1. MAUS I
Mój ojciec krwawi historią.
Od połowy lat 30-ych do zimy 1944
RETROSPEKCJA
Jest lato. Dziesięcioletni Artie ściga się z kolegami na podwórku na wrotkach. Artiemy odpina się
jedna wrotka i się przewraca. Chłopaki krzyczą ”kto ostatni ten zgniłe jajo”, lecz ci nie zwracają
uwagi na szlochającego Artiego.
Artie idzie do ojca, który reperował coś na trawniku przed domem. Ojciec prosi go o pomoc i
pyta się syna czy płacze. Artie skarży się, zaistniałą sytuacją, a ojciec na to „Przyjaciele? Twoje
przyjaciele? Ty ich zamknij razem na tydzień do jednego pokoju bez żadnego jedzenia… to ty
WTEDY dopiero będziesz wiedzieć, jakie oni są przyjaciele!”
Ten fragment jest w dalszej części komiksu przytaczany.
I – SZEJK
DZIŚ
Artie odwiedza ojca w Rego Park. Nie byli ze sobą zbyt blisko. Dowiadujemy się, że Artie ma
kobietę, a matka Artiego popełniła samobójstwo, a ojciec miał dwa zawały. Ożenił się powtórnie
z Malą, która była znajomą sprzed wojny i też była ocalała. Ojciec cały czas denerwuje się na
Malę.
Władek wściada na rower stacjonarny i zaczyna opowiadać o swojej przeszłości na prośbę
Artiego.
KIEDYŚ
Ojciec był przedsiębiorcą z branży tekstylno-handlowej. Był przystojny i miły, oglądały się za
nim dziewczyny. Poznał się z Lusią przez znajomego, który powiedział mu, że ona chce go
poznać. Lusia latała za Władkiem, który raczejs tarał się zdawkować znajomość. Zaproponowała
mu nawet zaręczyny, lecz ten wolał o tym nie rozmawiać. Wspomina, że Lusia pochodzi z dobrej
lecz nie zamożnej rodziny.
Pojechał do rodziny 60km dalej. Tam Kuzyn mówi mu, że dziewczyna z jego kalsy chce go
poznać i ma na imię Andzia. Od razu informuje, że jest inteligentna i pochodzi z bogatej rodziny.
Doszło do spotkania na drugi dzień. Władek mówi, że zna angielski i że zawsze chciał wyjechac
do Ameryki. Podał jej swój numer i gdy był w Częstochowie to ona do niego od razu zadzwoniła,
a potem rozmawiali ze soba już bardzo często. Andzia pisała listy i przysłała swoje zdjęcie, które
zobaczyła Lusia. Władek poinformował Lusię, że chce się ożenić z Andzią, co było trudne.
2. Władek został zaproszony na obiad do rodziny Andzi – który byli milionerami, produkując
pończochy. Gdy był sam w jej domu, zajżał do jej szafy i zobaczył tam fiolki z lekami. Zastanawiał
się po co mu taki kłopot, jeśli ona jest chora. Okazało się, że Andzia jest bardzi chyda i nerwowa.
Pod koniec 1936 zaręczyli się i Władek przeniósł się z Częstochowy do Sosnowca do Andzi.
Władek przypomina sobie jeszcze jedną sytuację zanim zaręczył się z Andzią. Pewnego dnia
przyszła do niego Lusia i zaczęła błagać na kolanach, by on do niej wrócił. Poprosił znajomego,
który ich poznał, żeby zrobił z tym porządek. Lusia więcej już nie nachodziła Władka, ale Andzia
też przestała do niego pisać. Okazało się, że Lusia wysłała Andzi list, w którym opisuje Władka w
bardzo złym świetle. Władkowi udało się przekonać Andzię po dłuższym czasie, że to wszystko
nie prwada co Lusia napisała.
Po ślubie wprowadzili się do mieszkania, które dostali w prezencie ślubnym od ojca Andzi.
Dostał również złoty zegarek.
DZIŚ
Władek prosi Artiego, żeby nie pisał w książce o Lusi itp, ponieważ to nie ma nic wspólnego z
Hitlerem i zagładą. Artie nalega, argumentując to, że takie szczegóły przedstawią go w bardzo
dobrym świetle, lecz Władek uważa, że tak nie wypada bo to są rzeczy prywatne.
II – MIODOWY MIESIĄC
DZIŚ
Artie regularnie jeździł do ojca. Władek ma manię liczenia swoich tabletek i opowiada na co one
są i dlaczego ich ma tak dużo. Artie zapytał się o chłopaków mamy i Władek mówi, że miała
jednego z Warszawy, ale on był komunistą.
