Urszula Podurgiel - Czyje to podwórko, czyli mazurskie wyboje po swoje
1. Urszula Podurgiel
Czyje to
podwórko?
Czyli mazurskie wyboje po swoje
E
łk, około sześćdziesięciotysięczne teli na ich otoczenie. Grupa mieszkańców, wcześniej zaaranżowanej przestrzeni. Całe
miasto w północno-wschodniej Pol- kamienica w centrum miasta i przebudowa przedsięwzięcie zostało zainicjowane i zre-
sce, na Mazurach, i mała inicjatywa podwórka. Prace rozpoczęły się warsztatami alizowane przez członków grupy sąsiedzkiej,
sąsiedzka, która od kilku miesięcy dotyczącymi małej architektury, w których którym po połączeniu własnych kompetencji,
wzbudza duże emocje w lokalnej społeczności wzięło udział kilku mieszkańców, a zakoń- umiejętności i determinacji udało się wpro-
i tak zwanym środowisku, dla którego ma czyły się, po uzyskaniu wszystkich potrzeb- wadzić małą, ale znaczącą zmianę. Zmianę
znaczenie każdy przejaw wpływania obywa- nych zezwoleń, wspólną pracą nad zmianą namacalną, której owocem jest nowy wygląd
podwórka. Zmianę mentalną wywołaną do-
świadczeniem „wpływu”. Zmianę w relacjach
sąsiedzkich dzięki wspólnemu działaniu.
Niewielkie podwórko kamienicy, otoczone
z każdej strony murem, znajduje się przy
jednej z głównych ełckich ulic. Odcięte jest
jednak od niej bramą z tunelem wjaz-
dowym. Do października jedną trzecią
powierzchni podwórka stanowiły parkingi,
pozostałą zaś część coś, co mieszkańcy nazy-
wali zieleńcem, a co w rzeczywistości było
niczym innym, jak kawałkiem zielonkawe-
go klepiska i doskonałym wybiegiem dla
okolicznego psiego towarzystwa. Kamieni-
ca, do której przylega podwórko, pochodzi
fot.: archiwum autorki
Planowanie procesu pod kierunkiem wolontariusza
– architekta, praca z roboczym modelem podwórka
2. o
tw
ic
n
st
ze
uc
e
n
w
ty
k
A
z początku XX wieku. Odnowiona od frontu, Społeczność kamienicy formalnie dzieli się da się z tym zrobić? Na spotkanie przychodzi
wewnątrz kryje wiele problemów charaktery- na właścicieli mieszkań i najemców lokali około dziesięcioro mieszkańców. Małe pyta-
stycznych dla starego budynku. Nieocieplone komunalnych. Pierwsi decydują o wszystkim, nie w małej architekturze – podwórko? Na
ściany, odpadający z komina tynk, odrapana drudzy nawet nie są informowani o podejmo- zieleńcu udaje się jeszcze ustawić stół z ma-
jedna z dwóch klatek, niedrożne odpływy wanych decyzjach. Nieformalnie – sąsiedzi. kietą, flipchart. Jest otwartość na dyskusję
wody, które powodują już tradycyjne podta- Niektórzy zamieszkujący kamienicę od trzy- prowadzoną przez kolegę, niemieszkańca,
pianie garażu przynależącego do banku oraz dziestu, inni od dwóch lat. Niektórzy znają wolontariusza architekta, który czuwa nad
piwnic. się od dekad, inni, przemykając po pracy do wszelkimi utajonymi w ziemi rurami i innymi
domu, nie do końca rozpoznają się nawzajem. ograniczeniami technicznymi. Omawiamy
Dwie klatki, kilkanaście mieszkań, z których Sąsiedzi, choć zróżnicowani pod względem rolę podwórka, to, do czego służy, dyskutu-
prawie połowa należy do gminy miejskiej, wykształcenia czy liczby dzieci, to wciąż jemy o tym, jak chcemy, żeby wyglądało, co
i duży bank z ponad dwudziestoma pro- jednak typowi przedstawiciele małego miasta możemy w nim zmienić. Przechodzimy burz-
centami udziałów w własności. Podwórko, zasiedlanego sukcesywnie przez przybyszów liwie od parkingów do krzewów na zieleńcu.
