i Ja (Miłość maszyn), Warszawa
1925, s. 102. 8
Tamże, s. 105–106. 9
Tamże, s. 118.
autoportret 2 [34] 2011 | 79
5. Droga całkowicie zapchana była wędrującemi ma- Ciągnęła tak ta groźna chmura brzemienna zapoznany, jeżeli nie usunięty bez ceremonii jak
szynami. Panował formalny tłok. Nieustanny wąż dźwigniami, łańcuchami, lewarami, stalowemi truteń z roju pszczół11.
potworów pełzał w dwu kierunkach, nie przery- ramionami, które w swej polerownej powierzch-
wając się ani na chwilę. Środek drogi zostawiony ni odbijały łamiące się światła, jak sen okropny, Pol i Lebelt docierają w końcu do pensjo-
był do wyminięć. jak zjawa, wobec której wszystkie znane dotąd natu, gdzie zastają resztę towarzystwa,
Widać tu było dokładnie znakomitą, maszy- ludziom okropności malały i bladły. Unosił się uosabiającą niemoc intelektualną, niezdol-
nową organizację i niesłychaną precyzyjność nad nią duch niezmożonej organizacji i siły. Była ność elity do opanowania sytuacji oraz jej
w obliczeniu ruchów. Kolosy mijały się o mili- to lawina, której próżnem byłoby chcieć stawić współodpowiedzialność za nią. Pol obrzuca
metr, o włos, nie zawadzając o siebie nawzajem, opór, lawina hucząca jak tysiąc wodospadów, jak literata i architekta zarzutami, oni je zaś
mimo wielkiej szybkości z którą posuwały się miliony zsypywanych fur kamieni – a głos ten odpierają, zarzucając z kolei praktykom, jak
niektóre z nich. Po bokach równomiernie pełzły przygniatał, przygnębiał, kładł się na mózg jak Pol, że to oni zawinili, urzeczywistniając
wolno maszyny przemysłowe, środkiem mknęły bolesny ciężar, odzywając się w głowie echem senne marzenia artystów. Dopiero Lebelt
auta, lokomobile, lokomotywy, motocykle, trak- uderzeń dokuczliwych, pod naporem których nadchodzi, aby załagodzić spór, uznając, że
tory. Panował jednostajny szum, potężny niby bolały oczy. wszyscy są współwinni.
ryk fal wielu wzburzonych mórz, ale regularny, Rzecz dziwna, że szatański ruch – sprawiał
rytmiczny – rzekłbym – ilustrujący fonetycznie wrażenie pustki. Oschłością jakąś wiało od W tym czasie maszyny rzucają się na ko-
dynamikę tej mechanicznej rzeki. ciągnących mas, nie było w tem życia. Dro- biety. Następują sceny gwałtu i przemocy
Ciała maszyn miały przeróżne kształty, gą toczyła się metodyczność. Życie przyrody dokonywanej na kobietach przez maszyny,
wszystkie zbliżone do poczwar przedpotopowych posiada cały szereg ruchów i drgnień nieskoor- bezwstydnego, obscenicznego spółkowania
różnych ras i rodzin. dynowanych, niespodzianych, – stamtąd ziało maszyny z kobietą – szydercze odwrócenie
Trzymało się to wszystko uporczywie drogi, szematem i regularnością, – ziało martwotą. To futurystycznej miłości maszyn. Po tych
jako przepisanego rozumem i ustawą racji, zespolenie martwoty z ruchem było nad wyraz scenach Pol i Lebelt postanawiają zawrócić,
szlaku. przykre. Mimo woli nasuwało się wyobraźni zaniepokojeni o los Izy. W starej elektrow-
Nawet aeroplany z poświstem przeszywa- pojęcie zgalwanizowanego trupa10. ni będą jeszcze świadkami próby napadu
jące powietrze, otulone w formy olbrzymich starej dynamo-maszyny na Izę, w sukurs
nietoperzy, ściśle trzymały się powietrznej linii, Przed obliczem niemożności przemawiania której jednak przychodzi – auto Pola. Zaja-
idealnie odpowiadającej biegowi trasy. do psychiki maszyn, „której przecie nie dły pojedynek między dwiema maszynami
Toczący się potok, huczący, poziomie skłębiony, było”, Pol uświadamia sobie z przerażeniem, kończy się rozpadem obu. Po kilku dniach
przypominał obrazy skrajnych reformatorów ma- że to rzeczywiście jest koniec ludzkości, samotnej sielanki zaczynają się pojawiać
larstwa doby ubiegłej − obrazy tak nierozumiane gdyż maszyn jest więcej niż ludzi: uciekinierzy z miasta. Powstaje komuna na
jeszcze na początku stulecia i tak zdawałoby się końcu świata. Ale taka sytuacja również nie
niewytłumaczalne. Ach teraz ich prawda realnie Człowiek w mgnieniu oka stał się szczątkiem, trwa długo, gdyż pewnego dnia rozlega się
leżała przed oczami! Przejrzyste cielska zlewały przeżytkiem, istotą organiczną, skazaną na wy- huk – maszyny idą. Sen kończy się samobój-
się w jednego, przejrzystego węża z jakiemiś marcie. Spełnił swą dziejową funkcję – stworzył stwem obu bohaterów.
ruchliwemi cieniami, w wężu zaś był zamęt kół, – i teraz miał odejść w mroki bytu, miał zostać
trybów, pasów, linii prostych i krzywych – krzyżu-
jących się, zazębiających jedne za drugie. [...] 11
Tamże, s. 125.