KIEDYŚ
Nawet gdy byli po ślubie, to Andzia się z nim widywała. Władek na początku nie wiedział, że ten
chłopak był komunistą, aż pewnego dnia gdy wrócił do domu z podróży w interesach pod jego
domem była policja, a ktoś mu powiedział, że aresztowali krawcową z ich piętra, bo znaleźli u
niej dokumenty komunnistyczne. Okazało się, że Andzia tłumaczyła dokumenty komunistyczne
dla tego chłopaka na niemiecki. Dostała telefon z ostrzeżeniem, że ją podejrzewają o konspirację.
Ta schowała dokumenty u krawcowej. Władek chciał nawet wziąć rozwód z Andzią jak się o tym
dowiedział.
Władek mówi, że teść dawał im dużo pieniędzy za które Władek otworzył w Bielsku. Z Andzią
widział się tylko w weekendy.
W 1937 urodził się ich syn Rysiu.
Potem Władek dostał telefon w Bielsku, że Andzia jest chora. Okazało się, że po porodzie
załamała się nerowowo. Zalecono jej wyjazd do sanatrium w Czechosłowacji. Wtedy w pociągu
pierwszy raz ujżeli flagę ze swastyką. Pasażerowie zaczęli opowiadać, jak Żydom się ciężko w
Niemczech.
3. Życie w sanatorium.
Wróćili po trzech miesiącach. Władek dowiedział się, że jego fabryka została obrabowana.
Fabrykę urządzili od nowa z pomocą teścia i przenieśli się do Bielska. Bardzo dobrze im się
powodziło. W mieście zaczęły się akcje antysemickie, na co polska policja nie reagowała. Władek
24 sierpnia 1939 roku dostał list z powołaniem do armii. Zbliżała się wojna. Rodzina przenosi
się do Sosnowca, a Władek każe zabierać Andzie drogie figurki porcelanowe. Władek ruszył zato
na granicę niemiec z armią.
DZIŚ
Władek opowiada o operacji oka.
III – JENIEC WOJENNY
DZIŚ
Rozmowa przy stole o tym, jak Artie nie chciał jeść w dzieciństwie.
KIEDYŚ
Władek opowiada Artiemu jak go ojciec chciał uchronić przedc wojskiem poprzez głodówki,
krótki sen itp., przed każdymi badaniami kontrolnymi lekarskimi.
Władek na froncie. Zabił wtedy pierwszego niemieckiego żołnierza. Hitlerowcy zdobyli ich
brzeg rzeki i złapali Włodka, który miał ciepłą lufe i wiedzieli, że do nich strzelał. Zabrano go na
drugą stronę rzeki w celu poszukiwań ciał zatrzelonych Niemców. Władek znalazł ciało swojej
ofiary.
Wywieziono wszystkich jeńców w okolice Norymbergi. Tam oddzielono Żydów od reszty i
krzyczano, że przez nich ta wojna. Włodkowi wraz kilkoma innymi kazano wysprzątać stajnię, w
której później mieszkali. Następnie przewieziono ich do większego obozu jenieckiego, gdzie
mieszkali w namiotach, a było wtedy bardzo zimno. Modlili się bardzo dużo, ponieważ nie było
co robić. Mogli raz na tydzień wysyłać list przez Czerwony Krzyż, a w odpowiedzi dostawali
paczki z czekoladą, papierosami i dżemem, a tym Władek handlował Jednocześnie wiedział, że z
rodziną wszystko ok.
Pewnego dnia wywieszono ogłoszenie, że jest praca dla Żydów na zwolnionych stanowiskach po
Niemcach, którzy wyjechali na front. Wywieziono ich do niemieckiego zakładu oraz
zakwaterowali przyzwoitych drewnianych domkach. Praca polegała na niwelacji terenu. Kilku
nie wytzrymywało i wracali na śmierć do namiotów. Władek został i pewnej nocy przyśnił mu
się głos, który powiedział mu, że wydostanie się stamtąd w dzień Parszas Truma. Władek
zapytał rabina kiedy będzie ten dzień i dowiedział się, że za neicałe trzy miesiące. Gdy nadszedł
ten dzień, Hitlerowcy zwołali zbiórkę i zwalniali jeńców do domów.