które jest własnością niewielkiej, niedawno z okolicznych wsi lub takich, których po pro- Makieta okazuje się doskonałym narzędziem
powstałej wspólnoty mieszkaniowej, od kilku stu przywiał tu los. pracy – na miniaturowym, zaprezentowanym
lat stanowiło żelazny temat wspólnotowych w odpowiedniej skali podwórku przestawiamy
zebrań. Zieleniec nie nadawał się do użytko- Dotychczasowe życie obok siebie wystarczyło, własne auta, śmietnik, płotek, którego nie ma.
wania przez mieszkańców, miejsc parkingo- żeby w maju na zieleńcu udało się zorganizo- Dwa dni warsztatów wieńczy decyzja o wydłu-
wych brakowało, ale pieniędzy z funduszu wać wspólne grillowanie. Nie mamy pienię- żeniu o kilka metrów miejsc parkingowych,
remontowego było za mało nawet na to, co dzy, ale chcemy, żeby to, co nas otacza, miało zasianiu nowej trawy na pozostałej części zie-
wydawało się koniecznością, jak wymiana większą wartość, bo przeszkadza nam brzydkie leńca, postawieniu na nim altanki, sznura na
starej kanalizacji czy remont dachu. podwórko i wybieg dla psów. Może jednak coś bieliznę, drabinki, która może być trzepakiem,
przestawieniu śmietnika w inne miejsce. Na
koniec podział zadań według planu i ustalenie
harmonogramu.
Myślimy prostymi kategoriami poprawy
przestrzeni, w której mieszkamy. Nie jest to
jednak tak oczywiste na poziomie formalno-
prawnym, chociaż w tym wypadku nie jest
też, jak się okazuje, zbyt złożone. Właścicielem
podwórka jest wspólnota mieszkaniowa, więc
wystarczy podjęcie uchwały. Nikt nie dyskutu-
je z inicjatywą sąsiedzką i z tym, że część z nas
chce samodzielnie coś zmienić, szczególnie,
że nikt nie oczekuje od wspólnoty nakładów
finansowych. Elementem planu jest pozyska-
nie środków zewnętrznych. Zmiany wymagają
zgłoszenia w starostwie powiatowym, jako że
utwardzenie podwórka i wyłożenie go kostką
brukową to prace budowlane. Wolontariusz
architekt przygotowuje projekt, który okazuje
się wzmocnieniem naszej quasi-profesjonalno-
ści w negocjacjach z samorządem i zarządem
Wcielanie pomysłu w życie – przebudowa podwórka
w toku
3. Układanie kostki brukowej według wskazówek pana
Zbyszka
wspólnoty. Z programu Działaj Lokalnie
udaje się pozyskać pięć z szesnastu tysięcy
złotych, które są potrzebne do przeprowadze-
nia pierwszego etapu prac podwórkowych,
czyli do wydłużenia podwórka. Przy okazji
podejmujemy decyzję o wymianie części sta-
rych płytek na nową kostkę, żeby po prostu
było ładnie.
Pięć tysięcy dotacji, choć to zaledwie jedna
trzecia potrzebnych funduszy, należy wy-
korzystać do końca listopada bądź zwrócić. Praca bardzo ciężka. Sto dwadzieścia metrów martwi. Wiemy, jakie mamy zasoby, kto
Spokojnie, z optymizmem decydujemy się na kwadratowych kostki, kilka ton, ciągłe mie- ma alternator, kto umie napisać pismo do
pracę jeszcze przed zimą. Każdy COŚ potrafi, szanie podsypki, skupienie przy poziomowa- urzędu, kto umie zrobić obudowę na rynnę.
