SlideShare une entreprise Scribd logo
1  sur  36
Télécharger pour lire hors ligne
©YPLA Warszawa’2015
M
O
N
O
G
R
A
F
I
A
Mieczysław Tykwiński
syn Władysława i Eleonory
(1906-1983)
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 2 | S t r o n a
TYKWIŃSKI Mieczysław – mój dziadek macierzysty
Do dnia dzisiejszego pamiętam nasze pożegnanie – jeszcze to za życia 26 IX 1983
roku, gdy wyjeżdżałem do szkoły wojskowej. Pokłóciliśmy się wtedy, ot tak, jak to
bywa w rodzinie. Byłem wtedy bardzo młody, impulsywny i zapalczywy. Wtedy
w złości padły z moich ust słowa, które niestety się spełniły – nie chcę cię już więcej
widzieć, wykrzyczałem. I już nie zobaczyłem… Od tamtej pory tysiące razy
w myślach błagałem o Twoje wybaczenie kochany Dziadku… Tysiące razy chciałem
usłyszeć Twój głos, poczuć ciepło Twojej dłoni, Twoją „Przemysławkę”. Niedługo
miną 32 lata od chwili kiedy widzieliśmy się ostatni raz. To już prawie wieczność, ale
ta chwila zostanie ze mną już do końca mojego życia…
Przeżył 77 lat i 21 dni, z czego 45 lat i 10 dni z jedyną miłością swojego życia –
Haliną z domu Piórkowską, moją babcią. W jego życiu naprawdę ważne były dwa
miejsca – Ożarowska 15 w dawnych podwarszawskich Dobrach Wielka Wola
i Czyste i Ochocza 69 w podwarszawskiej Falenicy. Wybudował dom, posadził
niejedno drzewo, syna niestety nie pozostawił. Miał jednak córkę z której był bardzo
dumny, dwoje wnucząt i dwoje prawnucząt – jedno z nich urodziło się już po jego
śmierci. Brał udział w tworzeniu czegoś znaczącego – polskiego kodu pocztowego.
Za życia napisano o nim w „Kronice Warszawy, a po śmierci w dwóch książkach.1
Wymieniany jest na kilku stronach internetowych (pl.wikipedia.org, straty.pl, 1944.pl).
Odznaczono go kilkoma odznaczeniami resortowymi i związkowymi, Srebrnym
(i prawdopodobnie Złotym), Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski. Przez całe swoje życie związany był z Pocztą Polską i Warszawą
– za obydwie oddał 63 dni swojego życia. Przez całą okupację niemiecką narażał
swoje życie, ratując życie innych – Polaków i Żydów.
Czy był człowiekiem spełnionym, który w życiu osiągnął wszystko, co mógł osiągnąć?
Nie wiem co odpowiedziałby na to pytanie, gdybym mógł je zadać. Był skromnym
człowiekiem, wiec zapewne powiedziałby, że to nic wielkiego, że inni zrobili o wiele
więcej i zapłacili znacznie większą cenę. Nie potrafił się nad sobą użalać i we
wszystkim widział jakieś dobre strony. Od 1954 roku zbierał znaczki pocztowe,
ale nie dla siebie, tylko dla swojej wnuczki. Drugi zbiór zaczął w 1964 roku, ale też
nie dla siebie, tylko dla mnie. Będąc młodzieńcem roztrwoniłem ten zbiór, ale od
dziadka nie usłyszałem słowa wyrzutu. Od momentu przejścia na emeryturę odkładał
co miesiąc jakąś kwotę do PKO – w tym przypadku też nie dla siebie. Przez prawie
18 lat nie pozwolił nikomu ruszyć tych pieniędzy pomimo to, że potrzeb było wiele.
Gdy byłem już pełnoletni dał mi książeczki PKO z wkładami. Nie pamiętam ile było
tych pieniędzy – jak na tamte czasy chyba dużo. Większość z tych pieniędzy
w przeciągu niecałego roku po prostu roztrwoniłem na przyjemności. Rodzice mieli
do mnie o to wielkie pretensje. Dziadek mówił im wtedy – to są jego pieniądze i może
1
Stefan Lewandowski, Piotr Matusak, Pocztowcy i łącznościowcy w walce z okupantem hitlerowskim
1939-1945, Warszawa 1996 oraz Franciszek Wojciechowski, Polska Niepodległa – konspiracyjna
organizacja wojskowa, , Warszawa 1997 wydane przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej
(Okręg Warszawa, Środowisko Polska Niepodległa)
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 3 | S t r o n a
zrobić z nimi co chce. Nigdy mi nie powiedział, że zmarnowałem prawie dwie dekady
jego wyrzeczeń. Był jednak stanowczy i konsekwentny – chociaż niektórzy w mojej
rodzinie nazywali to raczej uporem. Gdy raz coś postanowił, to tak musiało być.
Gdy podjął już jakąś decyzję, to była ona nieodwołalna Miał wielki moim zdaniem
talent kulinarny, który określałem mianem „zrób z niczego coś”. Pamiętam jego
cudowne kanapeczki, takie małe „tartinki’, które tworzył nawet wtedy, gdy ja
w lodówce zauważałem tylko pustkę i słyszałem echo swojego głosu narzekającego,
że nie ma nic do zjedzenia. Świąteczne śledziki, ryba po grecku, karp po Żydowsku
i ryba faszerowana w wykonaniu dziadka Miecia, są w mojej rodzinie wspominane do
dzisiaj. . Taki właśnie był i takim pozostanie w mojej pamięci…
Mój dziadek Mieczysław – ojciec mojej mamy, był nie tylko moim dziadkiem, ale
i przyjacielem… chyba jedynym i w pełnym tego słowa znaczeniu. To on mnie
wychowywał gdy mieszkałem w Falenicy. Gdy miałem zaledwie 3 lata nauczył mnie
czytać i pisać. Bardzo dużo ze mną rozmawiał, wyjaśniał wszystkie zagadki
otaczającej mnie dziecinnej rzeczywistości, uczył szacunku dla wszystkiego co żyje,
wyjaśniał co jest dobre, a co złe. Gdy zacząłem już dorastać i wchodzić w tzw.
„trudny wiek” również był przy mnie. Mogłem mu się zwierzyć z wszystkiego, z każdej
tajemnicy, intymności, smutku i radości… Nigdy mnie nie krytykował, zawsze
wysłuchiwał i na wszystko potrafił znaleźć radę. Był bardzo skromnym człowiekiem,
zawsze uśmiechniętym i życzliwym. Od jego nagłej śmierci minęło ponad 30 lat, a ja
w dalszym ciągu pamiętam tembr jego głosu, zapach wody kolońskiej, którą
używał… Widzę jego twarz i spokojne jasnoniebieskie oczy, których spojrzenie
zawsze mnie uspakajało. Każdego dnia w skrytości myśli szepczę – wróć, bo bardzo
tęsknie…
Zdjęcie datowane na 2 X 1928 rok – mój dziadek miał wtedy 22 lata
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 4 | S t r o n a
Mieczysław TYKWIŃSKI był synem Władysława (1868-1922) i Eleonory
z domu REMBIEWSKA (1863-1939). Jego dziadkami ojczystymi byli Franciszek
TYKWIŃSKI (ok.1844-1919) i Aniela zd. SOCZYŃSKA (1838-1917), a macierzystymi
Feliks REMBIEWSKI (1840-1879) i Agnieszka zd. PAPROCKA (1834-1875).
W wymienianiu kolejnych pokoleń przodków następuje pewien niedosyt, ponieważ
dziadek Mieczysława był nieślubnym synem jego prababci Magdaleny
TYKWIŃSKIEJ (1819-1894). Nazwisko odziedziczył więc po przodkach z linii
matrylinearnej. Od strony Tykwińskich prababcią Mieczysława była więc Magdalena,
a prapradziadkami Jakub (ok.1780-ok.1854) i Agnieszka (ok. 1784-1854). Od strony
Eleonory – matki Mieczysława, bez większego problemu można wymienić
kilkupokoleniowy wywód przodków. Pradziadkowie to: Karol REMBIEWSKI (1815-
1899) i Teofila zd. RADWAŃSKA (1818-1892) oraz Jan PAPROCKI (ok.1798-1842)
i Antonina zd. BAŁUKA vel BAŁUZA (ok. 1798-1848). Prapradziadkowie to: Jan
REMBIEWSKI (ok. 1784-1831) i Joanna zd. GIERYMSKA (ok. 1798-1852);
Franciszek RADWAŃSKI (1783-1831) i Julianna zd. MAŁAWSKA (1787-ok. 1832);
Józef PAPROCKI (1759-1824) i Franciszka zd. KŁOSIEWICZ (?-1823); Kazimierz
BAŁUKA vel BAŁUZA i Agnieszka zd. KOZŁOWSKA. W linii REMBIEWSKICH
można wymienić jeszcze 4 pokolenia przodków cofając się do połowy XVII wieku.
Wypada jeszcze dodać przodków ze strony babci Soczyńskiej. W tej linii
pradziadkami Mieczysława byli Kacper SOCZYŃSKI (1817-ok.1865) i Łucja
zd. GAJEWSKA (1816-ok.1865). Natomiast prapradziadkami: Kajetan SOCZYŃSKI
(1777-1852) i Barbara SIEMBIERSKA vel SZEMBERSKA (ok. 1777-1864); Jan
GAJEWSKI i Magdalena GUDARSKA. To tyle o przodkach…
Mieczysław urodził się 3 X 1906 roku w parafii św. Barbary, leżącej
w śródmieściu Warszawy przy ulicy Nowogrodzkiej.
Akt urodzenia/chrztu Nr 1739/1906, Warszawa, parafia św. Barbary
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 5 | S t r o n a
W akcie zapisano: „Działo się w Warszawie trzynastego/dwudziestego szóstego
grudnia tysiąc dziewięćset szóstego roku o godzinie siódmej po południu. Stawił się
Władysław Tykwiński, sklepikarz lat trzydzieści osiem mieszkający w Warszawie pod
numerem sześć tysięcy trzysta siedemdziesiąt pięć w obecności Hipolita
Bartlewskiego [krewnego?] i Wacława Malanowskiego, [szwagra], pełnoletnich
zamieszkałych w Warszawie i okazał nam dziecko płci męskiej urodzone
w Warszawie dwudziestego września/trzeciego października tego roku o godzinie
dziesiątej wieczorem z jego ślubnej żony Eleonory z domu Rembiewska, lat
trzydzieści osiem. Dziecku na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym odbytym nadano
imię Mieczysław a jego rodzicami chrzestnymi byli Hipolit Bartlewski i Eleonora
Malanowska. Wpis opóźniony z powodu zajęć ojca. Akt ten przeczytałem
i podpisałem. Ksiądz W. Rybiński /podpis/”. Ojciec chrzestny mojego dziadka –
Hipolit Bartlewski (ur. 1875), był skoligacony z rodziną Malanowskich, natomiast
matka chrzestna – Eleonora Malanowska (zd. TYKWIŃSKA), to ciotka mojego
dziadka (siostra Władysława).
W 1906 roku ojciec mojego dziadka – Władysław, prowadził sklep mieszczący
się przy ulicy Nowogrodzkiej 44 w tzw. „kamienicy Frenkentala” – wybudowanej
w 1903 roku. Tam też mieszkał przez co najmniej cztery lata. Kamienica przypisana
była do numeru hipotecznego 1600c, XI cyrkuł, 28 rewir Sądu Pokoju, parafia św.
Barbary. W książce adresowej dla Warszawy z 1908 roku, w dziale „sklepy
spożywcze” oraz w dziale „mieszkańcy” zamieszczona jest wzmianka o Władysławie
Tykwińskim (handlarz, handlowiec) zamieszkałym przy ulicy Nowogrodzkiej 44.
Po 1910 roku rodzina Tykwińskich powraca na Ożarowską – dawne podwarszawskie
Dobra Wielka Wola i Czyste (obecnie Koło – część warszawskiej dzielnicy Wola,
ulica Banderii 15). Mój dziadek wychowywał się ze swoim przyrodnim rodzeństwem
z pierwszego małżeństwa swojego ojca (z Jadwigą zd. NAWROCKA) i rodzonymi
braćmi i siostrami. Przyrodnie rodzeństwo to Wacław, Helena, Maria i Zygmunt.
Z nich wszystkich w dorosłym życiu towarzyszył mu tylko Zygmunt. Rodzeni bracia
i siostry to: Czesław Apoloniusz, Jadwiga Zofia, Kazimierz Polikarp i Lucyna.
W dorosłym życiu towarzyszyło mu tylko dwoje: najstarszy brat Czesław i siostra
Lucyna. Ojciec mojego dziadka zmarł, gdy ten miał ledwie 16 lat. Męskim wzorem do
naśladowania stał się starszy brat Czesław i po części przyrodni brat Zygmunt, dzięki
któremu pozna swoją przyszłą żonę. Czesław był dla mojego dziadka nie tylko
bratem, ale i przyjacielem. Razem się bawili jako dzieci, razem uprawiali młodzieńcze
hulanki i w tym samym kierunku poprowadzili swoje dorosłe życie. Czesław brał
czynny udział w tworzeniu Ministerstwa Poczt i Telegrafów, utworzonego dekretem
Naczelnika Państwa z 5 II 1919 roku. Mój dziadek niedługo po zdaniu „małej matury”,
dzięki Czesławowi został pracownikiem tej instytucji, a od 1928 roku pracownikiem
powołanego Państwowego Przedsiębiorstwa pod nazwą „Polska Poczta, Telegraf
i Telefon”. Początkowo był pracownikiem różnych delegatur PPTiT, później
inspektorem ambulansów pocztowych. Jako młody człowiek będąc urzędnikiem
państwowym zarabiał wyśmienicie, znacząco przekraczając obowiązującą wtedy
„średnią krajową”. W lipcowe popołudnie 1931 roku, za pośrednictwem i pewnie przy
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 6 | S t r o n a
aktywnym współudziale swojego przyrodniego brata Zygmunta, poznał siostrę jego
kolegi – 21-letnią wówczas Halinę Juliannę PIÓRKOWSKĄ. Kilka miesięcy później
w warszawskiej parafii św. Wojciecha dnia 27 I 1931 roku pobrali się. Świadkiem na
ich ślubie był Jan ZADRĄG (ZADRĄGA) – późniejszy mąż siostry mojego dziadka
Lucyny.
Mieczysław Tykwiński (zdjęcie z 31 XII 1931 roku)
Mieczysław i Halina Tykwińscy – 1932-1933 rok
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 7 | S t r o n a
TYKWIŃSKI Mieczysław i TYKWIŃSKI Czesław (rodzony brat)
Warszawa, przed hotelem Wenecja 12.06.1932 rok
Mieczysław i Halina przez pierwsze lata małżeństwa mieszkali na Pradze.
W dniu 18 IV 1933 roku w parafii św. Michała Apostoła i św. Floriana rodzi się ich
jedyne dziecko, moja mama – Urszula Bogumiła…
Rodzina Tykwińskich na werandzie domu na Ożarowskiej – 1935 rok
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 8 | S t r o n a
TYKWIŃSKI Mieczysław, TYKWIŃSKA Halina Julianna zd. PIÓRKOWSKA, TYKWIŃSKI Zygmunt
(przyrodni brat Mieczysława) - 1937 rok Warszawa, na Bednarskiej (w domu brata Czesława)
Małżonkowie Tykwińscy (od lewej) na majówce z przyjaciółmi (V 1937 rok)
Lata przedwojenne to czas beztroskiego, wygodnego życia, ale także ciężkiej pracy.
Mój dziadek, jako inspektor ambulansów pocztowych bardzo dużo podróżował. Praca
wiązała się jednak z niemałymi jak na tamte czasy dochodami. W dekadzie
przedwojennej przeciętna płaca robotnika wynosiła 30 zł tygodniowo (około 140 zł
miesięcznie – wg danych na lipiec’38). Stawka godzinowa w 1938 roku to średnio 80
groszy, a realna od około 47 groszy. Pracownicy umysłowi w latach 1935-1938
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 9 | S t r o n a
zarabiali między 130-300 zł. Nauczyciele i administracja cywilna otrzymywała
uposażenie zasadnicze od 100 zł do 1 000 zł, przy czym uposażenie zwiększane
było o różne dodatki. Zawodowi wojskowi pensji zasadniczej otrzymywali od 137 zł
(kapral) do 3 000 zł (generał). Sędziowie i prokuratorzy: od 425 do 1 100 zł. W Policji
Państwowej posterunkowy zarabiał minimum 150 zł, a inspektor nie mniej niż 700 zł.
W Poczcie Polskiej TiT zasadnicze pobory kształtowały się od 100 do 1 000 zł, z tego
najwięcej w przedziale 145 – 205 zł. Mój dziadek w tamtym okresie zarabiał między
500-700 zł miesięcznie. Przy tak wysokich zarobkach mógł swojej rodzinie zapewnić
życie na bardzo wysokim poziomie. W pewnym sensie obrazują to zachowane
zdjęcia z tamtych czasów, na których widać modne kreacje moich dziadków i pobyty
na letniskach w Urlach i nad Świdrem.
Tykwińscy – Warszawa 1935 rok
W tym czasie dziadek rozbudował dom na Ożarowskiej i odkładał pieniądze
na samochód. Pasmo dobrobytu zakończyło się 1 IX 1939 roku…
Mój dziadek nie brał udziału w działaniach wojennych – nie został zmobilizowany ze
względu na stan zdrowia (głównie z powodu poważnej wady wzroku). Gdy
rozpoczęła się okupacja niemiecka w dalszym ciągu pracował w Urzędzie
Pocztowym Warszawa 1, w rozdzielni przesyłek urzędowych i niemieckiej poczty
polowej. Jakiś czas później wstąpił do Ruchu Oporu. Początkowo należał do
powstałej już w listopadzie 1939 roku organizacji „Polska Niepodległa” (PN), którą
założył por. „Zawisza” (Józef Suliński). Ze struktur tej organizacji wywodził się 136
pluton zwany „pocztowym” (PN/AK Nr 136) dowodzony początkowo przez ppor.
„Jastrzębia” (Adam Jaworski), a później przez por. „Zbigniewa” (Mieczysława
Ćwikowskiego) – do tego plutonu (wchodzącego w skład 3 kompanii) należał mój
dziadek. W 1942 roku pod względem wojskowym „PN” została podporządkowana
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 10 | S t r o n a
Komendzie Głównej Armii Krajowej. Mój dziadek tak to wspominał: „w czasie
okupacji od 1942 roku należałem do AK, gdzie zostałem zaprzysiężony przez
obecnie już nieżyjącego Ludwika Matuszewskiego ps. Zygmunt, członka ZBoWiD nr
leg 9244 z dnia 22 IV 1966 r. nr ewid. 17362/I-18338.” 2
Gdy w 1982 roku mój
dziadek spisywał te słowa, Ludwik Matuszewski nie żył już od ponad dziesięciu lat –
zmarł 19 VIII 1971 roku.
Dla uzupełnienia należy dodać, że w czasie okupacji mój dziadek posługiwał
się pseudonimem „Budowski”. W czasie działalności w Ruchu Oporu jego głównym
zadaniem było przechwytywanie listów z donosami i ostrzeganie osób w nich
wymienionych. W jego domu na Ożarowskiej zorganizowany był konspiracyjny punkt
Armii Krajowej, w którym odbywały się szkolenia bojowe sanitariuszek i łączniczek
plutonu do, którego należał mój dziadek. W swoich wspomnieniach z tamtego okresu
napisał: „działalność moja jako pracownika Urzędu Pocztowego Warszawa 1
polegała na wychwytywaniu listów adresowanych do Gestapo oraz do i od żołnierzy
niemieckich z frontu, które przeważnie przekazywałem Ob. Wiąckowi również
pracownikowi tego urzędu, a niekiedy innym wskazanym przez niego osobom.
Następnie uczęszczałem na bojowe szkolenia przeprowadzane przez por. Zbigniewa
- Mieczysława Ćwikowskiego, które później zostało mnie zlecone i przeprowadzałem
je we własnym mieszkaniu przy ul. Ożarowskiej 15.” 3
W „Kronice Warszawy” z 1982
roku wydarzenia te opisano w następujący sposób: „Relacje żyjących żołnierzy
plutonu – „[…] Strzelec z cenzusem Budowski, żołnierz mojego plutonu zanotował:
w czasie okupacji AK powierzyła mi wycofywanie listów kierowanych do gestapo
i niemieckich żołnierzy walczących na froncie wschodnim. Codziennie do okienka
przychodził łącznik, któremu na dane hasło wydawałem wycofane listy. Pewnego
razu z niewiadomych mi przyczyn nikt się nie zgłosił po odbiór listów. Wówczas sam
musiałem wynieść je przez bramę wychodzącą na ul. Warecką. A tam stała
niemiecka warta. Droga ta wydała mi się bardzo długa, z bijącym sercem
przechodziłem obok wartowników, którzy przeprowadzali wyrywkową rewizję
osobistą pracowników.” 4
W tym samym źródle przytaczane jest jeszcze jedno
wspomnienie z czasów okupacji: „Ze wspomnień pocztowców: Mieczysław Tykwiński
(ps. Budowski) – W czasie okupacji pracowałem w Urzędzie Pocztowym Warszawa 1
w rozdzielni przesyłek urzędowych i niemieckiej poczty polowej, gdzie praca
odbywała się pod ścisłym nadzorem hitlerowców. W mojej pamięci z tamtych lat
utkwił fakt świadczący o solidarności i poświęceniu zatrudnionych tam Polaków.
Pewnego dnia niespodziewanie na zmianie popołudniowej została zarządzona
osobista rewizja wszystkich zatrudnionych mężczyzn. Na twarzy jednego bardzo
młodego kolegi – segregatora Nowakowskiego, wystąpił mocny rumieniec, okazywał
on też znaczne zdenerwowanie, na co koleżanka Irena R. (Jednaszewska) pierwsza
zwróciła uwagę. Nie zwracając uwagi na grożące jej niebezpieczeństwo podbiegła do
2
fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego (materiały do „Kroniki
Warszawa” z 1982 roku
3
Ibidem
4
Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu pocztowego
PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 11 | S t r o n a
Nowakowskiego, stojącego już w szeregu, który wręczył jej jakąś przesyłkę. Ten
szlachetny i pełen poświęcenia czyn Ireny R. uratował młodzieńca od niechybnej
śmierci.” 5
Przytoczone powyżej wspomnienie świadczy o tym, jakim człowiekiem był mój
dziadek. Nie napisał w zasadzie nic o sobie – jedynie zwykły encyklopedyczny fakt:
„w czasie okupacji pracowałem…”, a dalej już o poświęceniu innych. O swoim
poświęceniu nie wspomniał ani słowa… a było ono wielkie, ponieważ dla celu