Pociąg jednak nie zatrzymał się w Sosnowcu, czego spodziewał się Władek. Władek dojechał do
Lublina. Dowiedział się, że poprzedni transport Żydów rozstrzelano w lesie. Oni mieli być
następoni. Przyszła jednak nadzieja. Ktoś z gminy przekupił Niemców, żeby wypuścili tych,
którzy będą zgłoszeni przez tutejszych Żydów jako ich krewni. Władek miał znajomego Arbuza
4. w Lublinie i poprosił o zarejestrowanie go jako jego rodzina. Udało się wyjść z obozu właśnie w
ten sposób.
Władek mieszkał przez jakiś czas u Arbuzów, ale chciał przedostać się za granicę do rodziny.
Potrzebował jednak legalnych papierów. Jako Polski Żołnierz ugadał się z konduktorem, który
pomógł mu się przedostać do Sosnowca pociągiem. Władek udał się do domu.
Władek zobaczył się z rodziną. Dowiedział się, że mama ma raka. Miesiąc lub dwa miała umrzeć.
Ojciec miał zgoloną brodę, co dla religijnego Żyda było dość dziwne. Okazało się, że Nimcy na
ulicy jakiś czas temu złpali Żydów, zacżęli ich bić i zanim ich puścili, ogolili im brody. Niemcy też
zabrali jego fabrykę wody sodowej. Następnie ojciec Władka zwiózł go do Sosnowca do Andzi, a
to nie było daleko. Musieli zdążyć przed godziną policyjną. Andzia i Rysiu na widok ojca bardzo
się ucieszyli, choć początkowo Rysiuo zaczął krzyczeć w ramionach ojca. Jak się okazało,
krzyczał przez to, że guziki w mundurze Władka były zimne.
DZIŚ
Władek mówi, że byli szczęśliwi, choć było im bardzo ciężko. Nie to co teraz z Malą. Znów zaczął
narzekać na Malę. Żali się, że Mala cały czas wspomina o jego testamencie i spadku, a Władek
chce te pieniądze zostawić dla Artiego. Artie wzbrania się przed rozmową o tym. Artie wychodzi
do siebie, żartując że musi zdążyc przed godziną polizyjną. Przed wyjściem jednak nie m,oże
znaleść swojego płaszcza. Okazało się, że Władek go wyrzucił, bo mu się nie podobał. Podarował
mu swoją starą kurtkę.
IV – PĘTLA SIĘ ZACISKA
DZIŚ
Ojciec jest zły na Artiego, że ten się spóźnił, ale Artie odpiera zarzuty tłumacząć się, że mówił że
będzie później. Ojciec chciał, by ten mu pomógł w naprawie rynny. Artie namawia go na
fachowca, ale Włdek ne chce o tym słyszeć.
KIEDYŚ
Nadal żyło się luksuowo, choć mieszkało ich w domu u teściów w dwanaście osób. Z rozmowy
wynika, że nie można w skliepach odstać wszystkiego czego by sobie życzyli, dlatego poprzez
wpłaty pieniędzy na konta żydowskich organizacji, dostają od nich dodatkowe paczki. Pozostaje
jeszcze do tego czarny rynek. Na wszystko należy uważać, ponieważ Hitlerowcy za najmniejsze
przewinienie, a czasem i bez niego, wywożą do obozów koncentracyjnych.
Włodek dowiedział się, że fabrykę w Bielsku, tak samo jak wszystkie inne interesy żydowskie
przejęli Niemcy. Wszyscy uważali, że wojna szybko się skończy.
Następnego dnia Włodek poszedł na ulicę Modrzejowską, gdzie był czarny rynek. Tam spotkał
byłego klienta Ilzeckiego, który był krawcem. Ten dał mu kartkę, która mówiła, że Włodek u
niego pracuje. Ilzecki szył mundury dla Niemców.
Włodek zaczął zbierać długi sprzed wojny. Gość od tkanin nie mógł mu oddać pieniędzy,
ponieważ interes należał do Niemca. W zamian skredytował mu kilka metró tkaniny, którą
5. sprzedał Ilzeckiemu. Rodzina ucieszyła się z zaradności Władka, lecz on nie przyznał się do
całości zarobionych pieniędzy, ponieważ by od razu je wydali.
Za parę dni na Modrzejewskiej SS zablokowało całą ulicę i kontorlowali każdego, kto się tam
znajdował wraz z aświadczeniami o pracy. Włodek dał radę się ukryć, a około 50% wszystkich,
którzy tam byli zabrali Niemcy. Gdy opowiedział o tym teściowi, ten zabrał go do znajomego,
który prowadził sklep żelazny, żeby go zatrudnił, dla „legalniejszego” zaświadczenia o pracę.