chociaż tak naprawdę jedynym w pełni pro- niu i układaniu, do tego listopad – chłodno. Potrafimy w prosty sposób poprosić siebie
fesjonalnym narzędziem jest projekt przebu- Niejedna niespodzianka i utrudnienia, brak o pomoc. Zagadujemy, mijając się na klatce,
dowy podwórka. Wypisujemy więc to, czego prądu, ciemno, niesłowność dostawców. Pod dyskutujemy o planach, o tym, co trzeba
potrzebujemy, co mamy, a co musimy zdobyć. koniec listopada zakończenie pierwszego zrobić. Nie ma znaczenia, czy właściciel, czy
Sprzęt z Centrum Integracji Społecznej, etapu – jest wydłużony parking. Przesta- mieszkaniec komunalny. Dziś właściciele
koparka od jednego z mieszkańców, przed- wiamy śmietnik, uzgadniamy, gdzie kto informują tych drugich o podjętych uchwa-
siębiorcy, a w noclegowni dla bezdomnych parkuje, a poza tym po prostu cieszymy się. łach, pytają o zdanie. Proponują zaproszenie
znajdujemy specjalistę od układania kostki Wielka sprawa, zmieniliśmy wygląd naszego ich na zebrania, co nie przechodzi jednak
brukowej – pana Zbyszka. Choć zdecydowanie podwórka. przez ocenę formalnoprawną w urzędzie
brakuje nam w tej materii doświadczenia, miasta, prawnego właściciela. Rozmawiamy
podejmujemy logistyczne wyzwanie zmiesz- Został drugi etap, czyli zagospodarowanie o tym, jak rozwiązywać bieżące problemy,
czenia na tak małej przestrzeni podwórka zieleńca. Przed nami wyrównanie i nawie- jak poradzić sobie z uciążliwym sąsiadem,
kilku ton materiałów i podzielenia pracy na zienie ziemi, zasianie i zasadzenie zieleni, jak przegonić palącą w zakamarkach mło-
etapy. Jakoś dajemy radę z dokumentacją, postawienie altanki i innych elementów dzież. Gotowość i otwartość. Jesteśmy dla
znajdujemy czas w tak zwanym międzyczasie małej architektury. Nikt się nie martwi, siebie. Miejsce jest dla nas. Miejsce i ludzie,
i w Święto Niepodległości grupą ponad dziesię- wszyscy są przekonani, że po prostu to zro- stanowiący spójność, harmonię. Mamy
ciu osób wychodzimy na podwórko. Po chwili bimy, że właściwie najtrudniejsze za nami. poczucie, że chcemy tu być, bo działanie
pojawiają się inni mieszkańcy zmotywowani Przed nami wiosna i nowe wyzwania. i praca nad przebudową podwórka wzbudziły
dobrym przykładem pozostałych. Przez na- w nas poczucie przynależności do wspólnoty,
stępnych kilka tygodni pracujemy z projektem Zmiana. Ciągle stara kamienica z wielki- niepojawiające się nawet w pięknie urządzo-
w ręku, powoli, sukcesywnie, spędzając na mi kosztami planowanych remontów, ale nej przestrzeni, której z różnych przyczyn
naszym placu budowy czasami całe soboty częściowo odnowione podwórko. Nasze po prostu się nie lubi. Prosta i genialna
i dni wolne. Wybieramy humus, uczymy się podwórko, na którym pełnimy straż oby- satysfakcja z planowania przestrzeni. Cha-
obsługiwać zagęszczarkę, pod okiem pana watelską, przeganiając dziko parkujących łupniczy fakultet z małej architektury na
Zbyszka układamy i poziomujemy kostkę. kierowców, nasze plany na wiosenno-let- własne potrzeby, przy wsparciu specjalisty,
Zwyczajnie pracujemy. Nikt nie rezygnuje, nie spotkania, nasza przestrzeń, w której który radzi, lecz niczego nie narzuca. Zmie-
nikt nie narzeka, wręcz przeciwnie – ciągle mieszkamy. Po prostu miło. Sąsiedzi, Kazik, niliśmy przekonanie, że pewne rzeczy są dla
żartujemy, rozładowując napięcie wywołane Józek, Iwona… nie „ten spod czwórki” czy wybranych, a zaangażowanie zaowocowało
trudną pracą. Pojawiają się ciepły chleb, kawa, „ta spod jedynki”. Znamy się. Wiemy, gdzie realną zmianą, na którą wspólnota przez
herbata, pączki. Prosta życzliwość i troska. pracujemy, wiemy, ile mamy dzieci, co nas kolejne lata nie miałaby pieniędzy.
autoportret 2 [37] 2012 | 59