wyższego ryzykował nie tylko swoje życie, ale także swojej żony i jedynego dziecka.
Z opowiadań dziadka zapamiętałem, że w mieszkaniu tym mieli także
czasowe schronienie Żydzi zbiegli z Warszawskiego Getta. Kilku z nich poprzez
manipulacje dokumentami po zmarłych krewnych mojego dziadka (przyrodnie
rodzeństwo) stali się tymczasowo Tykwińskimi. W ten sposób tragiczna śmierć
Wacława, Heleny i Marii nie stała się bezsensowna, bo po części przyczyniła się do
uratowania innych ludzkich istnień. Dziadkowie przez pewien czas ukrywali również
żydowskiego chłopca, który był dokładnie w wieku mojej mamy. W domu dziadków
znalazł się na krótko przed wybuchem powstania w warszawskim getcie (około
marca 1943 roku). Z opowiadań mamy pamiętam, że bardzo zżyła się z tym
chłopcem – prawdopodobnie był on jej pierwszą, jeszcze dziecinną miłością.
Niedaleko domu moich dziadków – przy wiadukcie na Obozowej, stacjonował stały
niemiecki posterunek. Było to wielkie zagrożenie dla okolicznych mieszkańców,
ponieważ cały czas byli pod „czujnym okiem” hitlerowców. W tej dosyć niewygodnej
i niebezpiecznej sytuacji był jednak pewien plus. Niemcy znali moją mamę i jej
rodziców. Moja mama, wówczas 10-letnia blondyneczka z niebieskimi oczętami,
kojarzyła się jednemu z stałych załogantów niemieckiego bunkra z jego córką,
będącą w tym samym wieku. Z opowieści dziadka pamiętam jedną historię z tym
związaną. Pewnego popołudnia w domu dziadków na Ożarowskiej pojawił się
niespodziewanie tenże właśnie Niemiec. W tym czasie w domu ukrywał się już
żydowski chłopiec, a dosłownie kwadrans wcześniej zakończyło się szkolenie bojowe
części oddziału dziadka. Gdy Niemiec pojawił się w progu domu mój dziadek
dosłownie zdrętwiał. Przed oczami przewinęło mu się całe dotychczasowe życie –
myślał, że za chwile wydarzy się jakaś tragedia… Stało się jednak zupełnie co
innego. Niemiec przyniósł dla mamy czekoladę, a dla dziadków chleb i jakieś
konserwy. Dziadek znał niemiecki, tak więc szybko nawiązała się nić porozumienia
z niemieckim żołnierzem. Byli mniej więcej w tym samym wieku – żołnierz
opowiedział wtedy o swojej rodzinie, o córce wyglądającej tak samo jak moja mama
i o tęsknocie za bliskimi. Przepraszał nawet mojego dziadka, że tak wtargnął bez
zaproszenia i obiecał, że zawsze jak będzie mógł to pomoże. Mówił też żeby się go
nie bać. Stwierdził, że dużo widzi, ale wszystko co zobaczy zachowuje tylko dla
siebie… Zarówno działalność konspiracyjna, jak i przechowywanie Żydów było przez
Niemców karane śmiercią. Dziadek nigdy nie dowiedział się, co naprawdę wiedział
ten wzbudzający zaufanie Niemiec. Nie mógł dłużej ryzykować... Szkolenia bojowe
5
Ibidem
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 12 | S t r o n a
w jego domu zostały przerwane. Kilka dni później wywiózł swoją rodzinę
i żydowskiego chłopca gdzieś na wieś – nie pamiętam jej nazwy. Jedyne co
zapamiętałem to nazwisko księdza, który był tam proboszczem i ponoć nimi
wszystkimi się zaopiekował – był to ks. Rej. W jedynym ocalałym albumie zachowało
się nawet jego zdjęcie. Po kilku tygodniach dziadek powraca do Warszawy.
Nie pojawia się już na Ożarowskiej – przez pewien czas mieszka u swojego brata
Cześka, na Bednarskiej 25.
Halina i Mieczysław Tykwińscy – Warszawa 1943 rok
Nadchodzi 1 VIII 1944 roku – data, którą zna każdy warszawiak. Mój dziadek na
krótko przed godziną „W” dociera do punktu koncentracji, który mieścił się na ulicy
Mokotowskiej 65, gdzie już od 28 VII gromadzili się żołnierze z jego plutonu
wchodzącego w skład 1 kompanii Baonu „Ruczaj” dowodzonego przez rtm. „Ruczaja”
(Czesława Grudzińskiego)6
. Baon (Batalion) „Ruczaj” składał się z czterech kompanii
i organizacyjnie wchodził w skład VII Zgrupowania, Rejonu II (Śródmieście
południowo-wschodnie), Obwodu I (Śródmieście, Stare Miasto) w Okręgu AK
Warszawa. Głównym zadaniem VIII Zgrupowania wyznaczonym na godzinę „W” było
opanowanie obiektów tzw. „dzielnicy policyjnej” mieszczących się w rejonie
6
Czesław Grudziński s. Kajetana i Barbary urodzony 14 V 1908 roku w Chotowo (obecnie Białoruś),
zm. 27 X 1948 roku (Otrębusy) – rotmistrz służby stałej (kawaleria), w niektórych źródłach mylnie
nazywany Czesławem Lisowskim
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 13 | S t r o n a
Al. Szucha i Alej Ujazdowskich. Gdy nadeszła godzina „W” 136 pluton pocztowy
składał się z 38 żołnierzy i 4 sanitariuszek – jedna z nich pełniła równocześnie
funkcje łączniczki dowódcy plutonu.
Niepełny wykaz kadry plutonu pocztowego PN/AK nr 136
(źródło: Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu
pocztowego PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego)
Na łącznie 42-osobowy oddział przypadał 1 pm (Sten), 6 pistoletów, 14 granatów
i kilka skrzynek z butelkami zapalającymi. 7
Obszar, w którym mógł walczyć mój
dziadek (Śródmieście-Południe) rozciągał się na południe od Alei Jerozolimskich
do Placu Zbawiciela i przyległych ulic na tyłach niemieckiej dzielnicy policyjnej.
Od Wschodu granica tego obszaru biegła alejami Ujazdowskimi od rogu Chopina do
Placu Trzech Krzyży obejmując także pobliską okolicę w kierunku ulic Wiejskiej,
Frascati, Książęcej oraz część domów na Brackiej pomiędzy Żurawią i Nowogrodzką.
Od strony zachodniej linia graniczna obszaru była nieregularna i przebiegała od Alei
Jerozolimskich parzystą stroną ulicy Marszałkowskiej do ulicy Wspólnej, Wspólną
do Emilii Plater, a następnie Noakowskiego i Polną za róg Mokotowskiej.
7
http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/ruczaj.htm
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 14 | S t r o n a
Mieczysław TYKWIŃSKI - niedługo przed wybuchem Powstania Warszawskiego
Z własnoręcznie spisanych wspomnieniach tamtych dni dziadek stwierdza: – „[…] od
1 VIII 1944 r. do 6 X 1944 r. brałem czynny udział w Powstaniu Warszawskim
w batalionie szturmowym rtm. Ruczaja w kompani dowodzonej przez por. Szkota
(Eugeniusza Zajewskiego) w następujących walkach o zdobycie gmachów: -
Gestapo wejście od placu Zbawiciela, - Min. Spr. Wojskowych przy ul. 6 sierpnia, -
Pasty przy ul. Pięknej (grupa pod dow. por. Zbigniewa), - Doliny Szwajcarskiej -
gmach Kuczery, - ambasady szwajcarskiej, francuskiej, czechosłowackiej oraz
odpieraniu wszelkich ataków w Alejach Ujazdowskich”.8
W tym cytacie występują
zapewne pewne nieścisłości. Oczywiście należy brać pod uwagę, że wspomnienia
dotyczące szlaku bojowego i jego współuczestników spisywane były prawie 40 lat po
zakończeniu Powstania Warszawskiego. Pewne wydarzenia, daty i nazwiska mogły
ulec zatarciu lub przeinaczeniu. Przykładem powyższego może być chociażby postać
por. „Szkota” – dowódcy kompanii. Wymieniona osoba nie występuje w jakichkolwiek
innych wspomnieniach „Ruczajowców”, nie jest wymieniany ani jako dowódca, ani
nawet jako żołnierz żadnej z kompanii.
Biorąc pod uwagę początkową ilość uzbrojenia 136 plutonu pocztowego PN/AK
można uznać, że walczyli oni dosłownie „z gołymi rękami”. Pierwszego dnia
powstania znacząca część tego uzbrojenia wykorzystywana była w ataku na
Al. Szucha od strony ul. Litewskiej, w którym brała udział drużyna „Blizny” (Jerzy
Bobiński) i sekcja „Łabędzia” (Aleksander Lebiedziński). Reszta plutonu „budowała
w tym czasie barykady, obsadzała je i broniła Al. Ujazdowskich i Mokotowskiej
8
fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego…Op.Cit
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 15 | S t r o n a
od strony Placu Trzech Krzyży.”9
Czy jednak powstańcom do brawurowych ataków
potrzebna była broń?
Pierwszego dnia powstania niewielka grupka jednej z kompanii Baonu „Ruczaj”,
uzbrojona w „granaty i butelki z benzyną”, po zaledwie 89 minutach walki zdobywa
koszary SS przy ul. Koszykowej 38. Pomimo tak symbolicznego uzbrojenia
„do niewoli wzięto 72 esesmanów, zdobyto cenną broń i amunicję, samochód
pancerny oraz ciężarówkę wyładowaną żywnością, ubraniami i medykamentami.”
Warto zaznaczyć, że w ataku tym brali udział czołowi polscy tenisiści: bracia Ignacy
i Ksawery Tłoczyńscy, Czesław Spychała i Antoni Smordowski oraz trzykrotny
lekkoatletyczny mistrz Polski w sztafecie 4x400 m, pięcioboju i skoku w dal Tadeusz
Hanke. 10
Pierwszego dnia powstania Zgrupowanie „Ruczaj” miało opanować
obiekty dzielnicy policyjnej wokół Al. Ujazdowskich i Al. Szucha. Całego planu nie
udało się jednak zrealizować. W brawurowy sposób zdobyto gmach byłego
Poselstwa Czeskiego (Koszykowa róg Al. Róż) , który niedługo przed wybuchem
powstania został umocniony betonowymi bunkrami, zasiekami i kozłami z drutu
kolczastego. Załogę bunkrów stanowiła dobrze uzbrojona narodowa mieszanka
ponad stu Niemców, Kałmuków i Ukraińców. W ataku brało udział około 40
powstańców, z czego zasadniczą grupę stanowiło zaledwie 20 ludzi pod
dowództwem pchor. „Groma" (Zbigniew Domański). Ich uzbrojenie to zaledwie kilka
karabinów i pistoletów 6 gamonów (granatów angielskich z plastykiem) i 15 „filipinek”
(granaty powstańczej produkcji). Niemcy nie wytrzymali jednak naporu powstańców.
Jeńcy zeznali, że „wydawało im się, jakby uderzyło na nich 500 uzbrojonych po zęby
powstańców.” W ręce powstańców wpada 20 peemów, kilkanaście karabinów,
bardzo dużo granatów – do niewoli wzięto ponadto 70 jeńców. W ataku zginęło
5 powstańców, a 20 było rannych, w tym wszyscy oficerowie.11
W pierwszych dniach powstania ”Ruczajowcy” opanowali Pl. Zbawiciela, budynek
byłego Departamentu Kawalerii i Artylerii przy ul. Marszałkowskiej, budynek byłego
Poselstwa Czeskiego oraz zniszczone budynki byłego Ministerstwa Spraw
Wojskowych przy ul. 6 sierpnia 1/3/5. Porażką skończyły się ataki na silnie
obsadzony i zażarcie broniony gmach siedziby Gestapo przy Al. Szucha. Nie zdobyto
także rejonu Sejmu i Pl. Trzech Krzyży. W tym czasie w okolicach Al. Szucha Niemcy
wykonują masowe egzekucje na ludności cywilnej zwożonej z okolic. Były to
reperkusje ataku na siedzibę Gestapo – rozwścieczony Himmler nakazał
eksterminacje wszystkiego i wszystkich, bez względu na wiek i płeć.
Do 5 VIII straty powstańców były na tyle duże, że konieczne było przegrupowanie
i reorganizacja pododdziałów. Dotychczasowe VII Zgrupowanie „Ruczaj” zostało
przekształcone w batalion, wiele kompani i plutonów przestało fizycznie istnieć, przez
co łączono je w nowe związki taktyczne. Pozostałości plutonów 136 – 139 połączono
9
http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/ruczaj.htm
10
http://www.muzeumsportu.waw.pl/wystawy/archiwum/2013/115-z-kortow-na-barykady
11
S.Podlewski, Wolność krzyżami się znaczy, Warszawa 1989
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 16 | S t r o n a
w kompanię „Tadeusz” dowodzoną przez por. „Tadeusza Czarnego” (Tadeusz
Słomiński). Z innych ocalałych plutonów stworzono kompanię „Habdank”, która
tworzyła zasadniczy trzon ataku na siedzibę dowództwa SS i Policji
w Al. Ujazdowskich 23, nazywaną bunkrem Kutschery – zdobytą 15 VIII. 12
Na przełomie sierpnia i września kompanie „Tadeusz” i „Habdank” toczyły ciężkie
boje o „Dolinę Szwajcarską”. 13
Zadaniem Batalion „Ruczaj” było także
wspomaganie w walkach innych oddziałów powstańczych walczących w pobliżu.
W dniu 8 VIII na Ożarowskiej mieszka przyrodni brat mojego dziadka – Zygmunt.
Przyjechał z Jędrzejowa (kieleckie) kilka miesięcy wcześniej, po tragicznej śmierci
swojego syna Władysława (żołnierza Wywiadu AK). Od kilku dni na Woli działy się
straszne rzeczy – wymordowano kilkadziesiąt tysięcy cywilnych mieszkańców. Tego
dnia niemieccy siepacze wkroczyli również do jego domu. Zygmunta, jego żonę
Helenę, ich najmłodszą córkę Zofie (wówczas 18-letnią) oraz rodzoną siostrę Heleny,
a także sąsiadów z pobliskich domów zapędzono do niewielkiego budynku
przypominającego bunkier. Do wnętrza wrzucono granaty… Przeżyła tylko siostra
Heleny – Janina Napiórkowska z domu Umiastowska. O śmierci swojej rodziny mój
dziadek dowiedział się dopiero po zakończeniu wojny. Losy tej rodziny to już zupełnie
inna opowieść…
Jedną z najistotniejszych i najdłużej trwających akcji Batalionu „Ruczaj” były próby
zdobycia tzw. „Małej PAST-y” – to potoczna nazwa posesji Urzędu Telefonów
Miejscowych Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej (PAST), przy ul. Piusa XI 19,
obecnie ul. Piękna 19 w Śródmieściu Południowym. Pierwsze natarcie odbyło się
natychmiast po rozpoczęciu powstania. Kolejne natarcia w dniach 3, 4, 5, 10 VIII –
niestety nieskuteczne. W ostatnim natarciu udało się jednak zniszczyć jeden z dwóch
bunkrów przed gmachem oraz poważnie uszkodzono parter i trzecie piętro. 14
Niemieckie gniazdo oporu w budynkach „Małej PAST-y” stanowiło bardzo poważne
zagrożenie nie tylko dla powstańców, ale także ludności cywilnej. W zasięgu
niemieckiej broni maszynowej znajdowała się ul. Piusa XI, a także częściowo ulice:
Krucza, Mokotowska i Aleje Ujazdowskie. Budynek "Małej PAST-y" będąc
izolowanym punktem oporu wewnątrz obszaru polskiego, wiązał znaczne siły
powstańcze. Dodatkowym utrudnieniem w zdobyciu tego newralgicznego punktu była
bliskość pozycji niemieckich w dzielnicy policyjnej, z silną obsadą gmachu Gestapo
przy Al. Szucha. Z tej strony niemiecka załoga PAST-y oczekiwała odsieczy.
12
„bunkier Kutschery” – okupacyjna siedziba SS-Brigadeführer und- Generalmajor der Polizei
Franz Kutschera (przedwojenna siedzib Poselstwa Holenderskiego w Alejach Ujazdowskich 23)
13
Przed wojną bardzo popularny park z licznymi atrakcjami wypozcynkowo-rozrywkowymi, z licznymi
pawilonami kawiarnianymi w stylu „architektury szwajcarskiej”. W 1939 roku utracił swoją
popularność ze względu na bliskość siedziby Gestapo w Alei Szucha. W czasie powstania
przebiegała tędy linia walk, w trakcie których dolina uległa kompletnemu zniszczeniu. Park zajmował
obszar od ulicy Pięknej, do Alei Róż po przebitą w XIX wieku ulicę Fryderyka Chopina
14
M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy VII Zgrupowania AK "Ruczaj" w Powstaniu
Warszawskim 1944 r., Warszawa 1998 s.130
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 17 | S t r o n a
Z gmachu Gestapo wyruszały czołgi i duże grupy żołnierzy. Zdarzały się sytuacje,
w których Niemcy wykorzystywali jako „żywe tarcze” zatrzymane po drodze polskie
kobiety. Pewnego sierpniowego dnia taki właśnie konwój, składający się z kolumny
czterech czołgów typu Pantera i dużej grupy żołnierzy wyruszył z Szucha w kierunku
Piusa. Do „osłony” kolumny zabrano kilkadziesiąt kobiet z grupy więzionej
w Gestapo oraz z zatrzymanych przy ul. Chocimskiej i Koszykowej. Część z nich
siedziała na czołgach, pozostałe szły obok przemieszane z niemieckimi żołnierzami,
których wielu pozakładało damskie chustki i płaszcze. 15
Przez takie działania
okupanta zebranie odpowiednio dużej liczebnie i ogniowo grupy szturmowej było
bardzo utrudnione. Zbyt duże siły powstańcze zaangażowane były w uszczelnianie
pierścienia zamykającego.
Kolejny szturm zaplanowano na dzień 23 VIII. W tej właśnie akcji brał udział mój
dziadek. Atak planowano już w nocy z 21 na 22 VIII – „w nocy z 21 na 22 sierpnia
o godz. 2.45 oddziały przygotowane do szturmu rozpoczęły zajmowanie stanowisk.
Na dachu przecięto przewody telefoniczne i energetyczne. O godz. 4.15 saperzy
zdetonowali ładunki wybuchowe założone na kierunkach szturmu od strony
zachodniej. Niestety wyłom powstały w wyniku wybuchu w narożniku dachu był tak
mały, że żołnierze musieli się przeciskać pojedynczo.” 16
Tego rodzaju atak nie
przyniósł oczekiwanego rezultatu. Oprócz frontalnego ataku rozważano także inne
metody, które zmusiłyby Niemców do opuszczenia stanowisk. Jedną z nich było
podpalenie. Specjalnie w tym celu saperów wyposażonych w dwa miotacze ognia.
Płomienie miotaczy o zasięgu 50 m okazały się jednak mało skuteczne. 7 rano
powstańcy jeszcze raz wykorzystali miotacze i butelki zapalające – wzniecili pożar
w zachodniej oficynie, również bez większego skutku. Dwie godziny później
wprowadzenia do akcji motopompy. Niemcy jednak udaremnili atak – strzelec
wyborowy przestrzelił dyszę motopompy, a potem postrzelił w głowę żołnierza
kierującego dyszą motopompy. Po pewnym czasie podjęto jeszcze jedną próbę –
kilku powstańców wyposażonych w drabinę oblało strumieniem benzyny ścianę
budynku głównego i przyległej oficyny. Mój dziadek brał udział w tej akcji, co zostało
nawet uwiecznione przez powstańczego fotografa.
15
http://www.sppw1944.org/index.html?http://www.sppw1944.org/powstanie/pasta.html
16
M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy… Op.Cit. s. 96-97
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 18 | S t r o n a
Próba podpalenia oficyny „Małej PAST-y” – na drabinie z przewodem od motopompy mój dziadek
Źródło: Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego 1944
[w:] http://www.sppw1944.org/index.html?http://www.sppw1944.org/powstanie/pasta.html
Gdy prawie po 40 latach od tamtych wydarzeń (1982 rok) mój dziadek wraz z grupą
pozostających przy życiu żołnierzy 136 plutonu pocztowego PN/AK spisywali swoje
wspomnienia, rozważali również inne możliwości podpalenia Małej PAST-y (zostało
to spisane w formie jednostronicowego maszynopisu, który posiadam w swoich
zbiorach): „O ile chodzi o podpalenie Małej Pasty, to taka możliwość istniała od
samego początku powstania przy pomocy użycia zwykłej zapałki lub butelki
zapalającej z benzyną, a więc bez trudności związanych z użyciem specjalnej
pompy-miotacza benzyny. Przylegająca do Małej Pasty frontowa część budynku
Piusa Nr 21 od strony ul. Marszałkowskiej, była wówczas zburzona, gruz
uprzątnięty, tak że cała ściana szczytowa Małej Pasty była dostępna. Zaraz 2-go
sierpnia z rana, gdy pod Małą Pastą z pl. Zbawiciela przybyła drużyna plutonowego
„Blizny” (Jerzego Bobińskiego) z plutonu 136, żołnierze wykuli w ścianie szczytowej
prostymi narzędziami /młotek, oskard, łom/ otwór o średnicy ponad 3 metrów przez
który to otwór swobodnie mogli wchodzić do sutereny pod budynkiem głównym.
Drużyna „Blizny” była za słaba aby przez ten otwór zaatakować Niemców. Wkrótce
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 19 | S t r o n a
Niemcy otwór ten od wewnątrz zatarasowali różnymi meblami. Wystarczyło wrzucić
na tę drewnianą zaporę zapałkę lub butelkę zapalającą z benzyną by spowodować
groźny pożar, a uciekających w czasie pożaru w dzień z tego obiektu Niemców
wyłapać, ale nikomu z żołnierzy-pocztowców nie przyszło na myśl aby samemu
podpalać własny dom. Sądzę, że kpt. „Piorun”, który był pod „Małą Pastą” tylko