Włodek przyznaje, że nauczył się tam rzeczy, które bardzo mu się przydały potem w Auschiwtz.
Tak przeżyli jeszcze ponad rok, choć było coraz gorzej. Niemcy byli łakomi na łądne meble jakie
posiadała ich rodzina. Wszystko zanieśli do piwnicy, a zostawili drogie łóżko, aby chora teściowa
mogła na nim leżeć. Następnie teść chciał sprzedać niepotrzebne meble niemieckiemu
urzędnikowi, lecz ten nie zapłacił za zabrane meble.
Pewnego dnia w 1941 Władek szedł do Ilzeckiego, który mieszkał obok dworca, a tam była
akurat łapanka na Żydów, czy byli z papierami czy bez. Zobaczył wtedy Ilzeckeigo, któremu
udało się zabrać go szybko do swojego luksusowego mieszkania i go tam rpzechować przez kilka
godzin, gdy na zewnątrz słychać było strzały i krzyki. Uratował Władkowi życie.
Ilzecki zaproponował Władkowi przechowanie jego dzieci wraz ze swoimi u znajomego Polaka,
gdzie będą bezpieczniejsze. Rodzina Władka na to się nie zgodziła. Uważali, że to szalony pomysł
oddawać dziecko obcym ludziom. Jak się okazało, Ilzecki nie przeżył wojny, a jego syn tak. Rysio
natomiast nie, a rok później i tak musili go oddać do ukrycia.
Wolfi pewnego dnia przyniósł wiadomość, która była rozwieszona po mieście – pozwolicie, że w
streszczeniu nie będę opisywał każdego, kto kim jest - Mówiłą ona o tym, że wszsycy Żydzi w
Sosnowcu mają się przenieść do dzielnicy Stary Sosnowiec do 1 stycznia 1942, a w ich miejscach
zamieszkają ludzie pochodznie a nieżydowskiego. Dwanaście osób z rodziny zamieszkało wtedy
w mieszkaniu z 2,5 małego pokoika. Inni dostawali jeszcze mniejszy metraż, ale Wolfi i teść mieli
różne układy. Nadal można było poruszać się po całym mieście.
Po jakimś czasie było jeszcze gorzej. Zaczęto łapać Żydów, którzy handlowali na czarno, bez
kartek, między innymi przyjaciela teścia wraz z synem, z którymi handlował. Powieszono ich na
Modrzejewskiej dla „pokazówki”. Wisieli tak cały tydzień. Władek nie wychodził przez najbliższe
dni z domu. Bał się, że któryś ze skazanych powiedział coś o nim, bo przecież z nimi handlował.
DZIŚ
Władek wspomniał o pamiętnikach Andzi. Artie bardzo chciał je przeczytać, lecz Włodek
przerwał ten wątek i zaczął dalej opowiadać o wojnie.
KIEDYŚ
Włodek zaczął handlować złotem i biżuterią. Było to łatwiejsze do ukrycia. Handlował również
w branży spożywczej. Pewnego dnia spotkał Szklarczyka, który miał sklep na Modrzewskiej.
Znał się z teściem Władka i poznał go. Ugadali razem interes. Władek miał sprzedawać nadwyżki
Szklarczyka w okolicznych sklepach.
Raz, gdy Włodek przenosił 10 lub 15 kilo cukry zatrzymali go Niemcy. Włodek udawał, że
wszystko jest legalne i przekonywał Niemców, że niesie ten cukier do swojego sklepu. Razem z
6. nimi zapukał do drzwi zaplecza, gdzie ten cukier miał dostarczyć. Właściciel sklepu był
zdziwieny, lecz ci go puścili wolno bez sprawdzania papierów.
DZIŚ
Włodek mówi, że po przenieseniu do Starego Sosnowca była gorzej. Przykrywka w postaci
sklepu żelaznego się skończyła. Załatwił sobie pracę u stolarza, gdzie już pracowali teść i Lolek
za żadne pieniądze, ale potrzebne było zaświadczenie.
KIEDYŚ
Przyszło pismo, że wszsycy Żydzi powyżej 70 roku zycia, 10 maja 1942, będą przeniesieni do
Teresina w Czechosłowacji, ponieważ tam panuje lepsza opieka nad osobami starszymi.
Dizadkowi Andzi mieli około 90 lat. Rodzina jednak zdecydowała się nie oddawać dziadków.