10
Tamże, s. 121–123.
autoportret 2 [34] 2011 | 80
6. W następnym rozdziale dowiadujemy się, że narodowy socjalizm będzie skrajną wspominałem – jako inteligentna maszyna.
na wypadek, gdybyśmy się tego nie domy- realizacją postulatów Marinettiego: efekt Pomysły Čapka i Sosnkowskiego dowodzą
ślili sami, że to był sen Pola w gorączce. połączenia najdoskonalszej organizacji, zatem, iż upragnione zbliżenie człowieka
Przeżycia ze snu jednak bardzo konkretnie wynikającej z wysoko rozwiniętego rozu- i maszyny niekoniecznie musiało wyglądać
przekładają się na światopoglądową prze- mu (wynalazca, od którego bierze nazwę tak, jak to sobie wyobrażał Marinetti.
mianę głównego bohatera i ostatecznie na i początek fabryka produkująca roboty
jego relacje z Izą. Pol odnajduje drogę do w sztuce Čapka, nazywa się Rossum), Jeśli więc z jednej strony futurystyczno-fa-
swoich uczuć, no i oczywiście do Izy. z brakiem tego, co językiem ówczesnym szystowski nadczłowiek, ów typ nieludzki,
nazywano uczuciami, a dziś nazywa- którego narodziny wróżył Marinetti, tym
Na osobną rozprawę zasługiwałaby aksjo- my empatią. Owszem opozycja między górował nad człowiekiem, że nie miał skru-
logia płci w tej powieści oraz w opowia- empatią a brakiem empatii w R.U.R. nie pułów moralnych i uczuć, był więc w założe-
daniach Sosnkowskiego. Kobieta, jako ta, jest jeszcze polarna, gdyż, jak okazuje niu bliższy maszyn, stanowił wręcz najdo-
która nie straciła kontaktu ze sferą uczuć, się pod koniec sztuki, roboty nowszej skonalszą maszynę, to nie zaskakuje chyba,
sprawia w szczególny sposób, że cywili- generacji wyrobiły w sobie jakieś zalążki że w dobie późnego kapitalizmu, kiedy
zacja zachowuje ludzką twarz. Można tu uczuć i rozmnażają się drogą reprodukcji wiele z najśmielszych wyobrażeń twórców
odnaleźć paralelę z twórczością krytycz- jak ludzie, stąd utopijnie optymistyczna modernistycznych staje się rzeczywistością,
nego futurysty Ruggera Vasariego oraz ze wymowa sztuki z 1920 roku, której byśmy w badaniach z zakresu robotyki usiłuje
słynnym filmem Metropolis Fritza Langa. już nadaremnie szukali w Inwazji jaszczurów się zastosować obserwacje poczynione na
Do tych nazwisk wreszcie nie sposób nie (powieść ta nie dotyczy zresztą już bezpo- neuronach lustrzanych, próbując wyposażyć
dodawać Karela Čapka. Jego słynna sztuka średnio problematyki techniki). Także pod roboty w jakiś odpowiednik ludzkiej empa-
R.U.R. z 1920 roku (dla niej wynalezione tym względem katastroficzna wizja snu tii. Dotarło do nas, że im lepsza maszyna,
zostało słowo robot) ma niejeden element Pola wydaje się prekursorska w stosunku tym bardziej powinna ona być podobna
wspólny ze snem Pola. Roboty Čapka, do innych dystopijnych wizji z 2. połowy do człowieka, także pod względem emocji.
podobnie jak jaszczury z jego później- lat 20. i późniejszych. Opozycja maszyny Okazuje się, że Jasieński miał dobre intuicje
szej powieści (Inwazja jaszczurów, 1936), są i człowieka u Sosnkowskiego jest zdecy- i ostatecznie patrzył dalej niż Marinetti.
wprawdzie istotami natury biologicznej, dowanie bardziej jaskrawa i statyczna
choć powstałymi drogą złożenia pojedyn- w porównaniu z robotami Čapka, chociaż-
czych części ciała (na wzór Frankenste- by dlatego, że jego maszyny są teriomor-
ina). W tym sensie bliżej im do tego, co ficzne, a nie antropomorficzne, i ostatecz-
zwykliśmy nazywać androidami, niż do na wymowa snu nie pozostawia miejsca
robotów, z którymi spowinowacone są ma- dla nadziei. Niemniej – jeśli uważniej się
szyny Sosnkowskiego. Bliskie jest jednak temu przyjrzeć – nie brak też subtelnych
potraktowanie problematyki degeneracji niuansów. Niezależnie bowiem od kata-
rozumu w oderwaniu od uczuć. Sosnkow- stroficznego zakończenia, nie wszystkie
ski skreśla tu jedną z pierwszych wizji relacje człowieka z maszyną wyglądają we
organizacji śmierci, jakby przeczuwał (na śnie Pola tak samo. Mam tu na myśli wą-
dziesięć lat przed jaszczurami Čapka), tek samochodu, przedstawianego – jak już
autoportret 2 [34] 2011 | 81