przelotnie nie wiedział o tej możliwości. Zastosowanie obok pompy również i tej
metody podpalenia „Małej Pasty”, przyczyniłoby się do zajęcia tego obiektu już w
pierwszym dniu szturmu generalnego tj. 22 sierpnia 1944 r. w dzień.”
Maszynopis z 1982 roku, który miał być wykorzystany w artykule w „Kronika Warszawy” – autorem był
prawdopodobnie Mieczysław Ćwikowski ps. „Zbigniew”
Niemcy zaczęli uciekać – była noc 23 VIII 19444 roku… Wydarzenia te, tak oto
wspominał dowódca mojego dziadka, por. „Zbigniew” – Mieczysław Ćwikowski:
„około godziny 2.20 nad ranem Niemcy zaczęli niepostrzeżenie opuszczać budynek.
Noc była ciemna, zaczynał padać deszcz. Moment ucieczki został zauważony przez
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 20 | S t r o n a
powstańców. Jeden z oddziałów bat. Ruczaj pod moim dowództwem wdarł się do
wnętrza gmachu biorąc do niewoli 23 Niemców i uwalniając 22 zakładników.” 17
Niemiecka załoga „Małej PAST-y” liczyła 117 osób. Dysponowali dosyć dużą siłą
ognia: ponad 180 karabinów i pistoletów maszynowych, setki granatów
i pancerfausty. Do niewoli, według różnych dokumentów i relacji dostało się około
65-76 jeńców, zginęło około 18-21 Niemców. Co najmniej 15 wraz z dowódcą
por. Jungiem przedarło się przez pierścień oblężenia i dotarło do pozycji
niemieckich. Budynek „Małej PAST-y” był przez kilka dni siedzibą batalionu „Ruczaj”.
Od 6 IX przeniosła się tam z Jasnej Komenda Głowna AK. Po upadku Powiśla (7 IX)
wzmogło się ostrzeliwanie powstańczych pozycji na Śródmieściu Południowym
z artylerii ciężkiej, a także znacząco wzrosła ilość bombardowań. Niektóre ulice,
a nawet budynki na tych ulicach przechodziły z „rąk do rąk” czyniąc w ten sposób
granicę między walczącymi stronami niezwykle płynną. 18
W walkach o gmach „PAST-y” (dużej) na Zielnej brała udział bratanica mojego
dziadka – Jadwiga (córka Zygmunta i Heleny zamordowanych przez faszystów 8 VIII
na Woli), wówczas 20-letnia dziewczyna. Gmach PAST-y został zdobyty 3 dni
wcześniej niż „Mała PAST-a” – 20 VIII 1944 roku.
Przez kolejne dni Batalion „Ruczaj” w dalszym ciągu walczy w obszarze
Śródmieścia-Południe broniąc ulice Chopina, Koszykową i Natolińską oraz Plac
Zbawiciela. Pozostaje tam do kapitulacji Powstania Warszawskiego w dniu 2 X 1944
roku. Straty batalionu liczącego około 1 500 żołnierzy w czasie Powstania
Warszawskiego wyniosły ponad 250 zabitych.
17
M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy… Op.Cit. s. 88-89
18
http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/obwod_I.htm
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 21 | S t r o n a
W swoich wspomnieniach dziadek stwierdza: „[…] po zakończeniu powstania
zostałem wywieziony wraz z grupą kolegów z baonu do obozu pracy
w Niemczech Berlin Gesundbrunnen gdzie przebywałem do 27 IV 45 r. (właściwie
cała nasza grupa uciekła) i przedostałem się przy pomocy wojsk radzieckich do
Warszawy." 19
Z zachowanej karty meldunkowej sporządzonej w Berlin Gesundbrunnen
wynika, że dziadek znalazł się tam 18 X, a zarejestrowany został 20 X 1944 roku.
Jako miejsce przeznaczenia zapisano obóz pracy "PFALGLAF" (fabryka
akumulatorów).
Dokument z obozu pracy z 20 X 1944 roku
W dniu 27 IV 1945 roku z grupą kolegów ucieka z obozu i powraca do Warszawy…
Z domu na Ożarowskiej nie pozostało nic… gruz i wielka dziura w ziemi po
niemieckich bombardowaniach. Tak jak większość warszawiaków musiał swoje życie
rozpocząć od nowa… Wraz z bratem Czesławem sprzedali to, co zostało z ich
rodzinnego domu na Ożarowskiej. W 1947 roku Mieczysław występuje jako strona
w umowie sprzedaży „pustego placu budowlanego o powierzchni 1097 m²
położonego wcześniej w kolonii Koło nr 628A, ujętego w rejestrze hipotecznym
nr 2030.” 20
W akcie sprzedaży podaje się adres zamieszkania Mieczysława w 1947
roku – Olsztyn, ul. 22 Stycznia nr 3. Wymienia się także podstawę ustalenia
tożsamości: „w braku rekognosentów, stwierdziłem tożsamość na podstawie
okazanej mi przez […] Mieczysława Tykwińskiego legitymacji z fotografią wydanej
19
fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego…Op.Cit
20
akt z dnia 25 IV 1947 roku, Rep. Nr 337
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 22 | S t r o n a
przez Dyrekcję Poczt i Telegrafów w Olsztynie w dniu 11 września 1946 roku nr
18/1.”21
Moi dziadkowie i mama w Olsztynie pojawili się na pewno przed 20 VII 1945
roku – tak przynajmniej wynika z zachowanego dokumentu zatrudnienia mojej babci,
która w tym dniu została zatrudniona w Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Olsztynie.
Dlaczego akurat w Olsztynie? To pytanie pozostanie zapewne już bez odpowiedzi.
Można jedynie zakładać, że było to podyktowane możliwością zapewnienia bytu
rodzinie. Olsztyn w przeciwieństwie do Warszawy nie był aż tak zniszczony. Do 1945
roku dotrwał w zasadzie bez większego szwanku. Dopiero wyzwoliciele z Armii
Czerwonej w styczniu 1945 roku rozpoczęli niczym nieuzasadnione podpalanie
niezniszczonego miasta. W tym czasie ponad 1 000 budynków legło w gruzach,
co stanowiło 36% stanu nieruchomości miasta. Rosjanie zniszczyli sieć elektryczną,
wodociągową, kanalizacyjną i gazową, a dworzec kolejowy wysadzono w powietrze
w lutym 1945 roku. Pierwsze transporty z przesiedleńcami z Kresów Wschodnich
dotarły do Olsztyna w maju 1945 roku. W dniu 23 V 1945 roku władze radzieckie
przekazały zniszczone miasto polskiej administracji. Olsztyn po wojnie najpierw był
stolicą Okręgu Mazurskiego, następnie województwa olsztyńskiego.22
Być może moi dziadkowie i mama przybyli do Olsztyna z falą osadników
w maju 1945 roku. Urząd Pocztowy Nr 1 (zwany Pocztą Główną) w okresie
powojennym rozpoczął swoją działalność w dniu 13 IV 1945 roku, lokując się
w zabytkowym gmachu poczty z 1887 roku przy ul. Wilhelmińskiej (po wojnie
Pieniężnego). Przez pierwsze lata powojenne dziadkowie mieszkają przy ulicy
22-Stycznia, między Emilii Palter, a 1-go Maja. W tamtym okresie dziadek jest
pracownikiem Obwodowego Urzędu Pocztowego Olsztyn 1, przy ul. Pieniężnego 21
(dawna Wilhelmowska).
Mieczysław TYKWIŃSKI pierwszy od prawej – Olsztyn (między 1947-1950 rokiem)
21
Ibidem
22
http://www.historia.olsztyn.pl/pod-panowaniem-prusko-niemieckim-1772-1945.html
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 23 | S t r o n a
W dniu 10 II 1946 roku wstępuje do Polskiej Partii Socjalistycznej (numer rejestru
523, legitymacja członkowska Nr 250522). Od 2 VIII 1949 roku był również członkiem
Związku Zawodowego Pracowników Łączności (legitymacja Nr 0020580).
Legitymacja PPS z 1946 roku
Legitymacja Związku Zawodowego Pracowników Łączności z 1972 roku
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 24 | S t r o n a
Lata powojenne, to budowanie wszystkiego od nowa. Dziadek chcąc zapewnić
swojej rodzinie lepszy byt powrócił do dodatkowego zajęcia, którym się wcześniej
parał – ambulanse pocztowe. Nie było to już jednak to, co przed wojną. Życia
rodzinnego prawie nie miał, a pieniędzy wystarczało ledwie na potrzeby bieżące.
Mieczysław Tykwiński (piąty od prawej)
z pracownikami Ambulansów Pocztowych – około 1949 roku
Olsztyn – kamienica przy ul. 22-Stycznia 3 (dawne mieszkanie moich dziadków)
Do roku 1945, nazwa ulicy brzmiała Post-Straße (ulica Pocztowa), a druga część
wybudowana w latach 1914-24 brzmiała Treudank-Straße (ulica Wdzięczności). Ulica
znajduje się na południowym Śródmieściu. Ulica biegnie pomiędzy Pocztą
Główną (przy ulicy Pieniężnego) i dawnym Telegrafem, na zapleczu Centrum
Handlowego Alfa Centrum i za pomnikiem Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej
i Mazurskiej (zwany potocznie Szubienicami) do ulicy Emilii Plater i Reja
przy gmachu dawnej Rejencji olsztyńskiej, dzisiejszego Wojewódzkiego Sądu
Administracyjnego i Urzędu Marszałkowskiego. Dawniej od ulicy odchodiła ulica
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 25 | S t r o n a
Fabryczna (Fabrik-Straße), która nie istnieje od wybudowania C.H. Alfa Centrum.
Nazwa ulicy upamiętnia dzień wyzwolenia miasta Olsztyna przez Armię Radziecką.23
Było to prawdopodobnie mieszkanie pocztowe (służbowe), które dziadkowie dostali
razem z pracą – to wyjaśniałoby po części powód ich zamieszkania właśnie
w Olsztynie.
W 1954 roku moi dziadkowie powracają do Warszawy. W tym czasie mój ojciec
służył w Warszawie i tam właśnie dostał wojskowe mieszkanie służbowe. Powodem
przeprowadzki były zapewne narodziny mojej siostry i konieczność pomocy w jej
wychowaniu. Dziadek, zapewne przy pomocy swojego brata Czesława podejmuje
pracę w Ministerstwie Poczt i Telegrafów. W październiku 1954 roku zostaje
skierowany na kurs planowania i sprawozdawczości zaopatrzenia materiałowo-
technicznego Poczty Polskiej.
Zaświadczenie o ukończeniu kursu z 1954 roku
Pod koniec lat 50-tych XX wieku rozpoczyna pracę w Instytucie Łączności,
a dokładnie w Centralnym Ośrodku Organizacji i Mechanizacji Poczty w Warszawie
przy ulicy Grochowskiej, gdzie pracował do czasu przejścia na emeryturę.
23
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Ar%C3%B3dmiejskie_ulice_i_place_w_Olsztynie
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 26 | S t r o n a
Legitymacja pracownicza z 1969 roku
1958 rok, Warszawa – w mieszkaniu na Nowolipkach
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 27 | S t r o n a
1960, Warszawa – z córką i zięciem w parku
Na początku lat 60-tych XX wieku dziadkowie stają się właścicielami
spółdzielczego segmentu położonego w podwarszawskiej Falenicy. Był to niewielki
segmentowy domek parterowy z malutkim ogrodem (dwa pokoje, kuchnia, łazienka –
łącznie 50 m²) oznaczony numerem spółdzielczym 952/9 przy ulicy Ochoczej 69.
Tam właśnie mieszkałem z dziadkami od 1965 do sierpnia 1974 roku – to były
najpiękniejsze lata mojego dzieciństwa...
1968 rok w Falenickich lasach – ten mały chłopiec na rowerze to ja
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 28 | S t r o n a
1966 rok – nad Morskim Okiem
W 1969 roku na podstawie Uchwały Rady Państwa z 14 VII 1969 roku mój dziadek
został odznaczony „Srebrnym Krzyżem Zasługi” (Legitymacja Nr 1741-69-100). Było
to coś w rodzaju uhonorowania jego 40 lat pracy zawodowej.
Legitymacja Nr 1741-69-100 z 1969 roku
Ostatnie lata swojej pracy mój dziadek poświęcił opracowywaniu pierwszego
polskiego kodu pocztowego – tego, którego dzisiaj tak powszechnie używamy.
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 29 | S t r o n a
Był jednym z twórców tego systemu – w pierwszych książkach kodowych jego
nazwisko było wymieniane wśród zespołu autorskiego. W tamtych, jeszcze
niezinformatyzowanych czasach było to przedsięwzięcie o niezwykle dużym stopniu
trudności. Pamiętam z dzieciństwa jak dziadek przynosił do domu olbrzymie płachty
papieru z tysiącami cyferek – wtedy zupełnie nie rozumiałem do czego to mogło
służyć. Pod koniec 1971 roku przeszedł na emeryturę. System kodów pocztowych
(Pocztowe Numery Adresowe – PNA) wprowadzono już bez jego udziału – w dniu
1 I 1973 roku, na mocy zarządzenia nr 89 Ministra Łączności z 17 XI 1972 w sprawie
wprowadzenia pocztowych numerów adresowych i zmiany Ordynacji pocztowej.
W szeroko pojętej telekomunikacji przepracował ponad 40 lat swojego życia. Pod
koniec swojej pracy zawodowej został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski „Polonia Restituta”.
Ze swoimi byłymi współpracownikami pozostawał jednak przez lata
w kontakcie. O moim dziadku nie zapominał również były pracodawca – w dniu 1 V
1978 roku uchwałą Głównego Zarządu ZZPŁ został odznaczony Honorową Odznaką
Związku Zawodowego Pracowników Łączności (legitymacja Nr 7396).
Legitymacja z 1978 roku
Natomiast w dniu 18 X 1983 roku (dosłownie na kilka dni przed śmiercią) Minister
Łączności nadał mu Złotą Odznakę Zasłużonego Pracownika Łączności (legitymacja
Nr 98-5-83).
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 30 | S t r o n a
Legitymacja z 1983 roku
Między 1974-1976 rokiem mój dziadek zaczął ubiegać się o uprawnienia
kombatanckie. Nie wiem dlaczego nastąpiło to dopiero wtedy. Być może wcześniej
członkowie Armii Krajowej nie mieli takiej możliwości. W dniu 14 X 1976 roku
otrzymał legitymację członka Związku Bojowników o Wolność i Demokrację
Nr 12722/45 i został zarejestrowany pod Nr ewid. W-50722.
Legitymacja ZBoWiD z 1976 roku
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 31 | S t r o n a
Z zaświadczenia ZBoWiD wynika, że dziadek brał udział w ruchu oporu zaledwie trzy
miesiące, czyli przez okres Powstania Warszawskiego. Jest to oczywiście nieprawda.
Do Ruchu Oporu należał od 1942 roku działając w szeregach organizacji „Polska
Niepodległa”, co zapewne w latach 70-tych XX wieku w komunistycznym państwie
nie było informacją pożądaną i godną zamieszczenia w oficjalnych dokumentach.
Zaświadczenie ZBoWiD z 1976 roku o uczestnictwie w Ruchu Oporu
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 32 | S t r o n a
Po śmierci mojej babci w 1977 roku dziadek przeprowadził się do mieszkania moich
rodziców na Nowolipkach w Warszawie. W Falenicy zamieszkała moja siostra
z mężem i synem. Dziadek był wtedy głęboko nieszczęśliwy – utracił najbliższą
osobę, z którą spędził 45 lat życia i miejsce, które dla niego było drugą „Ożarowską”.
Dla mojego dziadka siedzenie w czterech ścianach mieszkania na trzecim piętrze
było męczarnią. Kochał ruch, prace ogrodowe, zapach kwiatów… W Falenicy miał
mały ogródek… rosło tam wszystko – od marchewki po piękne dalie i azalie.
Od wczesnej wiosny do późnej jesieni było tam zawsze kolorowo. Tego mu zapewne
brakowało… Nie oglądał się jednak na swoje potrzeby, chęci i marzenia. Segment
oddał swojej wnuczce, bo taka była wtedy potrzeba. Nigdy tego nie wypomniał, ale
cierpiał po cichu. Dobrze go znałem – wiedziałem kiedy jest smutny, zły i zaprzątnięty
swoimi wspomnieniami. Mniej więcej w tym samym czasie rodzice kupili kawałek
ziemi nad Narwią. Rok później wybudowali niewielki domek letniskowy. Dziadek
odnalazł swój azyl – mieszkał tam od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Czasami
ciężko go było namówić do powrotu. Tak jak w Falenicy pielęgnował ogród, w którym
rosło dosłownie wszystko. Pamiętam jak z sobotnio-niedzielnych pobytów na działce
przywoziliśmy całe naręcza kwiatów, świeże warzywa i owoce. Mój dziadek miał
„rękę” ogrodnika – cokolwiek wsadził do ziemi rosło i owocowało. Pod koniec lat
70-tych XX wieku pewien znajomy dziadka przywiózł z USA nasiona pomidorów.
Dziadek oczywiście posadził i wyrosły z tego dorodne sadzonki, a z nich… niezwykłe
jak na tamte czasy pomidory. Niektóre były czarno-zielone, inne żółte o dziwnym
owalnym kształcie, a jeszcze inne zupełnie zielone. Dzisiaj to już żadna rewelacja,
ale w tamtych czasach jedząc żółtego, czarnego lub zielonego pomidora czułem się
naprawdę dziwnie. Dziadek miał swoje tajemne sztuczki o których nie chciał mówić,
twierdząc, że odbiorą nam apetyt. Miał rację… dobrze, że długo to trzymał
w tajemnicy.
Około 1982 roku mój dziadek zaczął się bardzo często spotykać ze swoimi kolegami
z okresu Powstania Warszawskiego. Pamiętam, że jeździł wtedy na Ratuszową,
gdzie odbywały się spotkania żyjących członków 136 plutonu PN/AK,
3 kompanii batalionu „Ruczaj”. W spotkaniach tych uczestniczył na pewno były
dowódca mojego dziadka Mieczysław Ćwikowski, a także Władysław Wielemborek.
Innych nazwisk nie zapamiętałem. Powodem tych wielogodzinnych spotkań była
potrzeba spisania wspomnień pozostałych przy życiu żołnierzy plutonu pocztowego
PN/AK Nr 136. Efektem tych spotkań był artykuł w „Kronice Warszawy”24
W moim
archiwum zachował się fragment spisanego przez mojego dziadka szlaku bojowego
– materiał ten został użyty w „Kronice Warszawy”, a także w tym opracowaniu.
24
Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu pocztowego
PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 33 | S t r o n a
Własnoręcznie spisane wspomnienia z Powstania Warszawskiego (szlak bojowy) – materiał do Kroniki
Warszawy z 1982 roku
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 34 | S t r o n a
Na początku października 1983 roku ścieląc swoje własne łózko dostał wylewu krwi
do mózgu. Nigdy wcześniej na nic poważnego nie chorował. Miał owszem cukrzycę,
ale „żył” z nią przez długie lata bez większych przygód. Nigdy nawet nie był
u dentysty – w podeszłym wieku miał wszystkie swoje zęby. Zmarł w poniedziałek
wieczorem, dnia 24 X 1983 roku…
Akt zgonu Nr VI-2548/83 USC Praga-Południe
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 35 | S t r o n a
Gdy zachorował, a później umarł byłem daleko od niego. Od 26 IX 1983 roku byłem
kadetem szkoły wojskowej. Przyjechałem dopiero na jego pogrzeb… Wtedy właśnie
nastąpiło dosyć dziwne wydarzenie. Na pogrzeb dziadka pojechałem w mundurze –
mogłem przebrać się w cywilne ubranie, ale jakiś głos wewnętrzny mówił mi, że mam
pojechać właśnie w mundurze. W tym samym czasie w dalekim Szczecinie służbę
wojskową odbywał mój najlepszy przyjaciel – Zbyszek. Jakie było moje zdziwienie,
gdy przed cmentarną kaplicą na Wólce Węglowej zobaczyłem go – również
w elegancko wyprasowanym mundurze. W przeciwieństwie do mnie on był już
„starym” żołnierzem kończącym niedługo służbę. Widok wyprasowanego,
wystrzyżonego i „dociągniętego” regulaminowo „starego” żołnierza budził pewne
zdziwienie. Gdy zapytałem go co tu robi, powiedział, że miał sen… Przyśnił mu się
mój dziadek i kazał być w mundurze określonego dnia i godziny na cmentarzu.
Początkowo myślałem, że Zbyszek po prostu próbuje jakoś rozładować ciężką
i smutną atmosferę i wymyśla jakieś niestworzone historie. Okazało się jednak,
że nie były to fantazje wesołka. Sen był ponoć tak sugestywny, że Zbyszek nie mógł
już tamtej nocy usnąć. W środku nocy zaczął prasować swój wyjściowy mundur
i polerować buty. Rano poszedł do swojego dowódcy i poprosił go o przepustkę.
Na pogrzeb przyjechał prosto z dworca. Mój dziadek bardzo lubił Zbyszka – traktował
go jak swojego „przyszywanego” wnuka. I tak we dwóch stanęliśmy przy jego grobie.
Pożegnaliśmy go jak żołnierze, żegnają innego żołnierza… w milczeniu, na
baczność, oddając honory... Można powiedzieć, że miał pogrzeb z asystą wojskową.
Pochowany został na Cmentarzy Północnym na warszawskiej Wólce Węglowej –
kwater W-XI-3-9-17.
Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 36 | S t r o n a
19311928
19461943 1976
1935
Warszawa, 14 września 2015 roku