Żydowska policja przychodziła do nich w tej sprawie kilka razy, a ci mówili, że dziadkowi
wyjechali jakiś czas temu bez słowa. Pewnego dnia żydowska policja zabrała teścia. Napisał z
aresztu, że jeśli nie wydadzą dziadków, to zabiorą resztę rodziny. W ten sposób wysłano
dziadków do Czechosłowacji, a tak naprawdę do Auschitz, do gazu. Gdyby nie to, mogłaby zginąć
cała rodzina.
Po tej sytuacji kilka miesięcy był spokój, aż działacze z Geminde przemówili, że wszyscy Żydzi 12
sierpnia mają się zjawić na stadionie w celu sprawdzenia i podstemplowania dokumentów,
które miały ich chronić jako Żydów. Wszyscy wpadli w niepokój. Wachali się czy iść czy nie.
Do władka przyjechał jego ojciec, który mieszkał z siostrą Włodka, Felą i jej czwórką dzeci.
Chciał się poradzić Właska czy ma się udać na stadion. Władek obawiał się, ponieważ ojciec nie
miał żadnych zaświadczeń o pracy. Zdecydowali się jednak pójść, ponieważ przy jednym ze
stolików inspekcyjnych miał siedzieć kuzyn Mordechaj.
Na stadion przyszli prawie wszyscy. Zaczęto segregację. Wszystkich starych, rodziny
wielodzietne i ludzi bez karty pracy kierowali na lewo. Władka i Andzie kuzyn pokierował na
prawo, czyli na tą lepszą stronę. Martwili się jednak o resztę, którą w końcu kuzyn posłał do
reszty na prawo, jednak Felę z dziećmi na lewo, poeniważ byo ich zbyt dużo. Ojciec Władka
przekradł się na złą stronę do córki i wnuczków. Więcej już ich nie zobaczyli. Około jedna trzecia
żydów została na stadionie, czyli po złej stronie.
DZIŚ
Włądek zmęczył się opowiadaniem. Artie poszedł do Mali, która opowiedział mu kilka
dodatkowych szczegółów o tamtym dniu. Jej matka wtedy poszła na lewą stronę. Żydów z tej
strony wywieziono do czterech domów, które przerobiono na więzienia, gdzie był taki tłok, że
ludzi się dusili i wyskakiwali przez okna, żeby umrzeć. Brat mati Mali ukrył jednak ją w piwnicce
na węgiel, gdzie przeczekała wszystkie transporty, a Mala potem postała pracę w tych domach,
aby posprzątać i udało jej się przemycić matkę stamtąd. W końcu i tak matka z ojcem Mali trafili
do Auschwitz
Artie nagle wstał, bo przypomniał sobie o pamiętnikach mamy. Chciał ich poszukać w
biblioteczne. Mala skarży się na Władka, że z nim nie może wytrzymać i że przywiązuje więcej
wagi do przedmiotów niż do ludzi. Artie wstaje i mówi, że poszuka tych pamiętników jutro, na co
Mala się zezłościła i kazała Artiemu posprzątać po sobie.
7. V – MYSIE DZIURY
DZIŚ
Artie w swoim domu. Budzi go telefon od Mali, która krzyczy, że jego ojciec właśnie wlazł na
dach by naprawić rynnę i dostał zawrotów głowy. Na szczęście jakoś zszedł, lecz chce wejść tam
znowu. Artie jest zaspany i skarży się na zaistniałą sytuację, gdy nagle do słuchawki dorwał się
jego ojciec i krzyczy, żeby Artie przyjechał mu pomóc. Zgodził się, że po wypiciu kawy
przyjedzie.
Artie opowiada Francoise o tym jak to nigdy nie lubił pomagać ojcu i że dlatego został
rysownikiem, by nie musieć z nim konkurować. Dzwoni do ojca, by odwołać swoją pomoc, lecz
ojciec oznajmił, że pomoże mu sąsiad
Po tygodniu Artie odwiedza ojca, który akurat segreguje gwoździe w garażu. Ojciec ma bardzo
zły humor i każe iść Artiemu na górę, gdzie sam zaraz przyjdzie. Artie pyta się Mali o co chodzi
Władkowi, a ona informuje go o tym, że jego ojciec znalazł komiks autorstwa Artiego o jego
matce pt „Więzienie piekielnej planety”.
TUTAJ FRAGMENT KOMIKSU O MATCE ARTIEGO
Artie dziwi się, że Władek to przeczytał, bo nigdy nie chce czytać jego prac. Ojciec wszedł na górę
i powiedział, że obudziło to w nim smutne wspomnienia. Mala jest zła, że Władek cały czas myśli
o Andzi i wychodzi. Władek oznajmia, że nie znalazł jeszcze pamiętników matki i prosi Artiego o
spacer do banku. Opowiada o wojnie dalej.
KIEDYŚ
W 1943 roku, po pewnym czasie spokoju nadszedł rozkaz, by wszyscy Żydzi wynieśli się z
Sosnowca za miasto na starą wioskę Środula oraz zapłacili Polakom z Środuli, by ci przenieśli się
do Sosnowca. W Środuli miało być getto. Rodzina otrzymała chata jeszcze mniejsza niż
wcześniej, ale przynajmniej mieli gdzie mieszkać. Wielu spało na ulicach. Codziennie
prowadzono ich do Sosnowca do pracy. Prowadziły ich straże żydowskie, które zachowywały się
gorzej od Niemców.
Pewnego dnia Andzia poinformowała Włodka i Lolka, by pobiegli do domu, gdzie przyjechał
Persis, wujek Wolfiego, który był grubą rybą w Zawierciu. Był szefem Rady Żydowskiej. Mówił,
by Wolfi, Tosia i Bibi jechali z nim mieszkać do Zawiercia. Rodzina się zgodziła i wysłała do niego
tę trójkę oraz Lolka, Lonię i Rysia. Wiedzieli ich ostatni raz.
Innym razem Niemcy zaczęli wywozić ze Środuli do Auschwitz. Brali głównie małe dzieci, które
krzyczały, a Niemcy je rozwalali o mur.
Na kilka miesiećy po tym jak wysłano Rycia do Porsisa Niemcy postanowili zlikwidować getto w
Zawierciu. Zabito Porsisa. Wszyscy Żydzi mieli stawić się na placu. Tosia nie godząc się na
wywóz do gazu, zabiła siebie, Bibi, Lonię i Rysia trucizną z filki, którą nosiła cały czas na szyi.
Mąż Tosi został zastrzelony, jak wyskoczyłz pociągu do Auschwitz.
Dowiedzieli się o tym w bunkrach, które wybudowali sobie w Środuli, czyli takich kryjówkach w
piwnicy – str. 112 plan bunkru. W tej kryjówce przetrwali likwidację getta w Środuli Mieli
wystarczającą ilość zapsaów jedzenia. Zabito ludzi z rady i przenieśli rodzinę do innego domu,
8. gdzie Władek urządził bunkier na strychu. Tam przeżyli końcową likwidację getta. Wymykali się
tylko raz na jakiś czas, pod przykryciem nocy, żeby znaleść coś do jedzenia, aż pewnego razu
ktoś przyszedł do ich bunkra. Przedstawił się jako Żyd, który szuka dla swojej rodziny jedzenia.
Był pomysł, aby go zabić, ale finalnie go wypuścili z jedzeniem. Tego samego dnia przyszło
gestapo. Zabrano całą rodzinę do więzienia w gettcie. Było tam około 200 osób. Przez okno
zauważyli kuzyna. Zawołali go, ale powiedział, że nie może im pomóc, póki Władek nie przekzał
mu informacji, że może zapłącić. Wtedy Jakow się zgodził i powiedział, że pomoże im Heskel,
czyli kolejny kuzyn.
DZIŚ
Artie się zdziwił, dlaczego musieli zapłacić, skoro to była rodzina. Władek oznajmił, że wetdy już
nie było rodziny. Każdy martwił się tylko o siebie.
KIEDYŚ
Na drugi dzień przyszły dwie dziewczyny z jedzeniem i z nimi Haskel, szef policji żydowskiej.
Okazało się jednak, że mimo zapłaty nie pomógł rodzicom Andzi. W środę przyjechały furognetki
i zabrały ojca i matkę Andzi.
TO BYŁ MILIONER, ALE NAWET TO MU NIE URATOWAŁO ŻYCIA.
DZIŚ
Władek znajduje po drodze kawałek drutu telefonicznego i go zabiera ze sobą, przekonując, że
jest to bardzo przydatny drut.
KIEDYŚ
Haskel grał z Hitlerowcami w karty i przegrywał specjalni, by go lubili. Załatwił Władkowi pracę
u swojego brata Milocha w zakładzie obuwniczym. Władek również wykonywał inne prace w
gettcie, takie jak np. chowanie zmarłych. Musiał pochować tego co wydał ich rodzinę w bunkrze.
Ktoś go zastrzelił, a załatwił to podobno Haskel.
DZIŚ
Władek mówi, że Haskel dalej żyje i ma żonę Polkę, która go najprawdopodobniej ukrywała.