Contenu connexe

Tendances

Czasopis №342 Люты 2021
Czasopis №342 Люты 2021Czasopis №342 Люты 2021
Czasopis №342 Люты 2021JahorViniacki
 
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebookSienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebooke-booksweb.pl
 
Anna Siejka
Anna SiejkaAnna Siejka
Anna Siejkagim3
 
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebookBieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebooke-booksweb.pl
 
Czasopis №349 Верасень 2021
Czasopis №349 Верасень 2021Czasopis №349 Верасень 2021
Czasopis №349 Верасень 2021JahorViniacki
 
Czasopis №340 Лістапад 2020
Czasopis №340 Лістапад 2020Czasopis №340 Лістапад 2020
Czasopis №340 Лістапад 2020JahorViniacki
 
Anders - Maria Nurowska - ebook
Anders - Maria Nurowska - ebookAnders - Maria Nurowska - ebook
Anders - Maria Nurowska - ebooke-booksweb.pl
 
Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński Cristek Kielb
 
Czasopis №348 Ліпень-жнівень 2021
Czasopis №348 Ліпень-жнівень 2021Czasopis №348 Ліпень-жнівень 2021
Czasopis №348 Ліпень-жнівень 2021JahorViniacki
 
Henryk sienkiewicz i jego twórczość
Henryk sienkiewicz i jego twórczośćHenryk sienkiewicz i jego twórczość
Henryk sienkiewicz i jego twórczośćfifo001
 
Czasopis №350 Кастрычнік 2021
Czasopis №350 Кастрычнік 2021Czasopis №350 Кастрычнік 2021
Czasopis №350 Кастрычнік 2021JahorViniacki
 
Czasopis №347 Чэрвень 2021
Czasopis №347 Чэрвень 2021Czasopis №347 Чэрвень 2021
Czasopis №347 Чэрвень 2021JahorViniacki
 

Tendances (16)

Czasopis №342 Люты 2021
Czasopis №342 Люты 2021Czasopis №342 Люты 2021
Czasopis №342 Люты 2021
 
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebookSienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
 
Plansze Koprzywnica Odkrywa/My
Plansze Koprzywnica Odkrywa/MyPlansze Koprzywnica Odkrywa/My
Plansze Koprzywnica Odkrywa/My
 
Anna Siejka
Anna SiejkaAnna Siejka
Anna Siejka
 
Henryk Sienkiewicz - biografia
Henryk Sienkiewicz - biografiaHenryk Sienkiewicz - biografia
Henryk Sienkiewicz - biografia
 
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebookBieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
 
Czasopis №349 Верасень 2021
Czasopis №349 Верасень 2021Czasopis №349 Верасень 2021
Czasopis №349 Верасень 2021
 
Czasopis №340 Лістапад 2020
Czasopis №340 Лістапад 2020Czasopis №340 Лістапад 2020
Czasopis №340 Лістапад 2020
 
Anders - Maria Nurowska - ebook
Anders - Maria Nurowska - ebookAnders - Maria Nurowska - ebook
Anders - Maria Nurowska - ebook
 
Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński
 
Czasopis №348 Ліпень-жнівень 2021
Czasopis №348 Ліпень-жнівень 2021Czasopis №348 Ліпень-жнівень 2021
Czasopis №348 Ліпень-жнівень 2021
 
Henryk sienkiewicz i jego twórczość
Henryk sienkiewicz i jego twórczośćHenryk sienkiewicz i jego twórczość
Henryk sienkiewicz i jego twórczość
 
Nalkowska i-jej-mezczyzni
Nalkowska i-jej-mezczyzniNalkowska i-jej-mezczyzni
Nalkowska i-jej-mezczyzni
 
Czasopis №350 Кастрычнік 2021
Czasopis №350 Кастрычнік 2021Czasopis №350 Кастрычнік 2021
Czasopis №350 Кастрычнік 2021
 
Czasopis №347 Чэрвень 2021
Czasopis №347 Чэрвень 2021Czasopis №347 Чэрвень 2021
Czasopis №347 Чэрвень 2021
 
Nobel
NobelNobel
Nobel
 

Similaire à Tykwiński Mieczysław - monografia

Janusz korczak od a do z
Janusz korczak od a do zJanusz korczak od a do z
Janusz korczak od a do zbibliozso6
 