Nagle Władka zabolało serce, ale po chwili odpoczynku mu przeszło.
Władek wysyłał Haskelowi jeszcze niedawno paczki, choć nie wie dlaczego.
KIEDYŚ
Może dlatego, że przez jego kolesiostwo z Hitlerowcami, oni odpuszczali Władkowi ze względu
na to samo nazwisko.
Pewnego razu kuzyn Pesach sprzedawał tort ze składników znalezionych w domach Żydów.
Pesach też był w policji. Całe getto chorowało po tym torcie, bo dodanoprzez pomyłkę proszek
do prania, a nie mąkę.
9. Autobusy wywoziło resztę Żydów z getta, aż po sam koniec 1943 roku, aż prawie nikt nie został.
Miloch mówił, że lada dzień mają wywieźć już wszystkich. Zaprowadził Władka do zakłądu
obuwniczego i tam pokazał mu tunel pod stertą butów, który prowadził do bunkra na 16 osób.
Władek z Andzią i bratankiem mieli być gotowi w każdej chwili by się tam zjawić. Lolek jednak
nie chciał się już ukrywać i wywieźli go w najbliższym transporcie prosto do gazu. Andzia
popadła w histerię z wpodu utraty całej już rodziny poza Władkiem.
Zlikwidowali getto, a Władek wraz z Andzią i kiloma osobami zjawił się w bunkrze. Doznali
wtedy największego głodu, aż pewnego razu przyszedł Pesach i poinformował resztę, że dogadał
się ze strażnikiem. Miał przymknąć na nich oko, jak ci zmieszają się z Polakami, którzy przez
Środulę idą do pracy. Władek z Milochem jednak nie ufali Niemcom. Jedenz bunkra nawet chciał
zapłacić Władkowi za radę czy iść na to, czy nie. Władek nie chciał zabierać im wszystkiego
dlatego wziął tylko mniejszy zegarek. Grupa, która zapłaciła za ucieczkę została zastrzelona
zaraz po wyjściu.
Po jakimś czasie getto już było puste i udało się reszcie wyjść z bunka zaraz przed witem i
zmieszać z Polakami, którzy szli do pracy. Rozeszli się z Milochem. Władek z Andzią poszli w
kierunku Sosnowca, ale nie mieli tak naprawdę gdzie się udać.
DZIŚ
Doszli do banku. Władek chce dorobić klucz do skrytki dla Artiego. Pokazuje synowi co ma w
skytce i opwiada jak to przechował podczas wojny. Włodek znowu narzeka na Malę i zaczyna
płakać za Andzią.
VI – PUŁAPKA NA MYSZY
DZIŚ
Artie przychodzi do ojca i zastaje zapłakaną Malę, która lamentuje nad życiem z Władkiem. Artie
określa ojca jako „rasistowska karykatura starego Żyda-skąpca”. Przychodzi Władek i wita się z
synem, a on pokazuje mu pierwsze szkice do komiksu. Potem Władek narzeka na Malę. Władek i
Artie wychodzą do ogrodu.
KIEDYŚ
Władek i Andzia doszli do domu guwernantki Rysia o imieniu Jasia, która zawsze oferowała im
swoją pomoc, lecz tym razem odmówiła i kazała im sobie odejść. Udali się wtedy do starej
kamienicy ojca. Tam znał ich dozorca. Wpuścił ich na podwórko i schowali się w szopie.
Gdy pewnego dnia Władek wyszedł się rozjeżeć zaczepił go Żyd, również przebrany za Polaka.
Ten polecił mu, by poszli z Andzią na czarny rynek przy ulicy Dekerta pod numer 8. Władek się
tam udał gdzie poznał kobietę, która handlowała jedzeniem bez kartek. Zrobił zakupy i wrócił do
żony.
Innym razem na czarnym rynku spotkał znajomych Żydów sprzed wojny, którzy pwoiedzieli mu,
że może z Andzią się ukryć u Kawkowej w jej gospodarstwie na przedmieściu. Zamieszkali w
oborze.
10. Władek wychodził często po jedzenie. Jeździł tramwajem, w wagonie dla niemców, żeby
wzbudzać mniej podejżeń. Na czarnym rynku Władek zaprzyjaźnił się z panią Montonową, która
zaproponowała im mieszkanie u niej wraz z jej synkiem w Szopienicach. Muesili tylko się
chować w piwnicy, gdy przyjeżdżał jej mąż raz na trzy miesiące. Zaproponowała również, że ich
zaprowadzi do niej. Mieszkała 20 km od Sosnowca. Władek szedł z Motonową jak z żoną, a
Andzia z tyłu z chłopcem jako guwernantka.