KLubu Wnuka Sybiraka III LO 2008 -2010.ppt
KLubu Wnuka Sybiraka III LO 2008 -2010.pptKLubu Wnuka Sybiraka III LO 2008 -2010.ppt
KLubu Wnuka Sybiraka III LO 2008 -2010.pptArkadiuszCwirko
 
Hymnpolski
HymnpolskiHymnpolski
HymnpolskiJoaSzl
 
Koncepcja plansz Koprzywnica Odkrywa/My
Koncepcja plansz Koprzywnica Odkrywa/MyKoncepcja plansz Koprzywnica Odkrywa/My
Koncepcja plansz Koprzywnica Odkrywa/MyKoprzywnica_PatrzyMy
 
KLub Wnuka Sybiraka III LO 2010-2012.ppt
KLub Wnuka  Sybiraka III LO 2010-2012.pptKLub Wnuka  Sybiraka III LO 2010-2012.ppt
KLub Wnuka Sybiraka III LO 2010-2012.pptArkadiuszCwirko
 
Polskie gniazda literackie
Polskie gniazda literackiePolskie gniazda literackie
Polskie gniazda literackieAnna Dębek
 
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebookModrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebooke-booksweb.pl
 
Adam Mickiewicz
Adam MickiewiczAdam Mickiewicz
Adam MickiewiczKuba Kowal
 
Maciej Babicki - II miejsce
Maciej Babicki - II miejsceMaciej Babicki - II miejsce
Maciej Babicki - II miejscenattymarta
 
Władysław broniewski prezentacja
Władysław broniewski   prezentacjaWładysław broniewski   prezentacja
Władysław broniewski prezentacjaAneta Sitak
 
Dla Polski : Łódź w Legjonach
Dla Polski : Łódź w LegjonachDla Polski : Łódź w Legjonach
Dla Polski : Łódź w LegjonachTeo Krawczyk
 
Albert Chmielowski
Albert ChmielowskiAlbert Chmielowski
Albert ChmielowskiJowal Jowal
 
Stanisław wyspiański
Stanisław wyspiańskiStanisław wyspiański
Stanisław wyspiańskiJakub Nowak
 
Historia Opowiedziana - Fundacja Dom Pokoju
Historia Opowiedziana - Fundacja Dom PokojuHistoria Opowiedziana - Fundacja Dom Pokoju
Historia Opowiedziana - Fundacja Dom Pokojuguest49b40b
 
Wywiad z Honorowym Prezesem PZG Kazimierzem Diehlem
Wywiad z Honorowym Prezesem PZG Kazimierzem DiehlemWywiad z Honorowym Prezesem PZG Kazimierzem Diehlem
Wywiad z Honorowym Prezesem PZG Kazimierzem Diehlempzgomaz
 

Similaire à Tykwiński Mieczysław - monografia (20)

Janusz korczak od a do z
Janusz korczak od a do zJanusz korczak od a do z
Janusz korczak od a do z
 
172
172172
172
 
KLubu Wnuka Sybiraka III LO 2008 -2010.ppt
KLubu Wnuka Sybiraka III LO 2008 -2010.pptKLubu Wnuka Sybiraka III LO 2008 -2010.ppt
KLubu Wnuka Sybiraka III LO 2008 -2010.ppt
 
Hymnpolski
HymnpolskiHymnpolski
Hymnpolski
 
Śladami Czesława Miłosza
Śladami Czesława MiłoszaŚladami Czesława Miłosza
Śladami Czesława Miłosza
 
Koncepcja plansz Koprzywnica Odkrywa/My
Koncepcja plansz Koprzywnica Odkrywa/MyKoncepcja plansz Koprzywnica Odkrywa/My
Koncepcja plansz Koprzywnica Odkrywa/My
 
KLub Wnuka Sybiraka III LO 2010-2012.ppt
KLub Wnuka  Sybiraka III LO 2010-2012.pptKLub Wnuka  Sybiraka III LO 2010-2012.ppt
KLub Wnuka Sybiraka III LO 2010-2012.ppt
 
Polskie gniazda literackie
Polskie gniazda literackiePolskie gniazda literackie
Polskie gniazda literackie
 
Literatura współczesna - literckie generacje
Literatura współczesna - literckie generacjeLiteratura współczesna - literckie generacje
Literatura współczesna - literckie generacje
 
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebookModrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
 
Henryk Sienkiewicz
Henryk SienkiewiczHenryk Sienkiewicz
Henryk Sienkiewicz
 
Adam Mickiewicz
Adam MickiewiczAdam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
 
Szlakiem życia i twórczości czesława miłosza
Szlakiem życia i twórczości czesława miłoszaSzlakiem życia i twórczości czesława miłosza
Szlakiem życia i twórczości czesława miłosza
 
Maciej Babicki - II miejsce
Maciej Babicki - II miejsceMaciej Babicki - II miejsce
Maciej Babicki - II miejsce
 
Władysław broniewski prezentacja
Władysław broniewski   prezentacjaWładysław broniewski   prezentacja
Władysław broniewski prezentacja
 
Dla Polski : Łódź w Legjonach
Dla Polski : Łódź w LegjonachDla Polski : Łódź w Legjonach
Dla Polski : Łódź w Legjonach
 
Albert Chmielowski
Albert ChmielowskiAlbert Chmielowski
Albert Chmielowski
 
Stanisław wyspiański
Stanisław wyspiańskiStanisław wyspiański
Stanisław wyspiański
 
Historia Opowiedziana - Fundacja Dom Pokoju
Historia Opowiedziana - Fundacja Dom PokojuHistoria Opowiedziana - Fundacja Dom Pokoju
Historia Opowiedziana - Fundacja Dom Pokoju
 
Wywiad z Honorowym Prezesem PZG Kazimierzem Diehlem
Wywiad z Honorowym Prezesem PZG Kazimierzem DiehlemWywiad z Honorowym Prezesem PZG Kazimierzem Diehlem
Wywiad z Honorowym Prezesem PZG Kazimierzem Diehlem
 

Tykwiński Mieczysław - monografia

  • 2. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 2 | S t r o n a TYKWIŃSKI Mieczysław – mój dziadek macierzysty Do dnia dzisiejszego pamiętam nasze pożegnanie – jeszcze to za życia 26 IX 1983 roku, gdy wyjeżdżałem do szkoły wojskowej. Pokłóciliśmy się wtedy, ot tak, jak to bywa w rodzinie. Byłem wtedy bardzo młody, impulsywny i zapalczywy. Wtedy w złości padły z moich ust słowa, które niestety się spełniły – nie chcę cię już więcej widzieć, wykrzyczałem. I już nie zobaczyłem… Od tamtej pory tysiące razy w myślach błagałem o Twoje wybaczenie kochany Dziadku… Tysiące razy chciałem usłyszeć Twój głos, poczuć ciepło Twojej dłoni, Twoją „Przemysławkę”. Niedługo miną 32 lata od chwili kiedy widzieliśmy się ostatni raz. To już prawie wieczność, ale ta chwila zostanie ze mną już do końca mojego życia… Przeżył 77 lat i 21 dni, z czego 45 lat i 10 dni z jedyną miłością swojego życia – Haliną z domu Piórkowską, moją babcią. W jego życiu naprawdę ważne były dwa miejsca – Ożarowska 15 w dawnych podwarszawskich Dobrach Wielka Wola i Czyste i Ochocza 69 w podwarszawskiej Falenicy. Wybudował dom, posadził niejedno drzewo, syna niestety nie pozostawił. Miał jednak córkę z której był bardzo dumny, dwoje wnucząt i dwoje prawnucząt – jedno z nich urodziło się już po jego śmierci. Brał udział w tworzeniu czegoś znaczącego – polskiego kodu pocztowego. Za życia napisano o nim w „Kronice Warszawy, a po śmierci w dwóch książkach.1 Wymieniany jest na kilku stronach internetowych (pl.wikipedia.org, straty.pl, 1944.pl). Odznaczono go kilkoma odznaczeniami resortowymi i związkowymi, Srebrnym (i prawdopodobnie Złotym), Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Przez całe swoje życie związany był z Pocztą Polską i Warszawą – za obydwie oddał 63 dni swojego życia. Przez całą okupację niemiecką narażał swoje życie, ratując życie innych – Polaków i Żydów. Czy był człowiekiem spełnionym, który w życiu osiągnął wszystko, co mógł osiągnąć? Nie wiem co odpowiedziałby na to pytanie, gdybym mógł je zadać. Był skromnym człowiekiem, wiec zapewne powiedziałby, że to nic wielkiego, że inni zrobili o wiele więcej i zapłacili znacznie większą cenę. Nie potrafił się nad sobą użalać i we wszystkim widział jakieś dobre strony. Od 1954 roku zbierał znaczki pocztowe, ale nie dla siebie, tylko dla swojej wnuczki. Drugi zbiór zaczął w 1964 roku, ale też nie dla siebie, tylko dla mnie. Będąc młodzieńcem roztrwoniłem ten zbiór, ale od dziadka nie usłyszałem słowa wyrzutu. Od momentu przejścia na emeryturę odkładał co miesiąc jakąś kwotę do PKO – w tym przypadku też nie dla siebie. Przez prawie 18 lat nie pozwolił nikomu ruszyć tych pieniędzy pomimo to, że potrzeb było wiele. Gdy byłem już pełnoletni dał mi książeczki PKO z wkładami. Nie pamiętam ile było tych pieniędzy – jak na tamte czasy chyba dużo. Większość z tych pieniędzy w przeciągu niecałego roku po prostu roztrwoniłem na przyjemności. Rodzice mieli do mnie o to wielkie pretensje. Dziadek mówił im wtedy – to są jego pieniądze i może 1 Stefan Lewandowski, Piotr Matusak, Pocztowcy i łącznościowcy w walce z okupantem hitlerowskim 1939-1945, Warszawa 1996 oraz Franciszek Wojciechowski, Polska Niepodległa – konspiracyjna organizacja wojskowa, , Warszawa 1997 wydane przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej (Okręg Warszawa, Środowisko Polska Niepodległa)
  • 3. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 3 | S t r o n a zrobić z nimi co chce. Nigdy mi nie powiedział, że zmarnowałem prawie dwie dekady jego wyrzeczeń. Był jednak stanowczy i konsekwentny – chociaż niektórzy w mojej rodzinie nazywali to raczej uporem. Gdy raz coś postanowił, to tak musiało być. Gdy podjął już jakąś decyzję, to była ona nieodwołalna Miał wielki moim zdaniem talent kulinarny, który określałem mianem „zrób z niczego coś”. Pamiętam jego cudowne kanapeczki, takie małe „tartinki’, które tworzył nawet wtedy, gdy ja w lodówce zauważałem tylko pustkę i słyszałem echo swojego głosu narzekającego, że nie ma nic do zjedzenia. Świąteczne śledziki, ryba po grecku, karp po Żydowsku i ryba faszerowana w wykonaniu dziadka Miecia, są w mojej rodzinie wspominane do dzisiaj. . Taki właśnie był i takim pozostanie w mojej pamięci… Mój dziadek Mieczysław – ojciec mojej mamy, był nie tylko moim dziadkiem, ale i przyjacielem… chyba jedynym i w pełnym tego słowa znaczeniu. To on mnie wychowywał gdy mieszkałem w Falenicy. Gdy miałem zaledwie 3 lata nauczył mnie czytać i pisać. Bardzo dużo ze mną rozmawiał, wyjaśniał wszystkie zagadki otaczającej mnie dziecinnej rzeczywistości, uczył szacunku dla wszystkiego co żyje, wyjaśniał co jest dobre, a co złe. Gdy zacząłem już dorastać i wchodzić w tzw. „trudny wiek” również był przy mnie. Mogłem mu się zwierzyć z wszystkiego, z każdej tajemnicy, intymności, smutku i radości… Nigdy mnie nie krytykował, zawsze wysłuchiwał i na wszystko potrafił znaleźć radę. Był bardzo skromnym człowiekiem, zawsze uśmiechniętym i życzliwym. Od jego nagłej śmierci minęło ponad 30 lat, a ja w dalszym ciągu pamiętam tembr jego głosu, zapach wody kolońskiej, którą używał… Widzę jego twarz i spokojne jasnoniebieskie oczy, których spojrzenie zawsze mnie uspakajało. Każdego dnia w skrytości myśli szepczę – wróć, bo bardzo tęsknie… Zdjęcie datowane na 2 X 1928 rok – mój dziadek miał wtedy 22 lata
  • 4. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 4 | S t r o n a Mieczysław TYKWIŃSKI był synem Władysława (1868-1922) i Eleonory z domu REMBIEWSKA (1863-1939). Jego dziadkami ojczystymi byli Franciszek TYKWIŃSKI (ok.1844-1919) i Aniela zd. SOCZYŃSKA (1838-1917), a macierzystymi Feliks REMBIEWSKI (1840-1879) i Agnieszka zd. PAPROCKA (1834-1875). W wymienianiu kolejnych pokoleń przodków następuje pewien niedosyt, ponieważ dziadek Mieczysława był nieślubnym synem jego prababci Magdaleny TYKWIŃSKIEJ (1819-1894). Nazwisko odziedziczył więc po przodkach z linii matrylinearnej. Od strony Tykwińskich prababcią Mieczysława była więc Magdalena, a prapradziadkami Jakub (ok.1780-ok.1854) i Agnieszka (ok. 1784-1854). Od strony Eleonory – matki Mieczysława, bez większego problemu można wymienić kilkupokoleniowy wywód przodków. Pradziadkowie to: Karol REMBIEWSKI (1815- 1899) i Teofila zd. RADWAŃSKA (1818-1892) oraz Jan PAPROCKI (ok.1798-1842) i Antonina zd. BAŁUKA vel BAŁUZA (ok. 1798-1848). Prapradziadkowie to: Jan REMBIEWSKI (ok. 1784-1831) i Joanna zd. GIERYMSKA (ok. 1798-1852); Franciszek RADWAŃSKI (1783-1831) i Julianna zd. MAŁAWSKA (1787-ok. 1832); Józef PAPROCKI (1759-1824) i Franciszka zd. KŁOSIEWICZ (?-1823); Kazimierz BAŁUKA vel BAŁUZA i Agnieszka zd. KOZŁOWSKA. W linii REMBIEWSKICH można wymienić jeszcze 4 pokolenia przodków cofając się do połowy XVII wieku. Wypada jeszcze dodać przodków ze strony babci Soczyńskiej. W tej linii pradziadkami Mieczysława byli Kacper SOCZYŃSKI (1817-ok.1865) i Łucja zd. GAJEWSKA (1816-ok.1865). Natomiast prapradziadkami: Kajetan SOCZYŃSKI (1777-1852) i Barbara SIEMBIERSKA vel SZEMBERSKA (ok. 1777-1864); Jan GAJEWSKI i Magdalena GUDARSKA. To tyle o przodkach… Mieczysław urodził się 3 X 1906 roku w parafii św. Barbary, leżącej w śródmieściu Warszawy przy ulicy Nowogrodzkiej. Akt urodzenia/chrztu Nr 1739/1906, Warszawa, parafia św. Barbary
  • 5. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 5 | S t r o n a W akcie zapisano: „Działo się w Warszawie trzynastego/dwudziestego szóstego grudnia tysiąc dziewięćset szóstego roku o godzinie siódmej po południu. Stawił się Władysław Tykwiński, sklepikarz lat trzydzieści osiem mieszkający w Warszawie pod numerem sześć tysięcy trzysta siedemdziesiąt pięć w obecności Hipolita Bartlewskiego [krewnego?] i Wacława Malanowskiego, [szwagra], pełnoletnich zamieszkałych w Warszawie i okazał nam dziecko płci męskiej urodzone w Warszawie dwudziestego września/trzeciego października tego roku o godzinie dziesiątej wieczorem z jego ślubnej żony Eleonory z domu Rembiewska, lat trzydzieści osiem. Dziecku na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym odbytym nadano imię Mieczysław a jego rodzicami chrzestnymi byli Hipolit Bartlewski i Eleonora Malanowska. Wpis opóźniony z powodu zajęć ojca. Akt ten przeczytałem i podpisałem. Ksiądz W. Rybiński /podpis/”. Ojciec chrzestny mojego dziadka – Hipolit Bartlewski (ur. 1875), był skoligacony z rodziną Malanowskich, natomiast matka chrzestna – Eleonora Malanowska (zd. TYKWIŃSKA), to ciotka mojego dziadka (siostra Władysława). W 1906 roku ojciec mojego dziadka – Władysław, prowadził sklep mieszczący się przy ulicy Nowogrodzkiej 44 w tzw. „kamienicy Frenkentala” – wybudowanej w 1903 roku. Tam też mieszkał przez co najmniej cztery lata. Kamienica przypisana była do numeru hipotecznego 1600c, XI cyrkuł, 28 rewir Sądu Pokoju, parafia św. Barbary. W książce adresowej dla Warszawy z 1908 roku, w dziale „sklepy spożywcze” oraz w dziale „mieszkańcy” zamieszczona jest wzmianka o Władysławie Tykwińskim (handlarz, handlowiec) zamieszkałym przy ulicy Nowogrodzkiej 44. Po 1910 roku rodzina Tykwińskich powraca na Ożarowską – dawne podwarszawskie Dobra Wielka Wola i Czyste (obecnie Koło – część warszawskiej dzielnicy Wola, ulica Banderii 15). Mój dziadek wychowywał się ze swoim przyrodnim rodzeństwem z pierwszego małżeństwa swojego ojca (z Jadwigą zd. NAWROCKA) i rodzonymi braćmi i siostrami. Przyrodnie rodzeństwo to Wacław, Helena, Maria i Zygmunt. Z nich wszystkich w dorosłym życiu towarzyszył mu tylko Zygmunt. Rodzeni bracia i siostry to: Czesław Apoloniusz, Jadwiga Zofia, Kazimierz Polikarp i Lucyna. W dorosłym życiu towarzyszyło mu tylko dwoje: najstarszy brat Czesław i siostra Lucyna. Ojciec mojego dziadka zmarł, gdy ten miał ledwie 16 lat. Męskim wzorem do naśladowania stał się starszy brat Czesław i po części przyrodni brat Zygmunt, dzięki któremu pozna swoją przyszłą żonę. Czesław był dla mojego dziadka nie tylko bratem, ale i przyjacielem. Razem się bawili jako dzieci, razem uprawiali młodzieńcze hulanki i w tym samym kierunku poprowadzili swoje dorosłe życie. Czesław brał czynny udział w tworzeniu Ministerstwa Poczt i Telegrafów, utworzonego dekretem Naczelnika Państwa z 5 II 1919 roku. Mój dziadek niedługo po zdaniu „małej matury”, dzięki Czesławowi został pracownikiem tej instytucji, a od 1928 roku pracownikiem powołanego Państwowego Przedsiębiorstwa pod nazwą „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”. Początkowo był pracownikiem różnych delegatur PPTiT, później inspektorem ambulansów pocztowych. Jako młody człowiek będąc urzędnikiem państwowym zarabiał wyśmienicie, znacząco przekraczając obowiązującą wtedy „średnią krajową”. W lipcowe popołudnie 1931 roku, za pośrednictwem i pewnie przy
  • 6. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 6 | S t r o n a aktywnym współudziale swojego przyrodniego brata Zygmunta, poznał siostrę jego kolegi – 21-letnią wówczas Halinę Juliannę PIÓRKOWSKĄ. Kilka miesięcy później w warszawskiej parafii św. Wojciecha dnia 27 I 1931 roku pobrali się. Świadkiem na ich ślubie był Jan ZADRĄG (ZADRĄGA) – późniejszy mąż siostry mojego dziadka Lucyny. Mieczysław Tykwiński (zdjęcie z 31 XII 1931 roku) Mieczysław i Halina Tykwińscy – 1932-1933 rok
  • 7. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 7 | S t r o n a TYKWIŃSKI Mieczysław i TYKWIŃSKI Czesław (rodzony brat) Warszawa, przed hotelem Wenecja 12.06.1932 rok Mieczysław i Halina przez pierwsze lata małżeństwa mieszkali na Pradze. W dniu 18 IV 1933 roku w parafii św. Michała Apostoła i św. Floriana rodzi się ich jedyne dziecko, moja mama – Urszula Bogumiła… Rodzina Tykwińskich na werandzie domu na Ożarowskiej – 1935 rok
  • 8. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 8 | S t r o n a TYKWIŃSKI Mieczysław, TYKWIŃSKA Halina Julianna zd. PIÓRKOWSKA, TYKWIŃSKI Zygmunt (przyrodni brat Mieczysława) - 1937 rok Warszawa, na Bednarskiej (w domu brata Czesława) Małżonkowie Tykwińscy (od lewej) na majówce z przyjaciółmi (V 1937 rok) Lata przedwojenne to czas beztroskiego, wygodnego życia, ale także ciężkiej pracy. Mój dziadek, jako inspektor ambulansów pocztowych bardzo dużo podróżował. Praca wiązała się jednak z niemałymi jak na tamte czasy dochodami. W dekadzie przedwojennej przeciętna płaca robotnika wynosiła 30 zł tygodniowo (około 140 zł miesięcznie – wg danych na lipiec’38). Stawka godzinowa w 1938 roku to średnio 80 groszy, a realna od około 47 groszy. Pracownicy umysłowi w latach 1935-1938
  • 9. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 9 | S t r o n a zarabiali między 130-300 zł. Nauczyciele i administracja cywilna otrzymywała uposażenie zasadnicze od 100 zł do 1 000 zł, przy czym uposażenie zwiększane było o różne dodatki. Zawodowi wojskowi pensji zasadniczej otrzymywali od 137 zł (kapral) do 3 000 zł (generał). Sędziowie i prokuratorzy: od 425 do 1 100 zł. W Policji Państwowej posterunkowy zarabiał minimum 150 zł, a inspektor nie mniej niż 700 zł. W Poczcie Polskiej TiT zasadnicze pobory kształtowały się od 100 do 1 000 zł, z tego najwięcej w przedziale 145 – 205 zł. Mój dziadek w tamtym okresie zarabiał między 500-700 zł miesięcznie. Przy tak wysokich zarobkach mógł swojej rodzinie zapewnić życie na bardzo wysokim poziomie. W pewnym sensie obrazują to zachowane zdjęcia z tamtych czasów, na których widać modne kreacje moich dziadków i pobyty na letniskach w Urlach i nad Świdrem. Tykwińscy – Warszawa 1935 rok W tym czasie dziadek rozbudował dom na Ożarowskiej i odkładał pieniądze na samochód. Pasmo dobrobytu zakończyło się 1 IX 1939 roku… Mój dziadek nie brał udziału w działaniach wojennych – nie został zmobilizowany ze względu na stan zdrowia (głównie z powodu poważnej wady wzroku). Gdy rozpoczęła się okupacja niemiecka w dalszym ciągu pracował w Urzędzie Pocztowym Warszawa 1, w rozdzielni przesyłek urzędowych i niemieckiej poczty polowej. Jakiś czas później wstąpił do Ruchu Oporu. Początkowo należał do powstałej już w listopadzie 1939 roku organizacji „Polska Niepodległa” (PN), którą założył por. „Zawisza” (Józef Suliński). Ze struktur tej organizacji wywodził się 136 pluton zwany „pocztowym” (PN/AK Nr 136) dowodzony początkowo przez ppor. „Jastrzębia” (Adam Jaworski), a później przez por. „Zbigniewa” (Mieczysława Ćwikowskiego) – do tego plutonu (wchodzącego w skład 3 kompanii) należał mój dziadek. W 1942 roku pod względem wojskowym „PN” została podporządkowana
  • 10. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 10 | S t r o n a Komendzie Głównej Armii Krajowej. Mój dziadek tak to wspominał: „w czasie okupacji od 1942 roku należałem do AK, gdzie zostałem zaprzysiężony przez obecnie już nieżyjącego Ludwika Matuszewskiego ps. Zygmunt, członka ZBoWiD nr leg 9244 z dnia 22 IV 1966 r. nr ewid. 17362/I-18338.” 2 Gdy w 1982 roku mój dziadek spisywał te słowa, Ludwik Matuszewski nie żył już od ponad dziesięciu lat – zmarł 19 VIII 1971 roku. Dla uzupełnienia należy dodać, że w czasie okupacji mój dziadek posługiwał się pseudonimem „Budowski”. W czasie działalności w Ruchu Oporu jego głównym zadaniem było przechwytywanie listów z donosami i ostrzeganie osób w nich wymienionych. W jego domu na Ożarowskiej zorganizowany był konspiracyjny punkt Armii Krajowej, w którym odbywały się szkolenia bojowe sanitariuszek i łączniczek plutonu do, którego należał mój dziadek. W swoich wspomnieniach z tamtego okresu napisał: „działalność moja jako pracownika Urzędu Pocztowego Warszawa 1 polegała na wychwytywaniu listów adresowanych do Gestapo oraz do i od żołnierzy niemieckich z frontu, które przeważnie przekazywałem Ob. Wiąckowi również pracownikowi tego urzędu, a niekiedy innym wskazanym przez niego osobom. Następnie uczęszczałem na bojowe szkolenia przeprowadzane przez por. Zbigniewa - Mieczysława Ćwikowskiego, które później zostało mnie zlecone i przeprowadzałem je we własnym mieszkaniu przy ul. Ożarowskiej 15.” 3 W „Kronice Warszawy” z 1982 roku wydarzenia te opisano w następujący sposób: „Relacje żyjących żołnierzy plutonu – „[…] Strzelec z cenzusem Budowski, żołnierz mojego plutonu zanotował: w czasie okupacji AK powierzyła mi wycofywanie listów kierowanych do gestapo i niemieckich żołnierzy walczących na froncie wschodnim. Codziennie do okienka przychodził łącznik, któremu na dane hasło wydawałem wycofane listy. Pewnego razu z niewiadomych mi przyczyn nikt się nie zgłosił po odbiór listów. Wówczas sam musiałem wynieść je przez bramę wychodzącą na ul. Warecką. A tam stała niemiecka warta. Droga ta wydała mi się bardzo długa, z bijącym sercem przechodziłem obok wartowników, którzy przeprowadzali wyrywkową rewizję osobistą pracowników.” 4 W tym samym źródle przytaczane jest jeszcze jedno wspomnienie z czasów okupacji: „Ze wspomnień pocztowców: Mieczysław Tykwiński (ps. Budowski) – W czasie okupacji pracowałem w Urzędzie Pocztowym Warszawa 1 w rozdzielni przesyłek urzędowych i niemieckiej poczty polowej, gdzie praca odbywała się pod ścisłym nadzorem hitlerowców. W mojej pamięci z tamtych lat utkwił fakt świadczący o solidarności i poświęceniu zatrudnionych tam Polaków. Pewnego dnia niespodziewanie na zmianie popołudniowej została zarządzona osobista rewizja wszystkich zatrudnionych mężczyzn. Na twarzy jednego bardzo młodego kolegi – segregatora Nowakowskiego, wystąpił mocny rumieniec, okazywał on też znaczne zdenerwowanie, na co koleżanka Irena R. (Jednaszewska) pierwsza zwróciła uwagę. Nie zwracając uwagi na grożące jej niebezpieczeństwo podbiegła do 2 fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego (materiały do „Kroniki Warszawa” z 1982 roku 3 Ibidem 4 Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu pocztowego PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego
  • 11. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 11 | S t r o n a Nowakowskiego, stojącego już w szeregu, który wręczył jej jakąś przesyłkę. Ten szlachetny i pełen poświęcenia czyn Ireny R. uratował młodzieńca od niechybnej śmierci.” 5 Przytoczone powyżej wspomnienie świadczy o tym, jakim człowiekiem był mój dziadek. Nie napisał w zasadzie nic o sobie – jedynie zwykły encyklopedyczny fakt: „w czasie okupacji pracowałem…”, a dalej już o poświęceniu innych. O swoim poświęceniu nie wspomniał ani słowa… a było ono wielkie, ponieważ dla celu wyższego ryzykował nie tylko swoje życie, ale także swojej żony i jedynego dziecka. Z opowiadań dziadka zapamiętałem, że w mieszkaniu tym mieli także czasowe schronienie Żydzi zbiegli z Warszawskiego Getta. Kilku z nich poprzez manipulacje dokumentami po zmarłych krewnych mojego dziadka (przyrodnie rodzeństwo) stali się tymczasowo Tykwińskimi. W ten sposób tragiczna śmierć Wacława, Heleny i Marii nie stała się bezsensowna, bo po części przyczyniła się do uratowania innych ludzkich istnień. Dziadkowie przez pewien czas ukrywali również żydowskiego chłopca, który był dokładnie w wieku mojej mamy. W domu dziadków znalazł się na krótko przed wybuchem powstania w warszawskim getcie (około marca 1943 roku). Z opowiadań mamy pamiętam, że bardzo zżyła się z tym chłopcem – prawdopodobnie był on jej pierwszą, jeszcze dziecinną miłością. Niedaleko domu moich dziadków – przy wiadukcie na Obozowej, stacjonował stały niemiecki posterunek. Było to wielkie zagrożenie dla okolicznych mieszkańców, ponieważ cały czas byli pod „czujnym okiem” hitlerowców. W tej dosyć niewygodnej i niebezpiecznej sytuacji był jednak pewien plus. Niemcy znali moją mamę i jej rodziców. Moja mama, wówczas 10-letnia blondyneczka z niebieskimi oczętami, kojarzyła się jednemu z stałych załogantów niemieckiego bunkra z jego córką, będącą w tym samym wieku. Z opowieści dziadka pamiętam jedną historię z tym związaną. Pewnego popołudnia w domu dziadków na Ożarowskiej pojawił się niespodziewanie tenże właśnie Niemiec. W tym czasie w domu ukrywał się już żydowski chłopiec, a dosłownie kwadrans wcześniej zakończyło się szkolenie bojowe części oddziału dziadka. Gdy Niemiec pojawił się w progu domu mój dziadek dosłownie zdrętwiał. Przed oczami przewinęło mu się całe dotychczasowe życie – myślał, że za chwile wydarzy się jakaś tragedia… Stało się jednak zupełnie co innego. Niemiec przyniósł dla mamy czekoladę, a dla dziadków chleb i jakieś konserwy. Dziadek znał niemiecki, tak więc szybko nawiązała się nić porozumienia z niemieckim żołnierzem. Byli mniej więcej w tym samym wieku – żołnierz opowiedział wtedy o swojej rodzinie, o córce wyglądającej tak samo jak moja mama i o tęsknocie za bliskimi. Przepraszał nawet mojego dziadka, że tak wtargnął bez zaproszenia i obiecał, że zawsze jak będzie mógł to pomoże. Mówił też żeby się go nie bać. Stwierdził, że dużo widzi, ale wszystko co zobaczy zachowuje tylko dla siebie… Zarówno działalność konspiracyjna, jak i przechowywanie Żydów było przez Niemców karane śmiercią. Dziadek nigdy nie dowiedział się, co naprawdę wiedział ten wzbudzający zaufanie Niemiec. Nie mógł dłużej ryzykować... Szkolenia bojowe 5 Ibidem
  • 12. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 12 | S t r o n a w jego domu zostały przerwane. Kilka dni później wywiózł swoją rodzinę i żydowskiego chłopca gdzieś na wieś – nie pamiętam jej nazwy. Jedyne co zapamiętałem to nazwisko księdza, który był tam proboszczem i ponoć nimi wszystkimi się zaopiekował – był to ks. Rej. W jedynym ocalałym albumie zachowało się nawet jego zdjęcie. Po kilku tygodniach dziadek powraca do Warszawy. Nie pojawia się już na Ożarowskiej – przez pewien czas mieszka u swojego brata Cześka, na Bednarskiej 25. Halina i Mieczysław Tykwińscy – Warszawa 1943 rok Nadchodzi 1 VIII 1944 roku – data, którą zna każdy warszawiak. Mój dziadek na krótko przed godziną „W” dociera do punktu koncentracji, który mieścił się na ulicy Mokotowskiej 65, gdzie już od 28 VII gromadzili się żołnierze z jego plutonu wchodzącego w skład 1 kompanii Baonu „Ruczaj” dowodzonego przez rtm. „Ruczaja” (Czesława Grudzińskiego)6 . Baon (Batalion) „Ruczaj” składał się z czterech kompanii i organizacyjnie wchodził w skład VII Zgrupowania, Rejonu II (Śródmieście południowo-wschodnie), Obwodu I (Śródmieście, Stare Miasto) w Okręgu AK Warszawa. Głównym zadaniem VIII Zgrupowania wyznaczonym na godzinę „W” było opanowanie obiektów tzw. „dzielnicy policyjnej” mieszczących się w rejonie 6 Czesław Grudziński s. Kajetana i Barbary urodzony 14 V 1908 roku w Chotowo (obecnie Białoruś), zm. 27 X 1948 roku (Otrębusy) – rotmistrz służby stałej (kawaleria), w niektórych źródłach mylnie nazywany Czesławem Lisowskim
  • 13. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 13 | S t r o n a Al. Szucha i Alej Ujazdowskich. Gdy nadeszła godzina „W” 136 pluton pocztowy składał się z 38 żołnierzy i 4 sanitariuszek – jedna z nich pełniła równocześnie funkcje łączniczki dowódcy plutonu. Niepełny wykaz kadry plutonu pocztowego PN/AK nr 136 (źródło: Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu pocztowego PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego) Na łącznie 42-osobowy oddział przypadał 1 pm (Sten), 6 pistoletów, 14 granatów i kilka skrzynek z butelkami zapalającymi. 7 Obszar, w którym mógł walczyć mój dziadek (Śródmieście-Południe) rozciągał się na południe od Alei Jerozolimskich do Placu Zbawiciela i przyległych ulic na tyłach niemieckiej dzielnicy policyjnej. Od Wschodu granica tego obszaru biegła alejami Ujazdowskimi od rogu Chopina do Placu Trzech Krzyży obejmując także pobliską okolicę w kierunku ulic Wiejskiej, Frascati, Książęcej oraz część domów na Brackiej pomiędzy Żurawią i Nowogrodzką. Od strony zachodniej linia graniczna obszaru była nieregularna i przebiegała od Alei Jerozolimskich parzystą stroną ulicy Marszałkowskiej do ulicy Wspólnej, Wspólną do Emilii Plater, a następnie Noakowskiego i Polną za róg Mokotowskiej. 7 http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/ruczaj.htm
  • 14. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 14 | S t r o n a Mieczysław TYKWIŃSKI - niedługo przed wybuchem Powstania Warszawskiego Z własnoręcznie spisanych wspomnieniach tamtych dni dziadek stwierdza: – „[…] od 1 VIII 1944 r. do 6 X 1944 r. brałem czynny udział w Powstaniu Warszawskim w batalionie szturmowym rtm. Ruczaja w kompani dowodzonej przez por. Szkota (Eugeniusza Zajewskiego) w następujących walkach o zdobycie gmachów: - Gestapo wejście od placu Zbawiciela, - Min. Spr. Wojskowych przy ul. 6 sierpnia, - Pasty przy ul. Pięknej (grupa pod dow. por. Zbigniewa), - Doliny Szwajcarskiej - gmach Kuczery, - ambasady szwajcarskiej, francuskiej, czechosłowackiej oraz odpieraniu wszelkich ataków w Alejach Ujazdowskich”.8 W tym cytacie występują zapewne pewne nieścisłości. Oczywiście należy brać pod uwagę, że wspomnienia dotyczące szlaku bojowego i jego współuczestników spisywane były prawie 40 lat po zakończeniu Powstania Warszawskiego. Pewne wydarzenia, daty i nazwiska mogły ulec zatarciu lub przeinaczeniu. Przykładem powyższego może być chociażby postać por. „Szkota” – dowódcy kompanii. Wymieniona osoba nie występuje w jakichkolwiek innych wspomnieniach „Ruczajowców”, nie jest wymieniany ani jako dowódca, ani nawet jako żołnierz żadnej z kompanii. Biorąc pod uwagę początkową ilość uzbrojenia 136 plutonu pocztowego PN/AK można uznać, że walczyli oni dosłownie „z gołymi rękami”. Pierwszego dnia powstania znacząca część tego uzbrojenia wykorzystywana była w ataku na Al. Szucha od strony ul. Litewskiej, w którym brała udział drużyna „Blizny” (Jerzy Bobiński) i sekcja „Łabędzia” (Aleksander Lebiedziński). Reszta plutonu „budowała w tym czasie barykady, obsadzała je i broniła Al. Ujazdowskich i Mokotowskiej 8 fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego…Op.Cit
  • 15. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 15 | S t r o n a od strony Placu Trzech Krzyży.”9 Czy jednak powstańcom do brawurowych ataków potrzebna była broń? Pierwszego dnia powstania niewielka grupka jednej z kompanii Baonu „Ruczaj”, uzbrojona w „granaty i butelki z benzyną”, po zaledwie 89 minutach walki zdobywa koszary SS przy ul. Koszykowej 38. Pomimo tak symbolicznego uzbrojenia „do niewoli wzięto 72 esesmanów, zdobyto cenną broń i amunicję, samochód pancerny oraz ciężarówkę wyładowaną żywnością, ubraniami i medykamentami.” Warto zaznaczyć, że w ataku tym brali udział czołowi polscy tenisiści: bracia Ignacy i Ksawery Tłoczyńscy, Czesław Spychała i Antoni Smordowski oraz trzykrotny lekkoatletyczny mistrz Polski w sztafecie 4x400 m, pięcioboju i skoku w dal Tadeusz Hanke. 10 Pierwszego dnia powstania Zgrupowanie „Ruczaj” miało opanować obiekty dzielnicy policyjnej wokół Al. Ujazdowskich i Al. Szucha. Całego planu nie udało się jednak zrealizować. W brawurowy sposób zdobyto gmach byłego Poselstwa Czeskiego (Koszykowa róg Al. Róż) , który niedługo przed wybuchem powstania został umocniony betonowymi bunkrami, zasiekami i kozłami z drutu kolczastego. Załogę bunkrów stanowiła dobrze uzbrojona narodowa mieszanka ponad stu Niemców, Kałmuków i Ukraińców. W ataku brało udział około 40 powstańców, z czego zasadniczą grupę stanowiło zaledwie 20 ludzi pod dowództwem pchor. „Groma" (Zbigniew Domański). Ich uzbrojenie to zaledwie kilka karabinów i pistoletów 6 gamonów (granatów angielskich z plastykiem) i 15 „filipinek” (granaty powstańczej produkcji). Niemcy nie wytrzymali jednak naporu powstańców. Jeńcy zeznali, że „wydawało im się, jakby uderzyło na nich 500 uzbrojonych po zęby powstańców.” W ręce powstańców wpada 20 peemów, kilkanaście karabinów, bardzo dużo granatów – do niewoli wzięto ponadto 70 jeńców. W ataku zginęło 5 powstańców, a 20 było rannych, w tym wszyscy oficerowie.11 W pierwszych dniach powstania ”Ruczajowcy” opanowali Pl. Zbawiciela, budynek byłego Departamentu Kawalerii i Artylerii przy ul. Marszałkowskiej, budynek byłego Poselstwa Czeskiego oraz zniszczone budynki byłego Ministerstwa Spraw Wojskowych przy ul. 6 sierpnia 1/3/5. Porażką skończyły się ataki na silnie obsadzony i zażarcie broniony gmach siedziby Gestapo przy Al. Szucha. Nie zdobyto także rejonu Sejmu i Pl. Trzech Krzyży. W tym czasie w okolicach Al. Szucha Niemcy wykonują masowe egzekucje na ludności cywilnej zwożonej z okolic. Były to reperkusje ataku na siedzibę Gestapo – rozwścieczony Himmler nakazał eksterminacje wszystkiego i wszystkich, bez względu na wiek i płeć. Do 5 VIII straty powstańców były na tyle duże, że konieczne było przegrupowanie i reorganizacja pododdziałów. Dotychczasowe VII Zgrupowanie „Ruczaj” zostało przekształcone w batalion, wiele kompani i plutonów przestało fizycznie istnieć, przez co łączono je w nowe związki taktyczne. Pozostałości plutonów 136 – 139 połączono 9 http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/ruczaj.htm 10 http://www.muzeumsportu.waw.pl/wystawy/archiwum/2013/115-z-kortow-na-barykady 11 S.Podlewski, Wolność krzyżami się znaczy, Warszawa 1989
  • 16. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 16 | S t r o n a w kompanię „Tadeusz” dowodzoną przez por. „Tadeusza Czarnego” (Tadeusz Słomiński). Z innych ocalałych plutonów stworzono kompanię „Habdank”, która tworzyła zasadniczy trzon ataku na siedzibę dowództwa SS i Policji w Al. Ujazdowskich 23, nazywaną bunkrem Kutschery – zdobytą 15 VIII. 12 Na przełomie sierpnia i września kompanie „Tadeusz” i „Habdank” toczyły ciężkie boje o „Dolinę Szwajcarską”. 13 Zadaniem Batalion „Ruczaj” było także wspomaganie w walkach innych oddziałów powstańczych walczących w pobliżu. W dniu 8 VIII na Ożarowskiej mieszka przyrodni brat mojego dziadka – Zygmunt. Przyjechał z Jędrzejowa (kieleckie) kilka miesięcy wcześniej, po tragicznej śmierci swojego syna Władysława (żołnierza Wywiadu AK). Od kilku dni na Woli działy się straszne rzeczy – wymordowano kilkadziesiąt tysięcy cywilnych mieszkańców. Tego dnia niemieccy siepacze wkroczyli również do jego domu. Zygmunta, jego żonę Helenę, ich najmłodszą córkę Zofie (wówczas 18-letnią) oraz rodzoną siostrę Heleny, a także sąsiadów z pobliskich domów zapędzono do niewielkiego budynku przypominającego bunkier. Do wnętrza wrzucono granaty… Przeżyła tylko siostra Heleny – Janina Napiórkowska z domu Umiastowska. O śmierci swojej rodziny mój dziadek dowiedział się dopiero po zakończeniu wojny. Losy tej rodziny to już zupełnie inna opowieść… Jedną z najistotniejszych i najdłużej trwających akcji Batalionu „Ruczaj” były próby zdobycia tzw. „Małej PAST-y” – to potoczna nazwa posesji Urzędu Telefonów Miejscowych Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej (PAST), przy ul. Piusa XI 19, obecnie ul. Piękna 19 w Śródmieściu Południowym. Pierwsze natarcie odbyło się natychmiast po rozpoczęciu powstania. Kolejne natarcia w dniach 3, 4, 5, 10 VIII – niestety nieskuteczne. W ostatnim natarciu udało się jednak zniszczyć jeden z dwóch bunkrów przed gmachem oraz poważnie uszkodzono parter i trzecie piętro. 14 Niemieckie gniazdo oporu w budynkach „Małej PAST-y” stanowiło bardzo poważne zagrożenie nie tylko dla powstańców, ale także ludności cywilnej. W zasięgu niemieckiej broni maszynowej znajdowała się ul. Piusa XI, a także częściowo ulice: Krucza, Mokotowska i Aleje Ujazdowskie. Budynek "Małej PAST-y" będąc izolowanym punktem oporu wewnątrz obszaru polskiego, wiązał znaczne siły powstańcze. Dodatkowym utrudnieniem w zdobyciu tego newralgicznego punktu była bliskość pozycji niemieckich w dzielnicy policyjnej, z silną obsadą gmachu Gestapo przy Al. Szucha. Z tej strony niemiecka załoga PAST-y oczekiwała odsieczy. 12 „bunkier Kutschery” – okupacyjna siedziba SS-Brigadeführer und- Generalmajor der Polizei Franz Kutschera (przedwojenna siedzib Poselstwa Holenderskiego w Alejach Ujazdowskich 23) 13 Przed wojną bardzo popularny park z licznymi atrakcjami wypozcynkowo-rozrywkowymi, z licznymi pawilonami kawiarnianymi w stylu „architektury szwajcarskiej”. W 1939 roku utracił swoją popularność ze względu na bliskość siedziby Gestapo w Alei Szucha. W czasie powstania przebiegała tędy linia walk, w trakcie których dolina uległa kompletnemu zniszczeniu. Park zajmował obszar od ulicy Pięknej, do Alei Róż po przebitą w XIX wieku ulicę Fryderyka Chopina 14 M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy VII Zgrupowania AK "Ruczaj" w Powstaniu Warszawskim 1944 r., Warszawa 1998 s.130
  • 17. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 17 | S t r o n a Z gmachu Gestapo wyruszały czołgi i duże grupy żołnierzy. Zdarzały się sytuacje, w których Niemcy wykorzystywali jako „żywe tarcze” zatrzymane po drodze polskie kobiety. Pewnego sierpniowego dnia taki właśnie konwój, składający się z kolumny czterech czołgów typu Pantera i dużej grupy żołnierzy wyruszył z Szucha w kierunku Piusa. Do „osłony” kolumny zabrano kilkadziesiąt kobiet z grupy więzionej w Gestapo oraz z zatrzymanych przy ul. Chocimskiej i Koszykowej. Część z nich siedziała na czołgach, pozostałe szły obok przemieszane z niemieckimi żołnierzami, których wielu pozakładało damskie chustki i płaszcze. 15 Przez takie działania okupanta zebranie odpowiednio dużej liczebnie i ogniowo grupy szturmowej było bardzo utrudnione. Zbyt duże siły powstańcze zaangażowane były w uszczelnianie pierścienia zamykającego. Kolejny szturm zaplanowano na dzień 23 VIII. W tej właśnie akcji brał udział mój dziadek. Atak planowano już w nocy z 21 na 22 VIII – „w nocy z 21 na 22 sierpnia o godz. 2.45 oddziały przygotowane do szturmu rozpoczęły zajmowanie stanowisk. Na dachu przecięto przewody telefoniczne i energetyczne. O godz. 4.15 saperzy zdetonowali ładunki wybuchowe założone na kierunkach szturmu od strony zachodniej. Niestety wyłom powstały w wyniku wybuchu w narożniku dachu był tak mały, że żołnierze musieli się przeciskać pojedynczo.” 16 Tego rodzaju atak nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Oprócz frontalnego ataku rozważano także inne metody, które zmusiłyby Niemców do opuszczenia stanowisk. Jedną z nich było podpalenie. Specjalnie w tym celu saperów wyposażonych w dwa miotacze ognia. Płomienie miotaczy o zasięgu 50 m okazały się jednak mało skuteczne. 7 rano powstańcy jeszcze raz wykorzystali miotacze i butelki zapalające – wzniecili pożar w zachodniej oficynie, również bez większego skutku. Dwie godziny później wprowadzenia do akcji motopompy. Niemcy jednak udaremnili atak – strzelec wyborowy przestrzelił dyszę motopompy, a potem postrzelił w głowę żołnierza kierującego dyszą motopompy. Po pewnym czasie podjęto jeszcze jedną próbę – kilku powstańców wyposażonych w drabinę oblało strumieniem benzyny ścianę budynku głównego i przyległej oficyny. Mój dziadek brał udział w tej akcji, co zostało nawet uwiecznione przez powstańczego fotografa. 15 http://www.sppw1944.org/index.html?http://www.sppw1944.org/powstanie/pasta.html 16 M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy… Op.Cit. s. 96-97
  • 18. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 18 | S t r o n a Próba podpalenia oficyny „Małej PAST-y” – na drabinie z przewodem od motopompy mój dziadek Źródło: Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 [w:] http://www.sppw1944.org/index.html?http://www.sppw1944.org/powstanie/pasta.html Gdy prawie po 40 latach od tamtych wydarzeń (1982 rok) mój dziadek wraz z grupą pozostających przy życiu żołnierzy 136 plutonu pocztowego PN/AK spisywali swoje wspomnienia, rozważali również inne możliwości podpalenia Małej PAST-y (zostało to spisane w formie jednostronicowego maszynopisu, który posiadam w swoich zbiorach): „O ile chodzi o podpalenie Małej Pasty, to taka możliwość istniała od samego początku powstania przy pomocy użycia zwykłej zapałki lub butelki zapalającej z benzyną, a więc bez trudności związanych z użyciem specjalnej pompy-miotacza benzyny. Przylegająca do Małej Pasty frontowa część budynku Piusa Nr 21 od strony ul. Marszałkowskiej, była wówczas zburzona, gruz uprzątnięty, tak że cała ściana szczytowa Małej Pasty była dostępna. Zaraz 2-go sierpnia z rana, gdy pod Małą Pastą z pl. Zbawiciela przybyła drużyna plutonowego „Blizny” (Jerzego Bobińskiego) z plutonu 136, żołnierze wykuli w ścianie szczytowej prostymi narzędziami /młotek, oskard, łom/ otwór o średnicy ponad 3 metrów przez który to otwór swobodnie mogli wchodzić do sutereny pod budynkiem głównym. Drużyna „Blizny” była za słaba aby przez ten otwór zaatakować Niemców. Wkrótce