Władek płacił jej za przechowanie ich oraz za jedzenie, a gdy nie miałe pieniędzy, to Motonowa
udawała, że nie ma jedzenie. Mimo to mówił, że to była bardzo dobra kobieta. Andzia uczyła
chłopca niemieckiego.
Pewnego razu Motonowa wróciła wcześnie z pracy i poinformowała ich przerażona, że właśnie
j…ą przeszukało gestapo i zabrali jej cały towar. Musili się szybko wynosić z jej mieszkania.
Kręcili się nocą wiele godzin po ulicach. Schowali się na budowie i przeczekali tam do rana.
Wrócili do stodoły na przedmieściu. Gospodyni powiedziała Władkowi, że zna ludzi, którzy
szmuglują Żydów na Węgry. Władek chciał ich poznać.
Na drugi dzień Władek poszedł na Dekerta po zakupy i spotkał panią Motonową, która przyznała
się, że wtedy gestapo wcale jej nie złapało, tylko ogarnęła ją panika. Przepraszała Władka i
mówiła, że mogą do niej wrócić. Jeszcze w ten sam wieczór wrócili do Szopienic. Krótko potem
Motonowa dostała list od męża, że przyjeżdża na dziesięciodniowy urlop. Schowała Władka i
Andzię w piwnicy. Motonowa przestała do nich schodzić, a gdy po kilku dniach wróciła,
przrprosiła ich tłumacząc, że mąż zaczął coś podejrzewać i dlatego nie mogła zejść. Gdy jej mąż
wyjechał, wrócili na górę. Władek jednak wolał przedostać się na Węgry, bo nie czuł się
bezpiecznie.
Władek udał się do Kawkowej na spotkanie z przemytnikami. Podczas podróży do niej, bawiące
się dzieci zauważyły go i zaczęły krzyczeć ze strachu „Żyd! Żyd!”. Udało mu się jednak przekonać
dzieci i ich rodziców, że nie jest Żydem. Rodzice straszyli bardzo często swoje dzieci Żydami.
U Kawkowej spotkał Mandelbauma wraz z rodziną, który przed wojną miał sklep ze słodyczami.
Też chceieli wydostać się z Polski. Władek nie ufał przemytnikom. Mandelbaum zaproponował,
że pojdzie z rodziną pierwszy i jak wszystko będzie ok, to napisze do niego.
Andzia bała się wyjazdu, jednak Władek rpzekonywał, że jeśli przyjdą wieści od Abrahama
Mandelbauma, to nie ma się czego obawiać. Poszedł do milocha poinformować go, że jak wyjadą
do będą mogli mieszkać do Matelowiej. Wpuściła go dozorczyni ich domu, która ich ukrywała.
Zanim go wpuściła do Milocha musiał jednak siąść z jej gośćmi, którzy nie wiedzieli, że ona
ukrywa Żydów. Pili razem wódkę, aż o północy goście wyszli. Dozorczyni zabrała Władka na
podwórko. Miloch z rodziną chował się we wsypie na śmieci. Przekzał swój plan Milochowi i
wrócił do Szopienic.
Parę dni potem wrócił na spotkanie z przemytnikami, gdzie otrzymał list od Abrahama, w
którym była informacja o ich bezpiecznym dotarciu na Węgry i że wszystko jest ok. Udału mu się
przekonać Andzię do wyjazdu. Potem się okazało, że Miloch z rodziną przetrwał całą wojnę i
Matonowej.
Ruszyli w podróż pociągiem na Węgry. Okazało się, że przemytnicy ich oszukali i około godziny
od wyruszenia z Katowic gestapo złapało ich w pociągu. To stało się w Bielsku. Zaprowadzono
11. ich pod fabryke, która kiedyś była Władka. Zamknęli ich w więzieniu gdzie był też Mandelbaum.
W więzieniu Władek pomógł jednemu człowiekowi odpisać na list do rodziny po niemiecku.
Potem dostał paczkę z jedzeniem i zapłącił częścią Władkowi.
Po jakimś czasie przyjechały ciężarówki i zabarno część więźniów do obozu koncentracyjnego w
Oświęciumiu. Rozdzielono na miejscu kobiety i mężczyzn.
DZIŚ
Artie chciał poszukać tych pamiętników mamy, aby się dowiedzieć co się działo wtedy z mamą, a
Władek się przyznał, że zniszczył je jakiś czas temu. Artie bardzo się o to zdenerował.