  • 19. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 19 | S t r o n a Niemcy otwór ten od wewnątrz zatarasowali różnymi meblami. Wystarczyło wrzucić na tę drewnianą zaporę zapałkę lub butelkę zapalającą z benzyną by spowodować groźny pożar, a uciekających w czasie pożaru w dzień z tego obiektu Niemców wyłapać, ale nikomu z żołnierzy-pocztowców nie przyszło na myśl aby samemu podpalać własny dom. Sądzę, że kpt. „Piorun”, który był pod „Małą Pastą” tylko przelotnie nie wiedział o tej możliwości. Zastosowanie obok pompy również i tej metody podpalenia „Małej Pasty”, przyczyniłoby się do zajęcia tego obiektu już w pierwszym dniu szturmu generalnego tj. 22 sierpnia 1944 r. w dzień.” Maszynopis z 1982 roku, który miał być wykorzystany w artykule w „Kronika Warszawy” – autorem był prawdopodobnie Mieczysław Ćwikowski ps. „Zbigniew” Niemcy zaczęli uciekać – była noc 23 VIII 19444 roku… Wydarzenia te, tak oto wspominał dowódca mojego dziadka, por. „Zbigniew” – Mieczysław Ćwikowski: „około godziny 2.20 nad ranem Niemcy zaczęli niepostrzeżenie opuszczać budynek. Noc była ciemna, zaczynał padać deszcz. Moment ucieczki został zauważony przez
  • 20. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 20 | S t r o n a powstańców. Jeden z oddziałów bat. Ruczaj pod moim dowództwem wdarł się do wnętrza gmachu biorąc do niewoli 23 Niemców i uwalniając 22 zakładników.” 17 Niemiecka załoga „Małej PAST-y” liczyła 117 osób. Dysponowali dosyć dużą siłą ognia: ponad 180 karabinów i pistoletów maszynowych, setki granatów i pancerfausty. Do niewoli, według różnych dokumentów i relacji dostało się około 65-76 jeńców, zginęło około 18-21 Niemców. Co najmniej 15 wraz z dowódcą por. Jungiem przedarło się przez pierścień oblężenia i dotarło do pozycji niemieckich. Budynek „Małej PAST-y” był przez kilka dni siedzibą batalionu „Ruczaj”. Od 6 IX przeniosła się tam z Jasnej Komenda Głowna AK. Po upadku Powiśla (7 IX) wzmogło się ostrzeliwanie powstańczych pozycji na Śródmieściu Południowym z artylerii ciężkiej, a także znacząco wzrosła ilość bombardowań. Niektóre ulice, a nawet budynki na tych ulicach przechodziły z „rąk do rąk” czyniąc w ten sposób granicę między walczącymi stronami niezwykle płynną. 18 W walkach o gmach „PAST-y” (dużej) na Zielnej brała udział bratanica mojego dziadka – Jadwiga (córka Zygmunta i Heleny zamordowanych przez faszystów 8 VIII na Woli), wówczas 20-letnia dziewczyna. Gmach PAST-y został zdobyty 3 dni wcześniej niż „Mała PAST-a” – 20 VIII 1944 roku. Przez kolejne dni Batalion „Ruczaj” w dalszym ciągu walczy w obszarze Śródmieścia-Południe broniąc ulice Chopina, Koszykową i Natolińską oraz Plac Zbawiciela. Pozostaje tam do kapitulacji Powstania Warszawskiego w dniu 2 X 1944 roku. Straty batalionu liczącego około 1 500 żołnierzy w czasie Powstania Warszawskiego wyniosły ponad 250 zabitych. 17 M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy… Op.Cit. s. 88-89 18 http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/obwod_I.htm
  • 21. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 21 | S t r o n a W swoich wspomnieniach dziadek stwierdza: „[…] po zakończeniu powstania zostałem wywieziony wraz z grupą kolegów z baonu do obozu pracy w Niemczech Berlin Gesundbrunnen gdzie przebywałem do 27 IV 45 r. (właściwie cała nasza grupa uciekła) i przedostałem się przy pomocy wojsk radzieckich do Warszawy." 19 Z zachowanej karty meldunkowej sporządzonej w Berlin Gesundbrunnen wynika, że dziadek znalazł się tam 18 X, a zarejestrowany został 20 X 1944 roku. Jako miejsce przeznaczenia zapisano obóz pracy "PFALGLAF" (fabryka akumulatorów). Dokument z obozu pracy z 20 X 1944 roku W dniu 27 IV 1945 roku z grupą kolegów ucieka z obozu i powraca do Warszawy… Z domu na Ożarowskiej nie pozostało nic… gruz i wielka dziura w ziemi po niemieckich bombardowaniach. Tak jak większość warszawiaków musiał swoje życie rozpocząć od nowa… Wraz z bratem Czesławem sprzedali to, co zostało z ich rodzinnego domu na Ożarowskiej. W 1947 roku Mieczysław występuje jako strona w umowie sprzedaży „pustego placu budowlanego o powierzchni 1097 m² położonego wcześniej w kolonii Koło nr 628A, ujętego w rejestrze hipotecznym nr 2030.” 20 W akcie sprzedaży podaje się adres zamieszkania Mieczysława w 1947 roku – Olsztyn, ul. 22 Stycznia nr 3. Wymienia się także podstawę ustalenia tożsamości: „w braku rekognosentów, stwierdziłem tożsamość na podstawie okazanej mi przez […] Mieczysława Tykwińskiego legitymacji z fotografią wydanej 19 fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego…Op.Cit 20 akt z dnia 25 IV 1947 roku, Rep. Nr 337
  • 22. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 22 | S t r o n a przez Dyrekcję Poczt i Telegrafów w Olsztynie w dniu 11 września 1946 roku nr 18/1.”21 Moi dziadkowie i mama w Olsztynie pojawili się na pewno przed 20 VII 1945 roku – tak przynajmniej wynika z zachowanego dokumentu zatrudnienia mojej babci, która w tym dniu została zatrudniona w Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Olsztynie. Dlaczego akurat w Olsztynie? To pytanie pozostanie zapewne już bez odpowiedzi. Można jedynie zakładać, że było to podyktowane możliwością zapewnienia bytu rodzinie. Olsztyn w przeciwieństwie do Warszawy nie był aż tak zniszczony. Do 1945 roku dotrwał w zasadzie bez większego szwanku. Dopiero wyzwoliciele z Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku rozpoczęli niczym nieuzasadnione podpalanie niezniszczonego miasta. W tym czasie ponad 1 000 budynków legło w gruzach, co stanowiło 36% stanu nieruchomości miasta. Rosjanie zniszczyli sieć elektryczną, wodociągową, kanalizacyjną i gazową, a dworzec kolejowy wysadzono w powietrze w lutym 1945 roku. Pierwsze transporty z przesiedleńcami z Kresów Wschodnich dotarły do Olsztyna w maju 1945 roku. W dniu 23 V 1945 roku władze radzieckie przekazały zniszczone miasto polskiej administracji. Olsztyn po wojnie najpierw był stolicą Okręgu Mazurskiego, następnie województwa olsztyńskiego.22 Być może moi dziadkowie i mama przybyli do Olsztyna z falą osadników w maju 1945 roku. Urząd Pocztowy Nr 1 (zwany Pocztą Główną) w okresie powojennym rozpoczął swoją działalność w dniu 13 IV 1945 roku, lokując się w zabytkowym gmachu poczty z 1887 roku przy ul. Wilhelmińskiej (po wojnie Pieniężnego). Przez pierwsze lata powojenne dziadkowie mieszkają przy ulicy 22-Stycznia, między Emilii Palter, a 1-go Maja. W tamtym okresie dziadek jest pracownikiem Obwodowego Urzędu Pocztowego Olsztyn 1, przy ul. Pieniężnego 21 (dawna Wilhelmowska). Mieczysław TYKWIŃSKI pierwszy od prawej – Olsztyn (między 1947-1950 rokiem) 21 Ibidem 22 http://www.historia.olsztyn.pl/pod-panowaniem-prusko-niemieckim-1772-1945.html
  • 23. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 23 | S t r o n a W dniu 10 II 1946 roku wstępuje do Polskiej Partii Socjalistycznej (numer rejestru 523, legitymacja członkowska Nr 250522). Od 2 VIII 1949 roku był również członkiem Związku Zawodowego Pracowników Łączności (legitymacja Nr 0020580). Legitymacja PPS z 1946 roku Legitymacja Związku Zawodowego Pracowników Łączności z 1972 roku
  • 24. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 24 | S t r o n a Lata powojenne, to budowanie wszystkiego od nowa. Dziadek chcąc zapewnić swojej rodzinie lepszy byt powrócił do dodatkowego zajęcia, którym się wcześniej parał – ambulanse pocztowe. Nie było to już jednak to, co przed wojną. Życia rodzinnego prawie nie miał, a pieniędzy wystarczało ledwie na potrzeby bieżące. Mieczysław Tykwiński (piąty od prawej) z pracownikami Ambulansów Pocztowych – około 1949 roku Olsztyn – kamienica przy ul. 22-Stycznia 3 (dawne mieszkanie moich dziadków) Do roku 1945, nazwa ulicy brzmiała Post-Straße (ulica Pocztowa), a druga część wybudowana w latach 1914-24 brzmiała Treudank-Straße (ulica Wdzięczności). Ulica znajduje się na południowym Śródmieściu. Ulica biegnie pomiędzy Pocztą Główną (przy ulicy Pieniężnego) i dawnym Telegrafem, na zapleczu Centrum Handlowego Alfa Centrum i za pomnikiem Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej (zwany potocznie Szubienicami) do ulicy Emilii Plater i Reja przy gmachu dawnej Rejencji olsztyńskiej, dzisiejszego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i Urzędu Marszałkowskiego. Dawniej od ulicy odchodiła ulica
  • 25. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 25 | S t r o n a Fabryczna (Fabrik-Straße), która nie istnieje od wybudowania C.H. Alfa Centrum. Nazwa ulicy upamiętnia dzień wyzwolenia miasta Olsztyna przez Armię Radziecką.23 Było to prawdopodobnie mieszkanie pocztowe (służbowe), które dziadkowie dostali razem z pracą – to wyjaśniałoby po części powód ich zamieszkania właśnie w Olsztynie. W 1954 roku moi dziadkowie powracają do Warszawy. W tym czasie mój ojciec służył w Warszawie i tam właśnie dostał wojskowe mieszkanie służbowe. Powodem przeprowadzki były zapewne narodziny mojej siostry i konieczność pomocy w jej wychowaniu. Dziadek, zapewne przy pomocy swojego brata Czesława podejmuje pracę w Ministerstwie Poczt i Telegrafów. W październiku 1954 roku zostaje skierowany na kurs planowania i sprawozdawczości zaopatrzenia materiałowo- technicznego Poczty Polskiej. Zaświadczenie o ukończeniu kursu z 1954 roku Pod koniec lat 50-tych XX wieku rozpoczyna pracę w Instytucie Łączności, a dokładnie w Centralnym Ośrodku Organizacji i Mechanizacji Poczty w Warszawie przy ulicy Grochowskiej, gdzie pracował do czasu przejścia na emeryturę. 23 https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Ar%C3%B3dmiejskie_ulice_i_place_w_Olsztynie
  • 26. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 26 | S t r o n a Legitymacja pracownicza z 1969 roku 1958 rok, Warszawa – w mieszkaniu na Nowolipkach
  • 27. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 27 | S t r o n a 1960, Warszawa – z córką i zięciem w parku Na początku lat 60-tych XX wieku dziadkowie stają się właścicielami spółdzielczego segmentu położonego w podwarszawskiej Falenicy. Był to niewielki segmentowy domek parterowy z malutkim ogrodem (dwa pokoje, kuchnia, łazienka – łącznie 50 m²) oznaczony numerem spółdzielczym 952/9 przy ulicy Ochoczej 69. Tam właśnie mieszkałem z dziadkami od 1965 do sierpnia 1974 roku – to były najpiękniejsze lata mojego dzieciństwa... 1968 rok w Falenickich lasach – ten mały chłopiec na rowerze to ja
  • 28. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 28 | S t r o n a 1966 rok – nad Morskim Okiem W 1969 roku na podstawie Uchwały Rady Państwa z 14 VII 1969 roku mój dziadek został odznaczony „Srebrnym Krzyżem Zasługi” (Legitymacja Nr 1741-69-100). Było to coś w rodzaju uhonorowania jego 40 lat pracy zawodowej. Legitymacja Nr 1741-69-100 z 1969 roku Ostatnie lata swojej pracy mój dziadek poświęcił opracowywaniu pierwszego polskiego kodu pocztowego – tego, którego dzisiaj tak powszechnie używamy.
  • 29. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 29 | S t r o n a Był jednym z twórców tego systemu – w pierwszych książkach kodowych jego nazwisko było wymieniane wśród zespołu autorskiego. W tamtych, jeszcze niezinformatyzowanych czasach było to przedsięwzięcie o niezwykle dużym stopniu trudności. Pamiętam z dzieciństwa jak dziadek przynosił do domu olbrzymie płachty papieru z tysiącami cyferek – wtedy zupełnie nie rozumiałem do czego to mogło służyć. Pod koniec 1971 roku przeszedł na emeryturę. System kodów pocztowych (Pocztowe Numery Adresowe – PNA) wprowadzono już bez jego udziału – w dniu 1 I 1973 roku, na mocy zarządzenia nr 89 Ministra Łączności z 17 XI 1972 w sprawie wprowadzenia pocztowych numerów adresowych i zmiany Ordynacji pocztowej. W szeroko pojętej telekomunikacji przepracował ponad 40 lat swojego życia. Pod koniec swojej pracy zawodowej został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta”. Ze swoimi byłymi współpracownikami pozostawał jednak przez lata w kontakcie. O moim dziadku nie zapominał również były pracodawca – w dniu 1 V 1978 roku uchwałą Głównego Zarządu ZZPŁ został odznaczony Honorową Odznaką Związku Zawodowego Pracowników Łączności (legitymacja Nr 7396). Legitymacja z 1978 roku Natomiast w dniu 18 X 1983 roku (dosłownie na kilka dni przed śmiercią) Minister Łączności nadał mu Złotą Odznakę Zasłużonego Pracownika Łączności (legitymacja Nr 98-5-83).
  • 30. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 30 | S t r o n a Legitymacja z 1983 roku Między 1974-1976 rokiem mój dziadek zaczął ubiegać się o uprawnienia kombatanckie. Nie wiem dlaczego nastąpiło to dopiero wtedy. Być może wcześniej członkowie Armii Krajowej nie mieli takiej możliwości. W dniu 14 X 1976 roku otrzymał legitymację członka Związku Bojowników o Wolność i Demokrację Nr 12722/45 i został zarejestrowany pod Nr ewid. W-50722. Legitymacja ZBoWiD z 1976 roku
  • 31. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 31 | S t r o n a Z zaświadczenia ZBoWiD wynika, że dziadek brał udział w ruchu oporu zaledwie trzy miesiące, czyli przez okres Powstania Warszawskiego. Jest to oczywiście nieprawda. Do Ruchu Oporu należał od 1942 roku działając w szeregach organizacji „Polska Niepodległa”, co zapewne w latach 70-tych XX wieku w komunistycznym państwie nie było informacją pożądaną i godną zamieszczenia w oficjalnych dokumentach. Zaświadczenie ZBoWiD z 1976 roku o uczestnictwie w Ruchu Oporu
  • 32. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 32 | S t r o n a Po śmierci mojej babci w 1977 roku dziadek przeprowadził się do mieszkania moich rodziców na Nowolipkach w Warszawie. W Falenicy zamieszkała moja siostra z mężem i synem. Dziadek był wtedy głęboko nieszczęśliwy – utracił najbliższą osobę, z którą spędził 45 lat życia i miejsce, które dla niego było drugą „Ożarowską”. Dla mojego dziadka siedzenie w czterech ścianach mieszkania na trzecim piętrze było męczarnią. Kochał ruch, prace ogrodowe, zapach kwiatów… W Falenicy miał mały ogródek… rosło tam wszystko – od marchewki po piękne dalie i azalie. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni było tam zawsze kolorowo. Tego mu zapewne brakowało… Nie oglądał się jednak na swoje potrzeby, chęci i marzenia. Segment oddał swojej wnuczce, bo taka była wtedy potrzeba. Nigdy tego nie wypomniał, ale cierpiał po cichu. Dobrze go znałem – wiedziałem kiedy jest smutny, zły i zaprzątnięty swoimi wspomnieniami. Mniej więcej w tym samym czasie rodzice kupili kawałek ziemi nad Narwią. Rok później wybudowali niewielki domek letniskowy. Dziadek odnalazł swój azyl – mieszkał tam od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Czasami ciężko go było namówić do powrotu. Tak jak w Falenicy pielęgnował ogród, w którym rosło dosłownie wszystko. Pamiętam jak z sobotnio-niedzielnych pobytów na działce przywoziliśmy całe naręcza kwiatów, świeże warzywa i owoce. Mój dziadek miał „rękę” ogrodnika – cokolwiek wsadził do ziemi rosło i owocowało. Pod koniec lat 70-tych XX wieku pewien znajomy dziadka przywiózł z USA nasiona pomidorów. Dziadek oczywiście posadził i wyrosły z tego dorodne sadzonki, a z nich… niezwykłe jak na tamte czasy pomidory. Niektóre były czarno-zielone, inne żółte o dziwnym owalnym kształcie, a jeszcze inne zupełnie zielone. Dzisiaj to już żadna rewelacja, ale w tamtych czasach jedząc żółtego, czarnego lub zielonego pomidora czułem się naprawdę dziwnie. Dziadek miał swoje tajemne sztuczki o których nie chciał mówić, twierdząc, że odbiorą nam apetyt. Miał rację… dobrze, że długo to trzymał w tajemnicy. Około 1982 roku mój dziadek zaczął się bardzo często spotykać ze swoimi kolegami z okresu Powstania Warszawskiego. Pamiętam, że jeździł wtedy na Ratuszową, gdzie odbywały się spotkania żyjących członków 136 plutonu PN/AK, 3 kompanii batalionu „Ruczaj”. W spotkaniach tych uczestniczył na pewno były dowódca mojego dziadka Mieczysław Ćwikowski, a także Władysław Wielemborek. Innych nazwisk nie zapamiętałem. Powodem tych wielogodzinnych spotkań była potrzeba spisania wspomnień pozostałych przy życiu żołnierzy plutonu pocztowego PN/AK Nr 136. Efektem tych spotkań był artykuł w „Kronice Warszawy”24 W moim archiwum zachował się fragment spisanego przez mojego dziadka szlaku bojowego – materiał ten został użyty w „Kronice Warszawy”, a także w tym opracowaniu. 24 Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu pocztowego PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego
  • 33. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 33 | S t r o n a Własnoręcznie spisane wspomnienia z Powstania Warszawskiego (szlak bojowy) – materiał do Kroniki Warszawy z 1982 roku
  • 34. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 34 | S t r o n a Na początku października 1983 roku ścieląc swoje własne łózko dostał wylewu krwi do mózgu. Nigdy wcześniej na nic poważnego nie chorował. Miał owszem cukrzycę, ale „żył” z nią przez długie lata bez większych przygód. Nigdy nawet nie był u dentysty – w podeszłym wieku miał wszystkie swoje zęby. Zmarł w poniedziałek wieczorem, dnia 24 X 1983 roku… Akt zgonu Nr VI-2548/83 USC Praga-Południe
  • 35. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 35 | S t r o n a Gdy zachorował, a później umarł byłem daleko od niego. Od 26 IX 1983 roku byłem kadetem szkoły wojskowej. Przyjechałem dopiero na jego pogrzeb… Wtedy właśnie nastąpiło dosyć dziwne wydarzenie. Na pogrzeb dziadka pojechałem w mundurze – mogłem przebrać się w cywilne ubranie, ale jakiś głos wewnętrzny mówił mi, że mam pojechać właśnie w mundurze. W tym samym czasie w dalekim Szczecinie służbę wojskową odbywał mój najlepszy przyjaciel – Zbyszek. Jakie było moje zdziwienie, gdy przed cmentarną kaplicą na Wólce Węglowej zobaczyłem go – również w elegancko wyprasowanym mundurze. W przeciwieństwie do mnie on był już „starym” żołnierzem kończącym niedługo służbę. Widok wyprasowanego, wystrzyżonego i „dociągniętego” regulaminowo „starego” żołnierza budził pewne zdziwienie. Gdy zapytałem go co tu robi, powiedział, że miał sen… Przyśnił mu się mój dziadek i kazał być w mundurze określonego dnia i godziny na cmentarzu. Początkowo myślałem, że Zbyszek po prostu próbuje jakoś rozładować ciężką i smutną atmosferę i wymyśla jakieś niestworzone historie. Okazało się jednak, że nie były to fantazje wesołka. Sen był ponoć tak sugestywny, że Zbyszek nie mógł już tamtej nocy usnąć. W środku nocy zaczął prasować swój wyjściowy mundur i polerować buty. Rano poszedł do swojego dowódcy i poprosił go o przepustkę. Na pogrzeb przyjechał prosto z dworca. Mój dziadek bardzo lubił Zbyszka – traktował go jak swojego „przyszywanego” wnuka. I tak we dwóch stanęliśmy przy jego grobie. Pożegnaliśmy go jak żołnierze, żegnają innego żołnierza… w milczeniu, na baczność, oddając honory... Można powiedzieć, że miał pogrzeb z asystą wojskową. Pochowany został na Cmentarzy Północnym na warszawskiej Wólce Węglowej – kwater W-XI-3-9-17.
  • 36. Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 36 | S t r o n a 19311928 19461943 1976 1935 Warszawa, 14 września 2015 roku